Odcinek 009 - S01E09 - Life
#121
Napisano 24.11.2009 - |11:25|
Po niewatpliwej przyjemnosci ogladania SG-1 i moze ciut mniejszej SG:A oczekiwania co do SG:U przyznam sie szczerze – byly olbrzymie... Nie czytalem zadnych przecieków, nie ogladalem zajawek, nie przegladalem sieci. Chcialem byc mile zaskoczony.
Zaskoczony jestem. Niestety negatywnie. Nie oczekiwalem fajerwerków w kazdym odcinku, niezliczonych animacji komputerowych i setek roznych człekopodobnych obcych pojawiajacych sie co odcinek. Oczekiwalem ciekawej fabuly, dobrej gry aktorskiej i smaczku, ktory to SG posiadal dla mnie od dawna. Do odcinka numer 9 zaletą tej serii jest jedynie kręcące się kółko z łormholem oraz dr Rush, ktory aktorsko wyplywa na powierzchnie. Poza tym...cisza.
Wiele osob juz pisalo tutaj o wszelkich zaletach i wadach, podobienstwach i roznicach, problemach i ich rozwiazaniach dotyczacych co, jak i dlaczego dzieje sie w tym serialu. Moze jednak warto dac jeszcze SGU troszke czasu (chociaz moja polowica powiedziala już „dość” ;-)). Bedzie ciezko. Przyznajcie sie, za wysoko poprzeczke postawił Dean Anderson i BSG... ;-)
Witam i pozdrawiam wszystkich raz jeszcze.
#122
Napisano 24.11.2009 - |11:41|
Oczywiście nie jestem w stanie podać takich informacji. Ale mówimy tu jednak o Pradawnych, którzy wiedzę o wszechświecie mieli w małym palcu jeszcze przed ascendencją. Byli wyspecjalizowani w dziedzinach wiedzy, co nie znaczy że postawiony przed nimi problem z innej "branży" byłby problemem. Pradawni chyba nie rozmnażali się już, więc wg mnie zostawienie "fotela wiedzy" dla siebie na statku jest trochę bezsensu.
Niccolo Machiavelli
#123
Napisano 24.11.2009 - |11:48|
Ja wcale nie chcę żadnego wielkiego wroga! A przynajmniej na razie
Pojawienie się jednak już teraz wielkiego i silnego wroga jest bez sensu. Czym mamy walczyć ? Tymi kilkoma pistoletami prawie bez amunicji ? czy tym zdezelowanym złomem jakim jest Destiny?
A poza tym ilu tam jest żołnierzy? Kto ma walczyć?
Tylko większego wykorzystania samego potencjału statku Destiny. Jako statek badawczy ma dużo do zaoferowania i myślę że o wile ciekawsza były by fabuła odcinków.
To jest drama-sf ale póki co więcej mamy biografii niż samego sf, straciłem po tym odcinku owy dramat.
Owszem części ludzi da się przeszkolić na żołnierzy do badania nowych planet tylko czy dobrym rozwiązaniem jest zrobić że wszystkich żołnierzy na statku badawczym ?Dlatego genialnym posunięciem w tym odcinku było pokazanie tej znienawidzonej prze większość "lekcji w-f".
Przejęcie całkowitej władzy na statku przez wojskowych jest jedynym logicznym rozwiązaniem tej sytuacji.
Już słysze to wycie oglądających gdyby za kilka odcinków okazało się że dr Volker potrafi rzucać nożem i co najciekawsze trafia a strzela lepiej od Greera nie mówiąc już, że w walce wręcz rozkłada każdego gumoryja, który wchodzi na pokład.
Teraz po pokazaniu tych codziennych ćwiczeń (mam nadzieję, że pokażą ich więcej - podobnie jak to było w SGA i w niewielkim stopniu w Sg1) bardziej prawdopodobne staje się stworzenie kilku drużyn w pełni przygotowanych do eksploracji napotkanych planet. Z każdego cywila można zrobić żołnierza i to nam właśnie pokazano. Nawet zadeklarowany pacyfista Eli to w końcu zrozumiał i wziął się za poprawianie swojej kondycji.
To się dzieje teraz, wczoraj, dzisiaj. Nie mamy w tym serialu superherosów znikąd, ani dziesiątków redshirtów do odstrzału.
