Heh, zawsze mnie zadziwia jak ludzie dostrzegają jakieś szczególiki w LOST (w dekoracji, jakiś znaczkach itp.); ja większości z nich w życiu bym się nie dopatrzyła jeśli ktoś by mi nie zwrócił na to uwagi :sam6: ale z tą lampą to już uważam, że nadinterpretacja conajmniej
swoją drogą dziwne, że twórcy zwracją uwagę na jakieś logo na rekinie (nawet w zwolnionym tempie czy na zdjęciu trudno mi było to zauważyć), a nie dopilnują innych wg mnie ważnych drobiazgów takich jak np. w ostatnim odcinku: niezwykle szybkie dojście do siebie Picketta; lawina strzałów pod adresem Kate&Sawyer i żaden celny (ale to już chyba normalka w amerykańskich serialach...) - za to rozwalone walkie i jeden, ale za to celny strzał kamykiem Sheeny
; no i jeszcze naprawdę rozczarowujący mnie brak profesjonalizmu i wyczucia wśród innych - może dlatego mnie to trochę rozczarowuje bo do III serii postrzegałam ich jako megaspryciarzy, wytresowanych przez Dharmę zawodowców, których nie sposób przechytrzyć, a tu proszę...
Ogólnie nadal uważam odcinek za dobry, ale takie niedociągnięcia zebrane do kupy psują trochę ogólne wrażenie.
Poza tym po przeczytaniu tych wszystkich Waszych komentarzy dochodzę do wniosku, że najwyższy czas obejrzeć odcinek jeszcze raz (tym razem z napisami
), bo chyba nie do końca pewne rzeczy do mnie dotarły (zwłaszcza z retro Julki) lub nieco opacznie je zrozumiałam (w angielskim póki co jeszcze nie śmigam)...
Aha, jeszcze co do gry aktorskiej, hmm.. no ja akurat uważam, że Fox i Lilly należą do najlepszych; nie wiem dokładnie po czym to wnioskuję
, może po tym, że jak widzę ich grę, to po prostu im wierzę (nie widzę Foxa i Lilly tylko Jacka i Kate); jak oglądam Hollowaya, to widzę tylko aktora, który bardzo się stara dobrze zagrać... Do świetnych zaliczam też Monaghana. No, ale to tylko moje skromne zdanie.