Odcinek 116-117 - S06E17-18 The end
#121
Napisano 25.05.2010 - |08:19|
Destiny is a fickle bitch.
Only fools are enslaved by time and space.
Ostrożna obserwacja jest jedynym kluczem do prawdy i pełnego zrozumienia.
#122
Napisano 25.05.2010 - |08:21|
Teoria - bo to był element końcowych słodkości. Nie miał fabularnego znaczenia. Był tylko, żeby było więcej uśmiechów i przychylności ze strony oglądających.
Użytkownik Magnes edytował ten post 25.05.2010 - |08:25|
#123
Napisano 25.05.2010 - |08:35|
david, jesteś przykładem osoby, która poddała się końcowej manipulacji scenarzystów i zapomniała wydarzenia z poprzednich sezonów, w tym to do czego dążyli bohaterowie (prześledź sobie chociażby losy Sayida). Jeśli jednak uważasz, że o tym był serial (a nie był), to po co twoim zdaniem były niedźwiedzie polarne, koła do obracania i Dharma?
Teoria - bo to był element końcowych słodkości. Nie miał fabularnego znaczenia. Był tylko, żeby było więcej uśmiechów i przychylności ze strony oglądających.
Wydarzenia pamietam praktycznie wszystkie, tylko nie maja one wiekszego znaczenia to od poczatku byl serial o ludziach, a nie odpowiadaniu na kazdy zagadke serialu. Ludzie w tym serialu maja to do tego ze bladza. co do Niedzwiedzi, robili na nich eksperymenty, badali pod katem inteligencji itd do czego to mialo w koncowym rozrachunku sluzyc? nie mam pojecia na swiecie jest prowadzonych tyle eksperymentow na zwierzetach i uwierz mi, nie wszystkie zakonczone jakims koncowym sukcesem koło do obracania? bylo jakims wytworem jednej z cywilizacji zyjacych na wyspie, a dokladniej dokonczeniem projektu Flocka, ktory moze ich sam na to naprowadzil Dharma? odkryli wyspe, to chcieli i odkryc jej tajemnice wykorzystac w jakims celu, moze tworzeniu jakis nowych technologii, a moze czegos tam jeszcze. Przeprowadzala wiele projektow, ktorych tematem byla energia wyspy
Jesli o te pytania chodzi, mi wystarczy zarys, wiem mniej wiecej o co chodzilo, do czego dazyli Najlepsza strona serialu byly od poczatku byli bohaterowie i ich pokrecone zycie to jak ich przeszlosc oddzialywala na dzialania na wyspie, to mnie do tego serialu najbardziej wciagnelo. Kłamliwy Henry Gale, czy tajemniczy Tom...
Użytkownik david copperfield edytował ten post 25.05.2010 - |08:42|
#124
Napisano 25.05.2010 - |08:48|
Zaczynacie mnie naprawdę już ostro drażnić! Więc cwaniaki, powiedzcie mi jakiego finału oczekiwaliście co? Napiszcie jaki finał by was zadowolił? Chętnie posłucham rozwydrzone małolaty.
Przede wszystkim nie jestem rozwydrzony, a tym bardziej małolatem :-) I myślę że takie emocje są nie na miejscu.
Trudno mi odpowiedzieć, jaki dla mnie miałbyć finał. Rzeknę tak: od tego twórcy LOST biorą niezłą kasę, by wymyśleć coś to zostawi mnie z otwartą japą. Ich zadaniem jest tak skonstruować serial, by zrobić mi (jako widzowi) dobrze. By usatysfakcjonować mnie deserem po dobrym obiedzie. Tak samo jak nie mówię kucharzowi w restauracji jak i kiedy ma przewracać kotleta - ja po prostu oczekuję, że sam wykaże się kunsztem i zaserwuje mi rozkosze podniebienia. W LOST taki kucharz ma co prawda wszystko pod ręką, ale tak jakby nie wiedział jak to z sobą połączyć.
To był FINAŁ, czyli ukoronowanie całego serialu. Serialu o tajemniczej wyspie, na której w tajemniczy sposób rozbijały się statki i samoloty, obdarzonej tajemniczą siłą chronioną przez tajemnicze istoty i jeszcze bardziej tajemnicze badania naukowe. A w finale mamy wyciskacz łez. Tak jak ktoś już wcześniej zauważył - gdy zamawiamy kotleta a kelner daje nam frytki, to mamy dwie drogi. Albo przyjmujemy to w dobrej wierze (Man of Faith) i mówimy "o, spoko, frytki też są niezłe", albo buntujemy się (Man of Science) i żądamy czegoś co serwowano nam wcześniej.
Wszystkim "Mam of Faith" proponuję spojrzenie na LOST bez pierwszego sezonu. Bo to pierwszy sezon właśnie ludzi wciągnął clifhangerami (Lock i światło z bunkra, Liczby, Dym, Inni itd). Potem było już lanie wody aż do końca. Gdyby nie pierwszy sezon cały LOST oscylowałby w okolicach "M jak miłość" i wtedy wybaczyłbym finał.
Pierwsze sezony oglądałem w chwilę po emisji z myślą "wow, co teraz się wydarzy?!". Ostatnie dwa sezony tylko siłą rozpędu, no bo jak obejrzałem poprzednie cztery to szkoda poświęconego czasu i oglądam dalej. I przyznam, że połowę 6 serii oglądałem z dwutygodniowym opóźnieniem. OK, mam odcinek, mam napisy, ale jakoś nie było chęci do oglądania. A bywały czasy, gdy "łykałem" 4 odcinki jeden po drugim i chciałem więcej, więcej, WIĘCEJ! A końcówkę tylko z rozpędu, dla przyzwoitości, by doprowadzić do końca i mieć czyste sumienie że nie poddałem się 5min przed finiszem.
Wbrew pozorom uważam że fajnie niektóre sprawy rozwiązali, choć strasznie płytko i po najmniejszej linii oporu. Wracając do analogii kuchennych - to tak, jakby po zapłaceniu rachunku dowiedzieć się, ze wcześniej serwowane specjały to w większości mączka ziemniaczana, wzmacniacze smaku i zapachu, spulchniacze i barwniki. Identyczne z naturalnymi, rzecz jasna :-)
Boli mnie, że powstało mnóstwo dziur, zapychaczy a przede wszystkim brak logiki i wpadki przyczynowo-skutkowe. LOST, który nauczył, że ważne są najdrobniejsze szczegóły, zmuszał do myślenia, kombinowania, szukania rozwiązań, symboliki, poznawania filozofii religii i mitologi na koniec - przepraszam za wyrażenie - zlał się na to sikiem parabolicznym ciepłym moczem.
Liczby które spajały serial okazały się niczym, niedźwiedzie polarne po prostu były, tajemnicze konie w dżungli i ptaki wymawiające nazwiska bohaterów nie miały w sumie żadnego znaczenia, w kluczowych momentach ktoś strzela, ale nie wiadomo kto (równie dobrze mógłby spaść deszcz cukierków), pierwszoplanowe postacie które NIC nie wprowadzają do fabuły (chociażby Mr Eko), zatopiona wyspa która jest tylko "zabiegiem twórców", historie które totalnie nic nie wnoszą (chociażby Dogen i Świątynia), mistyczny wątek Kandydatów - gdzie okazuje się że to żadni Wybrańcy bo równie dobrze mógł być to Kowalski z bloku obok. Takich motywów są setki, i żal, że wszystkie można załatwić jednym naciśnięciem spłuczki. Glutaminian sodu.
I sam motyw główny w poszukiwaniu Strażnika źródełka. Można było wziąć pierwszego lepszego, opowiedzieć mu historię i uczynić odpowiedzialnym pilnowania Światłości. Ale nie, wcześniej musiało być kilkadziesiąt osób zastrzelonych, zasztyletowanych, wymordowanych, zmiażdżonych, wysadzonych w powietrze czy roztrzaskanych o drzewa. Normalnie, lepiej niż w Robocopie2.
Poczekajmy jeszcze jakiś czas, gdy emocje finału opadną, ludzie wytrą łezkę w oku, pochlipią nad losem Jacka, i postarają się odnaleźć głębszy sens. Good luck :-) Już dawno ktoś sugerował, iż producenci się nie wysilą i zakończą serial jakimiś urojeniami bohaterów, wirtualną rzeczywistością, czyśccem albo mitycznym spełnienie. Niestety miał rację. Bo tylko w ten sposób da się wytłumaczyć wszystkie ściemy serwowane nam przez 6 lat. Gratulacje dla tych, którzy dotarli do końca :-)
#125
Napisano 25.05.2010 - |08:54|
#126
Napisano 25.05.2010 - |08:55|
#127
Napisano 25.05.2010 - |09:03|
O ile dobrze pamietam, kazdy serial jest o ludziach, o wzajemnych relacjach, o przemianach, ktore zachodza w bohaterach w zwiazku z rozgrywajacymi sie wydarzeniami. Nie zgadzam sie wiec z opiniami, stanowiskami, zdaniami ze tak mial sie skonczyc serial, moze final jest w porzadku, ale gdzie sa pokazane i wyjasnione zdarzenia, ktore zmienily wewnetrznie bohaterow Lost? Jest w Lost masa zagadek, ktore nie zostaly wyjasnione, ale ktore wplywaly na decyzje bohaterow i ich duchowa przemiane. Jak byla fabula Lost? Jak konstrukcja fabuly?
Jesli chodzi o wewnetrzna przemiane bohaterow, zostalo to bardzo wyraznie pokazane Każdy serial jest o ludziach, ale jeszcze żaden mnie tym tak nie przyciagnal jak LOST Które zagadki nie zostały rozwiazane, a wpływaly na decyzje bohaterow i ich duchowa przemiane? Bo szczerze nie pamietam, albo po prostu takich nie bylo
#128
Napisano 25.05.2010 - |09:15|
Wydarzenia pamietam praktycznie wszystkie, tylko nie maja one wiekszego znaczenia
No i to jest "clou" LOST - 6 lat historii, ponad setka odcinków, których treść nie ma większego znaczenia :-)
Niektórzy piszą o poszukiwaniu szczęścia. Jaaaasne. Jack przyczynił się do śmierci kilku osób na wyspie, Sawyer zastrzelił kilku ludzi, Sayid torturował i popełnił samobójstwo, Kwonowie utopili się, Lock powiesił, Nicki zakopana żywcem, Mikael ginie w eksplozji, Alex rozstrzelana, Naomi zasztyletowana, Eko zmiażdżony (Boone takoż), Mikhail rozerwany granatem, Daniel zastrzelony przez własną matkę, ... no jedynie Charlotte zmarła śmiercią (prawie) naturalną. No jak to jest droga do szczęścia, to ja się pytam gdzie jest amerykańska poprawność polityczna. Póki co wychodzi, że żeby osiągnąć szczęście trzeba wymordować wszystkich innych stojących na drodze. A na koniec udać się w określone miejsce i napić z kubeczka. Amen.
Tak, wiem że spłycam.
Użytkownik machupichu edytował ten post 25.05.2010 - |09:16|
#129
Napisano 25.05.2010 - |09:18|
Każdy serial jest o ludziach, ale jeszcze żaden mnie tym tak nie przyciagnal jak LOST
Widocznie mało oglądasz. Skoro podobało ci się zakończenie, mogę zasugerować, żebyś obejrzał Modę na Sukces? Także jest o duchowych przemianach bohaterów, dążeniu do szczęścia (tam przedstawionego jako tytułowy sukces, na który jest oczywiście moda).
Bo szczerze nie pamietam, albo po prostu takich nie bylo
Naprawdę oglądałeś ten serial? Mam wrażenie, że nie. Przykład zagadki, jednej z pierwszych: dlaczego po przybyciu na wyspę Locke mógł chodzić. Prosta sprawa, nigdy dobrze nie wyjaśniona (poza lakonicznym, że "wyspa (wybiórczo) uzdrawia"), a miała na tą postać kluczowy wpływ.
Użytkownik Magnes edytował ten post 25.05.2010 - |09:21|
#130
Napisano 25.05.2010 - |09:23|
Wydarzenia pamietam praktycznie wszystkie, tylko nie maja one wiekszego znaczenia
No i to jest "clou" LOST - 6 lat historii, ponad setka odcinków, których treść nie ma większego znaczenia :-)
Niektórzy piszą o poszukiwaniu szczęścia. Jaaaasne. Jack przyczynił się do śmierci kilku osób na wyspie, Sawyer zastrzelił kilku ludzi, Sayid torturował i popełnił samobójstwo, Kwonowie utopili się, Lock powiesił, Nicki zakopana żywcem, Mikael ginie w eksplozji, Alex rozstrzelana, Naomi zasztyletowana, Eko zmiażdżony (Boone takoż), Mikhail rozerwany granatem, Daniel zastrzelony przez własną matkę, ... no jedynie Charlotte zmarła śmiercią (prawie) naturalną. No jak to jest droga do szczęścia, to ja się pytam gdzie jest amerykańska poprawność polityczna. Póki co wychodzi, że żeby osiągnąć szczęście trzeba wymordować wszystkich innych stojących na drodze. A na koniec udać się w określone miejsce i napić z kubeczka. Amen.
