Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 004 - S01E04 - The Naked Time


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: TOS 1x04 the naked time (8 użytkowników oddało głos)

Ocena odcinka

  1. 10 (1 głosów [12.50%])

    Procent z głosów: 12.50%

  2. 9 (1 głosów [12.50%])

    Procent z głosów: 12.50%

  3. 8 (3 głosów [37.50%])

    Procent z głosów: 37.50%

  4. 7 (1 głosów [12.50%])

    Procent z głosów: 12.50%

  5. 6 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  6. 5 (1 głosów [12.50%])

    Procent z głosów: 12.50%

  7. 4 (1 głosów [12.50%])

    Procent z głosów: 12.50%

  8. 3 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  9. 2 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  10. 1 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1 Tiberius

Tiberius

    Szeregowy

  • Email
  • 8 postów
  • MiastoWałbrzych

Napisano 05.09.2006 - |23:57|

Dołączona grafika

[0005] (005) ST TOS - 01x04 - The Naked Time

Premiera:29-09-1966
Data gwiezdna:1704.2

Reżyseria: Marc Daniels

Scenariusz: John D. F. Black

Występują:
William Shatner - James T. Kirk
Leonard Nimoy - Spock
James Doohan - Montgomery Scott
George Takei - Hikaru Sulu
Stewart Moss - Joe Tormolen
Bruce Hyde - Kevin Reilly
Grace Lee Whitney: Janice Rand

Enterprise znajduje się na orbicie PSI-2000, rozpadającej się, zamarzniętej planety, skąd ma zabrać grupę naukowców. Na powierzchnię schodzą Spock i porucznik (najprawdopodobniej) Joe Tormolen w dziwacznych pomarańczowych skafandrach, zdaje się, że chroniących przed zimnem. Wszyscy naukowcy oczywiście nie żyją, w dodatku zmarli najwyraźniej w dość tajemniczych okolicznościach. Panowie rozdzielają się by dokładniej zbadać sprawę i wtedy okazuje się, że natura ludzka jest niezmienna i nawet wspaniali zdobywcy kosmosu muszą od czasu do czasu podrapać się w nos. W tym celu Tormolen zdejmuje rękawiczkę a do jego ręki (bez jego wiedzy) przyczepia się tajemnicza ciecz, po powrocie na statek już bez przerwy się drapie, zaczyna też lekko histeryzować na temat tragedii na planecie i zadawać pytania typu" Co my tu robimy?" Tymczasem statek pozostaje na orbicie by obserwować rozpad planety i jednocześnie trwa dochodzenie, na temat śmierci naukowców, które nie przynosi żadnych rezultatów. Tormolen rani się nożem po ataku depresji i pytań filozoficznych, zarażając przy okazji tajemniczą cieczą dwóch nawigatorów Sulu i Reilly-a a następnie umiera mimo że rana która sobie zadał wedle McCoya nie była śmiertelna. Sulu po paru minutach opuszcza stanowisko i idzie poćwiczyć szermierkę (jak się po chwili okazuje ćwiczy ją na korytarzach statku, ścigając "kardynała Richelieu"). Reilly zachowuje się jak pijany i jest odesłany do ambulatorium, gdzie zaraża siostrę Chapel a potem idzie do maszynowni, skąd bez żadnych problemów przejmuje kontrole nad statkiem, by śpiewać załodze irlandzkie pieśni. Spock szukając go odwiedza ambulatorium, gdzie panna Chapel dobiera się do niego nieskutecznie, przy okazji zarażając tajemniczą cieczą. Okazuje się że owa ciecz (jak się w końcu dowiemy zwykła woda)wydobywa z człowieka (i Wulkana)podświadome pragnienia lub lęki. W Spocku budzi się jego uczuciowa ludzka połowa i idzie się wypłakać w samotności. Tymczasem planeta się rozpada a statek jest w coraz bardziej niebezpiecznej sytuacji sytuacji. Kirk przy pomocy Scottyego powoli włamują się do maszynowni się do maszynowni niestety dostają się tam za późno i wszystko wskazuje na to że Enterprise zostanie zniszczony ( wszystko, prócz tego że to dopiero czwarty odcinek). Na szczęśnie Kirk przypomina sobie jakieś rozwiązanie (technobełkot z którego wyłowiłem tylko jakąś eksplozje), które dotąd było jedynie teorią. Do wykonania szczegółowych obliczeń potrzebuje jednak Spocka, który niestety chce rozmawiać tylko o swojej Mamusi. Po krótkiej bójce kapitana z "pierwszym" Spock wykonuje obliczenia a zarażony przez niego kapitan oddaje się refleksji na temat swojej miłości do statku, która odbiera mu szanse na miłość kobiety. A konkretnie do pięknej bosman Janice Rand. Ostatecznie dzięki obliczeniom Spocka Enterprise wyrywa się rozpadającej się planecie i jednocześnie odkrywa możliwość podróży w czasie. Dr McCoy znajduje antidotum Kirk znów myśli tylko o statku i wszystko wraca do normy.

Użytkownik psjodko edytował ten post 06.09.2006 - |06:23|

  • 0

#2 Dżakas

Dżakas

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 451 postów
  • MiastoSprzed monitora.

Napisano 03.11.2007 - |11:30|

Dałem 8. Ciekawy był ten wirus - nawet Spocka jego działanie zmusiło do przemyśleń o uczuciach :). Ale mam pytanie (być może nie oglądałem po prostu za uważnie). Czy to wirus był przyczyną mimowolnego poddania się śmierci ludzi na planecie czy nie zostało to wyjaśnione? ;P
  • 0

#3 ppaatt1

ppaatt1

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 286 postów
  • MiastoŻary

Napisano 03.11.2007 - |12:50|

Ci ludzie na planecie zostali zarażeni przez wirusa i zaczeli robić różne dziwne rzeczy, tak jak np. pan Sulu czy Reilly. Przez to pewnie zabili się jak Tormolen:
Tormolen rani się nożem po ataku depresji i pytań filozoficznych, zarażając przy okazji tajemniczą cieczą dwóch nawigatorów Sulu i Reilly-a a następnie umiera mimo że rana która sobie zadał wedle McCoya nie była śmiertelna.

  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych