O żesz. Od odcinka "The seer" nie byłem przez SGA tak trzymany w napięciu. Nawet połówka sezonu była dla mnie średnio wciągająca, a tu... No no no.
Do odcinka podszedłem bez nadziei, bo wydawało mi sie że po przebrnięciu przez kilka mało istotnych spoilerów wiem, co się szykuje-takie"Unending" w wersji SGA... I się rozczarowałem, bo było to coś zupełnie innego. Coś dobrego.
Nie ma sensu wymieniac plusów, bo by było tego sporo za dużo. Jak dla mnie cały odcinek o rewelacja, ale pojawiło się kilka zgrzytów. Niewiele ich, więc mogę wymienić:
-raport z misji SG-1 z 1969 roku? Hola hola, to jedyny raport, który został utajniony tak bardzo, że wiedzą o tym tylko cztery-pięć osób, czyli wszyscy zamieszani w sprawę. Nawet Mitchell tego nie wiedział. Choć co prawda można powiedzieć, że "200" to były jaja, ale akurat nic nie wskazywało na to, by tekst o tajnym raporcie to była bujda. Tak więc niemożliwe jest, by o tym wiedziano. No bo jak? Po załatwieniu Ori SG-1 z Hammondem zmienili zdanie? powiedzieli "Hej, słuchajcie, utajniliśmy przed wami, że możemy podrużowac w czasie i już to robiliśmy. Proszę nie bić po oczach." Bez jaj.
-bardzo mi sie podobało to, że w przyszłości Rodney pracował na takim wirtualnym wyświetlaczu. Pożyczyli pewnie rękawice z "Minority raport" ale i tak było fajnie. Natomiast całkowicie się rozczarowałem wyglądem bazy SGC za 25 lat. Rodney wchodzi i " Wooow, they didn't changed it at all! That's kind of nostalgic". To chyba nie wymagałoby wiele pomyślunku, jak ukazać nową, futurystyczną bazę przez pół minuty, zeby sie nie narobić. Zamiast tego upchnęli po kątach głupie lampki z Ikei i się cieszą, że świetnie i tanio przystosowali stary plan zdjęciowy. Eeech...
-Woolsey w mundurze Atlantis. Yyyy... Byłem świecie przekonany, że będzie łaził w garniturku. Uważałem to za nieodłączny jego atrybut. Wygląda teraz tragicznie. Masakra.
-Nie powiedziano, co poszło nie tak na Ziemi. No co poszło nie tak? przez cały odcinek myślałem, że zaraz się okaże, że Michel poleciał w końcu w kierunku naszej galaktyki albo wymyślił coś w tym stylu, by nas wyłączyć z obiegu. Albo coś jeszcze innego sie stało.
-mimo wszystko to jest recykling starego pomysłu. OK-nowa forma, zupełnie inne okoliczności i tak dalej. Ale mimo wszystko automatycznie nasunęła mi się myśl że to już było...Sprawdzam. Tak, było w pierwszym sezonie SG-1. Bohatersko byliśmy w stanie stawić czoła flocie Apofisa zmierzającej na Ziemię, bo Daniel miał małą wycieczkę do alternatywnej rzeczywistości, skąd mógł przywieźć tak potrzebne nam informacje o nadciągającym zagrożeniu. Poza tym faktycznie trochę śmierdziało "Unending".
-Nareszcie użyto efektów specjalnych do powielenia armii! Brawo! szkoda że wypadło to tak mizernie, że aż się smirknąłem. I ten wzbudzający szacunek i grozę namiot, w którym odbyła się egzekucja królowej Wriath...
Poza tym bosko. Feniks pofrunął, Feniks się bił, Feniksa szlag trafił. Fajna scena zniszczenia 3 HS metodą kamikadze. I tutaj chcę zauważyć, że niektórzy za dużo oczekują od naszych okrętów. Nie tak dawno nie byliśmy w stanie nimi nic zrobić, a teraz dwoma strzałami strącamy HSa, a tym jeszcze mało. Bez przesady. Mimo wszystko HS to naprawdę potężny okręt z imponującym uzbrojeniem. Przypomnijcie sobie, jak wyglądała potyczka w "The seige III" z HSami. Z Dedala skry leciały, że aż miło, osłony szybciutko zleciały do połowy. A uszkodzenia były takie, że nie byli w stanie podjąć kolejnej walki. Tutaj natomiast z masakrycznie bliskiej odległości Phoenix wytrzymuje ostrzał z trzech okrętów i to naprawdę całkiem nieźle. Na podstawie tej sceny można wysnuć wniosek, że asgard weapons mają wysoki czas przeładowania i zapewne ich użycie pochłania kolosalne ilości energii-dlatego nie można nimi naparzać do woli. Przypominam, że podobną słabość miały Orishipy.
Co do IOA i działań Woolseya to uważam je za rozsądne. Oczywiście, to raczej minimalistyczne podejście, ale z drugiej strony koleś miał rację. Atlantis będzie bezpieczne, dopóki nie będzie fikać. W przeciwnym razie Micheal byłby wprost zmuszony wyrwać chwasta. Oczywiście pytanie tylko, czy przypadkiem nie planował aby zniszczenia Atlantis w późniejszym okresie. Mimo to po 25 latach SGA się trzymało i nie było słychać, by miało się to zmienić. Tak więc nie ma co psioczyć na Woolseya, tylko należy go w pupcię pocałować, bo bez tej decyzji szlag by Atlantis trafił. Wystarczyłoby sproawdzić 30 HS, podtoczyć własne Wrota, by zablokować te z miasta i bombardować ile wlezie. Długo by nie pociągnęli.
Rozumiem, że po prostu wielu pamięta co się wydarzyło w odcinku SG-1 "The road not taken". Ale tam była inna sytuacja. Obrano strategię absolutnej obrony w momencie, kiedy przeciwnik jasno zadeklarował, że gdy przyjdzie czas, zajmie się i Ziemią. Co więcej, miał możliwości, by to zrobić. Prędzej czy później by do tego doszło. W Pegazie natomiast sytuacja była inna i taka metoda działania się sprawdziła.
Całkowicie rozwalił mnie komentarz z tym rakiem. Może następnym razem lepiej poczekać na napisy, zamiast pisać dziwne rzeczy?
Ogólnie sążnisty odcinek. Akcja, rewelacje, znowu akcja, postaci zachowujące się realnie i... Największy plus tego odcinka... chyba się ze mną zgodzicie... TEYLA NIE ŻYJE! Yuuupiii! Just die, bitch! Ale pewno niestety ją uratują w tym timelinie...
Powinienem epowi wystawić 9,5 za niedoróbki, które mnie zirytowały, ale ponieważ również nie do końca czystemu "Midway" przyznałem maksymalna ocenę, bo mnie trochę poniosło, w takim razie i tutaj wystawiam podobnie.
10/10 za wspaniały koniec sezonu.
EDIT:
swoją drogą nie dziwi mnie już nic w sprawie wytrzymałości statków w universum SG po SGA 4x11 , ale żeby te energetyczne strzały z HS-a zawsze trafiały w manewrujący okręt(mówię o walce, w której zginęła Sam) to jest trochę dziwne;
Zważ, jaka jest odległość między walczącymi stronami. Nadto mnie zawsze denerwowały te chybienia. No dobrze, jak jest duża odległość to jeszcze rozumiem, ale chyba istnieje coś takiego, jak zaawansowany celownik komputerowy z obliczaniem możliwych trajektorii? poza tym można strzelać tak, by wymusić taki a nie inny lot obiektu.
EDIT2: przepraszam za zamieszanie z dwoma postami. Musiałem coś naknocić w mojej przeglądarce i przed korektą wrzuciło mi niedokończonego posta na forum. Dosyć byłem zaskoczony widząc, że potrafię napisac coś, o czym nie mam pojecia
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 08.03.2008 - |17:51|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung