Po wielu podjazdach... nekany sasiednimi tematami na forum bardziej jednak chyba o Stargate, troche skwaszony swego czasu uwagami ze tego serialu nie mozna ogladac od srodka - wpadl mi w rece 1 sezon BSG. Zobczylem od deski do deski 1 sezon z pilotem - odfajkowalem - i...wywalilem.
Na prawde nie wiem co Wy w tym widzicie? I nie pisze to prowokujaco, bo Wasze odpowiedzi znam - czasem zagladam do czesci forum o BSG. Po prostu nie rozumiem.
Calkiem fajne bitwy w kosmosie, ladna Boomer i Starbuck - chociaz kazda "inaczej". No i co dalej? Tresc? Nuda. Poza moze dwoma, trzema odcinkami, gdy cos sie ciekawego dzialo. Intryga - juz lepiej zarysowana byla w Trashold. Chociaz tam tez nie zawsze wiadomo o co chodzi.
Na widok tej pani prezydent dostaje wysypki.
A sceny z ta glupia blondyna ciagle gadajaca od rzeczy do idioty - geniusza - erotomana - zepsuly mi ogladanie serialu juz do konca. Na co te sceny komu byly potrzebne? Po co? Dlaczego? "Co autor mial na mysli"? Po cholere wcinac seks do serialu, ktory o seksie nie jest???
...a zeby ta Six byla chociaz ladna. Łojezuuu (( Fuj.
Postac Adama - ciekawie zagrana i pomyslana - przyznaje. Postac natomiast Tugha to jakas parodia. Jak nie seks, to chlanie w sposob, ktorego do tej pory nie widzialem w kinematografii. Co to kuzwa mialo niby byc? Jakas metafizyka od 5tej bolesci? Trzecie dno? A moze ja po prostu znowu nie rozumiem bo nie widzialem drugiego sezonu, he?
Sorry - o ile w odniesieniu do B5 sie zgadzam ze jest to serial unikalny; o ile sie moge zgodzic ze SG1/SGA schodza na psy;
- to tych wybuchow entuzjazmu i okrzykow uwielbienia dla BSG zaakceptowac nie moge bo mnie ten film nie przekonuje - ze tak to okresle delikatnie
Użytkownik _Neoo_ edytował ten post 21.05.2006 - |13:16|