Tak, wiem że spłycam.
I Lostowicze miel możliwosc z tego wszystkiego wyciagnac wnioski . Mowi sie ze madry ten co widzac swoje bledy z przeszlosci, cofajac sie w nia, wykorzysta wiedze jaka posiada, i drugi raz ich nie popelni. Lostowicze mieli podobna okazje
#131
Napisano 25.05.2010 - |09:25|
Teraz posłużę się motywem, który uwielbia @TW. Otóż tak jak powiedział Rose, Szaman. Istnieją special miejsca, które mogą uleczyć wybrane osoby. Miejsce w którym był szaman nie mogło jej uleczyć. Dopiero wyspa była tym miejscem. Tak samo było z Lockem. Było to odpowiednie miejsce dla niego. Proste
Naprawdę myśleliście, że dosłownie pokażą dlaczego wyspa leczy.
Można wyciągnąć własne wnioski. Można założyć, że po katastrofie Jacob wszystkich kandydatów pobłogosławił i dlatego ich schorzenia przeszły.
Można również założyć, że po prostu wyspa jest special miejscem.
Dosłowne tłumaczenie takich wydarzeń jest skazane na porażkę i śmieszność.
Ponieważ mogło by się skończyć, że Lock został uzdrowiony przez UFO
Lepszym rozwiązaniem jest pozostawienie na tajemniczości wyspy i jej dziwnych właściwościach, których człowiek nie ogarnia ale z każdym wiekiem jest coraz bliżej odpowiedzi.
Tak jak napisali wcześniej inni. Rzymianie i Egipcjanie traktowali te siły jako boskie. Dharma podeszła naukowo jednak do końca nie mogła wytłumaczyć tych zjawisk. Zapewne w przyszłości kolejni przybysze będą jeszcze bliżej wyjaśnienia..
Użytkownik lestat edytował ten post 25.05.2010 - |09:31|
#132
Napisano 25.05.2010 - |09:27|
lestat, ale nie zawsze było właściwe, bo raz na nowo stracił władzę w nogach, pewnie tak się w tych miejscach zdarza.
Dobra, ja kończę wypowiadać się o finale. Pora zapomnieć o tym porażkowym serialu.
Użytkownik Magnes edytował ten post 25.05.2010 - |09:31|
#133
Napisano 25.05.2010 - |09:35|
david, to co napisałeś wyżej nie ma sensu. Poza tym bronisz straconej sprawy. Finał na pewno był dla ciebie emocjonalny. Odpocznij po nim, ochłoń i spróbuj na trzeźwo serial ocenić.
Wyspa go uzdrowila, Jacob go uzdrowil, tak samo jak wpłynał na jego życie poza wyspa. Niewystarcza? to nie wiem czego Ty oczekiwales
Leczyla wybiorczo? bo Jacob to nie jakies zrodelko do uzdrawiania. Miał swoj plan. Tak jak nie chcial by ludzie opuszczali wyspe, tak samo chcial uzdrowic Locka, a kogos tam juz nie zabral mu wladze w nogach, bo widocznie uznal ze na niego jeszcze nie czas ale na Boone juz tak
david, to co napisałeś wyżej nie ma sensu. Poza tym bronisz straconej sprawy. Finał na pewno był dla ciebie emocjonalny. Odpocznij po nim, ochłoń i spróbuj na trzeźwo serial ocenić.
Pewnie, był emocjonalny, wiele zagadek straciło w pozniejszym czasie na znaczeniu. Tak jak w 1 sezonie głowiłem sie skad jest posag 4 palczastej stopy, tak potem najnromalniej przestalo mnie to interesowac, bo po co mialem to wiedziec i do czego mi to w tym serialu bylo potrzebne
Użytkownik david copperfield edytował ten post 25.05.2010 - |09:33|
#134
Napisano 25.05.2010 - |09:36|
Ja tylko posłużyłem się przykładem, który uwielbia @TW czyli szamanem i special miejsce.
Sam uważam tak jak @david copperfield, że uleczył ich strażnik wyspy czyli Jacob. Tłumaczy to dlaczego leczenie było wybiórcze i nie został uzdrowiony przykładowo Ben.
#135
Napisano 25.05.2010 - |09:38|
#136
Napisano 25.05.2010 - |09:50|
Dla mnie LOST po tym finale to LOST:P (Lost Paloma) - nowy wyraz slangowy czyt. telenowela generacji 2 i nic w tym zdrożnego ludziom się podobają telenowele.
A kiedy podniosł sie z kaluzy krwi jego serce ogarnol gniew.
#137
Napisano 25.05.2010 - |09:53|
Wydaje mi się, że jakieś zakończenie w miare spójne musieli wymyslić, a zapędzili się za daleko i zostały same kiepskie. Tak to niestety jest w takich serialach historia powinna być z grubsza wymyślona od początku do końca zanim się zacznie kręcić. A nie w połowie zmieniać wszystko. Taki Room czy Supernatural Scenarzyści od początku wiedzieli do jakiego końca ma prowadzić historia i zakończenia mieli świetne.
Jakby nie patrzyć na finał serial był niezły. Zaczołem pisać na tym forum w dziale lost i chyba tylko w nim pisałem. I jako, że serial się skończył będzie to mój ostatni post.
Jeśli ktoś lubi mitologie losta to zdaje sie 108
Over and out
#138
Napisano 25.05.2010 - |10:07|
#139
Napisano 25.05.2010 - |10:08|
Czy wierzę twórcom, że planowali to od początku? Tak.
Czy to jest dobry serial? , odpowiedź sama się nasuwa.
Lost jest jednym z najbardziej żałosnych seriali, jakie powstały. Dlaczego?
Ponieważ przez 6 lat opowiadał pobieżnie o tym o czym powinien (zakładając to co twórcy planowali), a 95% opowiadał o tym, co nie ma żadnego znaczenia (zdaniem twórców).
Motyw z czyśćcem, to można robić w serialu, który w 95% jest poświęcony bohaterom, ich relacjom, uczuciom oraz szukaniu własnej tożsamości.
Porażające jest, że ludzie łykają, to co twórcy zaserwowali im w ostatnich 10 min. serialu.
Twórcy odwalili takie coś, ponieważ jeśli ten serial rzeczywiście byłby o tym o czym jest według twórców, to w ogóle stacja by go nie zamawiała i nie rozmawialibyśmy o tym albo dostałby cancela po pierwszym sezonie.
Wszyscy nawet nie zwróciliby uwagi na ten serial, jeśli on byłby o tym. Dlaczego tak mało osób oglądało Six Feet Under? Sądząc po waszych opiniach, to idealnie by się wpasował w wasze gusta.
Padliśmy ofiarami jednego z największych oszustw i dymania przez 6 lat. Serial był tym, czym przedstawiono w 5% całego serialu.
Dla rozładowania emocji. http://tremendousnew...ts-in-1-minute/
Użytkownik cliffhanger edytował ten post 25.05.2010 - |10:13|
#140
Napisano 25.05.2010 - |10:14|
I Lostowicze miel możliwosc z tego wszystkiego wyciagnac wnioski . Mowi sie ze madry ten co widzac swoje bledy z przeszlosci, cofajac sie w nia, wykorzysta wiedze jaka posiada, i drugi raz ich nie popelni. Lostowicze mieli podobna okazje
Pardąsik? Jakąż to wiedzę posiedli Lostowicze że nie popełniali kolejnych błędów? Żeby nie wierzyć nikomu (Sawyer odpalający bombę w łodzi)? Żeby olać wszytko bo i tak będzie co nam przeznaczone (Jack i jego misja)? Że prawda jest jedna, ale lepiej mieć przy sobie pistolet z pełnym magazynkiem (Kate). Ben zagazowuje ojca, rozumie swój błąd więc potem Jackoba traktuje nie ołowiem ale sztyletem. Sayid strzela do dziecka, ale potem nie popełnia tego samego błedu i zamiast strzelania szlachtuje Dogena. I odwieczne dylematy moralne stylu: "Idź i zabij tego gościa" - "Tego w zielonej koszulce" - "Tak, tylko z nim nie gadaj" - OK, no problem".
Chyba najwięcej racji miał Lock, mówiąc że wystarczy czekać i co ma być to bedzie. Cóż za postawa godna współczesnego człowieka!
Z kolei kupuję historię o tajmeniczych siłach Wyspy. Jako "Man od Science" przyjmuję do wiadomości, iż istnieją siły, które wychodzą poza pojmowanie ludzi, a magiczne źródełka dają moc, światło życia i leczenie chorób.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych