Oczyma wyobraźni widzę admirał Cain wpadającą na pokład i ryczącą - Co się tu k. dzieje? Prezydentem samozwał się ex terorysta, a była prezydent nawiała na basechipa wypełnionego po brzegi cylonami. Oczywiście w jej świcie, nie mogło zabraknąć najbliższej współpracownicy Cylonki! Patrzy dalej, a tu okazuje się, że były "pierwszy" to Cylon, jego żona - a jakże, też Cylon, główny mechanik Cylon, Starbak uznała, że jest za mało Cylonów na pokładzie, więc specjalnie poleciała po kolejnego na Capricę. Na dokładkę, gdyby admirał było za mało, na horyzoncie stanąłby Helo ze swoją żoną, a jakże by inaczej Cylonką oraz mieszaną córką... Gdyby udała się w postronne miejsce, aby zebrać myśli, trafiłaby wprost do kącika uciech dr Baltara, byłego prezydenta współodpowiedzialnego za zabicie kilkudziesięciu miliardów ludzi z koloni oraz kilku tysięcy na nowej Capice. Cylonów ci u nas dostatektoś mnie rozbawił; Zerek zły?; równie dobrze można powiedzieć, że Adama jest zły; spójrzmy na sprawę z boku; z punktu widzenia człowieka z floty nie mającego kontaktu z wydarzeniami Adama kolaboruje z mordercami swojej rasy; spójrzmy prawdzie w oczy w porównaniu z Cylonami, masowi mordercy z naszej historii to byli detaliści; Cyloni sprzątnęli parenaście / parędziesiąt mld ludzi; a tutaj nasz dzielny admirał wpuszcza na pokład statków tych morderców; no tak zabili te mld osób, ale potem zmienili zdanie co do losu ludzkości; ach, wzruszające wręcz; a Adama ciągnie grubą kreskę( i bez żadnych mi tu odniesień ); można więc spokojnie nazwać go kolaborantem; Zerek żądny władzy - niewątpliwie tak, okrutny - bez 2 zdań, no i to morderca(ale z kolei nie masowy); cóż, ale nie pozwala się panoszyć Cylonom wśród resztek cywilizacji Kolonistów; Cyloni wniknęli w struktury kolonialne i zniszczyli cywilizację ludzi od środka; a może sytuacja się powtórzy??; równie dobrze można Zereka uważać za człowieka, który rzucił wyzwanie ludziom znajdującym się pod olbrzymim wpływem Cylonów(znów brzmi w głowie słowo kolaborant); niektórzy mogliby nazwać by go bohaterem;
Twoja jednoznaczna ocena Zereka wynika z braku spojrzenia na bunt z pewnej perspektywy; przyjmujesz optykę Roslin/Adamy; być może oni mają rację, ale to nie oznacza, że druga strona swoich racji nie ma; jeśli uwzględnisz inne spojrzenia na sprawę okazuję się, że szarość znów dominuje;
A tak na poważnie, to jedynym bezsensownym błędem Zerka było zabicie rady. Gdyby nie to ludobójstwo, nikt nie mógłby mu niczego zarzucić, wręcz jego czyny byłyby w pełni uzasadnione, żeby nie powiedzieć bohaterskie.
Fajnie się to oglądało. Siłą odcinka było właśnie to, w jaki sposób udało się przekabacić widzów na stronę Adamy, Cylonów i całej wataszki. Prawdziwy majstersztyk.
Szeroko komentowana sprawa buntu w mojej ocenie jest bezsensowna. Buntu niezależnie od tego jak on się skończy(wygrany czy przegrany, nie można pokazać w sposób oryginalny, bo to wszystko(każdy możliwy wariant) jest już tak oklepane, że nic nowego dodać się nie da.