Skocz do zawartości

Zdjęcie

Niespodzianka


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
68 odpowiedzi w tym temacie

#1 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 28.10.2011 - |17:22|

Jako że ostatnio nic tutaj się nie dzieje, postanowiłam to zmienić :D
Smacznego :)!!!


- Doktor Weir, proszona do sali kontroli wrót – wezwanie oderwało Elizabeth od pilnego raportu dla IOA.
- O co chodzi sierżancie? – zapytała dyżurnego kontrolera.
- Porucznik Haris, dowodząca drużyną piątą, prosiła o kontakt z panią lub pułkownikiem Sheppardem.
- Proszę mnie z nią połączyć.
- Atlantyda do porucznik Haris, odbiór – wysłał sierżant po otwarciu wrót.
- Porucznik Haris, odbiór. Z kim mogę porozmawiać?
- Tu doktor Weir, o co chodzi?
- Jakaś kobieta nalega na spotkanie z naszymi przywódcami, mówi że ma ważne informacje na temat Wraith. Nie chce podać żadnych szczegółów, mówi ze obawia się o swoje życie, właśnie nie bardzo wiemy co z niż teraz zrobić.
- Naradzę się z pułkownikiem i dam znać. Weir bez odbioru. Połączyć mnie z Sheppardem.
- Atlantyda do pułkownika Shepparda, odbiór .
- Shepard zgłasza się. Co się stało że dzwonicie?
- John, piątka znalazła kobietę która twierdzi że ma istotne dla nas informacje dotyczące Wraith.
- I dzwonisz żeby mi o tym powiedzieć? Niech ją przesłuchają i wracają.
- W tym rzecz, że ona boi się o własne życie i powie dopiero jak przetransportują ją do bazy.
- Znowu … Dobra my wracamy za trzy dni, jeżeli porucznik Haris może tam zaczekać to było by najlepiej. Jeżeli nie, to niech przyprowadzą ją ze sobą i umieść ja w izolacji do naszego powrotu.
- Skontaktuję się z panią porucznik i przekażę twoje zalecenia. Do zobaczenia.
- Pani porucznik jak wygląda sytuacja, czy moglibyście zaczekać na planecie na przybycie drużyny pułkownika Shepparda?
- Nie bardzo. Miejscowi nie są wrogo nastawieni do nas, ale nie podoba im się że wykorzystujemy ich planetę do spiskowania przeciw Wraith. Boją się że to może spowodować żniwa na ich planecie.
- Rozumiem, wracajcie i przyprowadźcie ją ze sobą – poleciła.
- Zrozumiałam, Haris bez odbioru.
- Połącz mnie z ambulatorium – poprosiła Weir.
- Doktor Beckett, w czym mogę pomóc?
- Carson, piątka przyprowadzi gościa. Mógłbyś ją zbadać?
- Oczywiście moja droga, przygotuję zespół i przyjdę do sali wrót.
Lekarz zjawił się prawie natychmiast i staną obok Elizabeth na balkonie nad wrotami. Po kwadransie wrota nawiązały połączenie, kod porucznik Haris się zgadzał. Dowodząca przeszła pierwsza, za nią dwóch ludzi taszczyło sprzęt, a pochód zamykał sierżant i ciężarna kobieta.
- Witamy na Atlantydzie – powiedziała Weir witając gościa.
- Dzień dobry, nazywam się Amla Morden – przywitała się ciężarna.
- Witaj Almo, czy zgodzisz się żeby zbadał cię nasz lekarz? To rutynowa procedura w celu zapewnienia ochrony bazie.
- Oczywiście że się zgadzam. Czy potem mogłybyśmy porozmawiać?
- Naturalnie, przyjdę do ambulatorium gdy doktor skończy.
- Odprawa za 15 minut – zwróciła się do piątki i poszła do sali odpraw.
  • 3

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#2 scanning

scanning

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 143 postów

Napisano 28.10.2011 - |18:19|

Dobry wieczór jakby co. Po prostu chcę się przywitać. Palek21 proszę nie zrób z tego jakiegoś całkowitego de......mu, że Wraith to cieniusieńkie boleczki i chłopaczki do tłuczenia, bo w tej chwili dobrze się zapowiada. :lol: :lol: <_<
  • 1
Dołączona grafika

#3 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 29.10.2011 - |06:35|

dobrze się zapowiada :) czekam na więcej... nawet nie wiesz jak miło jest przeczytać kolejnego polskiego ficka na tym forum

pozdrawiam
  • 1

#4 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 29.10.2011 - |09:03|

Faktycznie to niespodzianka.
Szkoda, że tak krótko, ale mam nadzieję, że wkrótce się rozkręcisz.
Czekam na więcej.
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#5 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 05.11.2011 - |11:54|

Smacznego :)

Dowodząca ekspedycją pisała coś na komputerze gdy porucznik z drużyną weszli do sali odpraw, drużyna weszła i zasalutowała.
- Siadajcie, poproszę o raport z misji, na pisemny poczekam – zwróciła się do nich Weir.
- To była standardowa misja zwiadowcza, miała trwać tydzień. Mieliśmy zrobić rozeznanie wśród mieszkańców, wypytać o plony, minerały naturalne, Wraith. Zaczęliśmy od nawiązania poprawnych stosunków z tubylcami, gdy to już się udało zaczęliśmy zadawać pytania.
- Czy dowiedzieliście się czegoś pożytecznego?
- Moglibyśmy zawrzeć z nimi współpracę. W zamian za plony my ofiarowalibyśmy im narzędzia które pomogłyby w pracy i życiu codziennym.
- Dobrze, podejmiemy z nimi negocjacje. Czy Alma jest mieszkanką ej wioski, planety?
- Nie, pani Morden przybyła na planetę wraz z handlarzami piątego dnia naszego pobytu. Wypytywała wszystkich czy wiedzą jak się z nami skontaktować, więc porozmawiałam z nią, ale ona powiedziała że o Wraith będzie rozmawiać tylko z dowódcą.
- Czy to już wszystko?
Gdy porucznik skinęła, Weir ciągnęła dalej.
- Macie wolne na resztę dnia, czekam na pisemne raporty. Teraz muszę porozmawiać z panią Morden.
Elizabeth wyłączyła komputer i poszła do ambulatorium, Carson czekał na nią.
- Jak się czuje nasz gość? – zapytała.
- Wyniki badań w normie, żadnej zakaźnej choroby, żadnych nanitów. Poza ciążą nic jej nie dolega.
- Właśnie, kiedy jest termin porodu?
- Ona twierdzi że zostało jej jeszcze pięć tygodni, ale według USG, wyników badań i mojego własnego doświadczenia stwierdzam że to trzydziesty siódmy tydzień.
- Czy mogłabym z nią porozmawiać?
- W tej chwili odpoczywa, myślę że wieczorem będziesz mogła się z nią zobaczyć. Wydaje mi się że trzeba jej będzie znaleźć kwaterę, nie może spędzić tutaj czasu do porodu.
- Wiem Carson, już kazałam przygotować odpowiedni pokój, będzie mogła się tam przenieś jak tylko jej pozwolisz.
- Czy masz jeszcze jakieś pytania, moja droga?
- W tej chwili nie, do zobaczenia później. – Weir pożegnała się i ruszyła do swojego gabinetu w celu ukończenia raportu dla IOA.
Jakiś czas później doktor dostała pozwolenie na rozmowę z Almą i podążała korytarzem ku ambulatorium, gdy w słuchawce usłyszała:
- Doktor Weir.
- Tak, o co chodzi?
- Właśnie dostaliśmy raport od pułkownika Shepparda, melduje w nim że udało im się wszystko pomyślnie załatwić i wrócą jutro po południu.
- Doskonale. Sierżancie przez najbliższą godzinę będę niedostępna, chyba że Wraith zaatakują albo ktoś zginie, zrozumiano?
- Tak proszę pani.
Weir wyłączyła słuchawkę i weszła do ambulatorium. Carsona nie było więc poszła wprost do gościa.
- Jak się czujesz Almo? .
- Teraz już doskonale, lekarz mówi że moje dziecko urodzi się niedługo – powiedziała.
- Doktor Beckett mówi że możesz wyjść, pozwól zatem że zaprowadzę cie do twojego pokoju. Porozmawiamy na miejscu gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.
Kobieta wstała z łóżka, wzięła swoją torbę i ruszyła za Elizabeth. Dowodząca wybrała dla niej pokój blisko szpitala, więc po pięciu minutach były na miejscu. Kobieta oprowadziła gościa po kwaterze pokazując i wyjaśniając działanie wszystkich sprzętów. Alma opadła ciężko na łóżko i starała się znaleźć wygodną pozycję.
- Dobrze się czujesz?
- Tak, jestem po prostu zmęczona. Wasz lekarz mówił że to normalne pod końce ciąży.
- Dobrze, czy możemy porozmawiać o Wraith?
- Powiem wszystko co wiem ale chciałaby uzyskać gwarancję że moje dziecko przyjdzie na świat na Atlantydzie.
- Obiecuję ci że jesteś i będziesz tutaj bezpieczna tak długo jak będziesz tego potrzebować.
- W porządku. Mam informacje o tajnym laboratorium Wraith gdzie przeprowadzają eksperymenty na ludziach.
- Jakie eksperymenty?
- Próbują zrobić z nasz obiad wielokrotnego użytku. To znaczy poddają ludzi testom wytrzymałościowym i w tym celu wielokrotnie na nich żerują i za pomocą różnego rodzaju eliksirów, medykamentów i wywarów ci nieszczęśnicy wracają do zdrowia.
- To niehumanitarne! Tak nie można. – krzyknęła Elizabeth.
- Zdobyłam kilka przepisów na te specyfiki, proszę – powiedziała wręczając Weir kryształ.
- Przekażę to naszym informatykom, dziękuję. Pójdę już i dam ci odpocząć – doktor wstała.
- Doktor Weir, mam pytanie.
- Mów mi Elizbeth, słucham.
- Kiedy wróci mój mąż Rodney?
Elizabeth zatkało, nie wiedziała co powiedzieć. Rodney ma ciężarną żonę którą się nie pochwalił.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 05.11.2011 - |14:42|

  • 1

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#6 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 05.11.2011 - |12:56|

Dobre, dobre. Ciekawe,co na to sam Rodney? Czemu to ukrywał? A jeśli zapomniał o takim drobnym fakcie jak małżeństwo? Hmm... właściwie, to nawet bym się nie zdziwiła. :)
Pisz, pisz! Fajnie jest sobie poczytać. Bo ja na razie utknęłam. <_<
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#7 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 05.11.2011 - |13:56|

Witajcie, tak zajrzałem poczytać i nie mogłem się powstrzymać, bo mi się opowiadanko spodobało.

Biorąc pod uwagę rzekomego tatę, to zapowiada się arcyciekawie. Niespodzianka po bandzie.
Fajny też myk z szowinizmem lekarza "poza ciążą jej nic nie dolega". Mam znajome, które na dźwięk takiego zdania wysuwają szpony ;).

Co do uwag czysto technicznych, to korekta interpunkcyjna byłaby wskazana i jedną literówkę trzeba poprawić - Przekażę to naszym informatyką na informatykom. Co do stylu, to dziwnie też brzmi wyłączanie słuchawki. Ale te poprawki zdecydowanie po ukończeniu całości - nie ma co się teraz rozdrabniać.

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)
  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#8 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 06.11.2011 - |19:04|

To jest pierwszy fanfik,który idzie mi tak szybko :D
Proszę bardzo następna część :) Smacznego.


Powiedziała że jego drużyna wraca jutro i życząc dobrej nocy opuściła pokój gościa. Poszła porozmawiać z lekarzem. W ambulatorium już go nie było, więc udała się do jego kwatery. Zapukała, po chwili drzwi otworzyły się i weszła.
- Carson czy Alma mówiła coś o ojcu dziecka?
- Nie, a ja nie pytałem. Dlaczego pytasz.
- Przed chwilą zapytała kiedy wróci ojciec jej dziecka, pytała o Rodneya.
Lekarz ze zdziwienia usiadł i wpatrywał się w kobietę niezdolny wypowiedzieć słowa.
- Zastanawiam się, czy przed rozwiązaniem można ustalić ojcostwo? – zapytała siadając obok.
Beckett usłyszawszy pytanie natury medycznej zaczął odpowiadać.
- Owszem, można ustalić ojcostwo ale do pewnego etapu rozwoju płodu. W tym przypadku jest za późno na amniopunkcję. Poczekamy co powie Rodney, ale z wszelkimi badaniami dziecka musimy poczekać do rozwiązania.
- Alma opowiedziała mi o nowej torturze Wraith. Żerują na człowieku prawie do końca, później faszerują go jakimiś specyfikami, tak że biedak odzyskuje siły i zabawa rozpoczyna się od nowa.
- O mój Boże! – zdziwienie ustąpiło i na twarzy doktora malowało się przerażenie.
- Udało jej się zebrać informacje na temat tych specyfików, zaraz zaniosę kryształ informatykom i każę wszelkie dane wysłać do ciebie – pokazała kryształ.
- Dobrze, jak tylko czegoś się dowiem zamelduję.
- Dziękuję Carson. Przed nami interesujący dzień zatem dobrej nocy – pożegnała się i ruszyła do wyjścia.
- Dobranoc Elizabeth – odpowiedział.
Jeszcze nie do końca przyswoił informacje, które przyniosła. Położył się starając uporządkować mętlik w głowie, problemy Rodneya i jego ciężarnej żony zeszły na drugi plan. Starał się policzyć ilość roślin zebranych na nowych planetach i przypomnieć sobie jakie mają właściwości.
Następny dzień był jednym wielkim czekaniem na powrót męża marnotrawnego. Elizabeth wysłała na misje trzy drużyny, odbyła dwie odprawy z powracającymi i skończyła raport dla IOA. O 17.24 usłyszała alarm połączenia przychodzącego, a sierżant w sali kontroli potwierdził kod pułkownika. Przeszli przez wrota uśmiechnięci, chociaż Ronon miał rękę na temblaku. Widząc ich uradowane miny Weir nie wytrzymała.
- Do Sali odpraw, natychmiast! – warknęła i udała się na miejsce.
Drużyna nie wiedziała o chodzi, ale woleli nie zaczynać konfliktu z dowódcą więc posłusznie wykonali polecenie. Czekała na nich wściekła jak osa.
- Mamy na Atlantydzie gościa, który przyniósł bardzo ciekawe informacje o Wraith – zaczęła spoglądając na ich wesołe twarze.
- Jednocześnie twierdzi że jest żoną jednego z was .
Mężczyźni zamilkli, pułkownik i satedańczyk spojrzeli na siebie wymownie, po czym spuścili wzrok i zaczęli wpatrywać się w swoje buty. Teyla stała z szeroko otwartymi oczami i starała się przypomnieć sobie ślub kogoś z drużyny.
- Alma tutaj jest? – spytał McKay z nadzieją.
- Tak, jest tutaj. Co więcej według Carsona najdalej za trzy tygodnie będziesz ojcem.
- Ojcem, jak? Dlaczego? Ale…. Ale …- zszokowany mężczyzna zachwiał się.
John podtrzymał go i posadził na krześle.
- Czy wiedzieliście o tym? - spytała resztę.
- Nie pamiętam żadnego ślubu, ani innej podobnej uroczystości – wyznała Teyla.
- Ślubu, w naszym pojęciu tego słowa , nie było – zaczął pułkownik.
- Więc o co chodzi z tą żoną i na litość boską kim ona jest.
- To było na P8Q415, planeta bogata w wapń i węgiel. Świętowaliśmy zawarcie przymierza, gdy wróciliśmy do swoich pokoi, w każdym czekała skąpo odziana dziewczyna. Ja nie skorzystałem z okazji, za to dowiedziałem się od niej wiele na temat ich kultury. To wszystko jest w raporcie z tamtej misji.
- Daruj John, ale nie pójdę szukać raportu sprzed dziewięciu miesięcy – parsknęła Weir.
- Powiedziała że panuje tam zwyczaj, ta której podoba się mężczyzna i jest na tyle odważna idzie do jego sypialni i próbuje zajść w ciążę. Jeżeli uda im się za pierwszym razem, są małżeństwem.
- Ronon czy dobrze się czujesz? - spytała doktor nieco łagodniej.
Dex był blady, a gdy rozmawiali zwyczajach tamtej planety, wykwitły mu czerwone plamy. John wiedział że to z obawy i zażenowania, on wtedy także się skusił.
-Teyla odprowadź go do ambulatorium, niech Beckett dokładnie go przebada.
- Czy ona dobrze się czuje? – Rodney odezwał się gdy tamci wyszli.
- Tak, wszystkie wyniki ma w normie. Możesz do niej iść, jej kwatera jest na poziomie szpitala numer 532.
- To ja pójdę – wymamrotał i wyszedł.
Gdy zostali sami John podszedł i wziął ją w ramiona. Przytuliła się do niego, poczuł ciepłe krople na koszuli.
- Już dobrze, jestem tutaj. Czemu płaczesz?
Nie odzywała się chwilę, podniosła głowę i spojrzała w błękitne oczy mężczyzny. Pocałował ją czule i chciał odejść.
- Zaczekaj jeszcze chwilę, stęskniłam się – powiedziała przytulając się ponownie.
- Bardzo bym chciał, ale obowiązki wzywają. Przyjdę do ciebie wieczorem to porozmawiamy –uśmiechnął się i odsunął.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 08.11.2011 - |20:57|

  • 2

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#9 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 06.11.2011 - |19:42|

No, no... Bardzo ciekawy zwyczaj. :)
A Ronon ma teraz nieco spraw do przemyślenia. A jeśli jego też czeka niespodzianka?
Czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że będzie równie szybko, jak ten.
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#10 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 06.11.2011 - |19:46|

Ronon nie bladnie, Ronon nie słabnie, coś się kręci.. coś mi się wydaję, że to jednak nie McKay jest ojcem :P ale czekam na więcej
  • 1

#11 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 06.11.2011 - |19:54|

He, he, he no to się chłopaki nie popisali w dziedzinie bezpiecznego seksu :) Ciekawe, gdzie zużyli wcześniej gumowy przydział :) A wieczorna rozmowa i nocne przemyślenia i reakcje kobiet, na te wyczyny no i reakcje w gronie facetów - no czekam na dalsze wypadki, bo zapowiada się bardzo zabawne rozwinięcie owej niespodzianki?

Pozdrawiam

PS
Wypatrzyłem literóweczkę i ogonek - zaniosę kryształ informatyk(om) i każ(ę)

Użytkownik xetnoinu edytował ten post 08.11.2011 - |20:24|

  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#12 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 08.11.2011 - |11:21|

To jest taki trochę zapychacz. Smacznego :D
PS. wiem że mam problemy z interpunkcją i przepraszam za to :)



Ronon siedział na szpitalnym łóżku i czekał na lekarza i swoje wyniki. Zastanawiał się czy jego dziewczyna także pojawi się na Atlantydzie. Zabezpieczył się, miał nadzieję że niechciana ciąża mu nie grozi. Wiedział że w razie wpadki będzie musiał opuścić Atlantydę, nie dlatego że Weir go wyrzuci, tylko żeby chronić dziecko i jego matkę przed Wraith. Będzie musiał znaleźć bezpieczną planetę i nauczyć się żyć bez służby, porzucić nowych przyjaciół, nowy dom. Jego ponure rozmyślanie przerwało pojawienie się Carsona.-
- Co to było tym razem? Spytał lekarz oglądając prześwietlenie.
- Zapasy z Johnem.
Jeszcze się nie zdarzyło żeby pułkownik wygrał z satedańczykiem, a co dopiero zrobił mu krzywdę.
- A naprawdę co się stało, bo nie sądzę żeby pułkownik zdołał cię tak urządzić. Masz złamane obie kości przedramienia i pęknięte dwa żebra.
Dex milczał, było jasne że lekarz nic z niego nie wyciągnie. Postanowił porozmawiać później z Sheppardem.
- Musimy to opatrzyć i zostaniesz na noc w szpitalu. Skan nie wykazał żadnych zmian ale chciałbym cię poobserwować.
Pacjent skinął głową.
- Siostro, proszę pomóc mu się przebrać i przygotować do opatrzenia urazów. Wrócę za pięć minut -polecił.
Wrócił niosąc bandaże i prowadząc sanitariusza. Beckett sprawnie obandażował tors mężczyzny, następnie technik założył mu gips, a siostra zapakowała go do łóżka.
- Zajrzę do ciebie za dwie godziny, odpoczywaj – powiedział lekarz i wyszedł z sali.
Rodney dotarł do kwatery Almy i zapukał. Otrzymawszy zaproszenie wszedł do środka. Siedziała na fotelu, popatrzył na nią. Była taka jak ją zapamiętał tylko większa. Czarne włosy okalały jej twarz miękkimi splotami, duże zielone oczy wpatrywały się w niego. Uklęknął obok fotela i położył dłoń na jej brzuchu.
- Skąd się tu wzięłaś? – zapytał.
- Pomyślałam że chciałbyś wiedzieć o naszym małżeństwie i dziecku. A ze głupio było przyjść z pustymi rękami, to zdobyłam trochę informacji o Wraith.
- Dlaczego się narażałaś? Wystarczyło przyjść i opowiedzieć swoich przypuszczeniach, sprawdzilibyśmy to sami.
- Chciałam pomóc, nie narażałam się, mieliśmy dobry plan. Nie cieszysz się ze mnie widzisz? –głos zaczął jej drżeć jakby się miała za chwilę rozpłakać.
- Cieszę się że jesteś tutaj i cieszę się z naszego dziecka –pogłaskał ją po głowie.
- Jak się czujesz i co powiedział lekarz?
- Wasz doktor mówił coś o jakimś terminie i że mija on za trzy tygodnie, i że jestem zdrowa. Trochę ciężko mi chodzić i w ogóle, ale już niedługo urodzę i wrócimy do domu we trójkę.
- Czy o ewentualnym naszym powrocie na twoją planetę możemy porozmawiać jak już dziecko się urodzi? – zapytał.
- Dobrze mężu – zgodziła się i ziewnęła.
- Ależ jestem zmęczona a nie ma jeszcze środka dnia. Ostatnio mój dzień składa się głównie z posiłków i snu, czy to normalne?
- Oczywiście, ty i dziecko potrzebujecie dużo odpoczynku przed porodem – uśmiechnął się.
Pomógł jej podnieść się z fotela i położyć na łóżku.
- Śpij, przyjdę do ciebie później- pocałował ją na pożegnanie i wyszedł.
Poszedł do ambulatorium, chciał porozmawiać z Beckettem o dziecku. Lekarza nie było, spotkał za to Johna który szedł do Ronona i postanowił pójść z nim. Wielkolud wyglądał dziwnie, grzecznie leżąc w łóżku, gdy usłyszał kroki otworzył oczy. Widząc przyjaciół rozpogodził się i usiadł.
- Jak ręka? – pułkownik przysunął sobie taboret.
- Złamana w dwóch miejscach – powiedział uśmiechając się Dex.
- To nie jest powód do śmiechu, na samą myśl zaczyna mnie boleć –jęknął astrofizyk.
- To nie jego pierwsze i zapewne nie ostatnie złamanie. Mogło być znacznie gorzej gdybyś nie trafił tego stwora – stwierdził John.
- Kiedy powiemy o tym Elizabeth? To się staje niebezpieczne – Rodney nie dawał za wygraną.
- Jeżeli się powiedzie to jej pokarzemy, jeżeli nie to po prostu wyślę jej raport w którym wezmę cała winę na siebie – powiedział dowódca uprzedzając pytanie.
- Swoją drogą który je wczoraj karmił i nie zamknął klatki Tantosa?
- Nazwałeś tą bestię? Ostatnio chciała ci odgryźć głowę a ty dajesz jej imię? Jesteś nienormalny – McKay był wstrząśnięty.
- Nazwij swojego to pogadamy, tatuśku- zażartował pułkownik.
- Właśnie, jak żona i dziecko? – Ronon przyłączył się do przyjaciela.
Zaczęli przekomażać się z fizykiem, który bronił się dość nieporadnie przed ich niewybrednymi żartami.
Carson który wrócił do szpitala niedługo po ich przybyciu, słyszał rozmowę od pewnego momentu. Postanowił na razie nie interweniować, chyba że któryś wróci w poważniejszym stanie. Zastanawiał się tylko jak udało im się przekonać Teylę do swojego pomysłu.

Użytkownik Palek21 edytował ten post 08.11.2011 - |20:53|

  • 2

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#13 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 08.11.2011 - |13:39|

ciekawe do jakiego pomysłu przekonali Teylę? co oni tam Wraith hodują, a może smoki... chociaż nie to by było za bardzo fantasy? czekam na dalszą część...
ps. dlaczego nazywasz Rodney'a informatykiem?
  • 1

#14 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 08.11.2011 - |14:03|

Właśnie nie wiedziałam informatyk, inżynier czy coś...
Nie wiem jak inaczej go nazwać poza doktorem, kurcze muszę to sprawdzić.
  • 0

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#15 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 08.11.2011 - |14:30|

Właśnie nie wiedziałam informatyk, inżynier czy coś...
Nie wiem jak inaczej go nazwać poza doktorem, kurcze muszę to sprawdzić.


proponuję po prostu naukowiec, będzie bardziej adekwatne i trafione... informatyk nie kojarzy mi się z Rodneyem, tylko z informatykiem, wiec kiedy pierwszy raz nazwałaś go tak w tekście, pomyślałam, że na sali znajduje się jakiś innych technik, ale potem zorientowałam się, że przecież chodziło Ci o Rodney'a
  • 1

#16 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 08.11.2011 - |18:18|

Bardzo ciekawie zapowiada się, jak chłopaki tam "dziergali", że aż John ma to brać na klatę w raporcie, jak nie wypali. Bardzo proszę o szybkie rozwinięcie. A przemyślenia rodzicielskie wielkoluda bardzo fajne.

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy w tak dobrym tempie jak obecnie.

PS. Szybka korekta czysto techniczna:

1. Uklękną(ł) koło fotela (brak ł); (ż)e jestem zdrowa (ż); Nazwałeś t(ę) bestię (ę bo to biernik); poka(ż)emy (ż), przekoma(rz)ać (rz),
2. W sekwencji zdań - Nazwałeś tę bestię? Ostatnio chciał ci odgryźć głowę a ty mu dajesz imię? - nie ma jedności rodzaju ta bestia, on odgryzł. Brzmi niezręcznie - może wstawić - tego potwora.
3. naukowiec - nadal nieczytelne. Chyba lepiej wstawić imię, albo nazwisko albo łącznie imię i nazwisko, albo tytuł naukowy z nazwiskiem. Tak samo dalej ze słowem fizyk. Nasz tatuś :) to postać pierwszoplanowa - informatyk, fizyk itd to były określenia stosowane w serialu do bezimiennych osób w tle i chyba dlatego czytelnik podświadomie nie kojarzy w pierwszym momencie. Ja też pomyślałem o jakimś innym naukowcu akurat obecnym przy nich.
4. Wielkolud dziwnie wyglądał grzecznie leżąc w łóżku.... Proponuję zmianę szyku: Wielkolud wyglądał dziwnie, leżąc grzecznie w łóżku ..... Jeżeli szyk ma pozostać bez zmian to przecinek w zdaniu oryginalnym jest konieczny i będzie to tak: Wielkolud dziwnie wyglądał, grzecznie leżąc w łóżku....- he he nietypowy szyk i przecineczek w nietypowym miejscu, bo nie przed imiesłowem.

Ale najpierw napisz ciąg dalszy, potem poprawki - bo w przeciwieństwie do weny one nie umykają :)

PS2
Na wypadek, gdyby w tekście pojawił się Rodney w wersji innej od mianownika.
Uwaga: piszemy Rodneya, wersja z apostrofem jest błędna.

To powszechny błąd, także na Forum i niestety w napisach z hataka. Jeśli ostatnia część się wymawia tak, że pasuje to do polskiej wymowy w odmianie, czyli tu y wymawiamy jak j i końcówka w wymowie jest -ja wtedy apostrofu nie ma. Czyli wytwórnia Disneya i to jedynie słuszna wersja. Ta z apostrofem to ortograf. Więcej tutaj http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629617 oraz http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629610 Mam nadzieję, że ta stronka będzie pomocna.

PS3
Nie martw się tymi przecinkami :)
Ja też kiedyś ni w ząb ich nie umiałem. Często zmieniałem podstawówki i miałem chyba ze cztery polonistki w efekcie. Uczono mnie bezskutecznie metodą: 1) regułkową czyli zapamiętajcie, że przed gdy, że, ponieważ itd jest przecinek a przed i oraz itd nie ma 2) metodą rozbioru zdań zagnieżdżonych - sposób skuteczny ale trudny.
Sukces odniosła polonistka, ucząc metody na tzw głuchą babcię - i się nauczyłem.
Polega to na tym, że zdanie należy przeczytać głośno (bez oszukiwania). Następnie należy wyobrazić sobie, że mówimy to zdanie, straszliwie je przejaskrawiając intonacyjnie, tak przeżywając jego treść, aby nasz wymyślony słuchacz, owa przygłucha babcia, to nie tylko usłyszała ale i zrozumiała. Identycznie czyta się bajki trzylatkom.

Doskonałe jest tu jako przykład Twoje zdanie, podaję bez przecinków:
Wielkolud dziwnie wyglądał grzecznie leżąc w łóżku gdy usłyszał kroki otworzył oczy.

Teraz przesadnie, i tak chcąc to starszej pani o mentalności trzylatki jasno przedstawić, czytamy. Jeśli sami posłuchamy swojego tonu, to okaże się, że on się zmienia. "Wielkolud dziwnie wyglądał" jest na innym tonie niż "grzecznie leżąc w łóżku"; potem jest znowu zmiana tonu "gdy usłyszał kroki" wyraźna przerwa i znowu inny ton "otworzył oczy". Kiedy tak wygłosimy to zdanie, zauważymy, że aby zmienić ton trzeba zrobić leciutki przydech lub lekki wydech a czasem trzeba wręcz zaczerpnąć powietrza. Te momenty to przecinki. Zmienia się też mimika twarzy.
Czyli
Wielkolud dziwnie wyglądał, grzecznie leżąc w łóżku, gdy usłyszał kroki, otworzył oczy. Przerwa przed "otworzył oczy" i zmiany tonu są tak dobitne, że można to nawet zapisać tak:
Wielkolud dziwnie wyglądał, grzecznie leżąc w łóżku; gdy usłyszał kroki - otworzył oczy.

Na prawdę, metoda jest rewelacyjna, ale wymaga czytania z atencją na głos i lekkiej wprawy w takim domorosłym aktorstwie. Z czasem wchodzi w krew. Jak ktoś czyta na głos młodszym pociechom, to chwyci to natychmiast.

Mam nadzieję, że metoda będzie pomocna - na prawdę działa!

Użytkownik xetnoinu edytował ten post 08.11.2011 - |21:31|

  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#17 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 08.11.2011 - |19:47|

A czy Rodney przypadkiem nie był astrofizykiem?

Mnie ciekawi, jakie to przeurocze stworzonka trzymają w klatkach? I coś mi ten termin porodu nie daje spokoju. Albo Alma źle sobie to wyliczyła, albo jest niegrzeczną dziewczynką. <_<
Tempo naprawdę ekspresowe. Tak trzymaj!
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#18 Palek21

Palek21

    FANKA WSZYSTKIEGO

  • Użytkownik
  • 354 postów
  • MiastoMykanów

Napisano 08.11.2011 - |20:55|

Poprawiłam błędy, wena chwilowo ma przerwę techniczną.
Wieczorem wypróbuję metodę głuchej babci :D
Dzięki xetnoinu

  • 0

Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał:

KOCHAJ, WALCZ, CIERP!!!


#19 xetnoinu

xetnoinu

    Sierżant sztabowy

  • VIP
  • 1 185 postów
  • MiastoPraga, a za rzeką Warszawa

Napisano 08.11.2011 - |22:37|

Tylko się proszę nie zniechęcaj.

Owa polonistka przez cały rok, jak u kogoś wypatrzyła nietypowe zdanie, gdzie zawodzi metoda regułkowa, wybierała kogoś z klasy do odegrania zdania. Więc to w jeden wieczór nie przyjdzie. Ha, ha pamiętam jak kazała nawet przy tym przesadnie gestykulować. A Ty piszesz takie zdania nietypowe tj. rozbudowane podrzędnie i współrzędnie; na dodatek często pomijasz spójniki i stosujesz dużo równoważników zdań (szczególnie zdań z imiesłowami -ąc). Masz oryginalny styl i tak trzymaj. Ale ten styl jest przecinkowo wymagający. W samym fragmencie powyżej brakuje ich chyba ze 30 szt. W moich czasach szkolnych trzy przecinki liczyło się jak ortograf, a trzy ortografy powodowały ocenę niedostateczną. A to, że miałem dys-coś-tam, nikogo nie obchodziło.

Tymczasem, jak skończysz już całkowicie jakieś opowiadanie, po prostu zapodaj tekst jakiemuś masterprzecinkowcowi w domu. To się przecież elokwentnie nazywa redakcja tekstu i bez tego etapu żaden zawodowy wydawca niczego nie opublikuje - choćby autorem był noblista. Ale dopiero po finale. Interpunkcja to taki ostatni szlif jak w tekście jest fabularnie pozamiatane.

Dla czytelnika przecinki są ważne, bo nieprawdopodobnie przyspieszają odbiór czytanego tekstu. Jak czytałem pierwszy raz Twój tekst, to tak jakby co chwilę się zacinałem czytając. Przeczytałem kolejne i przywykłem - ale szybkość mojego czytania jest nadal spowolniona.

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy historii. I ciekawi mnie, czy to będzie synek. Kompanów na pewno też to interesuje, szczególnie zakrapiane pępkowe ;)

Użytkownik xetnoinu edytował ten post 08.11.2011 - |22:42|

  • 1

Zapraszam http://trek.pl/discord

Wbijajcie :) 

 


#20 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 09.11.2011 - |07:52|

Ostatnio rzadko gościmy na forum igut214. Ona zawsze wytykała wszystkie nasze "kwiatki". Aż się zawstydziłam, gdy pierwszy raz sprawdziła mój tekst. No i bardzo dobrze, bo przynajmniej zmusiła mnie do powtórki zasad interpunkcji. I tak nieraz coś mi się wypsnie, ale już dużo rzadziej, niż na początku. Przeglądając internet, znalazłam fajny wierszyk, który też może pomóc.

Przecinek znika, gdy w zdaniu tkwi: ani, bądź, oraz, lub, albo, ni.
I malutkiego także się boi, więc przed nim raczej nie stoi.

Prawda, że sympatyczny?
Pozdrawiam.
  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych