Co do motion capture-facepalm. Co ma technika przenoszenia ruchów i jego faz do tego jak jest on prezentowany na ekranie? Właśnie w tym sęk, że jest to technologia nadal niedoskonała i ruch rzeczywisty jest inny do tego który jest generowany komputerowo przy użyciu MC bez względu na to ile użyto czujników na gostkach. Zwiększają rozdzielczość tej techniki i zwiększają ale nie daje to efektów takich o jakich mówicie. Więc to nie ludzie źle się poruszają, tylko ich ruch jest błędnie odwzorowany, ponieważ ma wyraźnie sztuczną płynność która nie występuje w naturze-vide "modele z gumy". Nadal w 99% przypadków spokojnie można odróżnić postać animowaną od prawdziwej. Pytanie-jak to możliwe skoro niby mają poruszać się tak samo? Odpowiedź: dlatego ponieważ NIE poruszają się tak samo. Ale co twórcy Avatara robią dobrze to zasługa tego, że są właśnie świadomi ograniczeń tej technologii-stąd unikają tych rzeczy które od razu by ich wydały i maskują te niedostatki. Dlatego wydaje się że technologia poszła do przodu ale tak naprawdę nauczono się ją lepiej wykorzystywać. Używając analogii-lalkarz nauczył się używać przezroczystych sznurków, to wszystko.
Tak się składa po prostu że zawsze zwracam uwagę na wykonanie motion capture i tekstur i naprawdę, twierdzenie że jak reszta dała się nabrać na fajerwerk i tylko ja nie oznacza że ze mną jest coś nie tak jest śmieszne-równie dobrze można dowodzić że Oskara za Golluma przyznano i wiedziano co robiono, podczas gdy jego postać była o kilka rzędów bardziej sztuczna niż performance Cristiansena w nowej trylogii SW (choć ten nadal dominuje nad wymienionym swoim ruchem).
Przyznaję, ze w większości wypadków można odróżnić postacie dzięki temu że są początkowo uchwycone na innym medium (syndrom "innej taśmy"), ale w Avatarze użyto taką masę filtrów i efektów, że nie da się tym zasłonić (mogę się mylić ale jest kilka scen które niby mają być kręcone normalnie, ale ja twierdzę że były CG własnie dlatego bo jest tyle manipulacji obrazem-to aż nieprzyzwoite. Kurna, widzieliście jak Quaritchowi świecą się oczy i skóra? Wygląda momentami jak cholerny ludek G.I Joe z półki w sklepie...).
Powiem więc w tej kwestii krótko-spec od CG ZAWSZE będzie wiedział kiedy coś jest CG, więc nie jest to jakiś meta skill i uprzedzenie, tylko po prostu rzecz którą można się nauczyć.
Widzę też że upieracie się przy twierdzeniu, że "widziały gały co brały" i Avatar nie miał być jakimś psychologicznym kryminałem. Wiem to i nie tego oczekiwałem. Myślałem jednak że z racji tego że filmu nie widziałem na pewno choć część rzeczy które mnie zastanawiały albo irytowały przed obejrzeniem znikną po (no bo przecież z jakiegoś powodu trzeba niby obejrzeć by krytykować). Spodziewałem się, że będzie przekazana mi jakaś wiedza, wrażenie, które wpłynie na odbiór ale tak się nie stało. Nie dlatego, że stwierdziłem na początku że film to szmira, tylko dlatego bo on nie ma "nic między zębami" a więc nic, co po bliższym zapoznaniu się staje się oczywiste. No dobrze, była jedna kwestia-dlaczego używają takiego a nie innego sprzętu, ale nie było mi to powiedziane w twarz, więc nie do końca jestem przekonany że tak właśnie jest. No jak to kurde ma być jedyna rzecz która sprawia że moja opinia sprzed obejrzenia a ta która jest po się różnią, no to super mnie ten film wzbogacił i doprawdy wspaniale obrazuje to kwestię "nie widziałeś-nie mów" która zmienia się na "widziałeś, nie widziałeś, kanc pomada"
Z jedna rzeczą krytykantów się jednak nie zgodzę, mianowicie to jest przyszłość kina i technologia jest warta świeczki, chociaż ciągle efekciarstwo dominuje-tylko że w innym stylu. Łeb można sobie ukręcić (trochę za blisko siedziałem więc to pewnie stąd) i trochę łeb boli od tych flashów. Do jednak pełnej opinii musiałbym film widzieć w 2D, więc od kategorycznych wyroków się powstrzymam, ale mam wrażenie że nie ma aż tak wypasionej różnicy by sadzić że 3D wykosi 2D i nie ma zmiłuj, choć różnica jest widoczna.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 21.01.2010 - |07:21|