10 odpowiedzi w tym temacie

[tuchaj]

John From Cincinnati is an American television drama, set against the surfing community of Imperial Beach, California. It is set to be broadcast on HBO. It is the result of a collaborative effort between writers David Milch and Kem Nunn, whose novels have been termed surf noir. [1] The series began filming in October 2006, with a scheduled premiere on June 10, 2007.

The series will star Bruce Greenwood, Austin Nichols, Rebecca De Mornay, Luke Perry, Brian Van Holt, Dayton Callie, Jim Beaver, Garret Dillahunt, Willie Garson, Luis Guzmán, Emily Rose, and Ed O'Neill among others.[2] Milch is an established name in television production; he created Deadwood and co-created NYPD Blue.[3]

The series includes surfing sequences by well respected surfers Brock Little, Keala Kennelly, Dan Malloy (surfer), John-John Florence, Shane Beschen, and Herbie Fletcher.[4]

The program deals with a strange young man of mysterious origin and the effect he has on a community and in particular a dysfunctional family of professional surfers.

HBO is currently running a subtle street promotion campaign using standard issue lost pet and for sale signs posted on phone poles in parts of Los Angeles, Chicago and New York City to promote awareness of the name of the show and its main character John Monad.

Dzisiaj pojawił się pierszy odcinek.

[Mariusz Saint]

Obejrzałem pierwszy odcinek. Wprawdzie dosyć to dziwne i nie wszystkie akcje kupiłem, ale generalnie mi się podobało - przede wszystkim jest to coś innego od tego, czym zalewają nas telewizje Jeśli miałbym to do czegoś porównać, to wskazałbym na Carnivale, tyle że podane na sporym luzie i w bardzo słonecznej scenerii. Wprawdzie trudno mi wyrokować, czy i jak się historia rozwinie, ale dałbym pierwszemu odcinkowi tak 8/10, ale wszelkie negatywne głosy też zrozumiem - bo show jest dość niestandardowe. Idol odcinka - Vietnam Joe, grany przez Jima Beavera, czyli Ellswortha z "Deadwood" Oczywiście wyraz "cocksucker" też się w odcinku pojawia

[dr. loo-bitch]

ms - wielkie dzięki za tłumaczenia (dla p. przy okazji również) - mam nadzieję, że nie porzucicie serialu dla innych hiciorów (dexter itp.)

jak dla mnie może nie najlepszy (the shield !!!!!!), ale jak na razie zdecydowanie najciekawszy i najbardziej zakręcony projekt tego sezonu, fajny upalony koktajl z carnivale, six feet under i twin peaks, drugie deadwood;) to rzeczywiście nie jest, ale milch pokazuje, że w innych rejonach serialowej sztuki (jakże innej od brutalnie realistycznej deadwood'owskiej epopeji) radzi sobie też znakomicie

faktem jest, że w serial ciężko się "wgryźć" i wymaga od widza trochę cierpliwości, przez pierwsze dwa odcinki z lekka byłem zdezorientowany (a jeszcze te oczekiwania fana deadwood ) - potem w miarę wgłębiania się w zawiłe losy rodziny yost'ów poszło już gładko

aktorsko rządzi ed o'neill (może nie jest to majstersztyk na miarę iana mcshane'a, ale i tak rozwala większość aktorskich emmy z ostatnich 10 lat); zaciąg z deadwood (z odcinka na odcinek się powieksza) też radzi sobie nienajgorzej (numero uno - hawajczyk uttera, niezły jest też doktor jacka mccalla)

[Quendi]

Po pilocie jestem na NIE.

Dziwaczny, akcja wlecze się nie miłosiernie.

Osobiście nie lubię dziwaczenia.

Surfing mnie nie interesuje, podobnie jak narkomani.

Jeśli z tego ma być coś w deseń Carnivale to tym bardziej NIE.

[Luizjana]

A ja jestem na TAK, powiem nawet więcej, dobrze, że zdechł Deadwood, aby mogł narodzić się John, Milch poszedł w tajemnicze rejony, ale chyba można spać spokojnie co do sensu całej opowieści, bez wątpienie jeden z najzdolniejszych obecnie twórców seriali, scenariusze to majstersztyki i ma wyczucie do aktorów, nie ma źle obsadzonej roli, co często kładzie projekt, fajnie widzieć starych znajomych z Deadwood, bo po prostu to znakomici aktorzy odkryci przez Milcha, dzięki niemu wydają się tak charyzmatyczni, że chyba w innych produkcjach po prostu by zmarnowano ich talent.

[Pawel]

Od 31 marca serial ten będzie emitowany w Polsce na Universal Channel.

[Macmax]

A ja wróciłem do tego serialu, dostałem go kiedyś gratisowo na DVD i jakieś 2 lata temu obejrzałem na szybko, niewiele z niego rozumiejąc. Jak wszyscy wiemy twórcą jest Milch ("Deadwood", "NYPD Blue", "Luck" - 2011), czyli artysta niekonwencjonalny.
Do ponownego obejrzenia natchnęło mnie znienacka, kiedy w którymś poście wspomniałem iż jest to jeden z gniotów HBO.
@cliffhanger w odpowiedzi napisał że jest jakies wytłumaczenie o co tak naprawdę chodziło Milchowi, które rzuca na kolana. Mam jakieś przypuszczenia o co chodzi, ale z chęcią przeczytam wersję twórcy.
Serial ma znakomitą obsadę, żeby wspomnieć tylko Eda O'Neilla, Rebeccę DeMornay, czy Jima Beavera. Jest zakręcony, ale zarazem jest dużo śmiechu. Poza tym nie ma w nim grama politycznej poprawności jest mnóstwo przemocy i wulgaryzmów, więc napewno nie jest dla młodzieży.

Użytkownik Macmax edytował ten post 05.09.2010 - |19:53|

[cliffhanger]

No właśnie szukałem tego konkretnego artykułu, ale nie mogłem go znaleźć. Mógłbym ci zacząć tłumaczyć, ale chyba namieszałbym ci bardziej niż Milch (w ogóle możliwe to ?), w każdym razie masz obczaj dwie rzeczy:


http://johnstodderin...ncinnati-means/

Chociaż przy tym filmiku z youtube, to lepiej obejrzeć wszystkie 6 części, aby ogólnie mieć skrawek pojęcia o czym on w ogóle mówi.

[Macmax]

Jedno jest pewne, serial jest z gatunku ciężkich i trudnych do zrozumienia.
Muszę stwierdzić iż albo Milch jest genialnym wizjonerem z wyobraźnią godną podziwu albo przy tworzeniu tego serialu był "usmażony" jak gdzieś przeczytałem na jakimś forum:)
Czy serial za 25 lat będzie proroczy? Hm, może.
Tak jak myślałem bardzo dużo odniesień religijnych J f C = JesusChrist, nieprzypadkowe inicjały, cuda dziejące się wokół są właśnie spowodowane wizytą Second Coming:) więc wydaje mi się, że łatwiej zrozumieć ten serial będąc osobą religijną i znając choć w części Nowy Testament. Chociaż z drugiej strony zderzenie dobra ze swiatem na Ziemi, pełnym bluźnierstw, narkotyków, dziwek, złodziei i morderców może katolika porazić chyba dlatego John ma umysł dziecka żeby to na spokojnie przetrawić.
Największą wadą jest to że serial w sumie nie został zakończony, planowany na conajmniej 2 sezony dostał zaledwie 10 odcinków, jest to jeden z takich seriali, które niekoniecznie nam się spodobają, ale chcemy zrozumieć o co chodzi.
Po tych kilku wpisach i filmikach napewno jestem tego zdecydowanie bliżej, choć w dalszym ciągu kilka spraw jest nie do końca wyjaśnionych - lewitowanie Mitcha, duchy w pokoju 24).

[cliffhanger]

Co, do twojego pierwszego zdania, to zapewne HBO nie pozwoli mu już na tworzenie takich seriali.
Poszukaj jego wypowiedzi na youtube. Facet jest genialny moim zdaniem, miał kolorową przeszłość, ale to raczej nie ma znaczenia. Nie wiem, czy trzeba być osobą religijną. Milch jest niewierzący, a zrobił taki serial. Podejrzewam, że jest więcej osób niewierzących, które mają większe pojęcie o Nowym Testamencie niż ci co wierzą.

Ogólnie szkoda mi trochę faceta. Powinien się chyba na książki przerzucić, bo jego talent nie jest wykorzystywany w 100% w telewizji. Wieczne konflikty z nowym szefostwem w HBO, ci cały czas mu mówią, żeby przestał tworzyć jakieś dziwaczne seriale.
Zobaczymy czym uraczy nas ze swoim nowym serialem, podobno temat wyścigów konnych jest mu bardzo bliski.
Michael Mann i Dustin Hoffman + scenariusz Davida Milcha, chyba raczej słabe to nie może być.

[SirGalahad]

Wow. Porąbany serial... Ale raczej nie wyszło mu to na dobre. Może gdyby nakręcili kolejne sezony i poznalibyśmy dalszą fabułę, to oceniałbym go inaczej. Ale tak? Mamy całkowicie abstrakcyjną historię bez praktycznie żadnych odpowiedzi. Sporo przedziwnych sytuacji i zdarzeń i właściwie żadnych rozwiązań. Parę nawiązań do religii, przede wszystkim do Chrześcijaństwa, ale niestety wszystko w strasznie new age-owskim sosie, co sprawiło, że było to niestrawne. Ogólnie to to wszystko przypomina trochę kino klasy B. Na duży minus aktorstwo. Twórcy zebrali naprawdę fajne grono aktorów, ale większość zagrała źle albo katastrofalnie. Nie wiem, to chyba kwestia castingu i złego doboru aktorów do postaci. Wszystko wydawało się strasznie sztuczne, a gra drewniana. Fabuła porąbana kompletnie i w żaden logiczny sposób nie zakończona (co już we wstępie wspomniałem). Nie przyjmuje tłumaczenia, że HBO nie dało twórcom rozwinąć skrzydeł. Mieli 10 odcinków i mogli się postarać inaczej skonstruować historię, tak żeby przynajmniej część wątków pozamykać, dać parę odpowiedzi. Bo ten serial bez odpowiedzi nie ma żadnego sensu. Niestety, tak jak w wielu podobnych przypadkach twórcy mieli jednak widza gdzieś... Co muszę jednak oddać, to oglądałem serial z zaciekawieniem – na zasadzie, co tu jeszcze kretyńskiego się wydarzy? - ale z zaciekawieniem. Parę razy się też nieźle uśmiałem. Dlatego nie powiem, że była to strata czasu. Ale chyba raczej rozpatrywałbym całość w kategoriach lekkiego rozczarowania.