9 odpowiedzi w tym temacie

[johnass]

Zapraszamy do dyskusji.

[Gidi]

Niby taki ten Walter mądry, świat chce ratować, a myśli że przewiercając się z Bostonu przez środek Ziemi, wyszedłby w Indiach Jeszcze specjalnie poprawił Olivię, ach ci amerykańce

[Modes]

Niby taki ten Walter mądry, świat chce ratować, a myśli że przewiercając się z Bostonu przez środek Ziemi, wyszedłby w Indiach Jeszcze specjalnie poprawił Olivię, ach ci amerykańce

Leniwi ci scenarzyści, nawet im się nie chce w Google wpisać "how to find place on a opposite side of a planet"

[Pawel]

Szkoda że finałowe epizody postanowili emitować tydzień po tygodniu, a nie dwa odcinki za jednym zamachem. Przez to ciężko jest oceniać ten odcinek, bo ma się wrażenie że jest urwany w połowie i dopiero po obejrzeniu drugiej części będzie można ocenić finał tego sezonu. W każdym razie Bell jednak żyje, co zasugerowano już w odcinku 4x19. Swoją drogą, trochę brakowało drugiej strony, jakoś tamta strona mnie ostatnio bardziej ciekawiła.

[Gidi]

albo chociaż, żeby przy tym zamknięciu przejścia ich Olivia została u nas, a nasza powędrowała do nich

[zagubiony4]

No i mamy, jak wspomniano. Odcinek urwany w połowie... No szkoda, że nie zrobili 2 godzinnego finału na raz. Ale cóż.

No i jeśli żegnamy się z Astrid, to wielka szkoda... Lubię jej postać a dostarcza ona część rozrywki serialowi wraz z Walterem.

[delta1908]

Tak do połowy odcinka to nudziłem się mocno i wydawało mi się jakbym oglądał jakiś odcinek ze środka sezonu, a nie finał. Dopiero w drugiej części przyspieszyli i było o niebo lepiej.
Co do śmierci Astrid to chyba nic z tego bo przecież żyła w tym odcinku, który dział się chyba w 2036(?), ale w sumie nie wiadomo co to był za wymiar bo to już dawno przestałem ogarniać.
Największe zaskoczenie to pojawienie się Belly'ego chociaż zacząłem się tego domyślać już jakiś czas temu.
Jones nie żyje, ciekawe czy to już na 100% czy znowu gdzieś nam ożyje.
Heh, generalnie finał zapowiada się mega ciekawie. Dobra ta końcówka w tym sezonie.

[cymrean]

Najciekawsze to to, że pośrednio ten odcinek implikuje iż Jones w pierwszym sezonie też mógł pracować z Bellem, tylko że został zabity za szybko i Bell zmienił kierunek działania.

Kolejny gościnny występ z Lost, tym razem Rebecca Mader. Swoją drogą to dziwne, że dopiero teraz się tyle ich przewija w serialu. Abramsowe koneksje powinny wcześniej zadziałać. Trochę małą rolę w tym odcinku miała, ale zawsze jest jeszcze druga część finału.

[Haes]

JONES NIE ŻYJE! Pozwoliłem sobie zapisać to czcionką odpowiednią do mojego stanu emocjonalnego. Nareszcie, miałem szczerze dosyć tego starego grzyba. Niestety, obawiam się (mam nadzieję, że się mylę!), że razem z nim odejdzie Astrid - ale tutaj jeszcze nie wszystko stracone.

Odcinek nawet dobry, ale jako przedfinał - słabiutko, mieliśmy dużo lepsze przedfinały, a zważywszy jeszcze na fakt, że we Fringe regułą stało się, że przedfinały są lepsze od finałów - cienko to widzę.

Dwie refleksje na koniec:
a) Kilka odcinków temu pojawił się Desmond z Lost - teraz mamy Charlotte, w równie uroczy sposób wkurvviającą;
Pisałem (dawno temu), że zapomniane 'jednoodcinkowe' epizody z 1. sezonu mają jednak znaczenie, przytoczyłem nawet kilka przykładów - podobnie jest też tutaj. Jones rozsypał się jak proszek - z tym też mieliśmy przecież dawno, dawno temu do czynienia...

Użytkownik Haes edytował ten post 29.12.2012 - |12:58|

[Macmax]

Przeciętny odcinek, ale być może jest to preludium do wielkiego finału. Śmierć Jonesa (który to już raz?) mam nadzieję że na dobre, mocno wkurzający typ, choć w tym dorównuje mu Bell, Leonard Nimoy to rzeczywiście bardzo brzydki człowiek;)

A Astrid pewnie będzie tylko postrzelona, śmiem wątpić czy uśmiercą tak ważną i lubianą przez widzów postać, ja bym się nie pogniewał...