Na pewno jest to inny serial z tematyki SG niż dotąd nie mówię że jest zły, jednak pewne rzeczy zaczynają doskwierać po 9 odcinkach. Cały czas liczę że akcja serialu zmierza w dobrym kierunku mimo że jasno nie jest on jeszcze określony. A i scenarzyści nas czymś nie raz zaskoczą (drobny OT przepraszam)
#124
Napisano 24.11.2009 - |12:47|
To irytuje w tym serialu/odcinku na chwile obecna. Przedkladanie prywaty ludzi nad realnym zyskiem technologicznym, co jest mozliwe chyba tylko w tym serialu. Mowie o skali zjawiska.
Niech mnie ktos przekona, ze ludze z gory w normalnej sytuacji nie postapili tak jak opisalem wyzej. W zamian mamy bokserska wycieczke Younga. Kto to autoryzowal?
Wyglada to jak prywatny folwark Telforda z Youngiem.
Odcinek oceniam na 3/10, ale i tak o 4 rano w sobote bede czekal na pojawienie sie nowego odcinka w sieci. Taki maly fanatyzm z mojej strony
Użytkownik sefirot edytował ten post 24.11.2009 - |13:11|
#125
Napisano 24.11.2009 - |13:18|
A więc ponownie… (po raz n’ty) pomoc z Ziemi nadeszła jednak wyraźnie widac stanowisko załogantów Destiny, a szczególnie Rush’a że oni wiedzą lepiej i pomysły oderwanych od sytuacji ludzi z Ziemi nie za wiele by pomogły. Dodatkowo jakże niby chcą nieść pomoc, ale jak coś idzie nie tak, to uciekają jak szczury bo sytuacja ich nie dotyczy.Mamy kamienie, mozemy sie komunikowac z ziemia. Rush meczy sie z ta baza pradawnych i krzeslem. To dlaczego nikt nie wpadl na banalny pomysl przeslania Carter/Daniela/Rodneya lub kogos obeznanego z jezykiem/technologia pradawnych. Widzac jak Eli biegle wlada jezykiem pradawnych i korespondujac to z latami nauki Daniela w SG-1 mamy pretendenta do smiesznosci roku.
Wszyscy tutaj zdają sobie sprawę z tego że mają być zarówno filmy SG-1 jak i Atlantis. Wydarzenia z nich prawdopodobnie będą właśnie osadzone w czasie gdy pojawiła się akcja z dziewiąty szewronem. No w końcu Atlantis będzie kontynuował temat zakończony w finale serialu.
Z perspektywy Ziemi problem Destiny tez nie wydaje się strasznie palący. Tak, część ich ludzi utknęła po drugiej stronie kosmosu (i tylko naciski polityczne zmuszają ich do intensyfikacji działań odzyskania córeczki senatora) jednak nie ma z tamtej strony na razie żadnego zagrożenia i jako że to starsza technologia lepiej się skupić na kontynuowaniu odkrywania tajemnicy bazy danych statku Atlantis. Carter jak widać zajęła się bardziej dowództwem zajmując się incydentem z odpowiedzialnymi za atak na bazę Ikar (to oczywiście przypuszczenia, ale lepsze to niż zakładanie dziury). Rodney z Keller pewnie przesiadują na Atlantis rozwiązując kolejne tajemnice statku o wiele nowszego z większą wiedzą lub zajmują się Wraith i zagrożeniem z ich strony.
Realny zysk technologiczny mamy więc rozkładając Atlantis na części pierwsze, Destiny należy tylko doprowadzić do używalności co sukcesywnie jest robione. Nie ma tu intergalaktycznego problemu… na razie.
Ty naprawdę uważasz że wycieczkę Younga ktoś autoryzował? Może jeszcze O’Neill? Wprost jest pokazane że podszył się pod innego naukowca którego kolej była na wizytę, a jako że na Destiny ma swoistą władzę więc to nie był żaden problem.W zamian mamy bokserska wycieczke Younga. Kto to autoryzowal?
Będzie to pewnie miało swoje reperkusje, bo Geera za takie coś wsadzili i tarcie władzy będzie trwało dalej. Możliwe że IOA przejmie sytuacje, albo Rush…
Użytkownik SGTokar edytował ten post 24.11.2009 - |16:09|
#126
Napisano 24.11.2009 - |14:39|
Oczywiście nie jestem w stanie podać takich informacji. Ale mówimy tu jednak o Pradawnych, którzy wiedzę o wszechświecie mieli w małym palcu jeszcze przed ascendencją.
Destiny poleciała w kosmos miliony lat wcześniej, zanim Pradawni w ogóle zaczęli myśleć o ascendencji.
Nie wiemy ile statków typu Destiny poleciało. Nie wiemy czy na te inne statki była wysyłana załoga.
Jednak jeżeli w założeniu załoga miała być wysłana wiele tysiącleci po starcie statku to pozostawienie tego fotela
nie jest takim głupim przedsięwzięciem. To wyłacznie zabezpieczenie się aby moi praprapraprapra-wnukowie mieli
szansę na przejęcie zebranej skarbnicy wiedzy i aby w tym małym paluszku mogli zebrać wiedzę o wszechświecie.
Przecież nie wiem czy moi wnukowie będą mądrzejsi (oby, mam taką nadzieję ) czy głupsi, lub może będą się porozumiewać inną mową i stosować inny alfabet ? Może mój obecny alfabet i sposób porozumiewania się
z AI statku ulegnie zapomnieniu ? Zobacz ile cywilizacji istniało na Ziemi i jak niewiele z nich pozostało. Nie jestesmy odczytac wielu alfabetów z tychże jak niedawno istniejących cywilizacji a co dopiero sprzed miliona lat ?
Przygotowania sobie wyjścia w postaci "wstrzelenia" odpowiedniej wiedzy bezpośrednio do mózgu jest jak najbardziej logiczne i pożądane.
Użytkownik psjodko edytował ten post 24.11.2009 - |14:42|
::. GRUPA TARDIS .::
#127
Napisano 24.11.2009 - |15:04|
Pierwszy raz oglądałem w sobotę rano i jakoś wtedy niezbyt mi się podobał, jednak po kolejnym obejrzeniu zyskał w moich oczach.
+ odnalezienie krzesła i cały wątek jego dotyczący
+ Telford
+ Young i jego podstęp
- trochę za dużo akcji na Ziemi, za mało na Destiny
Ogólnie nie jest źle, szkoda, że został tylko 1 odcinek do przerwy...
#128
Napisano 24.11.2009 - |15:33|
Mamy kamienie, mozemy sie komunikowac z ziemia. Rush meczy sie z ta baza pradawnych i krzeslem. To dlaczego nikt nie wpadl na banalny pomysl przeslania Carter/Daniela/Rodneya lub kogos obeznanego z jezykiem/technologia pradawnych. Widzac jak Eli biegle wlada jezykiem pradawnych i korespondujac to z latami nauki Daniela w SG-1 mamy pretendenta do smiesznosci roku.
A więc ponownie… (po raz n’ty) pomoc z Ziemi nadeszła jednak wyraźnie widac stanowisko załogantów Destiny, a szczególnie Rush’a że oni wiedzą lepiej i pomysły oderwanych od sytuacji ludzi z Ziemi nie za wiele by pomogły. Dodatkowo jakże niby chcą nieść pomoc, ale jak coś idzie nie tak, to uciekają jak szczury bo sytuacja ich nie dotyczy.
Wszyscy tutaj zdają sobie sprawę z tego że mają być zarówno filmy SG-1 jak i Atlantis. Wydarzenia z nich prawdopodobnie będą właśnie osadzone w czasie gdy pojawiła się akcja z dziewiąty szewronem. No w końcu Atlantis będzie kontynuował temat zakończony w finale serialu.
Z perspektywy Ziemi problem Destiny tez nie wydaje się strasznie palący. Tak, część ich ludzi utknęła po drugiej stronie kosmosu (i tylko naciski polityczne zmuszają ich do intensyfikacji działań odzyskania córeczki senatora) jednak nie ma z tamtej strony na razie żadnego zagrożenia i jako że to starsza technologia lepiej się skupić na kontynuowaniu odkrywania tajemnicy bazy danych statku Atlantis. Carter jak widać zajęła się bardziej dowództwem zajmując się incydentem z odpowiedzialnymi za atak na bazę Ikar (to oczywiście przypuszczenia, ale lepsze to niż zakładanie dziury). Rodney z Keller pewnie przesiadują na Atlantis rozwiązując kolejne tajemnice statku o wiele nowszego z większą wiedzą lub zajmują się Wraith i zagrożeniem z ich strony.
Realny zysk technologiczny mamy więc rozkładając Atlantis na części pierwsze, Destiny należy tylko doprowadzić do używalności co sukcesywnie jest robione. Nie ma tu intergalaktycznego problemu… na razie.
Zgadzam sie z zalozeniem, ze Atlantyda moglaby byc wazniejsza technologicznie od Destiny.
Zadam proste pytanie, jak ma sie brak checi wspolpracy Rusha i reszty zalogi do wycieczek Telforda na Destiny. Moze ja wyciagam zle wnioski, ale Young w tym przypadku ma malo do powiedzenia, a chyba za soba nie przepadaja. To jest dziura logiczna w tym serialu, takie jest moje zdanie, a twoje uzasadnienie jak pokazalem wyzej, pozostawia naprawde spore pole do polemiki.
W zamian mamy bokserska wycieczke Younga. Kto to autoryzowal?
Ty naprawdę uważasz że wycieczkę Younga ktoś autoryzował? Może jeszcze O’Neill? Wprost jest pokazane że podszył się pod innego naukowca którego kolej była na wizytę, a jako że na Destiny ma swoistą władzę więc to nie był żaden problem.
Będzie to pewnie miało swoje reperkusje, bo Geera za takie coś wsadzili i tarcie władzy będzie trwało dalej. Możliwe że IOA przejmie sytuacje, albo Rush…
A mnie razi ta samowolka, rozumiem twoj koncept z podszywaniem. Ale przeciez bylo pare odcinkow SG-1, ktore nauczylo zaloge przestrzegania zasad bezpieczenstwa. A tutaj nagle mozna sie podszywac, przelazic. A co by bylo gdyby jakas obca rasa, ktora przejela statek uzyla tych kamieni? Pewnie bedzie tez odcinek o tym W kazdym razie trzeba poczekac co z tego bedzie i tu sie oczywiscie zgadzam. Mogla byc to tez jednorazowa wpadka, ktora bedzie miala swoje konsekwencje w dalszych odcinkach.
Użytkownik SGTokar edytował ten post 25.11.2009 - |11:19|
#129
Napisano 24.11.2009 - |15:57|
#130
Napisano 24.11.2009 - |16:34|
Nie obyło się bez dłużyzn. Teraz Scott będzie dwa odcinki przeżywał swoją wizytę na Ziemi. Jakoś nie pasował mi jego wątek w tym odcinku. Miałem odczucie że chcieli dać widzom do zrozumienia jaki stał się odpowiedzialny.
Trochę szkoda, że tak płytko pojechali z tym krzesłem. Taki potencjał w tym tkwił. Chociaż reakcja Rush'a na samym końcu może świadczyć, że jednak mógł dowiedzieć się czegoś więcej. Pożyjemy zobaczymy co z tego wyniknie.
Dobroduszny Telford zrobił się nagle best friend żony Younga. Gość ma jednak łeb na karku. Nie szkodząc sobie moralnie dopiął swego i odegrał się na Young'u ale dobrze że dostał na koniec może zniknie z ekranu na jakiś czas.
Te ćwiczenia były lekkim przegięciem. Okazuje się że cywile na statku są totalnie bezmyślni. Wycieńczają organizm bo ktoś na nich krzyczy Zupełny bezsens.
#131
Napisano 24.11.2009 - |16:41|
Ale jak rozumiem, jest życiowo, a nie miało być… tak życiowo że aż oczy bolą? Zresztą zarzuty o nadmierną koncentrację na postaciach są dobrze znane.
To nie są zarzuty o nadmierną koncentrację na postaciach. To są zarzuty że te postacie i ich zachowania są zrobione beznadziejnie.
Zdobycie kondycji by lepiej ludziom po pustyni się chodziło, by byli bardziej sprawni fizycznie, by mogli znosić więcej jedzenia, by mogli w przyszłości uciekać przed ewentualnym wrogiem, by się zajęli czymś innym...
Wszyscy? Come on. Do zadań trudnych, pętania się po obcych światach i narażania się są nasi dzielni marines. A wśród załogantów jest ich wystarczająco. Naprawdę trzeba po całym pokładzie ganiać panów doktorów, panie pełnomocniczki i innych takich? Chyba że po to żeby nasz nerwowy sierżant mógł się poznęcać nad cywilami.
Zachowujemy niby złudzenie że osoby którym wyjawiane są informacje przechodzą jakąś weryfikację, jednak mimo to…
No chyba właśnie nie bardzo. Nawet jeśli, to chodzi bardziej o zachowanie się osoby "obdarowanej" informacjami. Zauważ że w większości wypadków rozmowa wstępna odbywa się na progu. Koleś w mundurze i osoba bliska załogantowi nie rozmawiają godzinami. Jest tak: otwieram drzwi i widzę jakiegoś mundurowego który w krótkich żołnierskich słowach oznajmia że kosmici, nieznana technologia, zamiana ciał a tu oto proszę: stoi twoja partnerka tyle ze w obcym ciele.
Reakcją na takie coś jest albo walnięcie drzwiami, albo uważne rozglądanie się wokół za kamerami z programu "Mamy Cię", a nie zapraszanie do wyra. I to jest właśnie ta kompletna nieżyciowość postaci które z założenia życiowe być miały.
Ty naprawdę nigdy nie spotkałeś typków którzy za to co robi Telford nie przyłożyliby mu? I to szczególnie takich z profilu wojskowego? Jawne zaprzyjaźnianie się z żonką. Bezczelne zrywanie połączenia w środku rozmowy.
Spotkałem, ale raczej w kręgach dresiarzy niż wojskowych.
Young nie wie nic poza tym że Scott mu powiedział coś o jakiś przebłyskach świadomości z knajpy, i zobaczył przez okno jak Telford _rozmawia_ z jego żoną. I na tej podstawie łamie wszelkie zasady po to żeby walnąć Telforda w ryło? Zerwanie połączenia przez Telforda było tuż przed tym jak nasz dowódca chciał mu dać w twarz w mieszkaniu żony. I to jest stabilny umysłowo pułkownik dowódca bazy kosmicznej?
Co ciekawe to jest to że nikt tak naprawdę Telforda nie kontroluje, który miesza na Destiny mocno.
To też prawda. Dowództwo na Ziemi wydaje sie być wyjątkowo pasywne w stosunku do tego konfliktu pułkowników.
Jego zadaniem wcześniej było pewnie tylko pilnowanie bazy Ikar, a na żadną misję raczej nie miał być wysłany. Zresztą rzadko kiedy jeżeli w ogóle wysyłano na misje poza ustawione bazy inne osoby niż oficerowie.
Ale to jest _baza kosmiczna_ - super tajna i w ogóle. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć że do pilnowania baz pocisków balistycznych mogą przydzielić pierwszego z brzegu zapijaczonego szweja - przecież on nie strzela tymi rakietami.
Pozdrowienia
#132
Napisano 24.11.2009 - |17:30|
@Grzebul przecież nie znaleźli takiej planety więc nie ma problemu.
No dobra, to powiem to jeszcze raz ale w formie pytań wprost:
1. Dlaczego Rush ściemniająć obiecał ludziom coś, co nie ma prawa bytu? Czy liczył na to, że żaden z naukowców się nie skapnie, że to niemożliwe? Czy też może planety z naquadrią jednak mogą występować w naturze?
2. Czy planeta od bazy Ikar została przemiemiona z naquadah w naquadrię przez Tau'ri czy przez Pradawnych? Jeśli to pierwsze, to tym bardziej kłamstwo Rusha nie ma sensu.
#133
Napisano 24.11.2009 - |18:12|
#134
Napisano 24.11.2009 - |18:14|
2. Tau'ri nie posiadali, nie posiadają, i nie będą posiadać takiej technologi , Natomiast Lantianie wcale nie potrzebowali, i nie potrzebują naquadrii Mają energię czerpaną z podprzestrzeni.
Co daje piękną konkluzję, kłamstwo Rusha było wyszukane, genialne, i wyszło by na jaw po 365 dniach, nie wcześniej
Rush jest geniuszem
#135
Napisano 24.11.2009 - |19:01|
Rush popełnił kłamstwo aby stworzyć załogantom cel działania. Nie ma znaczenia naquadah czy naquadria.@Grzebul przecież nie znaleźli takiej planety więc nie ma problemu.
No dobra, to powiem to jeszcze raz ale w formie pytań wprost:
1. Dlaczego Rush ściemniająć obiecał ludziom coś, co nie ma prawa bytu? Czy liczył na to, że żaden z naukowców się nie skapnie, że to niemożliwe? Czy też może planety z naquadrią jednak mogą występować w naturze?
Nie bierzcie tego tak technicznie. Podchodźcie do tego bardziej psychologicznie i socjologicznie.
On widzi lepiej od TJ i Younga co się dzieje na pokładzie, albo inaczej on nie potrzebuje badań psychologicznych
załogantów aby wiedzieć, że ludzie którzy mają wyznaczony jasny cel, niezbyt odległy w czasie działają lepiej sprawniej i dokładniej. I w ogóle CHCĄ działać. Bez tego celu następuje marazm i zaczynają się niesnaski.
Typowe badanie psychologiczne poczynań ograniczonej grupy ludzi w zamknięciu wskazuje,
że już po kilku dniach dochodzi do tworzenia się grupek i "wojen" między nimi.
Tego nigdzie jasno na razie nie powiedziano.2. Czy planeta od bazy Ikar została przemiemiona z naquadah w naquadrię przez Tau'ri czy przez Pradawnych? Jeśli to pierwsze, to tym bardziej kłamstwo Rusha nie ma sensu.
Nie wiemy czy to była baza Pradawnych.
Nie wiemy czy to ludzie znaleźli taką planetę aby móc uruchomić wrota bo wiedzieli że potrzeba dużo energii.
Wygląd bazy, że tak powiem jej "betonowartość" wskazuje na produkt Tauri a nie Pradawnych.
Ale to do "problemu kłamstwa Rusha" nie ma się nijak.
Poprawka:Trochę szkoda, że tak płytko pojechali z tym krzesłem. Taki potencjał w tym tkwił.
TKWI bez "ł"
To nie jest SG1 albo SGA gdzie jakaś nowinka technologiczna znikała i w następnym odcinku działo się tak jakby nigdy nie została odnaleziona (dopiero w ostatnich sezonach SG1 odstąpiono od tego aksjomatu).
IMO "problem krzesła: jeszcze będzie się przewijał w tym serialu.
Okazuje się że cywile na statku są totalnie bezmyślni. Wycieńczają organizm bo ktoś na nich krzyczy Zupełny bezsens.
WOW!! Rewelacja !!
Powiedz to komandosom SEAL lub ludziom od survivalu.
Powiedz to sportowcom na treningu:
"Jesteście bezmyślni bo wycieńczacie organizm bo trener na was krzyczy!"
Użytkownik psjodko edytował ten post 24.11.2009 - |19:02|
::. GRUPA TARDIS .::
#136
Napisano 24.11.2009 - |19:17|
Mała poprawka bo źle się zrozumieliśmy. Jak byłem w wojsku też nieraz tak dostawaliśmy, że niektórzy doznawali zmianu stanu świadomości to OK. Komandosi OK, sportowcy OK, ale ludzie na statku ćwiczyli żeby utrzymać kondycję a nie walczyć na froncie czy zdobywać świetne wyniki w zawodach. Scenka, w której ten łysy żołnierz krzyczy na gościa a ten z wysiłku zaczyna wymiotować świadczyła tylko o tym, że ten chciał na nim odreagować swoje stresy a nie stworzyć z niego nie wiadomo jakiego sportowca.WOW!! Rewelacja !!
Powiedz to komandosom SEAL lub ludziom od survivalu.
Powiedz to sportowcom na treningu:
"Jesteście bezmyślni bo wycieńczacie organizm bo trener na was krzyczy!"
#137
Napisano 24.11.2009 - |19:22|
OK ale dwie sprawy:Mała poprawka bo źle się zrozumieliśmy.
1- oni ćwiczą żeby przeżyć, właśnie żeby walczyć na froncie - tylko, że jeszcze nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
2- łysy sierżant jest typowym przykładem trepa a dokładniej tępego podoficera wyżywającego się na podwładnych.
Tacy są w każdej armii. Ale jak było widać Young o tym wie i ma go na oku
Zauważ też, że oni wszyscy zaczynają mieć problemy psychologiczne.
Odreagowują je poprzez agresję, narcyzm, pracoholizm lub apatię.
Po to był pomysł Rusha aby znaleźć im cel w życiu.
Po to są faktycznie wyczerpujące ćwiczenia wojskowe aby nie myśleli o głupotach (lub żeby się niepotrzebnie nie zamartwiali) a przy okazji dostajemy w miarę sprawnych fizycznie załogantów a nie tylko 10 czy 15 wojskowych (w tym kilku kucharzy).
Mówisz, że byłeś w wojsku, to przypomnij sobie co się działo w jednostce gdy dostawaliście trochę luzu
Użytkownik psjodko edytował ten post 24.11.2009 - |19:31|
::. GRUPA TARDIS .::
#138
Napisano 24.11.2009 - |19:31|
A skąd wiesz, że nie wystąpi taka sytuacja w której wszyscy znajdujący się na pokładzie Destiny nie będą musieli walczyć (dosłownie) o przetrwanie? Przykładowo dostanie się na pokład grupy wrogich obcych. A osób które się na statku znajdują nie ma aż tak dużo. Ponadto nie tylko do walki przyda się poprawiona kondycja i sprawność fizyczna.Komandosi OK, sportowcy OK, ale ludzie na statku ćwiczyli żeby utrzymać kondycję a nie walczyć na froncie czy zdobywać świetne wyniki w zawodach.
#139
Napisano 24.11.2009 - |19:33|
2.Tego jestem świadom aż za bardzo ale tym bardziej mądra głowa powinna być tego świadoma i nie dać się w ten sposób wycieńczać. Z doświadczenia wiem, że taki typ treningu na takim gościu, który powiedzmy szczerze wcześniej pewnie nie używał mięśni zbyt często i trochę przybrał na wadze, może mu bardziej zaszkodzić niż pomóc.
#140
Napisano 24.11.2009 - |19:37|
Lub... oglądaliśmy zupełnie inne odcinki (też wiele mi umknęło przy oglądaniu bez napisów - dopiero drugi raz z napisami zrozumiałem znacznie więcej)?
Telford dostał nie tyle za zaprzyjaźnianie się z żoną, co za odgryzanie się na Youngu przez prywatne rozgrywki. Żona swoją drogą, ale Telford powiedział żonie Younga, że on w dalszym ciągu sypia z T.J. (a tej sceny seksu na Destiny nie widzieliśmy, a i żonka skłonna wierzyć Telfordowi). Dla Younga w tym momencie, osoby dla której ostatecznie związek z żoną był tym, co go jeszcze podtrzymywało na duchu, to jest koniec pewnego rozdziału i załamanie się filarów, na których się opierał.
Kłamstwo Rusha wyszłoby na jaw po 365 dniach? A to się uśmiałem. Bo niby jak?
Jeśli nikt nie usiadłby na fotelu, a Eli nie wciskał nosa w nie swoje sprawy to najprawdopodobniej Destiny byłoby wtedy nie rok, a coś w okolicach nawet dwóch lat od owej rzekomej planety.
Co śmieszniejsze - Rush zdaje sobie sprawę, że nikt inny nie da rady ogarnąć statku więc to była dobra zagrywka aby zmusić ludzi do wywarcia nacisku, presji społecznej, na to aby ktoś usiadł na owy fotelik. Zagranie wręcz genialne, a dla jedynej osoby potencjalnie potrafiącej ogarnąć najwięcej na statku tym bardziej dobre, bo przecież nie odsuną go od jego ukochanych badań...
Jeśli jednak ochotnik by nie zginął, to Rush by się zasłaniał tym, że zrobił to dla dobra wszystkich, że wracają do domu, że to była jedyna droga itp., itd.
Wygląda na kogoś, kto potrafi się z tego wyłgać :-)
Użytkownik DevilaN edytował ten post 24.11.2009 - |19:38|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych