ashlon & Lobo
W czasach Rzymian Egipcjanie już nie oddawali aż takiej czci niektórym bogom, i już nie budowali takich monumentów, stąd powstanie takiego posągu Tawaret jest raczej niemożliwe.
W wielu miejscach na Świątyni i murach ją otaczających hieroglify są nabazgrane na czymś, co powinno być architektonicznie późniejsze niż jakikolwiek znawca hieroglifów.
Co więcej - hieroglify są na ścianach komnaty z kołem. A koło dopiero miało powstać - przynajmniej tak wynika z tego odcinka.
Piramidy budowano w Egipcie, budowano w Czarnej Afryce (Nubia), budowano w całej Ameryce, ale też i na wyspach Indonezji. Jednak ich przeznaczenie nie zawsze było takie samo, w końcu świątynia to coś innego, niż monumentalny grobowiec władcy. Choć idea ich budowy wszędzie wydaje się być taka sama - droga do gwiazd, do bogów, odwzorowanie promieni słonecznych, padających na ziemię.
Jest raczej mało wątpliwe ashlon, by hieroglify wysmarował na murach ktoś współczesny. Jaki miałby w tym cel? Bo to, że zostały wyryte przez potomków Egipcjan jest mało prawdopodobne. Dziś nikt nie wie nawet, jak wymawiano większość słów, zapisanych za pomocą hieroglifów. Współczesna łacina też nie do końca przypomina język, którym posługiwali się starożytni Rzymianie. Każdy język ewoluuje. Choć z drugiej strony - język retoromański posiada pewne elementy języka... etruskiego.
Nawet same hieroglify ewoluowały. Te z czasów Dżesera czy Cheopsa znacznie się różnią od tych z wielkich świątyń i monumentów Ramzesa II.
No i gdzieś na wyspie się nam zgubiła cywilizacja, co potrafiła zbudować podziemne miasto. Widziane w sezonie 5
Raczej nie są to łowcy dzików z tego odcinka
Z tym że przyszywana matka chociaż pokazała mu źródło światła, w rytuale picia wina "przekazała" opiekę nad Wyspą. Jacob dając zabić się Benowi zabrał ze sobą wszystkie tajemnice i następny strażnik nie wie o Wyspie absolutnie nic.
Bingo!
Tak, teraz mamy mały problem.
Niezależnie od tego, ile wiedział Jacob, gdy dał się zabić, tajemnice wyspy zabrał ze sobą do świata duchów.
Niezależnie od tego, kto ostatecznie zostanie jego następcą (moja opcja to "special" Desmond), o wyspie nie wie absolutnie nic.
Dobrze, Jacob jako duch może "objawić się" Hugo i zacząć opowiadać, co wie. Ale są jeszcze inne duchy, które mogą podważyć jego słowa. Że to kłamstwo...
Zwłaszcza, że duchy wydają się grać w swoją odrębną grę. I mają dość walki Jacoba z braciszkiem
Czy raczej Dymkiem...
Swoją drogą on może sprowadzać ludzi na wyspę, żeby sprawdzić i potwierdzić słowa macochy że ludzie walczą, niszczą, deprawują... Taka obserwacja przyrodnicza. Może dla sprawdzenia, czy ludzie gotowi by byli wykorzystać moc wyspy również do dobrych celów a nie tylko do zdobywania władzy.
Tylko że jakoś dziwnym trafem sprowadzał samych niereformowalnych sukinsynów, bądź ludzi, którymi można łatwo manipulować i wmówić każdą bzdurę.
Jakoś nikt się nie kwapił do np. wykorzystania uzdrawiających właściwości wyspy na szerszą skalę. Jacob prezentował postawę psa ogrodnika - sam nie zeżre i drugiemu nie pozwoli. Sam tak naprawdę uległ pokusie, by wykorzystać moc wyspy do zdobycia władzy.
Pytanie - kto "odczytywał" flashbacki? Jacob? Dymek? Czy same dochy?
Bo akurat w tym kontekście flashback Rose jest kluczowy. Można wykorzystać "special" miejsce do dobrego celu, do pomagania ludziom, a nie do budowania żałosnego kultu wobec własnej osoby. Bo w końcu doszliśmy do bzdur i Bena, plączącego się w zeznaniach. Kto uzdrawia - Jacob czy wyspa?
Użytkownik Tajemnicza_Wyspa edytował ten post 14.05.2010 - |18:36|