Ale wy pierdoły opowiadacie, Jezuuuu
Primo: Żanda znana bron nie zrobi krzywdy statkom Ori, a już na pewno nie nasza. Osłony Ori nie są niszczone przez wraże strzały, ale doładowywane (materiał oficjalny spoza serialu). Żeby przebić się przez osłony Ori, trzeba finezyjnego, wysokotechnologicznego podejścia, a nie nuke Mark-6560927
Drugie primo
: wobec powyższych żadna zmiana w konwencjonalnych systemach uzbrojenia nie da nam żadnej przewagi nad Ori. Tutaj ma rację Lucas, mówiąc, że powinno się zrobić wszystko, by pomóc Carter.
Trzecie primo: w przeciwieństwie do Ori, Wraith są możliwi do pokonania w konwencjonalnej walce przez nasze statki. W momencie bitwy każda przewaga może zaważyć na wygraniu wojny. Statek wytrzyma 60 sekund więcej? Dobrze, może tyle wystarczy, by elitarny szwadron myśliwców przebił się przez jego zajetą obronę przeciwlotniczą i dokonał ataku na jego mostek, ratując kilkaset palnet, które ten HS miał zamiar zniszczyć.
Nie wiemy, jakim nakładem sił osiągnięto ulepszenia na Apollo (jeśli jakieś dokonano, bo ja żadnych nie zaobserwowałem-tak jak mówiłem, jak dla mnie zarżneli silniki i tyle). Skąd ta pewność, że ta zmiana się nie opłacała? Skoro jej dokonano, zamiast budować nowy układ od podstaw, to znaczy, że się opłacało. Proste, logiczne.
Poza tym Apollo nie poleciał na walkę z Ori, której szans wygrania nie miał, lecz do Pegaza. Argument z Ori należy odrzucić.
W czasie konfliktów zbrojnych normalny rachunek zysków i strat jest bez znaczenia i podlega on zupełnie innym regułom. Wy sobie tak tu ładnie gadacie, co się opłaca, a co nie-że Apollo nie ptorzebuje tych o 6% lepszych silników, a to tymczasem może zadecydować o życiu i śmierci jego załogi, sukcesie i niepowodzeniu misji. Najwyraźniej, jeśli dokonano rzeczonych ulepszeń, dowództwo uznało, że gra jest warta świeczki. Cywile siłą rzeczy tego nie pojmą, bo sa cywilami i wosjkwoy sposób myślenia jest im obcy. Dlatego to nie oni toczą wojny, lecz wojskowi. I bardzo dobrze, bo jak historia pokazuje gdzie się cywil wchrzani do wojskowych spraw-to spieprzy.
Od 3 lat jest problem komunikacji między Ziemią a placówką w Pegazie. Możliwość szybkiego przerzutu naszych statków do tego regionu wszechświata to podstawa i jedna z największych barier taktycznych, coś co spędza sen z powiek całej rzeszy ludzi na Ziemi i na pewno całemu Altantis, ktore bez choć jednego BC jest praktycznie bezbronne. Na miejsu ziemian starałbym się na wszelkie sposoby rekompenoswać ten brak. Częściowo już się udało-mamy Midway station. Teraz na biórko w pentagonie dotarł raport, że można zwiększyć 0 6% szybkość w hiperprzestrzeni nowego BC. Wobec braku alternatyw ktoś złożył aprobujący podpis i sprawa zakończona.
Czwarte primo: idąc waszym tokiem rozumowania nie powinno się niczego rozwijać i modyfikować, a już prącie ja was w dziedzinie obronności, gdy w każdej chwili możemy zostać zaatakowani i waporowani, bo przeciwnik jest tak silny, że zanim zdążymy przeciwstawić im cokolwiek o podobnej sile rażenia, oni już nas zniszczą. A wogóle to jakikolwiek opór jest bezsensowny, skoro gołym okiem widać, jaka przepaść dzieli ich i nas. Jedyna szansa leży w Carter i jej urządzonku, które zadziała albo i nie zadziała, jest jedne jedyne i nie daje nam żadnej przewagi tylko pozwala na schowaie głowy w piasek i czkeanie, aż cała galaktyka wpadnie w łapy Ori. Poza tym w razie awarii przeciążonego urządzenia lub braku energii jesteśmy ugotowani. A jeszcze lepiej będzie, jak się to urządzonko zepsuje. Wtedy zostajemy nie z ręką, ale całą mordą w nocniku pełnym g ó wna.
Projekt Carter nie jest wunderwaffe żandego rodzaju, a jego zastosowanie jest ściśle ograniczone do specyficznych sytuacji. Nadto nie jesteśmy w stanie go replikować. Jego zastosownaie jest pasywnej natury, a pasywnoscią wojen się nie wygrywa. Wszystko to włączone do kalkulacji pokazuje, że nie macie racji. Projekt Carter to deska ostatniego ratunku, fantazyjny projekt, który kupuje nam tylko czas na pouszkiwania prawdziwej wunderwaffe, na budowę floty i rozwijanie prawdziwych broni, które mogą coś zmienić w tym konflikcie, w którym póki co gramy rolę statystów bez prawa do głosu ze względu na ogromną dysproporcje sił i potencjałów.
Jak chcielibyście wykorzystać to urządzneie do dizałań zaczepnych? Czym chcecie zaczepić okręty Ori? Przecież nie pociskami, które będa przez nich przenikały. I na pewno nie uda wam się dzięki niemu umieścić bomby na pokładzie. Chcielibyście tego użyć do ataków partyzanckich? Szapranych? Świetnie, ale nie macie skutecznej broni, którą można by coś takiego osiągnąć.
Aaa? Usunać za pomocą urządzenia wrota? Bombastyczny pomysł, niestety ma jedną wadę-jest do kitu. Wrota Ori, w przeciwieństwie do naszego urządzonka "znikaj-znikaj" nie są pojedyńczą, unikatową konstrukcją, lecz mogą być z łatwością ponownie zbudowane tym bardziej, że Ori mają już sporą armadę w naszej galaktyce, która taką operację mogłaby ochraniać.
Jedynym spsobem na wygranie teog konfliktu to atak, nie defensywa. Jak każdego zresztą.