Skocz do zawartości

Zdjęcie

Stargate SG-1 na tle innych seriali


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
33 odpowiedzi w tym temacie

#1 rexus

rexus

    Starszy sierżant

  • W tr. aktywacji
  • 885 postów

Napisano 27.11.2003 - |18:28|

Stargate SG-1 na tle innych seriali.

Coś mnie naszło – po maratonie serialowym jaki sobie zaserwowałem, aby porównać nasze kochane SG-1 do innych seriali. Przedstawić to, czym się różnią, a co mają wspólnego, co jest ich mocnymi stronami a co słabymi i jak na tym tle wypada świat Stargate.

Tak więc zacznijmy od fabuły. Jaka ona jest w SG-1 każdy miej więcej wie. Grupka ludzi składająca się z Jacka, Sam, Daniela i Tael’ca i przez krótki okres z Jonasa wyrusza w niezwykła przygodę przez Gwiezdne Wrota badając inne światy i jak to zazwyczaj ma miejsce tworzy sobie wrogów, w tym jednego głównego – zazwyczaj obcą rasę, starającą się zniszczyć ludzkość -, który jest wątkiem przewodnim serialu oraz pozostałych, którzy maja tylko być tłem dla wątku głównego. Taki schemat fabuły jest obecny w większości seriali nie tylko sci-fi. W SAAB również mamy do czynienia z obcą rasą, która chce wytępić ludzkość. W Star Treku, Babylon 5, Sliders, i poczęści w EFC - jest podobnie. Jest jeszcze inny schemat, który pojawia się, ale już w mniejszym stopniu w różnych serialach – jeden niezwykły bohater i przeciwnicy, którzy starają się go za wszelką cenę zniszczyć lub sobie podporządkować. Taki schemat fabuły mamy w Samllville, Farscape, X-Files itd.

Tak więc mamy do czynienia z wypracowanym schematem kreowania serialu. Z jednej strony jest to wielką zaletą, a z drugiej poważną wadą gdyż takie rozwiązanie nie pozwala na zbytnie eksperymenty związane z tworzeniem scenariuszy.

Przykładem udanego eksperymentu z schematem fabuły jest jak dal mnie Farscape, jest to udane połączenie dwóch schematów 1 i 2, z dominacją tego drugiego. Mamy tu głównego bohatera, który wyraźnie wyróżnia się na tle pozostałych członków zespołu, jednak całość akcji w serialu prowadzona jest przez drużynę, i jest to bardzo umiejętnie splecione w całość ,mimo tego eksperymentu wydarzenia w serialu tworzą jedna wielką historię

W SAAB mamy zastosowany schemat pierwszy. W tym serialu fabuła sztywno się go trzyma i nie ma żadnych kombinacji i eksperymentów. Tutaj zawsze mamy do czynienia z zespołem i nawet odcinki indywidualne o każdym z bohaterów są drużynowe. Takie sztywne podejście do zasad tworzenia fabuły sprawi że serial może nie zaskakuje ale musze przyznać że ogląda się to bardzo dobrze.

Wzorem dla zachowania ciągłości spójności fabuły jest zapewne Babylon 5 – przeglądając jego chronologię można donieść wrażenie serial został napisany jako powieść którą podzielono na części i dopiero wtedy poddany realizacji. Chyba nigdzie indziej nie ma tak powiązanych z sobą wątków i historii jak w B5

Jak już wspomniałem Stargane SG-1 opiera się na schemacie, tylko jest jeden mały problem – zbyt wiele odejść od tego schematu zbyt wiele eksperymentów. Z reguły takie podejście nie jest dobre dla całości, i tka się niestety stało w przypadku SG-1. Rażący brak spójności wydarzeń oraz niekonsekwencja w fabule negatywnie odbijają się na całości. Po pewnym czasie ma się wrażenie, że nawet wątek główny jest nie jest motywem przewodnim serialu, a mnogość niedokończonych wątków woła o pomstę do nieba

Jednak nie tylko schemat wpływa na kształt scenariusza – najważniejsza jest sama opowiadana historia, i sposób jej przedstawienia. To od niej głównie zależy jak będzie wyglądał serial jakie będą poszczególne odcinki, jak będą kreowane postacie bohaterów, jaki będzie klimat i atmosfera serialu.

W większości przypadków seriali sci-fi opowiadane historie dzieją się w przyszłości lub niedalekiej przyszłości, kiedy to ludzie nauczyli się latać dalej niż na księżyc :D. Zazwyczaj spotykają inne rasy, cywilizacje, jedne bardziej rozwinięte inne mniej. Zawierają sojusze, ale i tworzą sobie wrogów, potężnych wrogów, i muszą się nieźle nakombinować żeby ich powstrzymać przed zniszczeniem, ziemi itp. Jednak część akcji seriali sci-fi rozgrywa się w czasach obecnych, ale jak to w sci- fi bywa mamy do czynienia z obcą technologią która możliwa podróże w dalekie zakamarki kosmosu lub z obcymi którzy nękają naszą biedną ziemie :)

W Stargate SG-1 akcja rozgrywa się w czasach obecnych. Dzięki magicznemu pierścionkowi zwanemu popularne Gwiezdne Wrota zespoły nazwane SG podróżują po całej galaktyce, odkrywając i badając różne światy. Pomysł sam w sobie jest ciekawy, a dodatkowe powiązanie go kulturą starożytną czynią go wyjątkowym. No i fakt że akcja dziej się obecnie czyni go jeszcze bardziej atrakcyjnym.

Cała historia została oparta na filmie, co nie zawsze ma miejsce w przypadku seriali. Z reguły mamy sytuację odwrotną. Już sam ten fakt obrazuje jaki potencjał tkwił w filmie – inaczej - w historii jaką opowiadał film. Przeniesienie tego do serialu było fajnym pomysłem, no i fakt pozostawienia 2 głównych bohaterów z filmu w serialu zapowiadał niezwykle ciekawie. Dodanie do zespołu Sam i Teal’ca sprawiło że otrzymaliśmy idealny zespół do podróży po galaktyce. Jack – wojskowy, dowódca działu odpowiedzialny za bezpieczeństwo całego zespołu, Daniel – historyk i lingwista, człowiek który idealnie nadaje się do pierwszego kontaktu z innymi rasami. Sam – technik, żołnierz, genialna pani doktor z astrofizyki niezbędnik w zespole, technologie i nauka to jej działka. Teal’c – obcy- Jafa, wojownik przyboczny Apophisa, znający obyczaje i taktykę najgroźniejszego wroga ziemi. Jednym słowem całość dobrana idealnie do powierzonego im zadania – badanie i odkrywania galaktyki, zdobywani sojuszników i technologii, walka z głównym wrogiem i nie tylko

Wydawać by się mogło ze takie zgranie fabuły, historii, postaci powinno być wybuchową mieszanką i obfitować w zaskakujące sytuacje, niesamowite historie, przygody, wyzwalać emocje. Ehhh ... gdyby babka miał wąsy to by dziadkiem była.

Najdziwniejsze dla mnie jest kreowanie w SG-1 bohaterów. Ich postacie są zbyt liniowe, zbyt statyczne w porównaniu z innymi serialami. Jack jako postać główna – kreowany na prostego ludzika (wiejskiego chłopka) - który wykonuje najbardziej niezwykłe zadnie w historii ziemi – jest to głupsze niż ustawa przewiduje . Pozbawiony totalnie cech charakteru – wojskowego charakteru, brak jakichkolwiek zachowań które mogły świadczyć że nie jest on tylko przeciętniakiem ale kimś więcej. A jego tle takie postacie jak McQeen z SAAB czy Criton z Faerscape lśnią niczym super nova. O ile postać Critona jest zupełnie różna – Criton naukowiec, Jack – żołnierz, do postaci O’Neilla jednak sam sposób przedstawienia tej postaci jest dużo bardziej interesujący niż Jacka, zróżnicowanie charakteru, omylność decyzji, pewien egoizm, zawziętość to cechy których brak głównemu bohaterowi SG-1. Jacaka bezpośrednio można porównać do podpułkownika T.C. McQeen’a z SAAB. On też jest dowódcą oddziału – 58 „Dzikie Asy” –ale niesamowicie różnią się te postacie. McQeen jest prawdziwym liderem swojego oddziału, autorytetem. Choć sam zmaga się z swoimi problemami, zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro ludzi którzy mu podlegają. Nie waha się podjąć ciężkich decyzji, nie waha się pozostawić swój odział na pastwę losu w imię wyższego dobra, potrafi umotywować swoją postawą innych – także pójdą za nim w ogień, na misję samobójczą. Jest znawcą historii, szczególnie historii wojen, potrafi doskonale opracować strategie i nigdy, ale to nigdy się nie poddaje. Choć część z tych cech chciałbym widzieć u Jacak.... niestety postać stworzona dla tego serialu jest jakby z innego świata i kompletnie do niego nie pasuje.`

Daniel Jackson, wydaje mi się że miał być on dobrą duszą w serialu „sumieniem”, wiecznie ciekawym odkrywcą, badaczem głodnym, wiedzy, poznawania nowych kultu i obcych ras. Na początku serialu Daniel był właśnie taką postacią – ciekawskim archeologiem któremu ciągle było mało który chciał zawsze wiedzieć więcej i więcej, który widział w prostym napisie na ścianie potencjał całej cywilizacji – co bym ja dał żeby on taki pozostał. To chyba jedyna postać która ewoluowała poprzez kolejne odcinki serialu. I nie ma co się dziwić, taka jednostka jak SGC musi mieć wpływ na pełnego zapału młodego archeologa, który nieraz musiał chwycić za karabin i ratować przyjaciół i siebie. Jednak już w sezonie 5 ta postać ewoluowała w złym kierunku, zbyt dużo było żołnierza Daniela zbyt mało naukowca – Daniela, choć z drugiej strony stawał się on zbyt butny i zbyt pewny swojej posady w SGC. Zrobił się człowiekiem, który ma zawsze raczej on jest nieomylny. Butny i zbyt pewny siebie – nie ma go kto utemperować a przydało by się ta postać sprowadzić na ziemie. Niestety ta postać został totalnie zepsuta w sezonie 7 i teraz bardziej razi ni się podoba. Porównując go z innymi postaciami tego typu w innych serialach hmmm....można powiedzieć że nie ma podobnego bohatera, to postać całkiem nowa w seriach sc-fi i może dlatego nie wiadomo jak ją przedstawić do końca i stąd błędy scenarzystów w dalszym kreowaniu tej postaci
Samanta Crater, naukowiec – żołnierz, dziwny twór który zosta`ł stworzony na potrzeby serialu. Osobiście nie wierze żeby można było powiązać wojsko z pracą naukową, ale skoro w serialu można ... w końcu to sci-fi. Sam jest genialnym naukowcem, a poza tym niezłym pilotem, i wyszkolonym komandosem (chyba). Zapewne pociąg do wojska odziedziczyła po tatusiu (który notabene :D dostał za jej sprawą guldzika) który był generałem w U.S Ari Force. W seriach zawsze mamy do czynienia z przynajmniej 1 kobietą, która wprowadza tylko niepotrzebnie ferment do fabuły :D. W SG-1 jest to Sam, w Farku Aren, w Smallville Lana itd. Można by powiedzieć że postać Sam to połączenie Danphuse i Vansen z SAAB. Dobry żołnierz i dobry naukowiec, tyle tylko że u Sam dobry = genialny, co jest niemożliwe w przypadku kobiet :> Nie lubię łączenia cech bohaterów a szczególnie gdy mam do czynienia z serialem którego fabuła jest bliska mojej rzeczywistości. Jeżeli kreujemy żołnierza to kreujmy żołnierza (Arin) jeżeli kierujemy naukowca to kreujmy naukowca (tu brak konkretnego przykładu – choć odwołanie do ST aż się prosi ale to troszkę inny serial :D )

No i został jeszcze Teal’c – obcy, który dołączył do SG-1. To też dziwna zasada – zawsze jednym (przynajmniej jednym) z bohaterów musi być obcy lub jakiś inny dziwoląg (np.: invitro). Teal’c jest chyba jedną z nielicznych postaci, którą dopracowano do tego serialu. Jafa który zdradził swojego boga i dołączył do Taruri, których uważa za jedyną nadzieję by wyzwolić wszystkich Jafa. I choć w jego zachowaniu jak i charakterze pojawiają się pewne nieścisłości –- np: zadziwiające jest to jak bardzo kochał swoją żonę ale jak tylko nadarzyła się okazja to puszczał się na prawo i na lewo -- to jednak jako całość wypada ta postać naprawdę nieźle. Nie wiem z czego to wynika ale obcy w każdym serialu są przedstawiani ciekawie – scenarzyści poświęcają im o wiele więcej czasu tak by efekt był zadowalający – a pomijają postacie ludzkie co się negatywnie odbija w serialu. W innych serialach „obcych” bohaterów mamy bez liku więc porównywanie Tael’ca do nich mija się z celem. Ważne jest to że na ich tle wypada całkiem nieźle i jako obcy jest jedną z ciekawszych postaci.

Opisując SG-1 trzeba koniecznie jeszcze wspomnieć o dwóch bohaterach, którzy może nie odgrywają aż tak znaczącej roli w serialu, ale ich obecność jest ważna i sprawia że serial spaja się w pewną całość

Tymi postaciami są gen. Hammond i dr Fraiser. Postać tego pierwszego przypomina mi misia Fazi. To taki tatuś całego SGC – szkoda że nie ma pluszowego futerka bo by się można do niego przytulić. W zasadzie to Hammond, jest takim „generalikiem” którego wszyscy słuchają – bo to generał- ale i nie wahają się olewać jego rozkazów i podjętych przez niego decyzji. Tak naprawdę wydaje mi się że go SG-1 rządzi bazą a nie Hammond .

Dr. Fraiser – kochana doktor Janet Fraiser--- to moja ulubiona postać w całym serialu. Skromna ,malutaka, śliczna, inteligentna ...itd. (mógłbym jeszcze tak długo). To chyba jedyna „dopracowana” bohaterka w całym serialu. Echhh... nie będę się powtarzał (odsyłam do mojego pierwszego posta w temacie Janet Fraiser)

Zazwyczaj postacie drugoplanowe nie mają swoich odpowiedników i są różne w różnych serialach, Jednak Hammonda można porównać do Komandrora Rossa z SAAB. Te dwie postacie – mimo iż ich funkcje są takie same (obaj są „tatusiami” w swoich serialach) są diametralnie od siebie różne. Ross to prawdziwy dowódca z charakterem, człowiek który wie czego chce, zawsze gotów do walki i który wie o co walczy. Hammond to taki pluszak, który jakby miał futerko można by się do niego przytulić (swoją droga jak taki tłuścioch dochapał się stopnia generała)

I tak oto mamy wszystkich głównych bohaterów, którzy składają się na całe StarGate. To ci bohaterowie i ich przygody tworzą klimat serialu, atmosferę jaka w nim panuje i jaką się odczuwa oglądając cały serial.

A z tym nie jest najlepiej. Wydawać by się ,mogło że taki charakterystyczny serial powinien posiadać swój własny unikatowy klimat który powinien go odróżniać od innych być jego główna zaletą i siłą która przyciąga widzów przed telewizory (owszem serial przyciąga rzesze fanów ale z innego powodu – o tym za chwile). O ile w pierwszym sezonie można było odczuć coś takiego, to w następnych nastąpiło totalne rozbicie klimatu. Spowodowane to zostało mnogością poruszanych spraw i wątków, które nie mają swojego dalszego ciągu, które zostawili pozostawione same sobie, a większość z nich nie miała wiele wspólnego w tworzeniu „całości” serialu. Serial stał się jednym, wielkim zlepkiem opowiadanych luźno historii, które w całość łączył jedynie wątek nieustannego zagrożenia z strony Goauldów. Fakt, że takie rozwiązanie ma swoją zaletę – każdy odcinek inna przygodę (choć jako całość nie trzyma się kupy), i ciekawie się to ogląda – jak bajkę na dobranoc. Może, dlatego serial przyciąga takie rzesze fanów (łącznie ze mną – hmmm... sam się sobie dziwię). Po prostu lubimy bajki, z tego się nigdy nie wyrasta, a SG-1 to taka bajka dla starszych (tylko bez głupich skojażeń :D )z prawdziwymi aktorami i chyba tak należy traktować ten serial.

Osobiście brak mi w SG-1 odcinków ciężkich klimatycznie takich jak SAAB 1x11 i 1x22, Farscape 3x16, X-Files (tu jest ich bez liku) nawet Sliders miał ich kilka (ale oglądałem to tak dawno ...). Jedynym takim rodzynkiem w SG-1 jest 6x06 Abyss. Według mnie, najlepszy odcinek w całym serialu – tam czuć jakiś klimat.. ehhh i wiele innych rzeczy. Tego mi właśnie najbardziej brak w całym Stargate SG-1

Ale, nie myślcie, że chcę żeby cały serial był ponury. Lubię odcinki zabawne śmieszne. Elementy humorystyczne w każdym serialu są potrzebne, bo są pewnym urozmaiceniem. Osobiście uwielbiam skrajne szaleństwo, nieracjonalne zachowanie, kiedy bohaterom totalnie odbija i robią dziwne i niespodziewane rzeczy. Niewątpliwie najzabawniejszym odcinkiem w całym SG-1 jest osławione 4x06. Ale jest o jedyny tai odcinek w całym serialu. Inne „niby zabawne” odcinki przyprawiają widza (a mnie szczególnie) o ból brzucha i nudności. Swoją drogą dlaczego w prawie każdym serialu pojawia się wątek z pętlą czasową ... Jak już wspomniałem, uwielbiam wariactwo w zachowaniu bohaterów – a tego w tym „taśiemcu” jak na lekarstwo. Jedynie zachowanie Jacka i jego poczucie humoru jest jakimś wyróżnikiem, reszta pozostawia wiele do życzenia. O ile humor przeniesiony przez RDA do postaci O’Neilla jest fajny i godny pochwały, o tyle – wykorzystanie go, a inaczej mówiąc zespolenie go z postacią O’Neilla wykreowaną przez scenarzystów – jest beznadziejne i sprawia, że postać Jacaka wygląda jak wygląda- zabawny głupek

Tak, więc ktoś zapyta to, co chciałbym zobaczyć w serialu, co mnie śmieszy i co jest tym co rexus lubi oglądać – Farcape to odpowiedz na wasze pytanie (żeby nie było wątpliwości humor z Farka). Takiego warictwa, zboczenia nie ma w żadnym innym serialu :D. Oczywiście Farek jest naszpikowany takimi scenami i odcinkami. A ja tylko chciałbym żeby w jednym sezonie pojawił się choć dwa takie odcinki – byłby wtedy niezły czad, było by się z czego pośmiać.

W „ubóstwianym” prze zemnie serialu jakim jest SG-1, jest jeszcze kilka rzeczy które zasługuje na krótki opis i komentarz z mojej strony :>

Pierwsza sprawa to jak już wcześniej pisałem brak spójności wydarzeń, mnogość odosobnionych wątków – niedokończonych wątków, które wydawałoby się mogą całość wnieść do serialu a pozostawia się je samym sobie i zapomina o nich. Przykładów jest mnóstwo i nie będę ich tu wypisywał. Faktem jest, że odnoszę wrażenie że nad serialem nikt nie czuwa. Serial nie ma jednego „guru” który by nim kierował i dbał o jego spójność. Czuję, że, wśród tworzących serial panuje całkowita demolka i każdy robi to, co chce – ważne jest tylko jedno, Guldziki to wróg, wrota to wrota, a reszta jest bez znaczenia. I w scenariuszach – je piszący przestrzegą tylko tych dwóch zasad reszta to już inna bajka. Osobiści nie lubię takiego podejścia do tematu, Odczuwa się wrażanie, jakby serial był robiony na odczep, bez jakiejkolwiek wizji całości i jakby go tworzący nie wiedzieli, czego chcą i nie spodziewali się że nakręcą więcej niż 2 serie. Na tle innych seriali wypada to okrutnie blado – nawet w 1 sezonowym SAAB historia jest opowiadana jako jena wielka ciągłość zdarzeń atu każdy sezon jest inny i każdy „jedzie do celu inną drogą.

Czymś, co mnie drażni w prawie wszystkich oglądanych serialach to mnogość wątków miłosnych i niezliczonych romansów bohaterów. Na tym polu dominuje Farscape – gdzie każdy bzyka się z każdym (no z małymi wyjątkami – bo jakoś nie wyobrażam sobie cupcianka D’Agro&Crihton :D),ale Frek to zboczony i zakręcony serial więc takie sceny w nim to normalka. W innych też jest ich bez liku, cholera nawet w SAAB Wang i Danphus się „świergolą”. Takie wątki według mnie w 80% tylko zaśmiecają serial i odwracają uwagę widza od niedoskonałości i niemocy twórczej scenarzystów. Jak nie wiedzą jaki napisać scenariusz to wolą odcinek z romansem, bo taki najłatwiej napisać – i po jego oglądnięci wszyscy zaczynają zachowywać jakby naoglądali się brazylijsko-wenezuelskich telenowel (notabene :D chyba wszyscy się ich za dużo naoglądali...wrrr). Potem mamy dyskusję w stylu- bo on musi z nią a ona nie chce, bo ona gdyby chciała to on nie może, a gdyby mogli to co będzie jak będą chcieć itp. Głowa mnie już boli od tych idiotycznych i nic nie wnoszący romansideł bohaterów. W SG-1, jest ich bez liku. Zaczyna się od Daniela&Sahre, potem Jack&Kyhntia, Sam&Narin, Sam&Martuf, Daniel&Hator, Jack&Hator (choć z Hator to taki wymuszony romansik) Jack&Laira, Daniel&Kira Teal’c&Dreuc Teal’c&Shanoc Teal’c&Ishtai ...długo bym tak jeszcze mógł. Romansów bez liku a co z nich wynika – nic. Co wnoszą do fabuły nic. Więc czym są w serialu – według mnie „zapychaczami” dziur w scenariuszu, jego ułomości. I aż dziw bierze, jakie wywołują emocje. Aaaa... no i jest jeszcze jeden supertajny romans ... którego w nim niema – ale jest ....hmmm niema ...eee jest.. nie możliwe. Kurka wodan to taki tajny romans, że nawet ja już się pogubiłem. Jest on chyba jeszcze bardziej tajny niż całe SGC – bon ponoć wiedzą o nim tylko 4 osoby w całym wszechświecie. Czyż to nie jest żałosne. Mania shperstwa (czy ja napisałem sh... chyba jestem prześladowany ) sięgnęła zenitu, już nie ważne co się dzieje z serialem byle by były tzw. Ship scenki (nie może to być znowu napisałem ship :( ). Wszyscy na nie czekają w takim napięciu że mało...(tu 3 słowa, których sens mógłby być odczytany były jako wulgarny). Eh wywodów w tym temacie zarobiłem już bez liku i nie będę się rozpisywał – o tym bzdurnym wątku. To kolejny „zapychacz”, podsycany przez fanów który mnie irytuje najbardziej całego SG-1.

P.S. To sa ostatnie słowa jakie napisałem odnośnie ...(wiecie czego)

Wogóle związki przedstawiane w serialu są jakby wzięte z księżyca. Takkk... zaraz ktoś powie przecież to sci-fi wszystko się może zdarzyć, i maja racje...tylko że ten serial toczy się w czasie obecnym – naszej rzeczywistości. Więc pytam, dlaczego w jednych przypadkach przestrzega się zasad a w drugich nagina się je dowoli. Wystarczy spojrzeć na romanse w Farku, J.A.G., Samllville, czy którymś z Treków. Są one o wiele bardziej ciekawsze szczególnie te, które się wleką przez większą część serialu, są lepiej poprowadzone. Już nie będę wspominał o tych które trwają tylko przez jeden odcinek- bo te które są w SG-1 to nawet na tle „porfa wor” (cholerka nie wiem jak to się pisze w oryginale) wypadają blado.

Gra aktorska. Jak tak oglądam niektóre odcinki to wydaje mi się że coponiektórych pasowało by zastąpić innymi. Barki mi jakiegoś widocznego u zapału do dogrywania postaci. Nie wiem może się mylę może mają tak porostu grać, bo tak jest w scenariuszu – ma nadzieję że nie bo jeżeli scenariusz i reżyser narzucają im taki a nie inny sposób kreowania postaci to z serialem naprawdę zaczyna dziać się źle. Niech się scenarzyści poważnie zastanowią, co robią czy aby na pewno ścieżka przez nich obrana jest dobra (osobiście uważam że jest zła i powinno się i wszystkich wyrzucić i zatrudnić kogoś z pomysłem i mającym „wizje” całości). A może to już zmęczenie daje znać o sobie, w końcu to już 7 sezon – nagrali się już w tym serialu. Teraz robią nam wielką łaskę, że się pojawiają – RDA ją na pewno robi, według mnie jak mu się nie chce grac to nie da sobie całkowicie spokój i nich go zastąpi ktoś inny. W żadnym innym serialu nie widziałem takiego zmęczenia i takiej może nie tyle niechęci co olewania postaci granych przez aktorów. Wystarczy spojrzeć na jakikolwiek inny dłuższy serial, fakt aktorzy się zmieniają, zmieniają wraz z postacią - jedni na lepsze inni na gorsze. Ale w Stargate Sg-1, mamy szczególny przypadek, gdy aktorzy grają jakby na siłę. W innych serialach sprawa jest prosta – przestało ci zależeć nie podoba ci się, nie angażujesz się to dowiedzenia – nikt ich nie trzyma na siłę, dlatego zawsze widzimy aktorów, którzy angażują się w graną przez siebie postać.

W SG-1 mieliśmy jeszcze jeden niezwykły wyjątek. Powrót jednego głównych bohaterów – według mnie totalna porażka. Producenci ugneli się pod naporem fanów, którzy zmusili do powrotu ich ulubioną postać. Na początku podchodziłem optymistycznie do tego pomysłu myślałem, że relacje między, bohaterami zostaną wyzerowane, że znowu będzie potrzeba czasu żeby wszystko wróciło do normy, że wiele spraw zostanie na nowo wyjaśnionych. Ach jak bardzo się zawiodłem – Daniel i zrazem aktor go grający poczuli się zbyt pewni swojej pozycji w serialu i wyszedł z tego cholera wie, co i z czym to zjeść. Jest to jedna z największych pomyłek producentów serialu.

Jest jeszcze coś, co mnie strasznie denerwuje realizm świata przedstawionego w całym „taśniemcu”
Zbyt dużo niejasności i sprzeczności. Zbyt wiele zakrętów które chciano naprostować a z których wyszły jeszcze większe kulfony i niedorzeczności.

Na temat funkcjonowania samej jednostki SGC napisałem już wiele. Sam fakt jej funkcjonowania pozostawia wiele do życzenia, a zachowanie od Hammonda począwszy a na sprzątaczach skończywszy woła o pomstę i piekła i nieba. Praktycznie zero zachowań i działań specyficznych dla wojska a już specjalnie dla takiej jednostki. Producenci SG-1, mogli się wzorować choćby na SAAB (o co aż się prosi) gdzie wspaniale oddano klimat i zachowanie żołnierzy, oraz relacje pomiędzy nimi. Regulamin, którego niby przestrzegają a który tak naprawdę jest tylko na papierze

Dziwoląg wyszedł również przy próbie wyjaśniania niektórych spraw technicznych, próba połączenia fizyki znanej z nieznaną, chęć wytłumaczenia czegoś co przekracza nasze możliwości, obecnie nam, znaną fizyką musiała wypaść nieudolnie i stworzyła więcej pytań niż odpowiedzi. Tu B5 i Treki kłaniają się w pas – tam jest to ujęte w sensowny sposób.

Ale czego ja się czepiam przecież to tylko serial sci-fi, tylko sci-fi...

Wydawać by się mogło, że totalnie nienawidzę Stargate SG-1, że bardziej lubię inne seriale. To nie do końca tak.

Stargane SG-1, był drugim serialem sci-fi który widziałem w całości (obecnie ta lista mocno się wydłużyła). Pamiętam jak zdobyłem pierwsze 5 sezonów, 110 odcinków ależ to był czad. Oglądałem po 8 odcinków dziennie (oglądałbym więcej, ale musiałem chodzić na zajęcie i jeszcze pisać prace). Sam się sobie zdziwiłem jak on mnie wciągnął – nigdy bym się tego nie spodziewał.

Ale co mnie tak naprawdę zainteresowało, w SG-1, teraz nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Może, dlatego że SG-1 był pierwszym serialem, który miałem w całości nagrany i mogłem oglądać dowolny odcinek w dowolnej chwili, czy tez przygody bohaterów jedne ciekawe inne mniej, Amorze to ze po prostu lubię sci-fi, nie wiem po prostu nie wiem. Może nie jest to mój ulubiony serial (ba wiem że nie jest moim ulubionym serialem) ale, choć znam już wszystkie odcinki na pamięć, od czasu do czasu zapuszczam go sobie i oglądam odcinek za odcinkiem

Pomimo niedoskonałości, jakie opisałem jestem fanem SG-1, lubię oglądać ten serial, bo ogląda się go jak bajkę na dobranoc. Dzielni bohaterowie, niezwykłe przygody – tak bliskie a zarazem tak odległe naszej szarej rzeczywistości. To serial, który spaja w sobie to, co fascynuje mnie i wielu innych starożytną kulturę i niezbadany kosmos. Lubię oglądać coś, czego sam nigdy nie zobaczę, czego nigdy nie zrobię, lubię oglądać przygody bohaterów ich niezwykłe i niebezpieczne przygody, z których zawsze wychodzą obronną ręką – lubię oglądać bajki

Użytkownik rexus edytował ten post 28.11.2003 - |17:20|

  • 0

#2 Katharn

Katharn

    Ostatni Smok

  • Moderator
  • 1 341 postów
  • MiastoWarszawa / Częstochowa

Napisano 28.11.2003 - |10:43|

Jestem pod wrazeniem - ilosci tekstu :D no ale rexus zahamowan nie ma i chwala mu za to :D

Nie moge powiedziec ze zgadzam sie ze wszsykim co napisal - ale co do niektorych punktow calosci sie zgadzam. Przede wszystkim wedlug mnie ma racje w twierdzeniu ze bycie fanem serialu nie oznacza bezkrytycznego podziwu i uwielbienia dla tegoz serialu :D

mialbym jednak do rexusa jedna prosbe
Napisales:

(...)Niewątpliwie najzabawniejszym odcinkiem w całym SG-1 jest osławione 4x09(...)


Jak domyslilem sie z pozostalego tekstu to WoO :D a to 4x06 :D
Wiec popraw jesli mozesz :D

>>>UpDaTe:<<<

THX za poprawke :D

Użytkownik Katharn edytował ten post 28.11.2003 - |20:45|

Gdybym mial niebios haftowane szaty,
Zlotym i srebrnym przetykane swiatlem,
Blekitne, ciemne, przydymione szaty
Nocy i swiatla, i polswiatla,
Rozpostarlbym je pod twoje stopy.
Lecz biedny jestem: me skarby -- w marzeniach,
Wiec ci rzucilem marzenia pod stopy;
Stapaj ostroznie, stapasz po marzeniach...

#3 gulus

gulus

    Sierżant

  • VIP
  • 757 postów

Napisano 28.11.2003 - |14:30|

Amen rexus.
Zgadzam się ze wszystkim. Pewne drobiazgi z którymi bym polemizował nie wnoszą niczego do mojego osądu serialu SG-1. Serial, pomimo swej, całkiem niezłej, oglądalności, został zepsuty, skopany. Niestety rządzą nim, najprawdopodobniej, ludzie z mieszkami na pieniądze zamiast głów. Pisywałem o tym kilkakrotnie - serial nie ma linii przewodniej, zlepek odcinków bardziej w stylu Opowieści z krypty.
Bajeczka na dobranoc - dokładnie. Taki zamęt, jaki jest w SG-1 nie pozwala, przynajmniej dla mnie na zżycie się z bohaterem, na uczuciowe zaangażowanie się w losy Sam, Jacka, Daniela, czy też Teal`ca.

Nie podoba mi sięzachwyt nad SAAB - nie wiadomo co by się stało z serialem po kolejnych kilku seriach. Pierwszy sezon SG-1 też nie zapowiadał takiego dyletanctwa głównodowodzących serialem.

gulus nawet jak nie fan, to na pewno fanik SG
  • 0

#4 mathix

mathix

    Sierżant

  • VIP
  • 686 postów
  • MiastoGdańsk

Napisano 28.11.2003 - |14:39|

wiem że nie jest moim ulubionym serialem

Moim jest. Stargate to mój ulubiony serial i mimo wielu niedociągnięć cały czas nim będzie.

Takie wątki według mnie w 80% tylko zaśmiecają serial

Nie jestem maniakalnym shiperem, jednak mi wątki tego typu nie preszkadzają, zwłaszcza jeśli jest ich tak mało jak w Stargate. Uważaj co piszesz, bo trzymam w ręku Berettę. :) Teraz to już lepiej uciekaj, bo nadciąga SGTokar z P90 i wyrzutnią rakiet. :P

Genrał Hammond - pluszowy miś? Nie, to mi nie pasuje. Wprawdzie jest wyrozumiałym dowódcą i lubi Jacka, ale nie jest pluszakiem.

To taki tatuś całego SGC

Raczej dziadziuś :P

Ale Ci się rexus, dostanie od innych userów. Będzie mortal kombat i armagedon ;) - szczególnie za złe opinie o S&J Ship. Buduj Ha'taka i w kosmos :D.
  • 0
There are 10 types of people in this world.
Those who understand binary and those who don't.


#5 Tomciak

Tomciak

    Organizator

  • VIP
  • 398 postów
  • MiastoWszechświat - Nasza galaktyka - Układ słoneczny - Ziemia - Europa - Polska - Śląsk - Gliwice - mój fotel

Napisano 28.11.2003 - |15:13|

Ale Ci się rexus, dostanie od innych userów. Będzie mortal kombat i armagedon ;) - szczególnie za złe opinie o S&J Ship. Buduj Ha'taka i w kosmos :D.

Niby dlaczego? Rexus napisał co sądzi o serialu, innymi słowy swoją własną opinię. Każdy ma prawo do własnej opnii. W Chinach nie żyjemy, więc problemu nie ma... :P

Z większością postu Rexusa zgadzam się całkowicie, kilka wyjątków (podobnie jak u Gulusa) nic tu nie zmienia. Lubię SG1, czekam na dalsze odcinki i będę je oglądał, ale zdecydownie nie jest to mój ulubiony serial. Powiem inaczej: już nie jest... Z o wiele większą ciekawością czekam na dokrętkę Farscape'a niż 2 połowę 7 sezonu. Mam co do niej jakieś nieciekawe przeczucia. Mam też nadzieję, że się pomylę, ale to już taka słabiutka, ledwo dychająca nadzieja.
  • 0
Tom

T.O.M.C.I.A.K.: Transforming Obedient Machine Calibrated for Infiltration and Accurate Killing

Czuję, że budzi się we mnie zwierzę... Ale obawiam się, że to leniwiec...

#6 SGTokar

SGTokar

    Abstynent

  • Moderator
  • 2 270 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 28.11.2003 - |16:34|

Nie da się powiedzieć czegoś co nie zostało już powiedziane w opisie rexusa i w przeróżnych mojich odpowiedziach w innych tematach, a więc krótko:
Stargate: SG-1 to mój ulubiony serial którego jestem maniakalnym fanem. Lubię bohaterów, wydarzenia, wątki. Nie potwierdzam niektórych zarzutów rexusa, jednak parę (jak np. w sprawie powrotu Daniela) są i dla mnie trafne. Ale ogólnie ja "kupuje" tę "bajke". Mi się ona podoba. Tak się do serialu przywiązałem że nawet pierwsza połowa siódmego sezonu (fatalna) mnie nie odrzuciła. To NAŁÓG! Ciekawi mnie jak to się rozwikła. Jakie będą przygody SG1 w następnym odcinku! Oczekuje drużyny, akcji i osobiście shipu!

Teraz to już lepiej uciekaj, bo nadciąga SGTokar z P90 i wyrzutnią rakiet

Nie... z rexusem pokój już :D
Log65: Happy camper

#7 rexus

rexus

    Starszy sierżant

  • W tr. aktywacji
  • 885 postów

Napisano 28.11.2003 - |17:44|

Katharn – twoje życzenie stało się faktem i poprawiłem 4x09 na 4x06. Zapewne znajdziecie w moim poscie jeszcze wiele innych błędów. Wnikają one z tego ze pisałem go na raty – docelowo miał być dłuższy o jakieś 4 strony , ale wypady z niego szczegółowe opisy postaci (Jack, Sam, Janet) i kilka innych rzeczy

Gulus – zachwyt nad SAAB spowodowany jest tym ze to mój serial nr.1 Owszem zgodzę się ze nie wiadomo jakby się potoczył gdyby nakręcono dalsze serie. Ale niech mi ktoś pokaże pierwszą serię równie dobrą w innym serialu. Niech mi ktoś pokaże w SG-1 odcinki, które oglądając nie było się pewnym końca, przy których odczuwałoby się tak wielkie napięcie i przy których pojawiła się łezka w oku.

Teraz to już lepiej uciekaj, bo nadciąga SGTokar z P90 i wyrzutnią rakiet.


Z SGTokar’em podpisaliśmy traktat pokojowy i zamierzam go przestrzegać :D a tych co będą próbowali go zniszczyć (podjudzać mnie lub Tokusia) wytne w pień toporkiem

Użytkownik rexus edytował ten post 30.11.2003 - |14:34|

  • 0

#8 Merlin

Merlin

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 127 postów

Napisano 30.11.2003 - |14:25|

Rexus wylałeś chyba wszystkie twoje żale na sg-1, najpewniej po rozczarowaniu sezonem 7. a taki ton juz wczesniej bylo widać w twoich recenzjach do 1 sezonu.
nie ma co się oszukiwać, stargate ma dość specyficzą formułe. mało tu akcji, dużo gadanini, ale tak było przez cały czas. rzecz jasna są odcinki z dynamiczna akcja, ale jest ich niewiele.
z pozostałymi tezami sie generalnie zgadzam, w sezonie 7 serial stracil ta iskierke

ktora tak przyciagal przed ekran. jednak mam nadzieje ze odwroci sie to w drugiej czesci

Ale niech mi ktoś pokaże pierwszą serię równie dobrą w innym serialu. Niech mi ktoś pokaże w SG-1 odcinki, które oglądając nie było się pewnym końca, przy których odczuwałoby się tak wielkie napięcie i przy których pojawiła się łezka w oku.

W samym pierwszym sezonie takich odcinków jest sporo:
Cold Lazarus, Singularity, Solitudes, TBFTGoG, Within the serpent's grasp
  • 0

#9 121277

121277

    Wielki Organizator

  • VIP
  • 561 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 30.11.2003 - |22:36|

Byłam pod takim wrażeniem wywodu rexusa, ze mnie zatkało. I odważyłam się napisac post, dopiero jak ktoś inny cos powiedział.
Nie oglądam Farscape ani SAAB i może dlatego dla mnie Stargate jest najlepszym i najulubieńszym serialem. Jedynym jaki oglądam namiętnie i mogę zarywać całe noce, które mogłabym spać i odsypiać wojowania z dzieckiem. Jest tego wart.
Wcześniej tak maniacko ogladałam Star Trek i RobinHooda. ale to stare dzieje.
Dla mnie Stargate ma ciekawą fabułę,może ciut porozrywaną ale nie tak strasznie jak X-Files. I było kilka odcinków, przy których mocno sie denerwowałam albo wzruszałam. Nawet jeśli kilka było przeciętnych a ze dwa wręcz prawie niemożliwe do obejrzenia (nie jestem bezkrytyczna) to i tak pozostane fanką tego serialu.

Zpomniałam napisać, ze mimo tego, ze jest to serial sci-fi to jest mi bliższy niż wspomniane wczęsniej, bo najbardziej prawdopodobny i bardzo realny.

Użytkownik 121277 edytował ten post 30.11.2003 - |22:38|

  • 0
Daleka droga
do serca człowieka
zimnego jak głaz

Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas


Dołączona grafika

Mój świat

#10 dark.raven

dark.raven

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 93 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 05.12.2003 - |20:21|

Przeczytałam sobie wywody rexusa na temat stargate,ale nie wiem czy moge cos jeszcze dodac bo ogladanie skonczylam na polowie szostej serii.Lubilam Jonasa i dalej lubie, Daniela zreszta tez.Serial ten dalej jest i pozostanie moim ulubioneym, chociaz zgodze sie z Rexusem co do czasami obnizajacego sie pozimu.Natomiast co do tego shipu,,ktory tak rzeza Rexus tez sie z nim zgodze (ale ja dzis jestem zgodna: ;) )moze inni nie maja racje ze to sie upodabnia do telenoweli..ale ogladalam sobie taki 1x19 i bardzo mi bylo milo z takiej jednej scenki tam(domyslacie sie o co chodzi??? :P ) tez nie chce z tego robic telenowel ale mam pewien niedosyt po takich normalnych odcinkach...czy raz na kilka odcinow nie mogloby byc pewnego wyrazniejszego shippy akcentu??

To tyle moich zali...Natomiast co do iinnych seriali to SAAB uwielbialam i chetnie obejrzalabym powtorke.Natomiast nie wiem (i bylabym wdzieczna z aodpowiedz ) co to takiego ten Farscape i skad sie wzial i gdzie mozna go zobaczyc i mniej wiecej o czym to...bo na naszym forum to sie za Chiny Ludowe nie doczytam...

Aha przypomnialam sobie co jeszcze mialam napisac...W SG1 moja ulubiona postacia jest Jack i bardzo lubie jego poczucie humoru , niestety nie moge sie wypowiedziec na temat gry RDA w 7 sezonie ale co do pozostalych szesciu sezonow to nei mialam zastrzezen. Lubie jego fajne texty :D

dark.raven sama zaskoczona tym ze sie tak duzo rozpisala
  • 0
znana obecnie jako ladyhawke

#11 rexus

rexus

    Starszy sierżant

  • W tr. aktywacji
  • 885 postów

Napisano 11.12.2003 - |20:00|

Właśnie przeczytałem posta, który mnie totalnie zaskoczył i dziwię się sam sobie że go przeoczyłem ….

….pokazywał on bohaterów jako "ludzi" zwykłych, normalnych ich reakcje, zachowania bardzo naturalnie, bywali nieprzewidywalni jak to ludzie ze swoimi zaletami i wadami.


To jedno zdanie – którego brakło w moim porównaniu – a które chyba w najprostszy sposób opisuje czego brak Stargate SG-1. Nic dodać nic ująć – a o jakim serialu zostało ono napisane sami się domyślcie.

Użytkownik rexus edytował ten post 11.12.2003 - |20:00|

  • 0

#12 kmi01

kmi01

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 44 postów

Napisano 11.12.2003 - |20:31|

zachwyt nad SAAB spowodowany jest tym ze to mój serial nr.1 Owszem zgodzę się ze nie wiadomo jakby się potoczył gdyby nakręcono dalsze serie. Ale niech mi ktoś pokaże pierwszą serię równie dobrą w innym serialu.

Co do zachwytu SAAb, to doskonale cię rozumiem (sama go uwielbiam), ale uważam, że EFC (pierwsza seria i początek drugiej) też było niezłe - :D

Niech mi ktoś pokaże w SG-1 odcinki, które oglądając nie było się pewnym końca, przy których odczuwałoby się tak wielkie napięcie i przy których pojawiła się łezka w oku.


Masz rację, niezależnie od tego co by się nie działo przez cały odcinek, wiadomo - przynajmniej ogólnie jak się skończy... :( Ponownie oglądam B5 (sezon 1 i 2) i tego mi właśnie brakuje w SG-1 - jak kiedyś ktoś powiedział "większego obrazu całości", a nie tylko poszarpanej układanki, którą ktoś na siłe próbuje wcisnąć w ramy serialu.

Podsumowując : SG to jeden z seriali, które lubię oglądać, poprawia mi humor, gdy jestem w dołku; jest natchnieniem do "wyżywania" się na znajomych i kolegach z pracy :P ... możliwością do dyskusji na forum i wymieniania toporków z rexusem na temat ulubionych postaci , ale...

ech, ale troszeczkę mi czegoś brakuje do pełnego zachwytu...
  • 0
S&J Ship :

Procrastinator's Creed #7-

I shall never forget that probability of a miracle, though infinitesimally small, is not exactly zero


Nigdy nie zapomnę, iż prawdopodobieństwo wystąpienia cudu, choćby nie wim jak nikłe, nie wynosi zero.

#13 Dag

Dag

    Plutonowy

  • VIP
  • 485 postów

Napisano 11.12.2003 - |21:06|

rexus napisz ksiazke na temat sg1 :D
ja chcialem porownac kazdy serial z kazdym - ale zapomnialem tam wrzucic efc i teraz mi sie nie chce tabelki wklejac. wyniki byly takie ze zwyciezylo xfiles tuz przed sg1 - pewnie ze wzgledu na nieco wieksza "realnosc" fabuly - chodzi mi o glowny watek serialu (o ile przy sci/fi mozna mowic o realnosci). ocenialem jeszcze sliders i startreka - ale wypadly raczej gorzej. jakbym ogladal cale b5 to pewnie by wygralo ale nie mam na niego czasu :/
jeszcze slowko na temat efc - moim skromnym zdaniem ten serial - jak leciala pierwsza seria - byl bardzo dobry - a mial olbrzymi potencjal. najbardziej mi sie podobal koniec drugiej serii - dramatycznosc powalila mnie na nogi. niestety potem tworcy zaczeli przynudzac - i to calkiem ostro, gdyz np odcinka 3x01 nie dalem rady obejrzec w ciagu jednego dnia. generalnie - wieje nudą. efc przegrywa z sg1 zdecydowanie.
podsumowanko - najchetniej ogladalem sg1 (przynajmniej do konca 5 serii). potem serial sie rozlazl. watek glowny w xfiles jest dla mnie ekstra ale zbyt rozciagniety w czasie zeby mogl to przebic. poza tym to serial troszke innego typu.
hmm - to tylko - polalem troche wody, nic z tego nie wynika - jak w wielu postach :D

pozdrowionka
  • 0
My jsme Borgove. Budete asimilovani. Odpor je marny.

#14 Gość_Abr@_*

Gość_Abr@_*
  • Gość

Napisano 07.03.2004 - |02:48|

Serial SG-1 jest niezły - lecz czy jest nr 1 ? Na razie jak dla mnie to tak choć mogę zmienić swoją ocenę gdy skończę oglądać całość, arecenzje sezonu 7 są słabe.
  • 0

#15 artpi

artpi

    Starszy szeregowy

  • VIP
  • 135 postów
  • MiastoWarszawa -&gt; Gocław

Napisano 08.03.2004 - |08:47|

NO, raxus zjechałęś trochę SG-1, ale to dobrze, bo wprowadza ferment twórczy. ;)

Po pierwsze nie zgadzam się z tobą jeśli chodzi o przedstawienie zjawisk fizycznych. Jak dotąd nie spotkałęm się z niczym, co by uznano za niemożliwe. Tunele robaczkowe (hipotetyczne mosty Einsteina-Rosena), dylatacje czasu, wszystko jest teoretycznei możliwe. Ponadto niezwykłą dla mnie zaletą tej pozycji w erialowym półświatku jest fakt, iż to wszystko się może teraz dziać. SGC jest utajnione, cały czas wymylaślane są ściemy dla opinii publicznej, aby nikt nie domyślił się prawdy, fabułą rozgrywa się tu i teraz. Wszystko to spprawia, iż zastanawiamy się "A co, jeśli wrota istnieją?"

Co do postaci Jacka: Toż to wcielenie amerykańskiego mitycznego pułkownika. Ma dużo zalet, ale nie takich spektakularnych. Jest prosty, ale genetycznie jest bardziej zaawansoewany. Ma poczucie humoru i zawsze jest wyluzowany. Każdy z nas mógłby nim być. Można się z nim łątwo utożsamić.
Przepraszam, błąd.
Każdy amerykanin może się z nim utożsamić.

Nie zmienia to jednak faktu, iż jak to słusznie rexus wykazałeś, postaci SG-1 są niesamowicie jednowymiarowe.

Podstawowym błędem twórców jest ciągtnięcie tego aż 8 serii! Świeżość każdego serialu kończy się gdzieś po piątej i zaiste pierwsze 5 SG-1 jest bez zarzutru. Potem wszystko zaczyna się rozkładać... Dlatego też nie czekam ze zniecierpliwieniem na kontynuację Farka. Jest oin (według mnie) najlepszy i niech tak pozostanie. Gdy ulubiony serial się kończy lepszy ten tydzień smutku niż 3 serie zażenowania.

Nie rozumiem zaś waszego zafascynowania SAAB'em, takim dziecinnym i prostym serialem, który ma wszystkie wady przez was przypisane SG-1.

Zaś co do romansów: faktem jest, że w Stargate są one tak samo dojrzałę jak związki w szóstoklasistów. Dosyć mam tej niemożności S&J, a o innych "wielkich miłościach" się nie wypowiadam. Zaś nie podzielam rexusowego poglądu co do zbędności takich wogóle. W Farscape twierdzisz, że to wszystko jest "zboczone". Nie zgadzam sie! Uważam, że tam jest naturalne. Nie ma ci ukrywać, miłość bez seksu to mit (W sensei zwiazku, miłość absolutnie nie powinna się od seksu zaczynać.) . Zawsze jest doza hormonów i nie ma chyba człowieka, który by 7 lat funkcjonował jack Jack i Sam. Takie wielkie platoniczności produkuje się ku uciesze spragniomych "wielkich romansów" zawiedzonych ludzi, albo w celach moralizatorskich dla młodej publiczności. Jednak jest to bardzo istotny aspekt ludzkiego życia, któr w Farku został przedstawiony wzorowo.
W smallville trochę gorzej, ale też nie jest źle.

Podsumowując: NIe zgadzam się z częścią twoich zarzutów, ale zaiste ogólna wymowa twojego posta jest chhyba zrozumiała dla każdego, który przebrnął przez 7,5 sezonu.
  • 0
Kłamstwo zawsze popłaca. To kiedy prawda wyjdzie na jaw, zaczynają się problemy...

#16 FanCom

FanCom

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 55 postów
  • MiastoWars i Sawa

Napisano 04.07.2004 - |00:12|

Witajcie !!!

W/g mnie "Stargate SG1" to zupełnie nowy styl w SF,
to ma się nijak do innych seriali,
bo specyfika bliskości wydarzeń
chociaż w przyszłości to bardzo bliskiej,
sprawia że czujemy się częścią serialu.
Akcja filmu rozgrywa się na ziemi i jakby w naszym czasie
ale też i w całej galaktyce. Bohaterzy mają normalną broń
a nie jakieś lasery czy innego typu fazery, ubrani prawie jak zwykli żołnierze.
Wszystkie nadnaturalne wydarzenia
są wcześniej czy później wytłumaczne, przełożone na zrozumiały
dla nas jezyk, czyli na zwykłą technikę i naukę.
Ten prosty mechnizm sprawia że serial staje się
łatwiejszym do zrozumienia/przyswojenia i pozwala łatwiej nam
poruszać się w meandrach wątków i łączyć je ze sobą.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć że,
do mnie SG1 trafia lepiej niż inne do tej pory obejrzane seriale.
A zaczynałem od "SPACE 1999" :) czyli "Kosmos 1999"
był emitowany przez Studio 2, jeśli ktoś wie co to było. :)
Uwielbiam nurt SF / Fantasy,
i u mnie STARGATE SG1 ma najwyższą ocenę. :clap:

Pozdrawiam i życzę jak najwięcej dobrych seriali :rolleyes:
  • 0

#17 M.M

M.M

    Starszy sierżant

  • VIP
  • 808 postów
  • MiastoKraków

Napisano 04.07.2004 - |08:59|

Nie do końca się z Tobą zgodzę. Czytałeś kiedyś książki Juliusza Verna? W każdym razie na pewno słyszałeś o Nutilusie. Akcja tej powieści też toczyła się obecnie, a autor wtrącił tam futurystyczną technologię. Może tak będzie z Wrotami?. Być może kiedyś uda się opracować podobną technologię. :D
  • 0

#18 jack

jack

    Chorąży

  • VIP
  • 1 410 postów
  • MiastoPłock

Napisano 31.08.2005 - |21:12|

No tak. Kurcze blade. Nie mam niestety takiego doświadczenia jak Rexus. Choć ostatnio zacząłem w przyśpieszonym tempie nadganiać. NIe wiem dlaczego, ale czasami mam wrażenie, ze juzten film oglądałem. tu sięzgodzęz Rexusem. Jest to dziwny twór. Ale wydaje mi si, że większość rzeczy sięgające sci-fi czy fantasy skupie sięnie na człowieku - bohaterze - ale na tym z czym się spotyka - kosmos, obcy, technologia, potwory - inni ludzie. Może dlatego, że piszący powieści czy autorzy scenariusza uważają, że jaki człowiek jest - każdy widzi, więc nie ma co sięnad tem tak mocno zastanawiać????
Ciekawszse wydaje sięsięwięc to, z czym bohater się spotyka - a więc obcy czy technologia. To bardziej fascynuje. Bo jest inne niz czlowiek. Moze dlatego wlasnie sa tacy bohaterowie w SG?
  • 0
"Nie mamy wpływu na czas, w którym się znaleźliśmy,
My tylko decydujemy, jak wykorzystać dany nam czas"

Gandalf - Drużyna Pierścienia


#19 quisatz

quisatz

    Kapral

  • Użytkownik
  • 245 postów
  • MiastoPiotrkow

Napisano 12.03.2006 - |03:45|

Witam jestem po 10 odcinku 1 sezonu.
Czy jakis super fanatyk tego serialu mogl by mie oswicic czemu wiekszusc uzytkownikow tego forum wuaza ten serial za najlepszy serial na swiecie?

Spodziewalem sie super serialu pomiedzy SAAB+BSG a otrzymalem prosciutki serial w ktorym kazdy odcinek nie ma prawie nic wsolnego ze soba.

oczekiwania:
-zwatek przyjazni: kazdy odcine opisuje nowa sytuacje a zwiazki z bohaterami sa na 2 badz tez 3 tle sa jakies zwiazki ale raczej sie trzeba ich dobyslac i przypominac
-zwiazek milosci :
a) zwiazek doktora ktory jak sie domyslam bedzie szukal 10 sezonow swojej zony na roznych w 99% az do znudzenia primytywnych planetach
B) zwiazek polkownika (aktro dobry do telenowel albo mcgivera a nie do pro scfi) z zana ktora opuscil dla wojska i aby nie musial patzrec wiecej zanie w twarz jak to zostawil nabita bron ktora zabila jego syna
- wrog: ktor przez tysiace lat prektycznie sie nie rozwinol technologicznie uzywajac nadal jakis wlucznio-riflow niotajacych jakas plazmo podobna substancja.Wrog ktory nie widomo czyw ogole sie inteesuje ludzmi z Ziemi - woli zabrac kobiete dktora niz zbadac czemu ludzi maja jakies zielone uniformy(czyz by to marins?)

przyczyna:doktores sobie znalaz jakas mape SG i juz jest temat na 100 sezonow ;]


Kazy odcinek opisuje odrebna historie. CZEMU ten serial am w/g wastak dobre notowania ma az 10 sezonow co by wynikalo na ogrona ogladalnossc jest SGA. CO w nim ejst moze cos sie dziej w 2 sezonie bo 1 to zenada.Co jakas laneta to jakies primitywy z dzidami az juz nudy biora na max'a. CO przejda przez SG to jacys prymitywi nie winiasacy za wiele do wiedzy ludzi. A jak sie juz znajdzie cos ciekawego to trzeba sie z szybko pozegnac z Mlotem uciekac bo sztorm cz obejzec sobie miasto niewidzialne - fabula ulozona aby jak najwolniej ludzi poznali cokolwiek.przedmna SG1 - 1x11 - Bloodlines pewnie zow jakies prymitywy beda wiezyc w jakies bujdy a druzyna SG1 dzielnie poaze im jak sie szalas buduje.

Spodziewalem sie jakis zwiazkow miedzyludzkich jakis mometow wplywajacych nawet ze laza sie zakreci w oku a tu zenada jestem wsciekly.

Powiedzcie mi co w tym serialu jest takie dobre. Na czym ma polegac jego fenomen.
W BSG jest fabula odcinki sa ze soba scisle powiazane nie mwoiac o genialnym SAAB tu tak typowo: "ja Ziemiani Ty Kali czesc" :look: :] :/ :blink: :angry:
  • 0

A kiedy podniosł sie z kaluzy krwi jego serce ogarnol gniew.


#20 Lukassuss

Lukassuss

    Kapral

  • Użytkownik
  • 215 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 12.03.2006 - |11:02|

Po pierwsze - proponuje dokładnie obejrzeć serial, albo przynajniej większą część odcinków, bo WIĘKSZOŚĆ odcinków jest ze sobą dość ściśle powiązana, głównie wątkiem Goauld'ów, wojny z nimi, przymierzem z Tok'Ra, Asgardem, później walką z Replikatorami. Są odcinki, które nie nawiązują do tego głównego nurtu, ale one też są potrzebne, są miłym i ciekawym przerywnikiem w obrazie całości.

Wątek przyjaźni - to chyba troszkę źle oglądałeś :) , pierwszym jest choćby relacja Jack - Daniel. Od początkowej niechęci po pełną szacunku przyjaźń, Jack jest gotów walczyć do końca o to aby Daniel nie został niesłusznie oskarżony i zmarł (ascendował) z tym piętnem. Wątek uczuć między Jackiem a Sam - no może nie jest to od razu wyłożone "kawa na ławę" ale to w końcu nie sitcom typu "seks w wielkim mieście" ! Te relacje obserwujemy przez większość serialu, są budowane bardzo delikatnie, czasem niezauwżalnie, ale są. Fakt, iż w ostatnim sezonie mogło się coś zdarzyć, a nie było tego, ale cóż - serial trwa....
Relacje Teal'a z Tauri - na początku tylko Jack mu wierzył i ufał do końca, potem w kolejnych odcinkach widać jak się zmienia i jego oddanie dla Tauri, jest gotów na wszystko by ratować zagrożonego członka SG-1. Takich i innych, może mniej widocznych uczuciowych "smaczków" jest dużo, trzeba po prostu umieć patrzyć jak to się mówi "między wierszami" :)

Jackson szukał żony przez długi czas, w końcu znalazł, niestety ona zginęla. Zabił ją Teal'c, musiał to zrobić, odcinek w którym jest to pokazane jest jednym z bardziej "głębszych" odcinków i trudno nie zauważyć w nim oczekiwanych "uczuć i miłośći".... To, że tak się stało nie spowodowało, że Jackson chciał odejść (no może przez chwilę) ale chciał dalej wlaczyć aż do całkowitego pokonania Goauld'ów, którzy byli przyczyną tego, że stracił żonę.

Z tego co wiem to Goald byli pasożytami i kilka razy jest wyraźnie powiedziane, że bazują na kradzieży i wykorzystywaniu technologii innym rasom, choć także w kilku przypadkach widzimy, że sami też badają i rozwijają technololgię. Po za tym jak to określiłeś ich "włócznio-rifle" i inna broń jest o wiele bardziej zaawansowana i potężniejsza niż ziemska... Także statki od transportowców po wielkie statki dowodzenia Hat'ak - Tauri nie mieli żadnego staku aż do czasu zbudowania Prometeusza a i on był oparty na technologii zdobytej w czasie wypraw przez Wrota a poźniej wzbogacony o technologię Asgard.

Większośc planet jest zasiedlona przez prymitywnych potomków ludzi, bo zrobili to sami Goauld'owie - wyjaśnia to Tealc na samym początku - ze świata - źródła (czyli Ziemi) niewolników porozmieszczano na różnych światach aby służyli Goauld'om w najróżniejszy sposób, także jako nosiciele. Myśle, że sami Goald byli zainteresowani aby żadna z tych "koloni" nie rozwinęła sią na tyle aby im zagrozić - tak jak się to stało na Ziemi po buncie.
Są też przecież rasy o wiele bardziej rozwinięte od Goauld'ów, które sa im wrogie (na swój sposóB) jak Asgard, Nox czy Tollanie. Nie toczą z nimi może otwartej wojny ale nie pozwalają im na pełną supremację (Traktat Planet Chronionych).

Poza tym trudno powiedzieć czy Goauld nie rozwineli się przez te tysiące lat - na ziemi kilkaset lat temu używano muszkietów a teraz używamy P-90 - i to i to jest bronią palną ale nieporównywalną prawda? Może więc współczesne Staffy są bardziej potężnym odpowiednikiem ich "prekursorów"...

I wróg bardzo się interesuje Ziemią - cały czas chcą ją zniszczyć, a nasze szczęście, przesłona na Wrotach i parę innych szczegółów pozwalały nam uniknąć zagłady, która ładnych kilka razy była o włos...

No i nie od rzeczy jest fakt, że dla Goauld, pasożytów nie mogących żyć poza ciałem nosiciela najważniejszym jest poszukiwanie i pozyskiwanie nosicieli....

Myślę że fenomen serialu tkwi w niesamowitych możliwościach jakie stwarza idea Gwiezdnych Wrót, możliwościach jakie stwarza podrózowanie przez nie na ogromną liczbę światów i nieskończoność pomysłów co tam może być...na każdym z nich może żyć inna, fascynująca rasa będąca doskonałym tematem na opowieść - i dlatego odcinki poza "głównym wątkiem" są takie ciekawe (no może nie zawsze - ale głównie).

Jeszcze większe możliwości ma SG Atlantis - tam mamy nową galaktykę, nowego, niesamowitego wroga, a przede wszystkim miasto i technolgię Pradawnych - temat rzeka... na 10 sezonów spokojnie :D

A co do SAAB - oglądałem całkiem niedawno - jest całkiem niezły ale porównanie go do SG jest chyba ciut chybione - to TYLKO jeden sezon i TYLKO 20 odcinków - trudno powiedzieć jak by wyglądał serial przy 9 sezonie i przy 200 odcinku (a tyle zaraz będzie miał SG :clap: ) - może nie dałoby się go oglądać....

Poza tym jeśli o tym mowa - podobnie jak mówisz o SG można powiedzieć o SAAB - tylko latają lub łążą z giwerami po planetach i rozwalają Pijawy - i tak przez 20 odcinków, powiązanie jest tylko przez wojnę z Pijawami - jak w SG z Goauld, ale w SG jest coś jeszcze a nie tylko młócka...
Poza tym wątek miłości tego głównego (nie pamietam imienia) z jego kobietą, która zagineła po ataku Pijaw na statek kolonistów jest WYJĄTKOWO mdły - i całe lata świetlne mu do subtelności związku Sam i Jacka.
Jednak serial nie jest zły i miło się go oglądało.

Co do BSG - tu się nie będę wypowiadał bo oglądałem tylko odcinek - pilot i nawet mi się podobał ale nic więcej nie mogę o serialu powiedzieć...

Ale się napisałem :D jeśli coś pominąłem (a pewnie tak się stało) Inni na pewno mnie poprawią :)

Użytkownik Lukassuss edytował ten post 12.03.2006 - |11:07|

  • 0
Nie to ładne co mówią ale to co się komu podoba... czyli "de gustibus..."




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych