Swego czasu, jeszcze za czasów piątego sezonu SGA wraz z użytkownikiem pod nickiem baloo postanowiłem sporządzić podstawy projektu remake SGA. Pomysł powstał na fali rosnącego rozczarowania poziomem serialu czy raczej faktem, że jego tematyka rozmijała się znacząco z naszymi życzeniami. Powtarzały się głosy, że SGA zmarnowało swój potencjał a zwłaszcza-że całkowicie zniszczyło Pradawnych. Najbardziej zaś dokuczał fakt, że kolejne odcinki zajmowały się coraz większymi pierdołami-zamiast wyjawiać odpowiedzi na dręczące widzów pytania mieliśmy latanie po lasach, wkurzone panienki-księżniczki, wieśniaków i inne rzeczy zostawiające człowieka z poczuciem straconego czasu. Dla znalezienia sobie zajęcia-hobby, ale też z myślą o być może, jakimś pożytku (czyli fanowskiej publikacji) zacząłem wraz z baloo coś tam tworzyć, zastanawiając się-używając przy tym sugestii kilku innych użytkowników (np. inwe), którzy w sumie do dzisiaj się na forum nie ostali-jak "SGA marzeń" winno wyglądać. chcieliśmy uniknąć błędów i baboli, opowiedzieć zaangażowaną, rozbudowaną i wielowątkowo rozplanowaną na wiele sezonów historię, zachowując wszystkie dobre cechy Stargate a eliminując to, co naszym zdaniem było złe.
Jednak z tego pomysłu ostatecznie nic nie wyszło-obumarł śmiercią naturalną z względów różnych. Głównie z braku czasu oraz paraliżującej świadomości, jaki to gargantuiczny wysiłek-opracować choć jeden trzymający się kupy odcinek... jednak nie było tak, że nie zrobiliśmy nic-powstał całkiem rozbudowany zarys serialu, głównie plan fabuły-wahającej się od "skromnych" trzech sezonów do nawet dziesięciu w porywach-choć im dalej tym było mniej detali a więcej myślenia w stylu "to się zobaczy" oraz "coś się Wymyśli". Generalnie wielkie, kilkuodcinkwe dziury ziały tam pod tytułem "tu będą smoki, młuaaa!".
W miarę jednak "postępów" prac nadchodziły niemiłe wieści. Na przykład po mid-sezonie, odcinku "Lost Tribe" (SGA 5x10)okazało się, że twórcy SGA wpadli na bardzo zbliżony do naszego pomysł w sprawie Asgardu, co automatycznie wiązało nam nieco ręce. Potem się okazało że nie do końca mieli na myśli to, co my, ale cios został zadany. Śmialiśmy się nawet, że ktoś z ich ekipy musiał nam zajrzeć na twarde dyski.
Teraz, gdy już dawno zapomniałem, że coś takiego jak "SGA remake" istniało sprawa się powtarza wraz z SGU. Tym razem jednak są to podobieństwa momentami uderzające-jeśli nasz "remake" w jakiejkolwiek formie by się w internecie ukazał, dziś moglibyśmy SGU oskarżyć o plagiat-i to bez trudu. Występuje bowiem w pierwszym sezonie szereg pomysłów bliźniaczo podobnych do tego, co ja ( no i baloo) proponowałem. (bo baloo mimo wielkich chęci miał mało czasu i większość pomysłów pochodziło ode mnie, za to był świetnym ich recenzentem i nie raz wskazywał że coś jest bez sensu lub jest przegięciem. Dziś nie mam do końca pewności co było moim a co jego pomysłem, na pewno jednak zdecydowana większość materiału który mam zamiar zaprezentować pochodzi ode mnie-nie mam zamiaru jednak latać z pieczątką a baloo-jeśli to czyta-niech przypomni co sam spłodził i wybaczy, jeśli coś co wymyślił przypisałem niechcący sobie)
Podobieństwo rozwiązań z SGU jest dla mnie na tyle denerwujące, że postanowiłem czym prędzej przetrząść szuflady w poszukiwaniu notatek, odświeżając sobie tym samym pamięć-by wrzucić to na forum, zanim myśli z tamtego okresu do reszty stracą swoją oryginalność.
Tak więc wygrzebuję oto stare zapiski, odtwarzam też z pamięci niektóre pomysły i podaje ku wiadomości-choć zamierzam też sporo to polepszyć, to aktualizować-wrzucając po kawałku postami aż wyczerpię źródła. Niech czyta, kto ciekawy. Niech komentuje, krytykuje, sugeruje swoje, dyskutuje. Jeśli chce, oczywiście.
Forma, jaką obrałem dla prezentacji materiału to raczej streszczenie, przeplatane moimi komentarzami-gdyż w ten sposób szybko można przekazać główne pomysły. Ubieranie tego w formę opowiadań czy innego tego typu tekstów jest zbyt pracochłonne a ja, przyznam się, nie jestem tak wyposażony w chęci i czas by takiemu zadaniu podołać. Poza tym co innego luźne pomysły, a co innego koherentna opowieść.
Nie wdając się w dłuższe dywagacje zapraszam do lektury pierwszego postu.
Na początek coś krótkiego, nawet nie jeden odcinek-zaledwie jedna scena. Mało-bo mało, ale nie oznacza to, że nie ma tu niczego ciekawego. Powiedziałbym że to taki SGA remake (od tego momentu będę pisał SGAR, jako przeciwieństwo do Oryginalnego SGA, odtąd OSGA), że to taki SGAR w pigułce.
Antarktyda, kilka milionów lat temu. Skoczek leci nad skutym lodem kontynentem. Dociera do ogromnego miasta, którego wieżyce strzelają wysoko w niebo.
Następnie widzimy Alanyę w towarzystwie wyższej od niej, smukłej istoty w szatach szczelnie okrywających jej ciało. Ubranie sugeruje podłużną, groteskowo dużą głowę, ale spod kaptura/korony/nakrycia głowy nie widać za bardzo twarzy, a to co widać nie jest ludzkie. Alanya przygląda się istocie, podczas gdy za nimi, na dalszym planie, Atlantis wzbija się w powietrze, powodując drżenie okolicznego śniegu. Istota wyciąga rękę w kierunku Alanyi, jej palce definitywnie nie są ludzkie, a dłoń ma inna konstrukcje. Alanya odwzajemnia gest. Palec istoty napotyka barierę energii, która pod wplywem dotyku rozjaśnia się. Płatki śniegu odbijają się od zapory, Alanya również nie może dotknąć istoty. Pole siłowe jednak pod naciskiem obcego zmienia swój kształt i pozwala jej protekcjonalnie i z uczuciem położyć rękę na policzku "pradawnej". Następnie latające miasto nadlatuje tuż nad nich. Opuszczają się pierścienie, i do ich wnętrza wchodzi grupka obcych istot, które dopiero teraz widać. Obcy odwraca się od Alanyi i do nich dołącza, pierścienie ich transportują na Atlantis, po czym miasto wzbija się w powietrze. Wysoko w górze aktywowany jest hipernapęd, co widać jako krotki rozbłysk. Alanya patrzy w góre, jak miasto znika.
To dosłowny cytat z moich notatek. Zanim przejdziemy do komentarzy, potrzebne są geste objaśnienia i aktualizacje.
Zacznijmy od skoczka, gdyż on pojawia się najpierw. Wyrzućmy sprzed oczu obraz pojazdu znanego z OSGA. To zupełnie nie to, co od tej pory będziemy oglądać... jak więc wygląda skoczek? Dokładny koncept nie powstał nigdy. Dziś jednak, gdybym miał go obmyślić, zapewne krążyłbym wokół death glidera goa'uld, tego który był zaprojektowany do przelatywania przez Wrota-chodzi o jego ogólny koncept, czyli umieszczenie zwartego kadłuba wewnątrz zagiętego wokół niego koliście skrzydła. Oczywiście rodziłoby to skojarzenia z tym pojazdem goa'uld, ale to jest celowe-bowiem w moim rozumieniu historii SGversum technologia goa'uld całymi garściami czerpie ze szczątków technologii Pradawnych. Co zresztą było otwarcie sugerowane w serialu-niestety zostało porzucone. Tutaj, w scenie otwierającej, nawiązuję do tego między innymi skoczkiem. Oczywiście sam pojazd nie różniłby się tylko swoim kształtem od swego brata z OSGA, ale to nie miejsce by o tym mówić.
Kolejną rzeczą, którą widzimy w powyższym opisie to samo Atlantis. A więc "miasto o strzelistych wieżycach" jak to ładnie napisałem jakieś dwa lata temu. I tu konieczne są objaśnienia-opis powyższy bowiem był notatką, a nie właściwym materiałem do publikacji. Ja i baloo mniej-więcej wiedzieliśmy, co przez takie opisy rozumieć. Czytelnik tego tematu-niekoniecznie.
Tak więc Atlantis przeszło całkowitą rewolucję-tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Jednak architekturę wnętrz na razie sobie odpuśćmy. Skupmy się na koncepcie wyglądu zewnętrznego.
Atlantis jest rozplanowane trochę podobnie do tego z OSGA-tak jak płatek śniegu. Pięć ramion, każde jeszcze się po swojemu rozgałęzia i kończy symetrycznie. Kształt, ilość, wysokość wież-nieokreślona, ale ich architektura miała być "diametralnie inna" od tej z OSGA. Wtedy nie poświęcałem wiele im uwagi, dziś dodałbym że wieże byłyby obecne zarówno na górze jak i pod spodem "płatka śniegu" głównych pokładów, stanowiących podstawowy kadłub Atlantis i jego "bazę" na której położona jest reszta miasta. Funkcjonowałoby to dosyć ciekawie-szykując się do lotu miasto przesuwałoby swoje iglice, chowając je jakby-w ten sposób z wysokich wież ostałyby się średnio wysokie budynki, gdyż ich masy rozłożyłyby się symetrycznie między górę i dół. Wyobrażałem sobie też, że samo miasto mogłoby rekonfigurować swój układ z dużą swobodą, więc każda sekwencja startu mogłaby zostać wyposażona w elegancką scenę przemiany Atlantis z miasta w statek kosmiczny-schodzące się budynki, zmieniające być może kształt i "chowające" się wieże ( a po prawdzie po prostu przesuwające się na osi w dół)-tego typu sprawy. Na pewno więc bryły wież oparte byłyby na wielobokach-tak by mogły, niczym komórki plastra miodu przylgnąć do siebie na czas międzygwiezdnej podróży. Między poszczególnymi wieżami miały też być łuki i łączące je "eleganckie" przejścia czerpiące inspirację z elementów katedr gotyku francuskiego. Miały one ulegać retrakcji lub przeobrażeniu gdy Atlantis zmieniało się w statek kosmiczny, tak by pod koniec wieże stanowiły w miarę możliwości zbitą konstrukcję podobną do ułożonych patyczków o różnej długości. No-to taki ogólny koncept. Więcej szczegółów nie ma co opisywać, bo się zrobi misz-masz.
Ale najważniejsza chyba zmianą był napęd Altantis. Ten miał być kompletnie inny. Zamiast siników u dołu miasta-choć je zostawiłem dla bajeru (i z przyczyn fabularnych-by umożliwić ograniczone przemieszczanie z żółwią, podświetlną prędkością)-Atlantis jest otoczone pierścieniem. Ten pierścień wyznacza jego granice-to wewnątrz niego leży "płatek śniegu", łącząc się z jego wewnętrzna ścianą swoimi pięcioma ramionami. Ten pierścień to hipernapęd i napęd konwencjonalny w jednym-dziś powiedziałbym, że to FTL by zrobić ukłon w stronę SGU i Destiny, tworząc miłą łączność, continuity, dodając spójności Pradawnym. Tenże napęd składa się z kilku pierścieni-obręczy, znajdujących się coraz dalej. W stanie spoczynku wszystko jest ze sobą połączone i z odległości tworzy jeden pierścień okalający miasto. Gdy Atlantis wzbija się w powietrze i jego wieże ulegają retrakcji, poszczególne elementy pierścienia są aktywowane i rozłącza się on na kilka mniejszych i większych, które zaczynają wirować niezależnie od siebie-każdy w innym kierunku. Jeśli ktoś chce to sobie wyobrazić sugeruję obejrzeć "Kontakt"-tam maszyna obcych wygląda właśnie tak, jak sobie wyobrażam napęd Atlantis i stamtąd czerpałem inspirację. Ewentualnie napęd "Event Horizon" też może być, choć "moje" pierścienie nie wyglądają tak "groźnie". Nie wiem, ile tych pierścieni powinno być-zapewne minimum cztery.
Pierścienie byłyby dosyć szczegółowo zaprojektowane- same po swoich wewnętrznych stronach miałyby jeszcze kolejne, kręcące się w lewo lub prawo (ponownie: "Kontakt") i tak dalej i dalej-szczegóły można mnożyć w razie potrzeby. Ten system napędu znajdowałby się poza zasięgiem pola siłowego oplatającego miasto-choć zapewne w razie potrzeby Pradawni mogli osłonić nim większą przestrzeń, na dzień dzisiejszy jednak nie widzę takiej potrzeby. Taki nie chroniony-z przyczyn dajmy na to, konstrukcyjnych (nie dałoby się korzystać z jego dobrodziejstw z powodu "interferencji, "zakłóceń" "przeciążeń" itp.)-napęd powoduje, że staje się jasne dlaczego oblężone Atlantis nie mogło uciec-bo nie miało jak. Zaś gdybyśmy zechcieli sami je przemieszczać, to wtedy narażalibyśmy napęd na atak. Więc jeśli już, to tylko bardzo powoli z podświetlnymi prędkościami (po to zostawiłem silniki u spodu z oryginalnego projektu)-wtedy można pole siłowe rozciągnąć dalej, chroniąc cały statek.
Wymyślając tak skomplikowane nowe Atlantis inspirowałem się głównie dwoma gadżetami: samymi Wrotami (kręcą się!) oraz pierścieniami transportowymi. Do tego-statkiem Ori. Wszystko to koła, koła i jeszcze raz koła. Tak, to mało jak na wskazówkę, ale czemu nie? No jest to jakaś ciągłość koncepcyjna, wariacja na temat. Zresztą Alteranie z Pegaza mieli otrzymać u mnie rozpoznawalny, oryginalny styl, ale łączący się z Pradawnymi jako całością, rasą myślącą mniej-więcej w ten sam sposób. Ma to też ułatwić identyfikację, by można było spojrzeć i powiedzieć "a-ha, to musieli zbudować Alteranie z Pegaza, a to - z Drogi mlecznej. A to-to jakiś rupieć sprzed Plagi". Jednocześnie widać, że cała technologia Pradawnych ma wspólne korzenie.
Kolejna kwestia-Alanya i Pradawni. To najważniejsza rzecz która pojawia się w tym króciutkim fragmencie, wywracając jednak wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy o mitologii Stargate do góry nogami. Otóż widzimy "pradawną" spotykającą się z jakąś istotą, jakimś obcym. Nic nie zostaje wytłumaczone, za to widz zostałby z poczuciem totalnego mętliku w głowie. "To TO są Pradawni? To kim jest Alanya? A może Altantis miała jakaś inna rasa lub odłam? kto ta, poleciał? o co tu chodzi?". To celowy zabieg, ale mający także bardzo sensowny plan jako drugie dno. Otóż naszym-moim i baloo-zamiarem było od-spitolenie Pradawnych, tak by można było ich pisać spokojnie i bez wyrzutów sumienia przez duże "P". Jednocześnie trzeba było rozwiazać wiele, wiele nieścisłości w związku z ich ewolucją, historią, technologią i tak dalej. Tak oto powstał ten koncept-koncept odkrycia Pradawnych na nowo, jako osobnej rasy, a nie jakiejś n-tej ewolucji człowieka. To zaś, kim była Alanya i jej pobratymcy-to osobna kwestia i wątek, bardzo zresztą ważny dla całej historii Pradawnych i SGversum.
Wróćmy jednak do Pradawnego-żeby nie było za wiele rzeczy na raz. Wtedy od razu uznałem, że powinien wyglądać mniej więcej tak, jak oryginalny goa'uld z filmu kinowego przed zamianą ciał. Rysunek koncepcyjny tej istoty służył mi za inspirację. Pradawni są wiec humanoidalni, ale wyraźnie wyżsi i więksi od ludzi-Same wrota maja 6,7 metra srednicy, Pradawny mógłby spokojnie mieć 2,5 metra wzrostu. Delikatna i jak się zdaje krucha budowa ciała, duże głowy, brak raczej ust, podwójnie łamane nadgarstki, gruba i pomarszczona, pobrużdżona szaro-ciemna skóra o skomplikowanej fakturze plus parę innych szczegółów które możnaby dopracować. Ale od razu widać, że oprócz ogólnego planu budowy ciała nie mają z nami wiele wspólnego.
Gdy stworzyłem opis pierwszej sceny SGAR widziałem oczami wyobraźni Pradawnego w podłużnej szacie szczelnie ukrywającej jego sylwetkę i tylko niejasno dając nam do zrozumienia, jak może naprawdę wyglądać. Widoczne byłyby tylko fragmenty twarzy no i dłoń o której fragment wspomina. Pod kapturem, na a głowie, miał mieć jakieś urządzenie czy ozdobę którą ze względu na "spiczastość" jego "rogów" nazwałem "koroną". Co to jest-nie byłoby powiedziane. Może jakieś urządzenie do komunikacji telepatycznej-któż to wie. I tak nie byłoby go widać pod kapturem. Dziś zaś samą szatę też wyposażyłbym w specjalne właściwości-wyświetliłbym na niej skomplikowany wzór geometryczny, który przy każdym ruchu sprawiałby wrażenie, jakby był nieruchomy a to szata Pradawnego pozwalała-niczym okno-zajrzeć "na drugą stronę" by zobaczyć jego kawałki. Gdyby więc szedł czy poruszył choćby ręką wydawałoby się, że odkrywa w ten sposób "po drugiej stornie" kolejne części wzoru. Taki bajerek.
W ten sposób nie tylko budujemy początki nowego, bardziej dostojnego wizerunku Pradawnych, mącimy w głowach i zmuszamy do stawiania wielu pytań-na które SGAR ma odpowiedzieć (imo ciekawy zabieg-w pierwszych minutach zawrzeć tak wiele, wskazując na kierunek rozwoju serialu i jego leitmotivy). Także nawiązujemy na wiele sposobów do kilku rzeczy. Przede wszystkim łączymy Pradawnych z pierwszym filmem Stargate-choć to bardziej smaczek niż kanon sensu stricte, ale wraz z resztą informacji które widać w tej scenie pozwala wysunąć bardzo ciekawy wniosek: że Ra był goa'uldem który przejął ciało Pradawnego, zdobywając ogromną władzę i wiedzę-choć zapewne niekompletną, bo takiej rasy jak Pradawni wężyki nie mogły ot tak sobie podporządkować i albo Pradawny ukrywał do końca potężne kawałki informacji-walcząc z pasożytem bez ustanku-albo wykasował te rzeczy z swojego mózgu, jakoś zablokował. Dodatkowo zaś włączył sobie "dying mode", skazując Ra na śmierć razem z sobą-stąd poszukiwanie nowego nosiciela. Któż to wie. Tak czy siak Ra mając wiedzę Pradawnych, jakkolwiek szczątkową, mógł bez trudu zdominować resztę swoich pobratymców i stworzyć potęgę swojej rasy, rozprzestrzeniając ją na cała galaktykę-a kto wie czy to nie dzięki niemu w ogóle odkryli Wrota. Dzięki przewadze technologicznej zaś mógł Ra niepodzielnie rządzić przez tysiące lat (przypominam że pojawienie się na scenie goa'uld zaskakująco zbiega się z momentem powrotu resztek Pradawnych z Pegaza) i dopiero jego zabicie przez Tauri spowodowało upadek tego układu siły, wywołując wielką wojnę o supremację wśród goa'uld (choć nie to, żeby wcześniej ze sobą nie walczyli-po prostu nie na taką skalę, nie takimi środkami i nie o taką stawkę). Śmierć Ra spowodowała też rozprzestrzenienie się wśród system lordów takich wynalazków jak hipernapęd chociażby (co zresztą ma swoje potwierdzenie w pierwszym sezonie SG-1). Buduje to też pewną łączność z filmem kinowym.
Tak więc technologia goa'uld-wiedza o wrotach, hipernapędzie (wykoncypowanym przez Pradawnych dopiero w Pegazie) osłonach, sarkofagach, pierścieniach wreszcie-to wszystko to technika Pradawnych. Szczątkowa, prymitywna, zmiksowana z innymi ukradzionymi technologiami, ale jednak. Nawet skoczka atlantisowego goa'uld podkradli, tworząc swoją wersję czyli starego death glidera (który był potrzebny w erze, gdy hipernapęd miał tylko Ra, reszta musiała się wlec jakimś dennym FTLem przez dziesiątki i setki lat-wtedy ataki przez wrota takimi maszynami mają sens).
Dziś scenę otwierającą SGAR napisałbym jednak odrobinkę inaczej. Pożegnanie rozegrałoby się tak jak w oryginale, na terenie placówki Pradawnych. Tylko jeden Pradawny by się pokazał-następnie użyłby pierścieni placówki by dostać się na Atlantis. Podoba mi się jednak scena z dotykaniem policzka-wiadomo jednak, że Pradawny jest otoczony przez pole siłowe. Jasne jest, że chroni się w ten sposób przed Plagą. Czemu tak czule żegna się z Alanyą? Tego na razie nie powiem, ale nie ma w tym nic zdrożnego Po prostu Pradawni w SGAR, choć są bardziej obcy i nieludzcy nadal są jednak dobrzy na swój sposób i potrafią okazywać współczucie czy przywiązanie w sposób zrozumiały dla innych istot.
Odlatujące Atlantis nie pokazałbym w całej krasie-pierścienie napędu byłyby jeszcze nieruchome. Działałyby tylko tradycyjne silniki, wynosząc miasto na orbitę. Tak jak w oryginale na pewnej wysokości Atlantis odpaliłoby silnikami mocniej, wzbudzając falę uderzeniową z śniegu. I to tyle zmian.
W następnym poście zacznę opisywanie miniserii otwierającej SGAR. Tym razem będzie więcej fabuły, zaś znacznie mniej komentarzy (porównawczo . Mam nadzieję, że ten wstęp się podobał-jak i sam projektu i nieco ożywi tak forum jak i ten dział, który obumarł wraz z serialem.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 02.08.2010 - |03:33|