4x02
No i zobaczyliśmy już chyba wszystkich żyjących starych znajomych z poprzednich sezonów w obu odcinkach.
Właściwie to nie było jak dotąd tylko Winony.
Chyba, że jeszcze o kimś zapomniałem?
Sprawa z torbą i zaginionym pilotem nadal się gmatwa.
Choć wiemy przynajmniej "skąd" ona była i że była to torba dyplomatyczna.
Fajnie zobaczyć choć na krótko Bobiego z Supernaturala. Czy mi się wydaje czy trochę schudł?
Pierwsza konfrontacja Boyda z wężowym kaznodzieją ujawniła mu kto tak na prawdę mąci im wodę.
Do tego pojawiła się ponownie mafia z Dixie w osobie Duffiego.
I jeszcze mała akcja naszych szeryfów w patologicznej rodzinie.
A na deser były-obecny mąż barmanki Raylana.
Kolejny udany odcinek z wybornymi tekstami i scenami.
Scena z naszymi trzema marshalami w aucie i ich przerzucanie się słowami coś pięknego.
Sama przyjemność słuchać i oglądać ten serial.
Obawiam się tylko, że znowu scenarzyści chcą nam za dużo srok za ogon złapać i mogą się znowu z tym pogubić jak w poprzednim sezonie.
Ps. To jeden z dwóch seriali w których nigdy nie przwijam czołówki a ten drugi to Shameless. I nadal mi się nie znudziły.