Ho ho ho, widze ze znowu w ramach gadania nie na temat birzemy sie za ekonomie
mnie to tam pasuje nie wiem co na to moderatorzy
I tak-nie poruszalem konkretnych propozycji i modeli rozwiazania jesli chodzi o podatki, bo po prostu to nie jest takie proste i zezarlbym sobie na tym zeby a nie cos "mundrego" wymyslil. Oryginalnie chcialem napisac, ze jakas skladka i jakies podatki powinny byc zachowane-chodzi o podatki posrednie, ale musialyby byc one doslownie symboliczne. I tutaj poddaje sie argumentowi ktory mowi ze w spoleczenstwie o liberalnej gospodarce dobry podatek to podatek liniowy, bo chodzi o to by bogatszy placil stosunkowo wiecej od biednego nie dlatego ze tak powinno byc (w sumie ten model sprawiedliwosci jest oparty na zawisci, podobnie jaka argumentacja przeciwko liniowemu jako niesprawiedliwemu bo "zyskuja najbogatsi". To cos takiego jak argument przeciwko daniu kazdemu po banknocie stuzlotowym, bo dostanie tez ten, ktory juz ma ich kilka.) Tak wiec nie chodzi o sprawiedliwosc spoleczna czy inne utarte frazesy, ale o to, ze po prostu bogaty ma wiecej do stracenia gdyby panstwo nie funkcjonowalo-a wiec ma wiecej interesu w tym by placic na policje, wojsko, sady i inne takie. Przy czym rownie mocno przemawia do mnie prosty argument religijny: juz w Biblii powiedziano, ze jedynym sprawiedliwym podatkiem jest poglowny i basta. Co leche moja chciwosc, wiec jestem bliski jej zaakceptowania, ale pozwole sobie "zgrzeszyc" i rozwiazn biblijnych nie popierac (swoja droga jesli polityke "spoelcznie wrazliwa" utozsamiac z zawiscia a liberalna z chciwoscia to z zdziwieniem musze stwierdzic, ze ludzka zawisc jest wieksza niz chciwosc! A moze to zawistnicy maja lepszy PR-modne dzisiaj slowo?)
Co do skladek emerytalnych-w sumie sie zgadzam, ale moim zdaniem lepiej jest by nie byly bezposrednie, ale posrednie odliczane jako koszty pracodawcy w uzyskaniu dochodu (poniewaz, jak juz uscislilem, stanu idealnego, czyli likwidacji podatkow bezposrednich wogole tak do konca nie popieram ze wzgledow praktyczno-idoelogicznych. Przy okazji taki system moglby prowadzic do zabawnych patologii w niektorych wypadkach-zatrudniania ludzi po to by uniknac placenia podatkow. Xetnoinu wiec jako wrazliwy ekonomista powinien docenic przewrotnosc tej propozycji
). Zdaje sie ze Centrum Adama Smitha mialo jakies propozycje w podobnym guscie ale glowy nie dam. Nie bede tez udawal, ze czuje sie kompetentny w kwestiach emerytalnych. Tej sprawy nie poswiecam specjalnie duzo uwagi-dlatego moja opinia jest prosta: gdyby te same sumy zamiast na ZUS oddawac do banku to w ten sposob normalny polak, nie jakis tam krezus, dorobilyby sie emerytury w wysokosci 5 tysiecy miesiecznie plus inflacja. Mozna to sprawdzic na kalkulatorze. Wiec dla mnie caly ten system jest chory (a tak naprawde jest po prostu zwyklym zlodziejstwem, bo systemy emerytalne sa zawsze konstruowane na zasadzie piramid finansowych, nawet te po naszej reformie - to nadal jest oszustwo bo czlowiek wypruwa sobie zyly, wplaca te tysiace a dostanie z tego marne grosze, bo tak to ustawiono. Tym bardziej trzeba z tym skonczyc bo jak na dloni wdiac ze prowadzi to do zaglady finase, gospodarke i demografie.)
Jesli chodzi o nauke-gospodarke to ja zawsze usmiecham sie gdy slysze te powtarzane w kolko tezy o tym, jak to postep naukowy cos tam odblokowal albo ze czemus sie przysluzyl. Tymczasem odblokowanie jest zasluga kapitalizmu i gospodarki wolnorynkowej-im mniej regulowanej przez rozne naciski i lobby, tym lepszej-ktorej naturalna cecha jest zwiekszanie wydajnosci poprzez innowacje. Na nauke wczesniej nie bylo zapotrzebowania, dopiero gdy ono powstalo stworozno ja.
Przy czym jesli chodzi o regres, to bym dodal ze dzisiaj klasyczne degradacja tejze nie wchodzi w rachube-choc moze dla pewnych niszowych dziedzin wiedzy takie zagrozenie istnieje. Notomiast calkiem realne jest poalczenie dwoch czynnikow:
-blednego rozwoju
-nietrwalosci nosnikow
W pierwszym wypadku jest mozliwe, ze jakas dziedzina przytloczy inne, spychajac tamte w skansen i opozniajac a nastepnie uniemozliwiajac ich rozwoj. Ale dopiero w polaczeniu z drugim czynnikiem jest grozna. Wiele wiedzy zostalo juz tak straconej-nie da sie odtworzyc wielu projektow i prac tak jak w przypadku osiagow inzynierow i nakowcow z lat 60 i 70 tych, bo po prostu o nich zapomniano a wyniki byly zapisane na formatach ktorych dzis nikt nie potrafi odtworzyc albo takich, ktore ulegly zniszczeniu (tendencja jest zas taka, ze zmniejsza sie trwalosc nosnikow i ich kompatybilnosc z starszymi wersjami wraz z wzrostem ilosci informacji). Probuje sie temu dzis zapobiec zachowujac w specjalnych osrodkach nie tylko aktualnie posiadana wiedze na jakis temat, ale takze dysponujac oryginalnymi nosnikami oraz maszynami sluzacymi do ich odtwarzania/zapisu by w razie potrzeby moc je przebadac. Klasycznym przypadkiem gdy cos takiego okazuje sie neizbedne jest kwestia programu ksiezycoweog Apollo. Dzis nikt nie umie zbudowac Saturnow V, bo nie ostala sie dokumentacja, ta co jest jest nieczytelna (chociaz wszystko niby widac-ale nie wiadomo co ma oznaczac), nosniki sie rozpadly lub zdegenrowaly, maszyny rozpadly lub zostaly rozmontowane, a aich konstruktorzy juz nie zyja. To zas, co jest jest zupelnie nieprzydatne-w efekcie cale prace trzeba bylo zaczynac od nowa przy Constellation. A im bardziej skomplikowana i fachowa wiedza tym bardziej wymagajaca sie staje. Tym wieksza ilosc specjalistow i wieksze nakeirowanie przemyslu jest potrzebne, by wytwarzac jej produkty. Skoro potrafiono stracic na stulecia cale cos tak prostego jak metody obrobki kamienia czy bduwania lukow podporowych to co dopiero rakiety, reaktory czy komputery ktore wykorzystuja wiedze nieporwnanie rozleglejsza i bardziej skomplikowana i wymagajaca czeogs wiecej niz dluta i sprawnych rak?
Przy czym nasze czasy sa o tyle w komfortowej sytuacji, ze maja narzedzia by taka stracona wiedze odwtorzyc wlasnym wysilkiem w przeciagu dekady lub wiecej. Przeszle cywilizacje nie mialy takich mozliwosci. Co nie oznacza ze nie jest to problemem ani ze jakas wieksza katastrofa nie moze sie zdarzyc.
Poza tym istnieje jeszcze zagroznie "barbaryzacji" nauki, o ktorym juz kiedys sie rozpisalem.
Co do zas demografii-nie przecze, ze "przyjazna infrastruktura" jest dobrym dodatkiem, ale eei przecenialbym znaczenia tej infrastruktury materialnej. Znacznie wazniejsza jest ta prawna. I choc przyznaje, ze podejscie Francuskie, Brytyjskie czy dajmy na to Szwedzkie sie sprawdzilo (podczas gdy podobne srodki w Szwajcari juz nie-podejrzewam ze tego przyczyna jest nie poswiecenie dostatecznej uwagi wlasnie infrastrukturze prawnej, a wraz z nia-odpowiedniego rozpropagowania postaw spolecznych) i w ciagu dekady daly bardzo dobre wyniki (Francuzi maja stac sie po pierwsze jedynym narodem w Europie ktory sie nie skurczy, po drugie-najliczniejszym, przebijajac nawet Niemcy ); to jednak ostatecznie uwazam je za sprzeczne z postawiona diagnoza choroby. Diagnoza zas jest prosta: drenaz srodkow od obywateli do panstwa i jego wadliwa redystrybucja-a innej redystrybucji NIE MA-powoduja w efekcie wzrost ksoztow wszelkiego rodzaju, co po pewnym czasie odbija sie na sklonnosci do posiadania potomstwa. Tak wiec jesli walczy sie z tym zachetami finansowymi, budowa zlobkow itd. to w sumie poglebia sie ta sytuacje, bo drenuje sie dalej, tylko ze redystrybuuje sie z mysla o przeciwdzialaniu temu efektowi, dlatego sie go nie obserwuje. Ale mechanizm pozostaje i dziala nadal. To ekonomiczny nonsens ( a ekonomia niby ma sie zajmowac sposobami na jak najlepsze zarzadzanie zasobami-to wydaje mi sie sprzeczne z ta zasada). Zeby to ostatecznie przeciac, nalezaloby ten mechanizm wyeliminowac.
Co do zas slowa podsumowania, to cecha charakterystyczna czasow schylkowych cywilizacji jest fakt, ze wszyscy wiedza co jest zle, do czego to prowadzi i co nalezy zrobic, by katastrofy uniknac, ale mimo wszystko nie zmieniaja swojego postepowania. Wlasnie taka sytuacje ma przed soba Zachod do dobrego pokolenia, raz widoczna bardziej raz mniej, ale jej korzenie siegaja ponad stulecia wstecz. Tak samo jest tutaj, chocby z ta gospodarka i podatkami-wszyscy wiedza, jak jest i wiedza, ze jest zle i wiedza, co trzeba zrobic. Nawet takie miski jak my to wiedza. Ale nikt tego nie robi. I nie zrobi. Taka jest logika samodestrukcji.
Co do zas Treka-w przytoczonej pezez ciebie sytuacji nie to jest tak fatalne, ze go uwolnili-w koncu genetyka nie przesadza o tym kim ktos jest (pomijajac to, ze falszywym jest przeswiadczenie ze wystarczy ustalic kod genetyczny by fizycznie danego czlowieka czy organizm powtorzyc. I tak bedzie podlegal innym czynnikom w czasie rozwoju i pozniej ktore go utworza, DNA nie jest wyrocznia tylko czescia) w koncu ten klon moze okazac sie calkiem normalny. Nawet gdyby czlowieka zreplikowac po startrekowsku to i tak moze okazac sie on nie kryminalista jak pierwowzor, ale porzadnym obywatelem (bo jest odrebna istota i moze sie zmienic, tak samo zreszta jak ten przestepca-w ten czy inny sposob). Jeszcze inna wkestia byloby gdyby zrobili holograficzna symulacje-to wtedy to faktycznie nie jest zywa istota, tylko zbiorem algorytmow (jesli kiedykolwiek powstanie technologia symulacji mozgu, to wlasnie taki bedzie efekt i tylko dla wygody naszej empatii i komfortu etycznego bedziemy takie twory traktatowac jako zywe). Fatalne jest co innego: ze go w ogole zrobiono. Jestem zdumiony (DS9 znam z wyrywkow, tego odcinka nie widzialem) ze cos takiego wpadlo komus z tej calej Federacji do glowy, nie mowaic o scenarzystach. To sie w pale nie miesci. Dla wygody stworzono istote, de facto wiec niewolnika czyjejs woli, po to by zaspokoic ciekawosc cyz wypelnic jakis cel. Poki co jednak takie skandaliczne przeslania beda sie pojawiac i nikogo nie beda obchodzic-do czasu az modyfikacje genetyczne stana sie latwe, tanie i powszechnie dostepne. Jestem ciekaw jak wtedy beda tacy ludzie oceniac tego typu dzielka (i zeby byc na czasie: w tym zabiegi in vitro, ktore padna wczesniej czy pozniej ofiara rozwoju nauki. Dzisiaj to abstrakcyjny problem, ale za trzydziesci lat argumentacja ze rodzice chca miec dziecko moze zacznie byc prownywana do faszyzmu. I ani to nie bedzie dziwne ani bledne! ot, zagadki rozwoju mysli ludzkiej. Dzis taka mysl wydaje sie nie tyle nierealna, abstrakcyjna co dziwaczna i niestosowna) Zapewne wtedy takie odcinki beda podobnie komentowane jak prokolonijne ustepy TinTina, narkotyzowanie sie Monte Christo czy dajmy na to antysemickie wstawki Wagnera.
Co do zas SGAR i mojej tu odpowiedzi
to spokojna glowa-wiem, ze tego nie widac od paru miesiecy (heh) ale prace trwaja. Ale jestem jeden, mam inne obowiazki i moge poswiecic tylko kilak godzin w tygodniu na to hobby, ktore plega obecnie na tym ze robie sobie herbate, siadam przed komputerem a potem gapie sie w ekran. Z boku wyglada to na jakas awarie mozgownicy bo zbyt inteligentnie wtedy nie wygladam, ale zareczam ze pod kopulka trybia rozne rzeczy. Z rzadka cos zapisze lub poprawie. Problem jest tej natury, ze punkt historii jest wazny, kazdy szczegol jest istotny, a oryginalne notatki byly wyjatkowo enigmatyczne. A tak sie sklada, ze to bardzo wazny punkt, taki zwornik watkow. Nadto zastanawiam sie nad roznymi wariantami i do konca nie wiem ktore sa lepsze-musze je najpierw do szczetu opracowac i spisac, a potem wybrac. Jako ze nie mam za soba kilku innych typkow od burzy mozgow to to wszystko trwa i trwa. Ale mam na tyle duzo poczucia obowiazku, ze siadam regularnie i cos tam skrobie. Wiec spokojnie
Po prostu zanim tego nie skoncze nic sie nie pojawi, mialbym poczucie zbyt wielkiego ryzyka ze cos jest nie tak lub zle. Dwie rzeczy sa pewne-ogrom trudnosci nie bedzie widoczny ani troche w historii, bo bedzie prosta (ale mam nadzieje, ze satysfakcjonujaca). A przynajmniej taka bedzie sie wydawala (to cos jak z klamstwem i prawda-nad prawda nikt sie nie zastanawia, bo nasz mozg ma ja w pamieci. Nad klamstwem musi caly czas pracowac, badac, testowac by wygladal jak prawda. I to wysilek tka znaczny, ze mozna na tej podstawie wykrywac kto klamie a kto nie odczytujac zapisy pracy mozgu.) Tak wiec prace wykonuje, ale - i tu jest kwestia druga-czy ktos to doceni raczej watpie
znowu beda pytania "o, tu cos przeoczyles" o, to nie tak" "eee, a nie lepiej byloby gdyby..." i tak dalej. Zaczynam coraz lepiej rozumiec tworcow SGU dostajacych szewskiej pasjii pod naporem krytyki. Punkt widzenia zalezy od punktu pierdzenia-sama prawda!
Juz wczesniej mialem wiecej zrozumeinia dla ich pracy bo sam, w wolnym czasie, cos tam sobie koncypowalem na rozne tematy i w sumie zarazilem sie tym bakcylem do tego stopnia, ze potrafie w rozmowie z znajomymi objechac -ba! nie film-ale ksiazke tlumaczac, co nalezaloby zrobic by byla lepsza i nie nudna. Doszlo do tego, ze czytajac juz mysle-na biezaco-co jest zle, co nalezaloby zmienic, co wywalic... Bylbym fatalnym wydawca, bo wpieprzalbym sie we wszystko, to pewne. Niestety zdolnosc skladania z gotowych elementow calosci jest czyms innym niz stworzenie elemntow najpierw. To jak z ewolucja-jajoglowym latwo jest powiedziec co tam ona schrzanila, bo przeciez to takie oczywiste! Ale jak sami sie za cos zabieraja to chrzania nie gorzej od natury. Bo madrzyc to sie kazdy umie, tylko robic nie ma komu! jak to mowia robole podbijajcy karte miedzy jednym piwem a drugim. I tym optymistycznym (???) akcentem koncze
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 08.11.2010 - |02:01|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung