Wcale nie jest niewinna - do powtórki scena z pt. Air 1-2 ze żłopaniem wina przy stole w mesie. Jej mamusia to też całkiem niezła jędza, więc pewnie coś odziedziczyła... Stawiałbym na to, że jest całkiem wyrachowana, tylko na razie trochę zagubiona i postanowiła znaleźć naiwniaka, albo nawet dwóch, żeby mogła się na przemian wypłakiwać. Scott nie jest żadnym rycerzem, tylko gościem, który myśli mózgiem jądrowym (a nie głowowym). W dodatku ma pewnie masę kompleksów i wyrzutów sumienia, które kompensuje poświęcając się innych - patrz Air pt. i stąd wrażenie "szlachetności".Ich sprawie nie pomaga fakt że Chloe to typowa panienka z dobrego domu, niewinna, po znakomitej szkole a Scott typowy rycerz w lśniącej zbroi, który miał ciężkie życie bla,bla,bla. Motyw oklepany do bólu.
Odcinek 005 - S01E05 - Light
#161
Napisano 27.10.2009 - |13:54|
#162
Napisano 27.10.2009 - |14:54|
Najprostszym i najmniej satysfakcjonującym rozwiązaniem-fabularnym ale i postaciowym - jest to, w którym Rush podejrzewał, lecz nie powiedział, albo naprawdę nie wiedział, a Young się go czepia. Ciekawszym jest takie, w którym wiedział i manipulował do początku. A jeszcze ciekawszym jest takie, które zostanie ujawnione dopiero pod koniec sezonu, łącząc metodą suwakową wszystkie wątki i tworząc wielgachnego plot twista po którym nam kapcie spadną
Bardzo trafne streszczenie zagadnienia.
Coraz bardziej podoba mi się postać dra Rusha. Nie jest papierowa. Facet ma problem ze sobą. Nie jest akceptowany przez otoczenie, podważany jest jego naukowy autorytet poprzez ataki natury emocjonalnej. Ludzie mu nie wierzą, bo nie wierzą w jego dobre intencje. Dla naukowca, taki niemerytoryczny atak jest tym bardziej bolesny.
Kiedy dr Rush próbuje nawiązać kontakt z promem, a Young nie dowierza Rushowi ten mówi:
"To świetny moment, żebyś zaufał, że rozwiążę ten problem."
Rush poszukuje akceptacji dla swojej osoby ale na podstawie jego własnych osiągnięć wynikających z kwalifikacji naukowych. Young go irytuje po raz kolejny, kiedy okazuje mu "szacunek" w postaci zaproszenia do stołu (motyw ze stołem już był: w pierwszym odcinku w bazie Ikar oraz na Przeznaczeniu) oraz przez wydanie polecenia z „podwójną racją” w uznaniu za .....sukces Rusha. Sukces którego z naukowego punktu widzenia nie ma, statek nadal robi, co chce i jak mówi Rush: "Co świętować? Powrót do punktu wyjścia?!".
Young zaczyna powoli chwytać, że spoufalanie się dla Rusha to wręcz afront, że należy doceniać go za osiągnięcia. Young wymienia:
[Y] Miałeś rację, co do sytuacji z zasilaniem.
[R] Niezupełnie.
[Y] Rozgryzłeś łączność podprzestrzenną i to, jak skontaktować się z promem.
Potrzebowaliśmy z powrotem tych zapasów.
Zrezygnowałeś z losowania.
[R] Tak jak i ty.
[Y] Chyba że przez cały czas wiedziałeś, co zamierza Przeznaczenie.
Dr odchodzi zdegustowany. Rush nadal mu nie ufa.
Cały wątek jest świetnie poprowadzony. Nie wiadomo do końca jaki był zamiar dra Rusha. We wcześniejszej rozmowie Rusha i Younga (sugestia Rusha na temat ustawienia losowania) mogła ale nie musiała nastąpić próba pozbycia się niewygodnego członka załogi. Zamiast tego dr Rush mógł testować kręgosłup moralny Younga. Gdyby poszedł na uratowanie bliskiego mu podwładnego doktor miałby z tego dodatkowo haka na dowódcę. Young zdaje test moralności. A Rush dalej prze do zdobycia zaufania. Zastanawia po co. Po co naukowcowi zaufanie jakiegoś bezradnego, ale moralnego wojskowego, w szczególności jak na każdym kroku pomiata całą resztą (jedynie docenia Eli’a za obliczenia). To jest moim zdaniem klucz dla przewidywań dalszych losów tej rywalizacji o rząd dusz między Rushem i Youngiem.
W tym odcinku, bez względu na to czy Rush chciał naprawdę wysłać prom na pohybel, czy wręcz przeciwnie – długookresowy cel Rusha nie został spełniony.
Mimo, że mi osobiście raczej wydaje się, że tym razem Rush nie chciał pozbyć się tych ludzi *), to podkreślam, że tym razem, bo nie wykluczam, że długookresowy cel doktora może być makiaweliczny.
*) Doktor chcąc osiągnąć pewność, że nikt nie zawróci promu, nie opisałby prawdopodobnego scenariusza zagłady Przeznaczenia. Osoby, które usłyszały o nadchodzących turbulencjach, siłach itd mogłyby bowiem same się zorientować, że coś jest nie tak - że jest za długo za spokojnie. A to mogłoby doprowadzuć do odkrycia procesu ładowania statku i w konsekwencji doprowadzić do sprowadzenia promu tuż po jego starcie. Tymczasem doktor jest zadufany w sobie i raczej czuje sie nieomylny. On na prawdę założył, że zmiana kursu na kolizyjny jest błędem a nie celem statku. Scena z zegarkiem (doktor spostrzega,że ta sielanka trwa za dlugo) i w sali widokowej to potwierdza. Zresztą doktor sam mówi, że nigdy nie cieszył się z własnegi błędu, no i to doktor wreszcie podaje kluczowe rozwiązanie jak ściągnąć prom.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 27.10.2009 - |15:09|
#163
Napisano 27.10.2009 - |15:21|
A jaka inwencje masz na mysli? Ze zaprosza Eliasza do trojkata. To nie XXX. Pomylily ci sie gatunki.Ich zwiazek byl wymuszony 24 godzinami zycia, ktore im zostalo. Dzieczyna chciala przezyc cos czego jeszcze nie przezyla. Miala szczescie, za na podoredziu byl mlody, przystojny chlopak.
Jak już powiedziałam seks - super, w sytuacjach kryzysowych to naturalne taki instynkt ale cała scena przedstawiona została jakby to była jakś wielka miłość nie wiadomo skąd bo tak naprawdę znają się kilka dni. Obejrzałam na tyle dużo seriali i filmów więc wydaje mi się że wiem co próbują osiągnąć i nie podoba mi się to. Idą na łatwiznę oklepany motyw zero inwencji.
Genesis
#164
Napisano 27.10.2009 - |16:01|
Zauważyłem to w pierwszej minucie serialu, obiecywali że tego nie zrobią, ale i tak było Oczywiście to inny typ wypacykowania niż w Atlantisie, gdzie Sheppard bezwstydnie latał z żelem w czuprynie, Teyla wyglądała jakby jej zaraz twarz miała od reflektorów stanąć w płomieniach (tyle chemii na ryju)... Mówiono, że SGU takie nie będzie, ale spójrzmy prawdzie w oczy-nawet BSG pacykował. W głupich wywiadach pacykują. A jak tego nie robia, to na taśmie widać potwory a nie ludzi.* Ciągle makijaże mają - zapewne permamentne :-P
...Kalka ze SG:A:
Atlantis = Destiny
Mamy ten sam typ problemu - po przejściu zginiemy jeśli czegoś nie zrobimy... Zamiast wrzeszczącego MacKay'a mamy opanowanego Rush'a, ale narzeka na to samo - wyczerpywanie energii statku. W ostateczności to Atlantis / Destiny rozwiązuje za nich większość problemów.
Nie, kalka byłaby, gdyby ktoś Destiny zaatakował i porwał jednego z naszych. Uciekając przez Wrota odgryzałby się ogniem, a nasi podążyliby za nim, bo w ostatniej chwili jeden z żołnierzy, trafiony i wpół umierający, zobaczył adres na DHD. Po dotarciu na miejsce starlibyśmy się z nowym uberaśnym, nieznanym wrogiem którego żołnierze strzelaliby z jakiś wideł/trójzębów/lasek/odkurzaczy o długich rurach, będąc zakutymi w pancerzach zupełnie nieprzydatnych nawet przeciwko własnej broni. Po dostaniu się do gniazda wroga odbilibyśmy naszych i wysadzili co nieco, po czym uciekli, doprowadzając do tego że nowy wróg stałby się naszym wrogiem, definitywnie utrudniając życie na cały serial. Po drodze przekabacilibyśmy jednego z wrogich żołnierzy lub weszli w sojusz z uciskanymi wieśniakami, którzy by zostali naszymi przyjaciółmi. Tak rozpocząłby się kilkuletni quest by wyzwolić galaktyki wieśniacze, a wszystko to w ciągu pierwszych 90 minut serialu.
TO byłaby kalka. Trzecia z rzędu.Jak można było dojść do takiego wniosku, skoro wg. ciebie jest tyle ewidentnych błędów? Im dalej tym zazwyczaj jest gorzej, nie lepiej.Na szczęście zanosi się, że po nędznym starcie będzie lepiej! :-)
1 W wywiadzie z Sheppardem było pytanie o włosy, i odpowiedział sam, że tak mu się naturalnie układają.
2 Przestań już te swoje farmazony gadać na temat Atlantis, to jest temat o SGU, nas to g**** obchodzi co ty myślisz na temat Atlantis.
#165
Napisano 27.10.2009 - |17:36|
2 Przestań już te swoje farmazony gadać na temat Atlantis, to jest temat o SGU, nas to g**** obchodzi co ty myślisz na temat Atlantis.
Z formą "nas" proponuję nie szafować, szczególnie jak krytykujesz post, który jest napisany jak trzeba, z sensownie zaprezentowanymi cytatami i pełną, rozbudowaną argumentacją. Masz 100% prawa się z nim nie zgadzać ale.... To już było na Forum n-razy powtarzane:
1) bez osobistych wycieczek,
2) piszemy za siebie a nie za "nas",
3) można mieć opinie dowolne, także pod prąd wielkszości, ale posługujmy się argumentami, bo to buduje dyskusję. Twój punkt 2 za wiele argumentów krytykujących wypowiedź Sakramentosa to nie ma, sam przyznaj.
Pozdrawiam
PS. Co do meritum również uważam, że odcinek Jasność nie jest kalką rozwiązań z SGA:
1) Dr Rush nie jest nieomylny i pomylił się (tak utrzymuje przynajmniej).
2) Do konsol Przeznaczenia jeszcze nikt nie podłączył laptopa przez U-Stagate-B.
3) Young zastosował losowanie i nie zrealizował propozycji pani od zasobów ludzkich.
4) Minęło kilka dni i nadal nie uzyskano pełnego dostępu (a nawet wglądu) do nawigacji i systemów statku.
5) Brak komory stazy z pre-Rushem, który odpalił podtrzymanie życia jakiś czas temu.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 27.10.2009 - |17:49|
#166
Napisano 27.10.2009 - |18:03|
A co ma wspólnego alkoholizm jej matki z Chloe? Jakoś nie widziałam żeby leżała zapita w kącie tylko wypiła kieliszek wina bo ojciec postawił ją w niezręcznej sytuacji. I jednak postawię na to że Chloe to Mary Sue a nie wyrachowana s***. Przynajmniej na obecną chwilę.Wcale nie jest niewinna - do powtórki scena z pt. Air 1-2 ze żłopaniem wina przy stole w mesie. Jej mamusia to też całkiem niezła jędza, więc pewnie coś odziedziczyła... Stawiałbym na to, że jest całkiem wyrachowana, tylko na razie trochę zagubiona i postanowiła znaleźć naiwniaka, albo nawet dwóch, żeby mogła się na przemian wypłakiwać.
Scott nie jest żadnym rycerzem, tylko gościem, który myśli mózgiem jądrowym (a nie głowowym). W dodatku ma pewnie masę kompleksów i wyrzutów sumienia, które kompensuje poświęcając się innych - patrz Air pt. i stąd wrażenie "szlachetności"
Widzisz różnice w scenie z dziewczyną w schowka a z Chloe? W pierwszej myślał "mózgiem jądrowym"z Chloe chodziło o "uczucia" które nie wiem skąd się wzięły...ugh. Co do kompleksów itd. to powiedziałeś dokładnie co ja chciałam powiedzieć tylko ładniej. I to samo w sobie nie jest złe ale Scott w parze z Chloe z ich cechami ... Dno.
Zabawne że o tym mówisz bo wydaje się że będzie trójkąt nie wiem czy akurat z Eli czy z dziwczyną ze schowka ale w jakiś będzie - to standard. Ten serial to s-f/dramat i jakbyś się jeszcze nie zorientował stosunki międzyludzkie są tu tak samo ważne jak wątki s-f - bez rozterek nie ma dramatu. I nie, wcale nie mam na myśli porno.A jaka inwencje masz na mysli? Ze zaprosza Eliasza do trojkata. To nie XXX. Pomylily ci sie gatunki.
Użytkownik so original edytował ten post 27.10.2009 - |18:04|
#167
Napisano 27.10.2009 - |18:09|
---Nie tyle ciągłe, co nadal obecne. Pamiętaj, że oni na ten statek trafili 3-4 dni wcześniej. To nie jest SG-1 czy SGA, gdzie pomiędzy odcinkami potrafiło mijać kilka tygodni tamtejszego czasu.
Chodzi mi o to że mogliby porozdzielać jakieś zadania ludziom a nie ciągle odsyłają ich do kwater (rozumiem że brak zasilania i inne problemy) ale jak siedzisz nawet 48h w kwaterze to można bzika dostać.
---Hmmm, rozumiem, że gdybyś Ty się np. robił na Antarktyce albo gdzieś w niedostępnej części Himalajów to byś nie chciał wracać do domu tylko tam pozostać. Zwróć uwagę, że praktycznie nikt z obecnych na pokładzie Destiny nie pisał się na coś takiego, większość była po prostu personelem bazy Ikar.
Nie mam nic do tego że chcą wrócić to nawet "ludzkie". Tyle tylko że tego typu temat był wałkowany. Liczę na to że serial rozkręci się troszkę (jako przykład podałem startreka)
---Bezmyślna nawalnaka, to nie ten klimat, to nie BSG czy SGA.
Tak zgodzę się dlatego napisałem że nie chodzi mi o nawalankę, tylko trochę żywszą fabułę. Tak naprawdę jest trochę przydatnego personelu na pokładzie. Brak zaangażowania ludzi do jakiejś pracy.
---Nie, jest to serial inny niż SG-1 czy SGA i w sumie ja za to twórcom dziekuję. Lubie SG-1, szczególnie za fajne postacie Jack'a i Daniela, humor jaki tam panował, ale w sumie mieliśmy tego już 10 sezonów (15 jeśli liczyć razem z SGA) i wg. mnie czas już był na zmianę klimatu, odświeżenie serii.
Ale przyznasz że zawsze takie smaczki są mile wspominane w każdym serialu. Nie chcę odgrzewanego kotleta w postaci rywalizacji dwóch "byczków" czy coś w tym stylu. Ale narazie ludzie na statku nie mają swoistego własnego charakteru. No może poza kilkoma wyjątkami. Od razu patrząc na twarz kojarzysz charakter danej osoby. Nie wiem czy to dobrze wyjaśniłem.
@MORMAN
Nie rozumiem tej wypowiedzi na Atlantis dostęp do bazy był otwarty a tutaj jak Rush mówił nie ma dostępu do głównych układów i tyle w tym serialu nie ma nadludzkiego McKeya który łamie kod Replikatorów w 30 sekund tutaj jest trochę więcej realizmu.
-Hm... myślałem ze wyrażam się jasno ale może faktycznie za wiele na raz chciałem przekazać.
Nawet przez myśl nie przeszedł mi McKey. Znajomość technologii pradawnych jak i podobnej Asgardu daje nam pewną przewagę nad ich "technowinkami" A wracając do McKey czy Carter, hellloooo, mamy kamyki. można coś pokombinować (ale to tylko moja sugestia)
Rozumiem że ten motyw mogliby zastosować np na Atlanits. Ale nie w serialu gdzie tak naprawdę dzieje się to już po dwóch serialach w tym Universum. Liczyłem na to że skoro mamy całkiem sporą wiedzę o ich technologii, można dostać się do komputera, lub chociaż sprawdzić parametry logu, przystanków, etc.
@Biku1
Dzięki za poprawkę 7 nie 5 lat ST:Voyager
[JEJ 3 edit już w tym dniu]
BTW, czy uważacie ze serial faktycznie powiał świeżością (młodsza ekipa itd) ??
Może ja już za stary jestem tyle lat z SG-1 i SG-A że nie potrafię dostrzeć tej iskierki, która była obiecywana od pierwszych zapowiedzi nowego serialu?
Pozdrawiam serdecznie.
Użytkownik enzo edytował ten post 27.10.2009 - |18:24|
SG: Goauld: Jaffa Cree !!!
SG: Asgard: Greeting
Startrek: Borg: Low you shields, Prepare to assimilate
#168
Napisano 27.10.2009 - |18:41|
2 Przestań już te swoje farmazony gadać na temat Atlantis, to jest temat o SGU, nas to g**** obchodzi co ty myślisz na temat Atlantis.
Z formą "nas" proponuję nie szafować, szczególnie jak krytykujesz post, który jest napisany jak trzeba, z sensownie zaprezentowanymi cytatami i pełną, rozbudowaną argumentacją. Masz 100% prawa się z nim nie zgadzać ale.... To już było na Forum n-razy powtarzane:
1) bez osobistych wycieczek,
2) piszemy za siebie a nie za "nas",
3) można mieć opinie dowolne, także pod prąd wielkszości, ale posługujmy się argumentami, bo to buduje dyskusję. Twój punkt 2 za wiele argumentów krytykujących wypowiedź Sakramentosa to nie ma, sam przyznaj.
Nie o to chodzi, każdy jego post w tym temacie odnosze jako "ale Atlantis sux, takie żal i w ogóle" bo ciągle się coś doczepia do niego, a sam wypomina innym, że napiszą posta bez uzasadnienia na temat SGU, że im się nie podoba (nie, nie mówie o sobie bo akurat nic nie pisałem takiego)
#169
Napisano 27.10.2009 - |19:12|
Jestem bardzo odporny na różne bzdety w stylu "wtórność" i nigdy nie używam w stosunku do żadnego odcinka serii SG słowa "zapychacz". Uważam że to uniwersum nie zasługuje na tak mierne słowo.
Pamiętam, że jak obejrzałem pilota SGA to pomyślałem sobie "o rany ale kicha...". Ale po szybkim czasie było coraz lepiej. Osobiście uważam że SGA jest świetne, a humor Sheppard, McKay, teksty Ronona czy doktorka genialne. Nie wiem czemu niektórzy tak jadą po SGA, tam chociaż nie można było się za bardzo nudzić. No ale rzecz gustu a z nimi ponoć się nie dyskutuje...
Ale SGU jak na razie po tych 5 odcinkach to..., cóż, właściwie to praktycznie nic. Zero czegokolwiek. To co pokazali w tych 5 epach można by pokazać w jednym i to 30 minutowym - bez sztucznego rozwlekania. Fajny statek, widać że dużo starszy i "złomowatszy" niż np. Aurora. Szkoda, że tak mało o nim wiemy - za to wieczne "błyski" z życia bohaterów. NUDA...
Ludzie. Cóż, poza Youngiem, który wydaje się być na miejscu - "siła spokoju", Greer'em, którego początkowo nie trawiłem a w 5 ep. pokazał na co go stać, i może Eli - zabawnym gościem - reszta to żałość. Doktorek o aparycji szczurka i sporym świrze aż razi w oczy, motająca chinka i egzaltowana córeczka senatora... Sorry, lubię sex jak każdy - ale w SG machanie cyckami i bzykanie na żywca jakoś mi nie pasi. No ale ponoć to serial dla "młodszej widowni". A ta bez "joł men" i cycków raczej tego nie obejrzy... A wyrwana z kapelusza scena seksu razi tym bardziej, że praktycznie wiem że to jedyna rola jaką może odgrywać Chloe. No chyba że znajdzie przypadkiem na statku "odkurzacz" Pradawnych i nafaszeruje ją ich wiedzą jak O'Neilla. Wtedy się przyda. Osobiście mam nadzieję że ją i jej mdłego kochasia ubiją lub coś ich zeżre na jakimś świecie po drodze...
Widać to "nastawienie na relacje międzyludzkie". A raczej nieudolną próbę. W SG najlepsze było odkrywanie nieznanego, nowe rasy i światy, potężni ponad miarę wrogowie i sytuacje praktycznie bez szans. Napięcie. A w SGU jakoś go brak. Ten "dramatyzm" losowania w ostatnim epie był tak sztuczny że aż się uśmiałem. A przecież w założeniu to miał być "dramat"...
Sorry ale z tymi relacjami to ciut przeginają - jak ktoś lubi Modę na Sukces albo BH90210 to ok, ale chyba nie to było duchem SG...
#170
Napisano 27.10.2009 - |19:20|
Trochę przez przypadek wdałem się z tobą w polemikę na temat, który najczęściej omijam szerokim łukiem. Przyznam, że relacje międzypłciowe najbardziej pasowały mi w takiej formie jak w SG-1, ale zdaję sobie sprawę, że w takim rodzaju narracji jaki prezentuje SGU, jest to raczej niemożliwe. Cały motyw Chloe-Scott-i nie wiadomo kto jeszcze odbieram nieco ambiwalentnie. Z jednej strony uważam, że dużo racji mają ci, którzy twierdzą, że "scena łóżkowa" była logiczną konsekwencją zdarzeń, z drugiej przyznaję Ci rację - jest to oklepane. Jak zobaczyłem w pilocie Chloe, Eli'ego i Scotta, od razu pomyślałem sobie: "ocho, będzie trójkącik...". Wychodzi na to, że się potwierdza. Mam tylko nadzieję, że nie przesadzą z rozwijaniem tego wątku (i jemu pokrewnych...).
Natomiast, w kwestii profilu psychologicznego Chloe, to jestem przekonany, że jeszcze nie pokazała pełni swoich możliwości... Nie jestem w każdym bądź razie przekonany czy to Mary Sue. Niby tak wygląda, ale byłbym bardzo zawiedziony, gdyby tak zostało.
W kwestii alkoholizmu jej matki, myślę, że się mylisz.
1. Nie uważam, żeby była alkoholiczką - po prostu sobie golnęła jak się zdenerwowała, to jeszcze o niczym nie świadczy.
2. Jeśli by była - wpływ pijącej matki na córkę (lub jakiekolwiek dziecko) jest duży. Mamy oczywiście kwestię genów - spory przyczynek do psychiki. Poza tym nadużywanie alkoholu w domu determinuje pewien schemat rozwoju psychicznego dziecka, jego przyzwyczajenia i sposób radzenia sobie z problemami.
3. Scena w stołówce, w domu Chloe i aparycja jej ojca pokazuje dość wyraźnie relacje panujące w jej domu - Chloe raczej przypomina z charakteru swoją dominującą matkę a nie ojca pantoflarza. "Żłopanie" wina odebrałem jako odebrałem mniej więcej jako "...stary znowu ...olisz, jak zawsze...". Daleko stąd do niewiniątka...
#171
Napisano 27.10.2009 - |19:27|
Hmmm, napięcie w SG-1? Odcinki w których czułem napięcie mogę policzyć na góra 10 palcach. W reszcie napięcia nie było, bo wiadomo było że i tak im się uda przeżyć, wykonać misję.Widać to "nastawienie na relacje międzyludzkie". A raczej nieudolną próbę. W SG najlepsze było odkrywanie nieznanego, nowe rasy i światy, potężni ponad miarę wrogowie i sytuacje praktycznie bez szans. Napięcie. A w SGU jakoś go brak. Ten "dramatyzm" losowania w ostatnim epie był tak sztuczny że aż się uśmiałem. A przecież w założeniu to miał być "dramat"...
#172
Napisano 27.10.2009 - |19:32|
Parafrazując twoją własną wypowiedź: a g*** mnie obchodzi, co odbierasz i jak odbierasz.Nie o to chodzi, każdy jego post w tym temacie odnosze jako "ale Atlantis sux, takie żal i w ogóle" bo ciągle się coś doczepia do niego, a sam wypomina innym, że napiszą posta bez uzasadnienia na temat SGU, że im się nie podoba (nie, nie mówie o sobie bo akurat nic nie pisałem takiego)
Wszelkie komentarze, w których wspominam o SGA służą ocenianiu nowego serialu. SGA zostało zakończone by dać miejsce SGU i naturalne jest że po pierwsze odnoszę się do niego jako poprzednika i po drugie że chcę, by niedoróbki z poprzedniego serialu nie pojawiły się w nowym. I tak, geniuszu, brawo żeś zauważył,uwagi te są subiektywne, bo tak się składa że opinia jest subiektywna. Więc twoje międolenie pod nosem jest przejawem "moja-najmojsza" a nie żadnym zwróceniem uwagi przez jaśnie oświeconego. Zbastuj nieco. Bo nie zaprezentowałeś póki co żadnym postem jakiegokolwiek poziomu.
A jak chcesz ciągnąć ten temat, to może najpierw przeczytaj moje wypowiedzi o SGA w odpowiednim dziale.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 27.10.2009 - |19:40|
Winchell Chung
#173
Napisano 27.10.2009 - |20:39|
A jak chcesz ciągnąć ten temat, to może najpierw przeczytaj moje wypowiedzi o SGA w odpowiednim dziale.
Nikt niczego w tym guście dalej nie będzie ciągnął szczególnie w tym temacie.
Była "chwila luzu" aby każdy mógł się wypowiedzieć ale kolejnym przepychankom mówię S T O P .
Mam "narzędzia" moderatora i nie zawaham się ich użyć.
Dalej w tym temacie proszę kontynuować rozmówki ale na temat odcinka 1x05 Light.
ps. poza tym widzę, że zapominacie o tym, że są takie przyciski jak 'raportuj' i wtedy w zarodku mogą być zduszone jakiekolwiek niepotrzebne dyskusje.
Użytkownik biku1 edytował ten post 27.10.2009 - |20:59|
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#174
Napisano 27.10.2009 - |21:54|
Odcinek oceniam na ok. 7.5
Na plus:
+ efekty graficzne
+ bardzo ciekawy pomysł z tym ładowaniem Destiny (nie, ja na to nie wpadłem
+ Greer uspokajający sytuację
+ Rush. Bardzo lubię tą postać
+ wszystkie scenki z promem, głównie ta jak próbowali podczepić się z powrotem do Destiny.
Na minus:
- Matt zaliczający Chloe - toć ma już swoją babkę i to znacznie fajniejszą, mało mu?
- Eli wkurzał mnie momentami, szczególnie jak się tulił do Chloe - ot taki grubasek szczęśliwy,
panienke wreszcie może podotykać
- losowanie za pomocą karteczek - no dajcie spokój, a skąd oni potem papier wezmą? Nie lepiej na laptopie
napisać jakiś program, który losuje liczbę, liczba odpowiada jakiemuś gościowi, gość idzie do promu. Szkoda papieru
- Powolne tempo
Ogólnie:
Serial bardzo różni się od całej koncepcji Stargate, nie mniej jednak nie jest taki zły. Osobiście wszystkie relacje między postaciami denerwują mnie, bo tutaj są bardziej napięte, dramatyczne, tymczasem w starych serialach były na luzie, jak np. wszystkie rozmowy Tealc'a i Jacka, albo Ronona i Shepparda.
Właśnie, dopiero na to wpadłem, pierwszy serial gdzie od 1 odcinka nie tylko nie mamy wroga, ale także nie mamy "obcego pomocnika", czyli takich ziomków jak Tealc albo Teyla.
Mi w każdym razie na razie [lol, jaki rym] serial się podoba. Przynudnawny przez dłuższą część, ale nie jest to
bardzo złe. Mam nadzieje że kolejne odcinki powalą nas jeszcze na kolana.
#175
Napisano 28.10.2009 - |21:37|
Niby przewidywalny ale tak naprawdę do końca nie wpadłem na to, że zanurkują w gwieździe.
Świetnie pokazane co się dzieje w obliczu śmierci z załogą - szkoda że było tak mało rozruchów (świetna postawa Greera - lubie tą postać coraz bardziej). Totalnie nie pasuje mi cała sytuacja Scott Chloe (teraz chyba dobrze pamiętam imię).
Jak już parę razy było pisane - parafrazując - "O co chodzi tej paniusi"
Postawa Younga i Rusha - "heroiczna"
I wydaje mi się, że Rush do końca nie wiedział co się stanie.
A teraz troche ale z mojej strony do całego stada NARZEKACZY.
Zadaje sobie pytanie, które jak sądze wy powinniście sobie zadać po kiego diabła oglądacie ten serial skoro tak bardzo przypomina wam [wstawić kto co tam wymyśli]. Dlaczego wciąż się katujecie tym naśladującym [wstawić co kto lubi] serialem skoro wymieniając dowolny serial znajdziecie w nim nawiązania i/lub odniesienie do wielu filmów, seriali, książek.
Skoro tak bardzo wam się nie podoba ten serial to nie uprzykrzajcie życia innym (mnie wszczególności) i darujcie sobie oglądanie, a przynajmniej ociekające niechęcią i jadem komentarze. A mnie się będzie żyło o wiele przyjemniej (podejrzewam że wielu innym osobom też).
#176
Napisano 28.10.2009 - |23:12|
Świetnie pokazane co się dzieje w obliczu śmierci z załogą - szkoda że było tak mało rozruchów (świetna postawa Greera - lubie tą postać coraz bardziej).
Mnie też zaczęła postać Greera frapować. No nie daje mi spokoju ta jego wypowiedź do kina:
Ronald Greer.
Nie umiem wymyślić lepszego sposobu na przeniesienie się z tego świata na tamten, czy gdzie tam się idzie po śmierci, niż wlecenie w najpotężniejszą rzecz we wszechświecie. W gwiazdę. Odejść w blasku chwały... Podoba mi się to.
Jak to mu się to podoba, że niby co - dla samuraja każdy kolejny dzień to etap naturalnego zbliżania się do śmierci. Blisko? No niezupełnie, samurajowi nie może się to podobać bo tak po prostu jest, to się przyjmuje a nie do tego ustosunkowuje. Poszperałem i śmierć bez stroju, dla samuraja, jest nieestetyczna, sepuku popełnia się w pełnym rynsztunku lub odświętnym kimonie. Więc może inny trop.
Greer wie, po szkoleniach wojskowych, że zaraz spłonie lub wyparuje. Czyli, rozbierając się, chce zachować czystość popiołu jaki po nim pozostanie. Hmmm pokrętne.
Trzecia możliwość. Wojownik jak walczy sam na sam z ciężkim przeciwnikiem, walczy z nagim torsem. Równe szanse, atawistyczny pokaz siły (jak boks, zapasy, indianie, starożytni grecy, Rambo;) itd). No ale barw wojennych nie przybrał i tu nie ma konfrontacji. Przeciwnik to gwiazda, tyle że dosłownie.
Wreszcie ta medytacja: skupienie i naga jedność z absolutem - największą potęgą we wszechświecie. Faktycznie pasuje najbardziej, ale Greer to nie typ wojownika z SG-1 który ma/miał wężyka i medytuje.
Ostatnia możliwość. Masochista. Lubi być na krawędzi, fascynuje go to, nie boi się śmierci a czasem do tego dąży swoją postawą. Słowem full psychol ale z klasą, jak ginąć to w blasku chwały.
Ta zagwozdka nie jest przypadkowa. Jego wypowiedź otwiera ten odcinek. Jak do tej pory nie było z Greerem ani scen kamykowych ani retrospekcji, a sprawa aresztowania to za bardzo też wiele nie wyjaśniła - takie ogólniki do domyślania się. Ale fajnie, mam nadzieję, że w dalszych odcinkach coś podobnego zrobią z postaciami kobiecymi, bo niektóre są niemiłosiernie jednowymiarowe, na czele z córką senatora.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 28.10.2009 - |23:16|
#177
Napisano 28.10.2009 - |23:17|
Użytkownik Tom_Logan edytował ten post 28.10.2009 - |23:18|
#178
Napisano 29.10.2009 - |00:07|
Tyle słów, tyle dywagacji, a wystarczy stwierdzić, że jest pier***ty i tyle Nie dorabiajmy jakichś teorii mnogich, aż takimi mistrzami twórcy/scenarzyści nie sąOstatnia możliwość (...)
(...)Ta zagwozdka nie jest przypadkowa.(...)
Winchell Chung
#179
Napisano 31.10.2009 - |01:14|
9/10
Podobało mi się o wiele bardziej niż Darkness - akcja jakby przyspieszyła, było więcej ładnych widoczków, muzyka mi się podobała, postacie też dobrze przedstawione. No po prostu było super.
Co do Rusha - tak jak większość - pewności raczej nie mógł mieć. Zaintrygowała mnie jednak jedna rzecz, wtedy gdy Eli pokazuje jak wygląda Destiny z zewnątrz za pomocą wypuszczonego Kino - doktorek wtedy uśmiecha się i jakby myślał sobie: "no, teraz zobaczyłem jak to wygląda z zewnątrz to statek może się naładować i lecimy dalej". No ale raczej nie ukartowałby tej sytuacji tylko po to, bo przecież co to za problem normalnie wystrzelić Kino?
Szkoda tylko, że my nie mieliśmy żadnych niespodzianek, bo już od dawna wiemy jak to wszystko wygląda. Mogliby to ukrywać aż do tego momentu...
Podobało mi się, że wreszcie wyjaśnili jakim cudem statek wciąż ma energię. Trochę bałem się, że dadzą coś jak ZPM, tyle, że większe, nieświecące i poskręcane jakimiś śrubkami. Co do samego naładowania się - niby wiadomo było jak będzie, ale w sumie nikt się raczej nie spodziewał nurkowania w słońcu. Jeśli chodzi o osłony, to myślę, że wcześniej statek zaoszczędził dla nich sporo energii, tak by mogli w ogóle zbliżyć się do słońca, a potem gdy już tam byli to pobierana energia szła równocześnie do "zbiorników" i do osłon.
Użytkownik pacw edytował ten post 31.10.2009 - |01:18|
#180
Napisano 06.11.2009 - |12:53|
Może to nie był wielki moment WOW o którym przy ostatnim odcinku rozwodziła się dyskusja, jednak końcówka odcinka po prostu – wow. U mnie wprowadzono taką niepewność że szok – a co jeśli wiedział? Ten odcinak utrzymał u mnie swoiste urywanie wątku na koniec. W sumie sprawę już dobrze analizowali Xentonoiu, Sakramentos i wzzzz. Bo fakt jest taki że to dlaczego Destiny leci w słońce był do rozwiązania dla znacznej części widowni, aż wierzyć się nie chciało że ani Rush, ani Eli o tym nie wspominali (zawsze można uznać że wspomnieli i uzasadnili to jakoś że tak się nie stanie, ale żeby jakieś minimalnej zabawy nie stracić widzowi pozwolono mu się samemu domyśleć co się stanie). Zarówno za tym że Rush wiedział jak i że nie wiedział są argumenty i różnorakie sceny. Ja się skłaniam do wersji że wiedział, bo odczytanie przebiegu posiadanej energii na przestrzeni kilku tysiącleci nie powinno być trudne i takie wydarzenia raczej już występowały. Rush podejrzanie obserwował tłum podczas pierwszej informacji o loterii w pomieszczeniu wrót, sugerował wysłanie Greera który mu zaszedł za skórę, jakieś takie dziwne poddanie się i nie monitorowanie sytuacji przez niego na końcu. Oczywiście może moja wiara w to że ktoś musiał na to wpaść jest większa niż inny prosty fakt, że Rush wolał wpoić reszcie intrygę niż przyznać się że popełnił błąd w ocenie sytuacji i to przed pułkownikiem. Jednak na chwilę obecną mam nadzieję że to ścieranie się postaci tak szybko nie zostanie rozwiązane i będzie to powodem jeszcze wielu problemów. Koniec końców taka niepewność jest ciekawa.
W ogóle przy ostatnim odcinku zapomniałem tego jeszcze podkreślić jak większość zauważyła minimalne oświetlenie funkcjonowało, ale przede wszystkim ciągle działała sztuczna grawitacja (chociaż możliwe że o tym zupełnie zapomniano ze strony scenarzystów). W ostatnim odcinku to też Eli chwalono za próbę rozwiązywania problemu i czemu tej wytrwałości w próbach teraz zabrakło, albo przynajmniej ich nie widzimy. Czy zbyt mocna perspektywa śmierci i widok Chloe ze Scottem ;p
… że się śmiał
Ten śmiech mógł równie dobrze oznaką że… ha! Miałem rację i mój plan był perfekcyjny. Kocham Destiny, to naprawdę jest wspaniały statek. Dobrze że tu przyszedłem.
… bo najprostsze rozwiązanie
Jacy my wszyscy jesteśmy genialni. Takie rzeczy przewidujemy. Do tematu nawiązał w pierwszym akapicie, więc tam ponownie odsyłam.
… że pościel, że wieża
W sprawie pościeli oczywiście raczej było tak że były one już na statku. Fakt jak to Sakramentos zauważa ponowny schemat ławeczek i stolików poustawianych tu i tam jest dość ziemski. Z tym jednak trzeba się pogodzić. Oczywiście ciekawy byłby temat na przykład ewentualnej świeżości tej pościeli oraz tego jak tutejsza pralnia funkcjonuje. Tutaj przydałoby się podobne wytłumaczenie jak z prysznicem. W sprawie wieży jak wiemy podczas ogłoszenia ewakuacji w bazie Ikar wszyscy na początku byli przekonani że idą na Ziemie. Poza tym Rush pewnie w miarę na luzie podszedł do tej ewakuacji, pewnie się spakował w swoim pokoiku i przeszedł przez wrota. Przecież pamiętamy jak po przejściu na Destiny jakby prawie nigdy nic podszedł do konsoli potem wszedł na tarasik i się lekko uśmiechał ze swojego sukcesu i osiągnięcia celu – dotarcia tam gdzie chciał.
… po co lot na wymarłą planetę
By przeżyć i poczekać aż może Ziemia ich jednak znajdzie? Założyć nową kolonię w nowej galaktyce? By przetrwać? By żyć, ale co to za życie, (… ale życie)? I że była wymarła to dopiero okazało się po wyjściu zza słońca (przed odlotem wiedzieli tylko że jest nie za zimno, nie za ciepło).
… po co seks?
Może po to by się pobawić przed śmiercią, pocieszyć trochę i zaznać przyjemności. Może po to by przyuważył to Eli i by też zaczął się tym przejmować, a nie że statek leci w słońce i pokonać tą niedogodność. Scena seksu i sceny kino to były dwa główne zarzuty oponentów, a tymczasem właśnie te dwie materie miały nakręcać widza w stan umysłu że bohaterowie myślą że koniec jest bliski i że już jest po nich (pomimo że już wiemy że sezon ma 20 odcinków i Destiny pewnie dalej w nich lata, a nie wleciało w słońce). Jeżeli ktoś przewijał te sceny lub odwracał wzrok na wiadomości tvn24 w międzyczasie to nic dziwnego że nie wbija się w klimat.
… bo nazwa „Stargate”
Jednemu z użytkowników powiem tak, mam nadzieje że serial utrzyma obecny poziom wystarczająco długo by ten mógł zrezygnować z SGU i wrócić do oglądania z przyjemnością powtórek Xeny i Herkulesa (i wcale nie mam na myśli nic złego względem tych seriali). Oklepany tekst powiem, ale naprawdę: nic na siłę. Odczekaj dwa lata (bo zakładam że tyle dajesz życia serialowi) i wtedy powstanie może serial na miarę twoich oczekiwań w których to odcinkach będą crossovery z wydarzeniami z Xeny.
Nakręcanie dyskusji
Przyznam rację – tak, dobrze że przeciwnicy są bo ożywiają dyskusję. Z jednej strony powiem wprost że cieszą mnie poziomem niektóre wypowiedzi, ale czekam i boję się trochę momentu w którym miałbym dyskutować z częścią ludzi po stronie może nie zwolenników ale osób które nie sieją fali krytyki. Przykładowo padał zarzut że Rush nie mógł przynieść wieży stero bo przyniósł urządzenia do komunikacji. Oczywiście rozumiem możliwość że akurat osoba to zarzucająca może tego nie robiła, ale już mam obraz że akurat tą scenę w której to tłumaczyli mogła przewinąć, lub akurat ktoś wtedy zadzwonił i nie dosłyszano.
Elita w armii
No bez przesady, sierżant to nie oficer po szkole wojskowej. Jesteśmy przyzwyczajeni do modelu drużyny SG gdzie wszyscy to oficerowie. Tutaj mamy do czynienia raczej z personelem bazy na który rzadko kiedy do tej pory zwracano tyle uwagi i skupienia. Zresztą czy niezdyscyplinowanie nie występowało wcześniej w SG-1? Patrząc na pierwsze odcinki SG-1 wystarczy sobie przypomnieć 1x05 gdzie Hansons z drużyną podawał się za Boga na planecie. Wydaje się że nowa grupka na Destiny dopiero się dociera i ustala hierarchię więc spokojnie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych