Odcinek 014 - S01E14 - Human
#1
Napisano 01.11.2009 - |18:22|
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#2
Napisano 24.04.2010 - |06:33|
No i co, statek jednak jest zablokowany na gen pradawnych. Yhh, co im że odkryją jaki, jeśli nie będą go mieć na statku, lub nie znajdą punktu dostępu? A jak mają punkt dostępu, to niech każdy się tam z tej grupki sprawdzi. (Zabawne by było, gdyby to było to nienarodzone dziecko...)
A i dla narzekających. Są wrota. Jest planeta. I najważniejsze postacie w serialu zostają na uwięzione na planecie. W sumie teraz mamy możliwość dowiedzenie się, jak szybko przemieszcza się Destiny, bo jeśli nasi wyjdą z jaskini to może sprawdzą jak daleko sięgają wrota. Może dalej niż na statku. A może wyjdzie, że jednak Destiny przemieszcza się szybciej i już jest w innej galaktyce?
Podsumowując, dobry odcinek ze sporym minusem za głowę Rusha.
#3
Napisano 24.04.2010 - |06:56|
Ciekaw jestem tylko kolejnych narzekań malkontentów na to jakie SG-1 i SGA było wspaniałe (z czym niewątpliwie się zgadzam), a SGU to nuda (z czym się nie zgadzam). Znowu pewnie przeczytamy narzekania na soundtrack, na podobieństwa do tB@tB, na to że znów ktoś musiał przewijać co 5-10 minut, na to że nie powrócono do wątków z poprzedniego odcinka i wiele wiele innych.
Jednak moim zdaniem w jednym odcinku zmieszczono najlepsze elementy poprzednich serii takie jak: podróże przez wrota, eksploracja ruin, znalezienie się całej drużyny w niebezpieczeństwie, humor i pod sam koniec próba łamania kodu.
Dodano całą otoczkę drama i zastosowano cliffhangera.
Co do wypowiedzi Toudiego:
Nie zgodzę się, że "głowa Rusha" to minus. Według mnie ogromny plus. Jednak każdy ma prawo do własnego zdania i upodobania.
#5
Napisano 24.04.2010 - |07:31|
#6
Napisano 24.04.2010 - |07:55|
Nie takie.... Szansa na taką mutację jest mniejsza od tych, że akurat Ci ludzie znaleźli się na przeznaczeniu.Obi różne mutacje się zdarzają...
Pamiętam SG1... jakie jest prawdopodobieństwo, że na każdej planecie z znośnymi warunkami znajdujemy ludzi, a 90% z nich to wieśniaki nie ocierając się o poziom technologiczny naszej cywilizacji....Angielski RULEZ! Nawet w pegazie mówili wszyscy po Angielsku... Na Ziemi mamy wariacje tego języka, a w universum SG nie;)
Na początku nie wiedziałem co jest grane.... Myślałem o nie znowu nudny odcinek... Efekty były znakomite. Nie wciskanie gdzie popadnie tylko tam gdzie trzeba. Wyglądało to wszystko nieźle.
Ogromny+ za to, że Chloe możemy sobie odpuścić na parę odcinków. Nie wiem czy pełna kontrola nad przeznaczeniem to taki dobry pomysł. Statek radził sobie bardzo dobrze przez tak długi czas.... Pytanie czy pochopne decyzje Younga nie staną się początkiem końca. Statek sam dba o siebie i załogę.
Tak się zastanawiałem.... Ile czasu zajęłaby podróż statkiem przystosowanym do hiperprzestrzeni z Ziemi do Przeznaczenia.... Na atlantydę z zasilaniem ZPM było to dość krótko.
Użytkownik SunTzu edytował ten post 24.04.2010 - |07:56|
#7
Napisano 24.04.2010 - |08:14|
Nie nudzi was poruszanie tego problemu, zwłaszcza, że już setki razy było tłumaczone, dlaczego tak jest?Pamiętam SG1... jakie jest prawdopodobieństwo, że na każdej planecie z znośnymi warunkami znajdujemy ludzi, a 90% z nich to wieśniaki nie ocierając się o poziom technologiczny naszej cywilizacji....Angielski RULEZ! Nawet w pegazie mówili wszyscy po Angielsku... Na Ziemi mamy wariacje tego języka, a w universum SG nie;)
Wszystko co ma niezerową szansę, choćby nie wiem jak małą, ma dużą szansę na wystąpienie w serialu, czy filmie.Nie takie.... Szansa na taką mutację jest mniejsza od tych, że akurat Ci ludzie znaleźli się na przeznaczeniu.
Poza tym, zwróćcie uwagę, ze napisałem, iż zabawnie by było. A nie, że tak będzie.
#8
Napisano 24.04.2010 - |09:36|
Też fajnie, że nie wszystkie rozwiązania problemów prowadzą do cudownego happy endu... Wielkie boom pogorszyło sprawę... Nie chce tylko by przez następne 2 odcinki mielibyśmy walkę o przetrwanie w tunelach.
Zapomniałem o jeszcze jednym plusie. Muzyka wspaniała była... to trzeba przyznać.
Użytkownik biku1 edytował ten post 24.04.2010 - |14:55|
zbędne powtórzenie poprzedniego posta
#9
Napisano 24.04.2010 - |13:04|
Teraz muszą znaleźć ten kod w przeciągu kilku dni, bo przecież ci ludzie co zostali na planecie nie mają raczej ze sobą żadnego jedzenia/wody a Destiny musi mieć trochę czasu żeby wrócić w okolice tej planetki. Do tego dochodzi fakt, że zawsze mogą się pojawić kolejne pająki (no chyba nie mieszkał tam tylko jeden..?), a amunicji też nie mają nieskończonej ilości.
Ogólnie ciekawe co się będzie dalej działo.
//edit: zaraz, coś mi się jeszcze przypomniało z odcinka.
Z rozmowy z Danielem wynika, że dowiedzieliśmy się o planecie z bazą Icarus tylko dzięki informacjom z Lucian Allience. Skoro oni o niej wiedzieli, to czemu sami tam bazy nie zrobili? W ogóle co oni maja wspólnego z Destiny
Użytkownik pacw edytował ten post 24.04.2010 - |13:12|
#10
Napisano 24.04.2010 - |13:31|
No w sumie to naprawdę 2 część sezonu rządzi
Odcinek oceniam na 10++/10
Już wiemy czemu tamten koleś "zmarł?"
1. Za dużo danych na raz
2. Odłączyli na siłę
++Info o tym, że zyskają 100 % dostęp do statku
++Nareszcie coś się dzieje z załogą
++Na razie nie będzie tak dużo Eliego i Chloe
Jak ja się cieszę :roftl:
Chyba za dużo czasu spędziłem przy SG:A ...
#11
Napisano 24.04.2010 - |14:00|
#12
Napisano 24.04.2010 - |16:59|
A po co im niby człowiek z takim genem?No i co, statek jednak jest zablokowany na gen pradawnych. Yhh, co im że odkryją jaki, jeśli nie będą go mieć na statku, lub nie znajdą punktu dostępu? A jak mają punkt dostępu, to niech każdy się tam z tej grupki sprawdzi. (Zabawne by było, gdyby to było to nienarodzone dziecko...)
#13
Napisano 24.04.2010 - |17:13|
#14
Napisano 24.04.2010 - |17:46|
#15
Napisano 24.04.2010 - |19:16|
Główny wątek Rusha naprawdę niezły, tego że sam siądzie na krześle raczej nikt się nie spodziewał. Tym gorzej dla tego co usiadł wcześniej pewnie już się nie obudzi, bo nie jest już potrzebny.
#16
Napisano 24.04.2010 - |19:27|
Naprawdę? Dziwne, ja uznałem ja za jeden z jego atutów.Mimo to akcja w głowie Rusha nadal była najgorszą częścią odcinka.
Do tej pory motywacje Rusha były mętne i powedizłabym oklepane aż do siniaków, całe jego zachowanie zaś-kompletnie niezrozumiałe. Wydawało się, że jest draniem bez skrupułów, że po prostu "For science!!" jest gotów ugotować wszystkich z załogi i ich z uśmiechem zjeść. Jego wręcz psychopatyczne momentami zachowanie było bez sensu-i wielu widziało w nim viliana serialu, tym gorszego bo siedzącego na pokładzie tuż pod nosem bohaterów. A tu proszę-okazało się coś zupełnie innego. Że Rush to nie maniak, tylko człowiek który stracił życie. Uciekał przed choroba żony w pracę, a tą pracą był projekt Icarus i dziewiąty chevron. Tak jakby okazja sprezentowała mu się sama-praca dla rządu nad odblokowaniem tajemnic wszechświata. Idealny powód, by nie być obecnym przy cierpieniach żony. Poświecił temu zadaniu wszystko, zapominając o żonie, czy raczej jej unikając. Teraz szlag go trafia, że ma to wszystko być na nic, że zrypał sobie życie i zachował się jak fiut tylko po to, by to wszystko przepadło. Za dużo poświęcił. To wszystko jest widoczne w jego dialogi z "niby" Danielem gdy skarży się na Eliego który "od tak" rozwiązał całą zagadkę. A on, który dla pracy olał umierającą żonę-nie ma z tego nic. Wszystko na marne.
Całe to wytłumaczenie było okraszone prostymi, ale wymownymi scenami i świetnie dobraną muzyką. Przy okazji uniknięto pretensjonalnego kiczu, takiego jak w pierwszych odcinkach gdy np. mamusia Chloe sobie pochlewa jakby ktoś jej wciskał na plerach guzik "pij, pij biatch".
Poza tym sprytnie wszystko było połączone. Choć to były mary Rusha, to między wierszami było widać jak na dłoni co się stało-widzieliśmy więc człowieka rozpadającego się pod presją, uciekającego w pracę, dręczonego poczuciem winy (zresztą słusznie). Ten jego wybuch w trakcie wykładu, ciągłe rozproszenie i wkur*** notesik bez względu na powagę sytuacji-to wszystko naprawdę się zdarzyło. Nie było go przy żonie, poświęcił ją dla projektu Icarus.
W tym wszystkim wytłumaczenie zagadki było proste, a zarazem nie tym czego się spodziewałem. Myślałem, że będzie bardziej łopatologicznie-że dopiero będąc przy żonie i naprawiając dawne błędy i zachowując się tak, jak powinien był za pierwszym razem Rush wszystko rozwiąże. W sumie tak było, ale nie do końca. Wyjaśnienie "Daniela"-liczba 23, enigma, było typowe dla niego, ala Daniken i inni nawiedzeni do piramid które służą za lądowiska dla statków kosmitów Chociaż dla mnie 46 było od początku oczywiste-chromosomy.
Dla mnie zdecydowanie to była najmocniejsza część odcinka, tuż obok faktu że to wszystko służyło rozgryzieniu master code do Destiny.
No właśnie-krzesełko do downloadu. Co z asspull. Stworzyli obejście? Bufor? Bla bla bla. Nonsens! Znowu to cholerne USB, znowu brednie!
Słabszą częścią epizodu były odwiedziny na tej planecie. No, a przynajmniej tak to oceniałem gdzieś po 2/3 odcinka. Na początku byłem zaskoczony-że będzie jeszcze jeden wątek. Przez to całość była całkiem pysznie napakowana. Sama planetka z ruinami wyszła niczego sobie, choć znowu widać że łazi ekipa po Kanadzie i strzela sobie zdjątka (chyba byli w tej samej okolicy co w poprzednim odcinku). Miało tego już nie być...
Kiedy weszli do korytarza sądziłem, że coś z tego wyniknie. Że coś znajdą. Poza tym wytworzyła się ciekawa atmosfera, której brakowało mi od dłuższego czasu w Stargate-z rzadka się zdarzało, żeby ekipa szła coś odkrywać, wszystko było już podane na talerzu. Tutaj tak nie było, a prosty problem-jakiś tam robal kosmiczny-jest czymś nowym, niespodziewanym i groźnym (normalnie Teal'c by na niego splunął, dziurawiąc. O'Neill by mruknął "Dobry strzał" a Teal'c na to "Indeed" i byłoby po kwestii). Niestety, w momencie gdy tunel się zawalił i nasi tam utkwili, pomyślałem sobie "O nie, znowu odcinek o tym jak siedzą w dziurze i chcą się odkopać! Nosz kurrrr...." I na to się zapowiadało, ku mej zgrozie, a powtórkę z niechlubnego odcinka z SGA. Im bliżej końca, tym bardziej byłem tym faktem dobity-najpierw wyglądało na to, że ich odkopią. Potem, że cały motyw był po to, by wyjaśnić dlaczego Rush miałby odblokować Destiny i takie tam. Jednak na szczęście i ku mojemu zaskoczeniu-do tego nie doszło. Destiny zostawiło naszych bohaterów z main cast za sobą i poleciało. Nie było nagłego zawrócenia statku, niespodziewanego odkrycia, żadnego asspulowego pseudo-plot twista który wywoływałby przewracanie oczu. Nie, wykorzystano potencjał sytuacji i że tak powiem śmiało podążono tam, gdzie poprzednie Stargate bały się pójść-w nieliniowość i nieprzewidywalność fabuły, a przede wszystkim w jej zmienność. Gdybyśmy ten serial otrzymali jakieś osiem czy pięć lat temu odcinek zakończyłby się "grand reunion" dzięki wiedzy Rusha, a w następnym należałoby odkręcać fakt, że mamy teraz kontrolę nad statkiem, wszystko wróciłoby na stare tory.
Nie wiem, jak dalej się rzecz potoczy i jak to rozwiążą. Jeszcze nie wiedząc, że Eli i reszta zostaną na planecie myślałem, że po prostu pójdą w głąb korytarza, odkryją jakieś ustrojstwo i windą wyjadą na górę czy coś w tym stylu. Tylko w ten sposób-odkrywając coś na planecie-cały ten motyw miałby sens. Ale wybrano lepszą opcję, której nie brałem pod uwagę. Ciągle jednak moje powątpiewanie w scenarzystów SG i meta-knowledge o tym, jak poprzednio wyglądały seriale sprawia, że daję się w ten sposób zaskoczyć, nie doceniając twórców. Damn.
Teraz może być kilka rozwiązań tego wątku-albo Destiny wraca, albo nasi sami się jakoś wygrzebują i Wrotami wracają, albo coś znajdują i to im pomaga, albo ktoś ich znajduje i to im pomaga, albo wpadają przez to w gorsze tarapaty. Tak to wygląda w dużym skrócie. Bo w to, że oni tam zostaną i wszyscy zdechną to chyba nikt nie wierzy. Stawiam albo na alienów z poprzedniego odcinka, którzy będą lecieć śladem Destiny dzięki danym z zostawionego promu. Byłoby to zresztą spójne z faktem, że i ta i poprzednia planeta wyglądają właściwie tak samo, mają taką samą roślinność i mamy jakieś tam ruiny czy cuś-możliwe więc że należały do tej samej cywilizacji, która stworzyła układ słoneczny i obelisk z poprzedniego odcinka (pryz okazji: chyba jedynym powodem dla którego po innych cywilizacjach zostają "low-tech" budowle to fakt, że tylko taka architektura korzysta z kamienia a nie jakichś głupot rozpadających się po stuleciu). Albo mogą "pomóc" przerzoczystacy, którzy również mogli coś obok serduszka naszej Panny Wydmuchanny umieścić.
Jasnym punktem odcinka był humor. Nieco jednak jakoś tak nie na miejscu-takie mam cały czas wrażenie. Wobec całej tej powagi, śmiertelnej powiedziałbym, wylewającej się z ekranu te wszystkie żarciki i teksty Elliego czy cytat Daniela z "Autostopem przez galaktykę" mimo, że są dobre-jakoś mi się gryzą z całością. Ale wyglądały już lepiej niż dotychczas, zwłaszcza zachowanie Eliego i jego "don't kill me". Nawet Chloe miała swoją chwilkę: "OK, I admit that was a big nerd moment". (przy okazji: dla kogo? dla oglądających serial nerdów? Bo na pewno nie dla mnie)
Aha i taka uwaga, nie wiem, może jestem nieobiektywny bo zacząłem jakiś tam trening parę miesięcy temu, ale no na litość Boską...gościu grający Eliego to tłuścioch! Ma cycki! Weź człowieku zacznij coś ze sobą robić! ;P
Mała uwaga na temat efektów specjalnych-uniknięto taniochy, ale było je widać. No nie mogli się powstrzymać i musieli zrobić sztuczny park i sztuczne gołębie zrywające się do lotu...
Odcinek śmiało popycha akcję do przodu, dając nie tylko ważne wskazówki co do Rusha, które ostatecznie wywracają obraz tej postaci do góry nogami (podstawy do tego stworzono już przedtem) ale przede wszystkim dając narzędzia do prowadzenia dalszej akcji. Na przykład-teraz Rush będzie wiedział do czego służyło to coś odkryte w poprzednim odcinku. Stał się też jeszcze bardziej wpływowy i niezbędny dla statku i załogi. To może się źle skończyć.
A to przypadkiem nie o to chodzi, że kod jest ukryty w genomie Pradawnych, który jest podobny w budowie do ludzkiego i na nim jest oparty szyfr? A nie na tym, że ktoś ma mieć genom/DNA/gen Pradawnych? Bo tak to zrozumiałem, poświęcono temu kilka linijek tekstu wyjaśniając, że tu nie ma technologii znanej z Atlantis, ale jest podobne rozwiązanie -podobne ale tak, powiedziałbym "duchem".No i co, statek jednak jest zablokowany na gen pradawnych. Yhh, co im że odkryją jaki, jeśli nie będą go mieć na statku, lub nie znajdą punktu dostępu? A jak mają punkt dostępu, to niech każdy się tam z tej grupki sprawdzi.
Chyba nie-Rush ma tylko część wiedzy i nie za bardzo wie, do czego to potrzebne ani co tak naprawdę ma. Tamten typek otrzymał chyba pełny pakiet, a na pewno więcej niż Rush.Tym gorzej dla tego co usiadł wcześniej pewnie już się nie obudzi, bo nie jest już potrzebny.
Jak dotąd najlepszy docinek drugiej połowy, właściwie bez wyrzutów sumienia wstawiam mocne 8, a niech mają. Zwłaszcza dobór muzyki mi się podobał minus jedna pioseneczka, ale była króciutko i to Rush sobie ją puszczał na wieży, więc wybaczam-sprytnie wkomponowane. Uniknęli "beesgieowatości" z naciskiem na "gieowatość".
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 24.04.2010 - |19:30|
Winchell Chung
#17
Napisano 24.04.2010 - |19:49|
Ja zrozumiałem, że jest inny sposób uzyskania informacji czy ten gen jest, czy go nie ma. Że nie jak do tej pory, że wystarczyło podejść do urządzenia. Jakiś bardziej "bezpośredni". Ale mogłem niedosłyszeć, bo oglądałem rano, tak od niechcenia.A to przypadkiem nie o to chodzi, że kod jest ukryty w genomie Pradawnych, który jest podobny w budowie do ludzkiego i na nim jest oparty szyfr? A nie na tym, że ktoś ma mieć genom/DNA/gen Pradawnych? Bo tak to zrozumiałem, poświęcono temu kilka linijek tekstu wyjaśniając, że tu nie ma technologii znanej z Atlantis, ale jest podobne rozwiązanie -podobne ale tak, powiedziałbym "duchem".
Dla mnie jest to najgorsza część, bo jak już wielokrotnie pisałem, nie lubie retrospekcji. I choć to nie były dosłownie retrospekcje, to forma ta sama, dlatego, jest to dla mnie najgorsza część odcinka. A co do motywacji Rusha, dla mnie niewiele się zmieniło. Dalej będzie tak samo niebezpieczny, jak był.Naprawdę? Dziwne, ja uznałem ja za jeden z jego atutów.
Użytkownik Toudi edytował ten post 24.04.2010 - |19:50|
#18
Napisano 24.04.2010 - |20:48|
No ale teraz wiesz dlaczego i go rozumiesz. To już inna jakość. Na przykład większość rzeczy które robił Baltar w BSG była bezsensu i można ją było obronić tylko mówiąc, że "on już taki jest". Nigdy nie było nic wyjaśnione co jak i dlaczego.A co do motywacji Rusha, dla mnie niewiele się zmieniło. Dalej będzie tak samo niebezpieczny, jak był.
Winchell Chung
#19
Napisano 24.04.2010 - |20:54|
#20
Napisano 24.04.2010 - |21:38|
The access to destiny is not like that.
It's definitely numerological.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych