Napisano 15.05.2009 - |14:25|
Specjalnie dla tego odcinka zarejestrowałem się na forum.
Jestem fanatykiem LOSTa, większość moich znajomych się wykruszyła na przestrzeni sezonów, tłumacząc przekombinowaniem, ale ja wciąż oglądam. Jestem przy tym świadomy wszystkich wad i śmiesznostek, ale mimo to wciąż kocham ten serial, tak jak Wiedźmina, Hyperiona i Berserka. Jestem pod wrażeniem ewolucji jaką przeszedł scenariusz przez te 5 lat (1 - robinsonada 5 - hard SF), choć nie zawsze właściwej z naszego punktu widzenia. Dlatego też, oceniając ten odcinek muszę wystawić 10/10, bo to zwyczajnie najlepszy odcinek od dawna!
1. Skrzynia
Ha, to było coś, choć domyśliłem się jej zawartości podczas oglądania epa. Tym samym mamy potwierdzenie, że Dead is Dead, co skutecznie zatarło niesmak po wskrzeszeniu Locka. tym samym łysy otrzymuje tytuł najbardziej straumowanej postaci LOSTa, z zaszczytnym drugim miejscem Sayida, a trzecim Faradaya.
2. Kuba i Samuel
Ciekawe. Wprawdzie te ,,retrospekcje'' nie wniosły absolutnie nic poza tym, ze kiedyś sobie ich odwiedzał, ale to nic. Ciekawe jest jednak to, że o ile niektórych odwiedził w wczesnym dzieciństwie, to takiego Hugo dosłownie w ostatniej chwili (chyba, że scenarzyści nam nie pokazali innych wizyt). Skoro już przy tym jestem - zawiodło mnie, że nie pokazano, co Hurley trzyma w tej gitarze.
Sam Jacob wyraźnie chciał umrzeć, bo co jak co, ale ktoś stający naprzeciw wściekłego faceta z nożem na pewno się z nim nie drażni.
Iliana wyrosła na ciekawą postać - ciekawe, za co leżała tak pokiereszowana w szpitalu, i kim jest dla Jacoba.
Dzięki dwóm graczom na wyspie, możemy też wrócić do teorii 2 dymków - białego i czarnego, przyporządkowanych tym dwóm panom.
3. Incydent
Strasznie wkurzający wątek. Tylko Miles kombinuje, że zapewne to oni do niego doprowadza, i nic się nie zmieni, ale kto by tam słuchał gościa, który jest przeznaczony na odstrzał... (vide Ana, Eko, Juliet, Libby, Daniel, Charlotte... wszystkie nowe postacie giną, a Jack, Kate i Hugo dożyją końca). Juz piramidalną głupotą były te zmiany zdania. Podsumujmy - Jack chce wysadzić bombę, bo wstydzi się podejść do Kate, prosić o wybaczenie, i błagać o spróbowanie ponownego stworzenia związku. z kolei Juliet chce wysadzić bombę, bo boi się utraty Sawyera, co jej wcale nie grozi. Porażające.
Sama (domniemana) śmierć Julki mnie zasmuciła, bo była moją ulubioną postacią kobieca, na pewno o wiele ciekawszą od Kaśki. Zresztą, niemal zawsze umierają te postacie, które najbardziej lubię - Daniel! Do końca miałem nadzieję, ze jednak żyje, bo jego nazwisko było na liście aktorów grających w finale. Teraz już muszę się z nim pożegnać.