Oglądania po latach, ciąg dalszy.
Po ostatnim pędzącym fabularnie odcinku czas na przystopowanie i zbliżenie na postaci. I tak właśnie jest.
Rozbiegówka przypomina kapłankę opisującą tekst Pythii.
3600 lat temu Pythia napisała o wygnaniu i odrodzeniu ludzkości. Władcy ogłosili przywódcę, który poprowadzi ją do nowego domu.
Czyli Pythia żyła 3600 lat temu.
Wg Baltara 2000 lat temu Ziemia (obecnie martwa, napromieniowana planeta) została zbombardowana.
Duala się załamuje, dołączając do korowodu postaci, którym scenarzyści serwują wywrócenie psychiki do góry nogami.
Kara odnajduje szczątki swojego vipera - to z niego pochodził sygnał. Towarzyszy jej oczywiście Leoben, ale korpuskularny. Znajduje też swoje ciało (mimo, że Leoben mówi, że czasem lepiej nie wiedzieć). Ani Kara ani leoben nie mają pomysłu czym jest Kara. Leoben powinien podejrzewać, że jest ona ostatnią z FF, ale on mówi tylko, że się mylił.
Na planecie znaleziono szczątki centurionów stworzonych przez Trzynaste Plemię - a owo plemię to ludzcy cyloni.
Potem scena nawiązująca do słynnego cienia na kamiennych schodach w Hiroshimie - Tyrol widzi odbicie wyparowanej w wyniku wybuchu atomowego ludzkiego cylona z trzynastego plemienia na murze. I przypomina sobie, że podczas ataku był na rynku przy warzywniaku. To jego cień.
Samobójstwo Duali bardzo mnie kiedyś irytowało. W kwestii, że jest to kolejna postać jaką scenarzyści "przebudowali oraz raził mnie fakt, że ona tak spokojnie podbudowywała Lee i umówiła się z nim na drinka.
Dziś, po doświadczeniach osobistych, dwóch sekwencyjnych samobójstwach w dalszej, ale emocjonalnie bliskiej rodzinie, muszę powiedzieć, że jest to bardzo realistycznie pokazane. Duala w chwili rozmowy z Lee, jest, jak to się określa, po decyzji. Decyzja w tym typie samobójstwa jest konkretna, sposób, czas i miejsce. Z takiej osoby schodzi wówczas cały stres, jest nieprawdopodobnie spokojna pomiędzy momentem decyzji a jej wykonaniem. Kontynuowane są wszelkie czynności, włączając w to planowanie. Taka osoba nie chce się zdradzić. Jeżeli sygnały załamania były i je ktoś nawet jakimś cudem wychwycił (Duala szlochała w raptorze) i poprawnie zinterpretował - to one praktycznie zanikają w wzmiankowanym okresie - to niestety praktycznie nie można takiej osoby odwieść od postanowienia (zresztą po co, widać że się pozbierała i jest z nią lepiej). Decyzja o samobójstwie tu nie jest impulsem i wynika z bardzo długiego okresu wewnętrznego załamania i poczucia samobójcy, że wykorzystał wszelkie opcje, aby poprawić sytuację i żadna nie rokuje trwałej poprawy. Czyli w przypadku Duali jest to trauma, która zaczęła się dawno temu i wynika i z nieudanego małżeństwa i z obecnej sytuacji nieodnalezienia Ziemi takiej jakiej miała ona obraz. Informacja o cyloństwie Trzynastego Plemienia i apokalipsie nuklearnej Ziemi jest tu punktem przegięcia, przelaniem czary goryczy owocującym podjęciem decyzji, ale nie jego najważniejszą przyczyną. Ten typ samobójcy niestety nie szuka pomocy i ją odrzuca, gdy, jakimś cudem ktoś wyczuje coś intuicyjnie i będzie próbował pomóc.
Anders przypomina sobie, że grał na gitarze tę piosenkę, która go uruchomiła czwórkę z FF. Tori, Galen i Anders odzyskują pewne wspomnienia, znali się, zginęli w czasie wybuchu.
Roslin się załamuje, pali proroctwo Pythii i rezygnuje z chemioterapii. Kara pali swoje zwłoki na stosie (mi się ta scena kojarzy z finałem Gwiezdnych Wojen, podobnie jak pewne elementy w poprzednim odcinku). Plus proroctwo o Karze - he he jej martwa wersja to Vader, a żywa to nawrócony syn Vadera. Który jak pamiętamy najpierw był dobry, potem zły, a na końcu znowu dobry - ogólnie trudny charakter). To chyba też żart (kolejny) scenarzystów z tym ciałopaleniem.
Pijany Adama i Saul - bardzo fajna męska pogawędka - Ellen miała rację p...ać się z całą flotą - szukała kogoś z prawdziwą krwią. He he po bandzie ta rozmowa.
Trójka ma dość, ma ochotę zostać na tej Ziemi z przodkami
Adama obiecuje publicznie znaleźć planetę do zamieszkania, bo jeśli Trzynastemu Plemieniu się udało to czemu nie im.
Saul przypomina sobie scenę z zagłady Ziemi. Ellen przywalona gruzem: W porządku, wszystko jest ustalone, odrodzimy się po raz kolejny. Razem"
Piątym jest Ellen.
Bardzo dobry odcinek.
Wątków mistycznych nie było, ale koincydencji sporo - Tyrol znajduje swój cień na murze, Anders gryf gitary, Saul jakieś żelastwo w wodzie. Kolejne cudowne przypadki.