1x01,1x02 Air, Part 1&2: to byl solidny wstepniak. Zrobil raczej pozytywne wrazenie-od razu rzucila sie w oczy zmiana formy i dostosowanie do tejze formy tresci. Bylo obecne silne zakotwiczenie SGU w realiach poprzednich seriali, bogactwo tych nawiazan bylo jednak na tyle dyskretne, ze raczej daje sie pilot obejrzec bez wielkiej na ich temat wiedzy. Jednak gdy zaczal sie dwupartowiec rozkrecac, uderzylismy glowa w cliffhangera do nastepnego odcinka. Ogladalnosc wyniosla 2.346 miliona widzow, czyli calkiem niezle. Szkoda tylko ze smierc senatora byla taka latwa do przewidzenia, ze kilka miesiecy przed premiera byla to sprawa oczywista.
1x03 Air, Part 3: Nie bylo to najlepsze zakonczenie dobrego badz co badz pilota. Oczekiwania ludzi byly znacznie wieksze. Pilot bowiem przyciagnal do premiery 1x03 az 2.447 miliona widzow, co okazalo sie najlepszym wynikiem na caly sezon. Jednak ci dodatkowi widzowie, zobaczywszy jakies pustynne omamy (zrobione w raczej sztampowy sposob), ganianie za [beeep]ami - rozczarowali sie. Spora czesc machnela reka i zaczela od tej pory SGU raczej nagrywac. I choc koncowka epizodu byla calkiem niezla-glownie chodzi tu o moment wsadzenia reki w horyzont zdarzen by utrzymac polaczenie Wrot-to jednak calosc prezentowala sie nienajlepiej. Odcinek ratowalo kilka postaci, glownie Rush i Greer, w mniejszym stopniu Eli. Pierwsze wybory, pierwsze trupy-w sumie tez latwe do przewidzenia. Bez zachwytow, ale tez bez wpadek. Problem: raczej brak pomyslu na "cos wiecej". Taki dokanczacz watkow z Air part 1&2. Byloby znacznie lepiej, gdyby wszystkie 3 odcinki puscic razem jako pilot. Jednak materialu bylo tak duzo, ze rozbito to na 3 czesci. To dobrze, bo dzieki temu sam pilot byl dobrze wywazony. To zle, bo Air part 3 byl raczej sredniawy, ciagnal tylko na tym, ze nie znalismy jeszcze dobrze postaci i one byly w jego trakcie wprowadzane. Ale poza tym-nie dal nic, co by utrzymalo widzow przy premierze, za to pewna czesc zniechecil, co widac po wynikach kolejnego odcinka. Odlaczajacy sie na koncu od kadluba Destiny statek nieznanego pochodzenia nie uratowal sytuacji ani troche.
1x04 Darkness: pierwsza polowa sezonu w ogole miala zajmowac sie raczej przyziemnymi sprawami, takimi jak zapewnienie podstawowych rzeczy do ktorych zalezy przetrwanie naszych na Destiny. Darkness mial byc pierwotnie polaczony z Light, ale ponownie zdecydowano sie rozbic odcinki. Dlaczego? Znow odpowiedzia sa postacie, ktore postanowiono rozwijac kosztem kompaktowosci fabuly. Dlatego raczej powinno sie mowic o Darkness part 1 oraz Light part 2.
Epizod nadal nalezy uznac za wprowadzajacy, i jako taki wypada calkiem niezle. Mamy pierwszy problem "statkowy", mamy ladne ujecia samego Destiny, dowiadujemy sie kilku strzepkow informacji na temat zalogi jak i samej lajby, na ktorej przyszlo im sie schronic. Nadal wszystko jest nowe i nieznane i to przyciaga uwage. Rozwiazywane sa male probemy i problemiki, takie jak kwestia gdzie sa prysznice, co ludzie beda jesc, jak ladowac baterie-a wiec wszystko to, co olano w SGA a co gryzlo wielu maniakalnych fanow oraz dokuczalo wszystkim, ktorzy cenia sobie detal. Darkness wiec jest kontynuacja pilota, nie zas samodzielnym odcinkiem. Ale jako taki byl i bedzie oceniany tylko w dniu premiery. Rozczarowanie banalnoscia Air Part 3 sprawilo, ze "Darkness" zaliczylo pierwszy duzy spadek ogladalnosci SGU - 2.099 miliona ludzi gapilo sie w tytulowa ciemnosc. Byl to spadek o 14 procent. Tyle kosztowaly bledy popelnione w finiszu Air.
1x05 Light: na tym tle Light wypadl dobrze, bo nie zaliczyl takiego dola. Obejrzalo go tylko nieznacznie mniej- 2.015 miliona widzow w dniu premiery. Odcinek ten byl logicznym dokonczeniemn Darkness i mozna rzec, ze na tym etapie mielismy tez zakonczenie przydlugiego wstepniaka do serialu, "rozwinietego pilota". Destiny efektownie plywa w koronie slonca, czerpiac energie, podczas gdy staranie naszych bohaterow okazuja sie zupelnie nie wplywac na to, co sie dzieje. Dobry pomysl i jeszcze lepsze wykonanie. W obu docinkach bylo kilka uklonow do fanow hard SF, co niemal sie nie zdarzalo w poprzednich serialach. Wszystko zas podane w SGU-sowskiej oprawie, starannie zrobione i wykonczone. Oczywiscie nie obylo sie bez pewnej dawki suspension of disbelief (prowadzenie promu od tak sobie? Wolne zarty), ale mimo to bylo naprawde bardzo dobrze. Dlatego tez wykruszylo sie niewielu widzow "premierowych" (przypominam, ze tylko takimi danymi sie posluguje-dane na temat faktycznej ogladalnosci z tzw "7 days plus" nie sa dostepne, znamy tylko ich usredniona wartosc wynoszaca 1,79 miliona, zas dla pierwszej polowy 2,57, co daje ogolne pojecie o tym ile ludzi wolalo w piatek wieczorem zamiast na imprezke isc nerdzic przy SGU)
1x06 Water: mozna powiedziec, ze to pierwsza powazna wpadka sezonu. Water bylo kompletnym nieporozumieniem i nie chodzi tu o "przyziemny" temat odcinka (tytulowe wody poszukiwania). Po prostu zrobiono go w taki sposob, ze nie szlo sie nie wynudzic. Wykonanie owszem, bylo dobre, przywiazano tez duza uwage by wykreowac atrakcyjne srodowisko "lodowej" planety o szkodliwej atmosferze i obcym krajobrazie, co oczywiscie liczy sie na plus. Jednak srsly-wpadanie do dziury, wleczenie towarzysza do Wrot i blyskotliwy ratunek w ostatniej chwili… No to nie jest to, co tygryski lubia najbardziej, bo tygryski juz to widzialy w wielu odmianach. Odcinek ratowal niechciany pasazer Destiny wychlewajacy wode, a ktory okazuje sie gapowiczem z Air part 3. Jednak ogolnie to bylo nie najlepiej-nie zle, ale nienajlepiej. Albo inaczej-nie dosc dobrze by w nastepnym tygodniu nie machnac reka i nie wybrac wycieczki do najblizszego pubu na piwo. Polowa odcinka to wrecz nieprzyzwoite nudy. Zabraklo tu tego czegos. Trudno mi doradzic, czego, ale uwazam za blad opieranie odcinka na samej formie. Bo forma nalezy uznac te krajobraziki, ta bezradność bohaterow, ten brak tlenu po drugiej stronie, kosmite niewyjasnionego i tak dalej. To wszystko to forma, przekazujaca minimum informacji. Sama forma jest ciekawa przez krotki okres czasu, jaki potrzeba by palcem zrobic w niej dziure. Jesli w srodku jest pustka, to nic dziwnego ze sie traci zainteresowanie, bo na wydmuszki szkoda czasu. Jesli mialbym cos doradzic, jak to zmienic, strzelilbym na slepo: pozwolcie wrocic w jakis zagadkowy sposob jednej z postaci ktora uciekla przez wrota w Air part 3. "Jak?"-no juz samo wymyslenie tej kwestii uatrakcyjniloby odcinek, a przejscie przez Wrota jednego z towarzyszy uznanych za martwych musialoby byc ciekawe. Watek mozna by nawet rozciagnac na wiecej niz jeden odcinek, co nawet jest wskazane ze wzgledu na juz obecne sprawy takie jak poszukiwanie wody oraz gapowicz-wystarczy sensacji jak na raz. Ogladalnosc wyniosla 1.974 miliona.
1x07 Earth: dostal po tylku za "Water": ogladalnosc spadla niemal o jedna piata, do 1,626 miliona. Po prostu po kilku minutach widzowie mieli dosc i woleli to sobie nagrac i obejrzec potem, zamiast kisic sie w piatkowy wieczor w domu. Po doswiadczeniach sprzed tygodnia nie chcialo im sie grzac tylka nad kolejna nuda. To rowniez był odcinek-pomylka, ale jakos sie wybronil. Kamienie to dobry pomysl, ale juz wykorzystywanie ich by sie napic i pojsc na panienki-nie. Tym bardziej jesli ogolna atmosfera jest ciezka. Byloby lepiej jakby wystapilo jakies zamieszanie z kamieniami-i nie wystarcza tu zerwanie chwilowo polaczenia przy uzywaniu FTL. Ciekawiej by bylo jakby ktos inny uzyl kamienia i podal sie za inna osobe, albo ktos obcy wyladowal na Destiny. Ten potencjal zostal jednak w calym sezonie praktycznie niewykorzystany. O ilez lepiej by bylo, gdyby ktos kamienie wykorzystal wbrew zasadom-chocby po to by odwalic jakis watek obyczajowy. Albo-gdyby na Destiny wyladowal szpieg, ktos obcy, o czym wiedzieliby widzowie (nie wiedzac kto to taki) ale nikt poza tym i dopiero na koncu nasi by rowniez sie kapneli, ale kwestia "kto to byl" nie zostalaby rozwiazana ( bo np. podmieniona osoba wyladowalaby zwiazana w ciemnym pomieszczeniu). Tego tu zabraklo.
1x08 Time: swietny odcinek bez dwoch zdan. Zagadka, petla czasowa, wszyscy co chwile gina. Wyglada na to, ze jak nie Scylla to Charybda i na odwrot. Na koncu zas odsiecz kawalerii iii...znowu kleska. To byl szok, wyraznie obliczony na zlamanie utrwalonych schematow przez tyle seriali i filmow. Ten szok jednak spowodowal przesadny wzrost apetytu. Wydawalo sie bowiem, ze to dopiero poczatek....tymczasem wszystko zostalo rozwiazane w sposob rozczarowujacy. Czlowiek po czyms takim czuje sie jak g*** i ma ochote cos kopnac. Zamiast prasowac "Time" do jednego odcinka i robic aspullowate zakonczenie a'la SGA powinno sie zrobic odcinek drugi, w ktorym ostatecznie wszystko zostaje zazegnane i rozwiazane i dorzucane sa nowe watki zwiazane z planeta-dzungla. Tak sie jednak nie stalo. Blad moim zdaniem bardzo wielki. Mimo to odcinek od poczatku byl tak wciagajacy, ze ludzie zapomnieli o piatkowym wieczorze i DVR. Usiedli i ogladali, dajac 1.802 milionowa widownie.
1x09 Life: "Time" przyciagnelo bez dwoch zdan do ogladania premiery, i "Life" udalo sie jakos utrzymac uwage widowni. Przede wszystkim dlatego bo mamy tu krzeslo, "kamienista zdrade", i pranie sie po mordkach Younga oraz Telforda. Wszytko to jednak to byly zaledwo "wersje demo" wszystkich tych watkow. Wydawalo sie, ze zaowocuja one lada moment czyms ciekawym, ale tak naprawde byly tylko odsuwane w dalsza perspektywe. Ogolnie wiec jednak, mimo tych mordek na koncowce, wyszlo sredniawo i mdlo raczej. Ponownie kamienie posluzyly do przymulenia widza. Do tego tenze widz zostal zrobiony w bambuko, bo bawiono sie w nim w kotka i myszke, na koncu zas nie bylo ani myszki, ani kotka a ser ktos zjadl. Tak wiec mimo, ze samo Life ma wysoki wynik- 1.891 miliona, wiecej niz "Time", to jednak byl to wkurzajacy epizod. Czegos takiego sie nie robi-powiedzieli widzowie i olali kolejna premiere.
1x10 Justice: no nie prezentowalo sie to ani z spoilerow ani z poprzedniego odcinka za dobrze. W sumie to raczej zle. I nic tego nie zmienilo, ze w sumie odcinek wlasnie nie byl taki zly. Ale kilka reczy przewazylo-po pierwsze wkurzajacy "Life". Po drugie-poczatkowa tematyka, ktora mogla wywolac tylko wzruszenie ramion. Kwestie interesujace-krzeslo, obcy, poznawanie statku-zostaly ponownie olane czy raczej podane w dawce homeopatycznej. Okazalo sie, ze podatnych na homeopatie bylo 1.340 miliona widzow. Ten fatalny, trzydziestoprocentowy spadek to kolejna nauczka, ze nie mozna pozwolic sobie na zle wykorzystanie kamieni, bo odcinek ktory nastepuje po nich zawsze cierpi. Samo "Justice" zas nie bylo zle, wrecz przeciwnie-okazalo sie nad podziw dobre, zwazywszy na to ze na poczatku przentowalo sie smetnie. Ale wyszlo na prosta i mialo jeden z fajniejszych cliffhangerow. Niezasluzenie wiec "Justice" oberwal za "Life". Ale trzeba oddac sprawiedliwosc tym, ktorzy odbiorniki wylaczyli i zdali sie na DVR lub po prostu pozegnali sie z serialem: wiekszosc odcinka nie zapiera dechu w piersiach. Byloby znacznie lepiej gdyby samobojstwo/zabojstwo bylo samobojstwem/zabojstwem poprzez krzeslo, zas osobnik nim potraktowany narobilby rabanu zanim by mu sie ugotowal mozg. Wtedy tematem zasadniczym odcinka nie bylby smiechowy trybunal, ale some serious business. Pranie po mordkach, statek alienow i zostawienie Rusha na koniec daloby rewelacyjny odcinek. A tak-to polowa wlasciwie bez emocji.
Tak wygladala pierwsza polowa sezonu. Druga wyraznie ucierpiala-jesli chodzi o wyniki premierowe-na wskutek tego, ze pierwsza byla uznana przez pewna czesc widowni za denna i wkurzajaca, inna czesc tylko za wkurzajaca. Ucierpiala tez dlatego, poniewaz jakis palant uznal ze fajnie jest przerwac emisje w polowie a druga wyemitowac po czterech miesiacach. Efekt-spadek sredniej ogladalnosci. Juz nie dalo sie celowac w przedzialke "1.8 miliona i wyzej". Jak sie okazalo marzeniem zostal wynik 1.6. Powod, dla ktorego byla ta 4 miesieczna obsuwa byl prosty-stacja uznala ze lepiej sie sprzedaje dziesiec odcinkow co cztery miesiace niz dwadziescia co osiem. Byc moze maja racje. A byc moze ich cykl produkcyjny po prostu ssie-nie dowiemy sie tego zapewne nigdy.
1x11 Space: Swietne otwarcie drugiej polowy, mozna powiedziec ze wrocilo tempo znane z SGA a ktorego tak wielu brakowalo. W efekcie ogladalnosc skoczyla do 1.486 miliona. Akcja, nowa rasa, szybkie rozwiazania-to byly atuty tego odcinka. Duzo sie dzialo i dobrze sie dzialo, choc może na minus nalezy zaliczyc szybkosc z jaka Rush wrocil na Destiny. Pierwotnie Justice i Space mialy byc jednym odcinkiem i wiedza o tym pozwala inaczej spojrzec na mid-season finale. To rozlaczenie wyszlo na dobre "Space" a na zle "Justice" ktore bylo wyraznie gorsze. No ale trudno konkurowac z kosmiczna bitwa inaczej niz inna kosmiczna bitwa.
1x12 Divided: beneficjent sukcesu "Space". Wystarczylo tylko nieco podkrecic atmosferke, robiac przewrot na Destiny i przepis na 1.6 miliona widowni premierowej gotowy. To utrzymanie tempa otwarcia drugiej polowy bylo dobrym pomyslem i przysluzylo sie serii. Wartka akcja, ciekawe sytuacje no i reakcje bohaterow sprawily, ze bylo co ogladac, choc byc moze niektorym wydawalo sie, ze to jednak troszeczke za malo.
1x13 Faith: pechowa trzynastka sprowadzila na ten odcinek kleske. Albo po prostu byl kiepski-tak tez to mozna tlumaczyc, ale tak mowia nie znajacy sie na rzeczy Mimo dobrego pomyslu odcinek szybko sie rozjechal na boki jak rozciapany na drodze szczur, tracac impet i gubiac sie w [beeep]ach i w sumie srednio interesujacych rozterkach postaci. Sztuczny uklad sloneczny stal sie pretekstem do gawed dorsza na temat zycia, wszechswiata i takich tam. Takie gawedy nigdy nie sa zbyt madre jesli robia je ludzie glosujacy na Demokratow. Sa po prostu na to za pusci. Poza tymi elementami odcinek nie mial nic do zaprezentowania. Zostawilismy pajacow spod znaku amerykanskiej prawicy religijnej samych sobie i stracilismy prom. Madre to nie bylo. Na koncu obelisk kosmitow robi wziuuum i nic to nie daje. Nic wiec dziwnego ze malo kto wytrwal do konca, stad tez i wynik- 1.422 miliona. Pewno dlatego tak wysoki, bo znowu SGU zrobilo swoich fanow w konia, obiecujac wiecej niz chcialo dac. A kij wam w nery...
1x14 Human:... powiedzieli widzowie i sobie poszli. Human zaliczyl spadek do 1.313, baaardzo nisko. Kilkaset tysiecy ludzi wolalo robic co innego niz ogladac premiere SGU. Przejechali sie jednak na tym, bo odcinek okazal sie bardzo dobry, uzyto w nim nareszcie krzesla Pradawnych. Pojawil sie Daniel-co prawda w formie pseudo-kacperkowej, ale jednak. Rozwineto w bardzo ciekawy sposob postac Rusha no i sam odcinek mial atrakcyjna forme tak-jakby oniryczna plus calkiem niezla kompozycje. Czy cos tu potrzeba, cos dodac? Nie za bardzo. Tym bardziej, ze poboczny watek przypominajacy siedzenie w dziurze znane z "Trio" (SGA) i inne banaly ktore wstyd nawet wymieniac, zamiast byc rozwiazany-jak zawsze to do tej pory bywalo-dzieki odsieczy kawalerii, zamienia sie nagle w dwuodcinkowiec bez latwych wyjsc...
1x15 Lost: No, tu sie zaczelo. Gonitwa za "Destiny" przy uzyciu Wrot, plan ratunkowy, rozchodzace sie drogi bohaterow-bylo co ogladac. Tak tez uwazalo 1.587 miliona widzow, ktorym sie ta konwencja bardzo spodobala. Czy raczej jej zlamanie. Na koncu-szok. Naszym sie nie udalo! Zostali z tylu... jak do cholery niby wroca? Bardzo dobry odcinek. Apetyt zaostrzyl wrecz niesamowicie.
1x16 Sabotage: I pewnie dlatego kolejny epizod okazal sie raczej rozczarowaniem. Po pierwsze watek "zagubionych" zostal po prostu urwany. Po drugie-wrocili tak po prostu w polowie odcinka... Co zniszczylo tak usilnie budowany od dwoch epizodow efekt. "No nie, znowu to samo, znowu SGA-szajs" pomysleli niektorzy i machneli reka. Inni, widzac ze w ruch ida kamienie i jakies rozkminki Rusha, skrzywili sie i odpalili DVR. A sam odcinek? Nie byl zly, mozna mu zarzucic tylko to, ze Eli i Chloe wracaja "od tak" i niewazne jest, ze to mialo sens-zniszczylo efekt poprzednich odcinkow. Moooze gdyby zamiast naszej dwojki przez Wrota przeszli przezroczystoglowi zrobiloby sie NAPRAWDE ciekawie. Lub gdyby sie okazalo, ze maja przez nich poprzestawiane w glowach (w sumie ta opcja nie jest jeszcze wykluczona) A tak to zostalo nam tylko niezle wykorzystanie kamieni. No, co prawda nie wiadomo kto zrobil ten sabotaz ani do konca jak, wiemy tylko ze cos jest nie tak z lt. James, byla tez mala potyczka w przestrzeni. Ale w sumie watek zasygnalizowany nie jest watkiem ciekawym. Przynajmniej nie tutaj. Na koncu Franklin+krzeslo=tajemnicze znikniecie. Ogolnie-calkiem calkiem. Ale jednak...czegos zabraklo, lepszego rozwiniecia ktoregos z "tajemniczych" watkow. Ogladalnosc-1.391 miliona.
1x17 Pain: wszyscy spodziewali sie galaktycznej pustki, przeprawy przez niezmierzone odmety miedzygalaktycznej przestrzeni... a dostali kleszcza. Mimo to przez pewien czas bylo to na tyle interesujace, a rozwiazanie niepewne, ze wielu paradoksalnie wysiedzialo na premierze do konca. W efekcie 1.554 miliona widzow. Wynik w sumie niezrozumialy dla mnie, bo odcinek byl kiepski, banalny wrecz. Tylko koncowka cos tam pokazala, ale to za malo. Mogli nakombinowac lepiej z tymi halunami, dorzucic cos, jakis watek-chocby tego ze np. Eli jest po praniu mozgu u alienow czy cos, albo jedna z „halucynacji” okazuje się być prawda. No cokolwiek, co by dodalo odcinkowi mocy. Poza tym-to rozczarowujace, ze tak szybko dopchali sie do nowej galaktyki. Suspension of disbelief wymagany... a moze tak wystarczylo wyjasnic roznice miedzy FTL a hipernapedem, co?
1x18 Subversion: lekko pokarcono ten odcinek, dajac mu 1.454 miliona widzow. Wyszlo jednak niezle. Zwarty wstepniak do finalu sezonu, odslaniajacy pewne watki i kreujacy nowe. Daniel jako cyngiel to przesada, ale O'Neill byl milym akcentem. Nareszcie kamienie wykorzystane do szpiegowstwa, na koncu gra va banque z Telfordem. Nie ma na co narzekac.
1x19 Incursion part 1: Na ten odcinek tez nie ma co narzekac. Lucian Alliance dostaje sie na Destiny z wykopem. Mimo jednak akcji, strzelanek, przepychanek, petraktacji-odcinek ten ma najnizsza widownie w calym sezonie. Zaledwie... 1.178 miliona. Dokladnych powodow tego nie znam-wiadomo ze inne premiery cierpialy nierzadko a to z powodu jakichs zawodow a to premiery innego serialu. Jednak tak zenujacego wyniku nie da sie prosto wyjasnic w zaden sposb. Istnieje tlyko jedno wytlumaczenie-odlozono ogladanie tego odcinka az bedzie dostepna jego druga czesc. Nagrano, po czym polknieto na raz calosc.
1x20 Incursion part 2: kontynuacja finalu z jednym z najbardziej wkurzajaych cliffhangerow w histprii SG. Zadne jednak strzelaniny ani podchody nie pozwolily na uzyskanie wiecej jak 1.469 miliona widzow.
Krotko jeszcze raz o ratingach. Zeby byla jasnosc, to srednia wynoszaca 1.717 miliona to statystyczny bubel. Zmiksowane sa bowiem w nim wyniki z "7 day plus" oraz z premiery. Czyli z pierwszej polowy sezonu mamy wyniki kompletne (ogladalnosc na poziome 2.5 miliona), zas z drugiej tylko premierowe. Nie wiemy wiec ile tak naprawde ludzi obejrzalo druga polowe i moze sie nie dowiemy, bo to czy taka informacja zostanie nam udzielona zalezy od wlasciciela SGU.
Tak czy siak wiemy ilu ludzi oglądało premiery i dzieki temu jak stoi SGU. O tym, czy będzie trzeci sezon zadecyduje pierwsza polowa drugiego sezonu. Ta co prawda jak na dzien dzisiejszy zapowiada się bardzo ciekawie ze względu nie tylko na cliffhanger, ale i potencjalna mnogosc rozwiazan i implikacji tegoz, które mogą rzutowac wlasnie na cala polowe nastepnego sezonu. Jednak to za malo, ta niejasna obietnica, by można było z spokojem zalozyc ze serial przetrwa do trzeciego sezonu. Przede wszystkim tworcy powinni wyciągnąć wnioski z bledow popełnionych na samym początku. I omijac je.
1. Nie można pozwolic sobie na odcinki „wolne”. Czyli pierwsza polowa musi być „bombastyczna”. Akcja nie powinna zwalniac, a jeśli już musi, to powinno być umiejetnie budowane napiecie, tak by utrzymac widza przy odbiorniku
2. Nie można pozwolic sobie na takie samo „blyskotliwe” uzywanie kamieni Pradawnych, kiedy to nasi robili sobie wycieczki do domku. Owszem, mogą występować takie watki, ale jako poboczne. Kamienie powinny od tej pory być wykorzystywane zupełnie inaczej. Na przykład-wspomniane szpiegowanie. Albo-ktos zostal z tylu, w innej galaktyce i uzywa kamieni. I tym podobne. Trzeba wysilic wyobraznie. Pewne kroki już zostaly poczynione-Young w ciele aliena czy misz-masz z Rushem i Telfordem. Tworcy jednak starali się unikac tych rozwiazan az do samego konca, by widza zmylic i osowic z kamieniami jak z czyms a’la radio. No coz, sukces odniesiony-kosztem oglądalności. Kamienie to jeden z bardziej znienawidzonych elementow SGU. Raz, ze wymagaja sporego suspension of disbelief, a dwa ze były kiepsko wykorzystywane-tylko po to by smęcić i nudzic.
3. To nas naprowadza na kolejny problem. Otoz można zrozumiec czemu pierwsza polowa pierwszego sezonu była taka, jaka była. Szczegolowa, malo-kroczkista, skupiajaca się na postaciach. Ale już dosc tego. Druga polowa pokazala, ze wiemy już o postaciach wystarczająco duzo, by je umieścić w każdej sytuacji bez zbednych wyjaśnień „kto co dlaczego robi”. Tak wiec fundamenty sa położone, postaci dalej wyjaśniać-nie trzeba. Zamiast tego ciezkosc powinna przesunac się na dynamike wydarzen i glowne wakti fabularne. Poboczne, watki postaci, nie powinny wysuwac się na pierwszy plan, ale stopniowo wykańczać tlo postaci. Po kawalku, po kawalku-bez poswiecania calych odcinkow na takie duperele. W wykonaniu SGU bowiem wychodzi to tak srednio. To nie BSG gdzie na samych watkach obyczajowo-dramatycznych można było pociągnąć caly sezon.
4. Wlasnie, BSG. Może komus to nie przeszkadza, ja a jednak twierdze, ze tak ciezkie zapozyczenia z stylistyki ujec i krecenia z tego serialu to minus. SGU powinno się z tego stopniowo wycofywac, zwłaszcza z roztrzesionych ujec w kosmosie. Wkurza mnie to niepomiernie, mogliby sobie dac spokoj. O ilez lepiej by było gdyby tego typu ujecia zarezerwowac dla wnetrz statku, plynne, drobiazgowo zaplanowane zas-te z których SGversum zawsze było znane-na zewnatrz. Zwlaszcza powinno to mieć miejsce w czasie bitew kosmicznych.
5. Jak już przy estetyce jesteśmy-muzyka jest wiecej niz dobra. Ale jednak powinni mniej konserwatywniej do niej podchodzic i pozwolic Goldsmithowi przycynic porządnym symfonicznym tematem raz na pewien czas. Mogą to już zrobic-i powinni. Muzyka powinna się rozwijac razem z serialem.
6. Wracajac do odcinkow-unikac należy irytującego, sztucznego podtrzymywania zaciekawienia widza. Tak jak to było w „Life” czy „Faith”, gdzie kreowano sytuacje pobudzajaca wyobraznie, obiecywano tym duzo, podtrzymywano napiecie a na koncu powietrze schodzilo i zostawal sam flak. To naprawde zniecheca, zwlaszcza takich widzow jak ja-ktorzy już na drugiej minucie odcinka kombinuja co się dalej stanie i robia sobie tzw. „smaka”. Mnie to wnerwia, jak na poczatku ktos kogos zabija w swietnie zrobionej scenie, a potem się okazuje ze to haluny kleszczowe. W ogole caly ten odcinek z kleszczami jest swietnym przykładem jak odcinkow NIE robic. Nie może być tak, ze i rozwiazanie zagadki odcinka jest banalne i final jest banalny i reperkusje sa banalne. Nie może by tak, ze tylko postacie ciagna taki odcinek-bo to za malo. Przynajmniej dla SGU, które nie jest i nie bedzie nigdy Battlestarem-gdzie był jeden watek glowny, a poboczne kreowano w miare potrzeb jako dodatek do postaci. SGU ma zupełnie inna konstrukcje, i choćby dlatego to się nigdy nie uda-bo mamy, mimo wszystko, epizodyczne fabuly, nowa-planete-co-odcinek (no prawie) i wobec tego nacisk jest polozny nie na bohaterow, lecz na zmienna tematyke fabul. Dlatego musza one byc wymagajace tak dla widza jak i twórców. Maja dawac satysfakcje-bo mimo wszystko SGU to nadal typowy stargejt, gdzie otwieramy wrota i idziemy po nowa porcje wrazen. To nadal serial, gdzie co tydzień serwowany jest odcinek majacy poczatek, rozwiniecie i zakończenie i dlatego musi oferowac „cos”. Nawet jeśli epizod jest oderwany od reszty, musi cos obiecywac a potem te obietnice spełniać. Czyli musi zaciekawic, zbudowac napiecie a potem nagrodzic widza za oczekiwanie.
7. I tym „cosiem” powinien być dobry pomysl SF. Do tej pory malo było oryginalnych, chwytliwych pomysłów, a jak już się pokazaly-to były ucinane („Faith”). Na plus liczy się to, ze SGU wykreowalo obraz prawdziwej pustki kosmicznej-nie tylko dzieki efektom specjalnym, ale przede wszystkim tematyka poruszana w odcinkach. Tak wiec zamiast deus ex machina w „Incursion” mamy pulsary i ich promieniowanie. Zamiast hokus-pokus z silnikami mamy proce grawitacyjna w „Darkness”. Zamiast wiesmakow na kazdej planecie mamy pustynie wszelkiego rodzaju, zabojcze dzungle i ruiny. Kosmici zas sa na tyle udziwnieni by nie trzeba było używać zbyt duzej dawki suspension of disbelief. To wszytko jest super-ale za malo. To bardzo dobrze, ze nie starano się używać za duzo tego typu motywow, bo gdzie indziej lezy ciezkosc pierwszego sezonu. Ale nie może tam byc zawsze-trzeba isc do przodu. Ponieważ „czynnik epizodyczny” SGU jest wyraznie nizszy niż np. takiego SGA, to może nalezaloby wprowadzic taki motyw SF który ciągnąłby się przez kilka odcinkow. Na przykład Destiny zostaje przez kogos zlapane i unieruchomione, albo wpadamy w przestrzen zabudowana gwiezdnymi artefaktami potężnej cywilizacji-być może dawno temu wymarlej, o które to artefakty jakies dwa gatunki tocza boj i w to wplatane zostaje Destiny. Może pośrodku galaktyki jest wielki bombel pustej przestrzeni gdzie nie dziala FTL i tam utkwimy-a jedyny sposob na wyjscie z tarapatow to porozumienie się z jakims obcym cosiem ten babel wytwarzającego. Można tez standardowo-wyladowac posrodku kosmicznej bitwy. I tak dalej i tak dalej. No potrzebne jest cos „namacalnego” by wypełnić odcinki. Najlepiej tak, by starczalo na wiecej niz jeden-by nie zuzyc za szybko dobrych pomysłów i poswiecic im nalezyta uwage, wykorzystywać ich pelen potencjal. Bo przeciez Destiny potem odleci w sina dal-i do watku nie bedzie można wrócić. Pomysły zas powinny być sporej magnitudy, tak b same soba przyciągały uwage i sprawialy, ze rzecz się milo oglada, z ciekawością.
8. Oczekuje tez po drugim sezonie wiecej odpowiedzi. Sezon pierwszy to w sumie taka rozgrzewka, teaser wlasciwie, okreslenie sceny zdarzen i dostępnego fabule instrumentarium, to takie zaznajomienie sie widza z tematem i narobienie mu smaku na wiecej. No wiec chciałbym teraz dostac cos wiecej niz przystawke. Chce już glowne danie-a wiec po co leci Destiny? Co się kryje na innych pokladach, w innych pomieszczeniach? Kim sa ścigający statek kosmici i co im tak zalezy na tym zlomie? Skad się wzieli, jaka jest ich historia (może to nie sa właściwi obcy, tylko swoistego rodzaju slugi, efekt inżynierii zycia właściwych obcych, ktorzy siedza gdzies na ktoryms z statkow-bo zastanawia mnie to, jak podobni sa-mimo wszystko-do nas). Chciałbym wiedziec, dokad leci Deiitny, co się stalo z Franklinem, czy jesteśmy na Destiny sami, kto dokonal sabotażu napedu i tak dalej i tak dalej. Może nie wszystko na raz, no ale ktorys z tych tematow chciałbym zobaczyc w drugim sezonie. Przede wszystkim poznawanie statku na szeroka skale. Jak już pisalem w temacie „Incursion part 2” chciałbym, by Lucianie się rozpelzli po Destiny w ucieczce i gdzies zadekowali, a nasi by ich musieli odnaleźć. To dobry pretekst by się szlajac po bądź co badz niebezpiecznym statku i wscibac nos nie tam, gdzie trzeba.
9. Chciałbym tez, by kogos ubito, a nawet nie kogos, tylko kilka osob z main cast. Nie może być tak, ze wszyscy zawsze przezwaja. Tu jest niebezpiecznie, nie ma „beam me up Scotty” w ostatniej chwili. Niech wiec to się da odczuc-odstrzelcie kilka postaci.
10. A skoro już przy postaciach jestesmy-niech się rozwijaja. Niech cos robia. Niech Young z ojca „rodziny” przeistoczy się w apodyktycznego tyrana, Rush niech bedzie jescze bardziej rushowaty i ambiwalentny, Chloe niech wreszcie się rozrusza, a Eli-nie wiem, niech zrzuci troche wagi, bo zaczynam go podejrzewac o ginekomastie (zreszta na tej diecie już dawno temu powinien schudnąć). Przede wszystkim zas powinno się wystrzegac taniej dramaturgii, ktorej mielismy az nadto-zwlaszcza w pierwszych odcinkach SGU. Dramat-tak, sztampa-nie. Wole nieoznaczoność od walenia mnie w leb symbolika.
Tak wiec podsumowujac-musi być gesto, musi być grubo. Musi się cos dziac. I musi się dziac sporo, na kazdym froncie. Nie powinno już być odcinkow bardziej „postaciowych a innych „bardziej akcjowych”. Trzeba odpowiednio rozłożyć akcenty-i wladowac większość uwagi w fabule. Postacie już znamy, jednych lubimy a drugich nie. Czas wiec ruszyc z kopyta-czas utrzymac tempo z finiszu pierwszego sezonu i nie rozmieniac się na drobne. Nie robic banałów w stylu „Water”, nie robic ludzi w konia jak w „Time” czy „Faith”, nie bac się radykalnych rozwiazan-czyli wybijania postaci czy zmiany formuly ( np. polowa załogi zostaje „wykamieniowana” do innej galaktyki etc). Nowe ciagi fabularne-tzw plot arcs-powinny za kazdym razem oferowac emocje. Mniej, znacznie mniej epizodyczności niż do tej pory-maksimum cztery odcinki na polowe sezonu. Reszta-plot arcs. Dynamika, nieprzewidywalność, obcosc i wielkość wszechswiata otaczającego Destiny. To powinno być wyznacznikami drugiego sezonu. A ten winien być obliczony nie na taśmociąg, ale na dostarczenie jakich finałowych rozstrzygniec w sezonie trzecim, gdzie rozwiklane zostana glowne zagadki i tajemnice. W ten sposob wyczerpie się pewna formula serialu i pozostanie już jeden tylko cel-powrot do domu. Ale to już za daleki skok, bo może być tak ze SGU zginie na drugim sezonie. Stanie się tak, jeśli zaliczy wiecej niż jedno potkniecie.
A jak wy uwazacie-jakie bledy popełniono, gdzie uniknieto porazki, co się sezonowi chwali a co nie i jak dalej powinien sie rozwijac serial być lepszym? Otwieram dyskusje.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 19.06.2010 - |20:02|