Nie biorę tego na serio, ale proponuję głębiej postudiować naukę np. jak sądzisz? Istnieją cząstki egzotyczne, które były "ukazane" na Dorandan? Otóż istnieją (patrz: neutrino).
Masz rację - warto. Chociażby po to, żeby nie uznawać neutrin za "egzotyczne cząstki", skoro są to cząstki znajdujące się w modelu standardowym (o ile mi wiadomo w liczbie trzech: elektronowe, mionowe, neutrino tau). A w modelu standardowym nie widzę nic egzotycznego.
Egzotyczne cząstki to jeden ze standardowych stargate'owych elementów technobełkotu, służą do wprowadzania rozwiązań praktycznie deus ex machina. Egzotyczne cząstki służą do tego, żeby pokazać, że coś jest nie tak i zaraz będzie wielkie bum... Nikt nie będzie zadawał zbędnych pytań, bo przecież było powiedziane, że pojawiły się egzotyczne cząstki.
Chodzi mi oto, że "stając" obok okrętu to dla Ciebie prędkość światła, a będąc na tym okręcie to normalna prędkość - to ona powinna być brana pod uwagę, a nie jakieś inteligentne pomysły, że coś gna szybciej niż światło, skoro tak nie jest. Tym się zajmuje relatywistyka.
Wiem co to jest relatywistyka. Nie mieszaj relatywistyki do Stargate, bo to nie ma sensu - jedno i drugie nie jest ze sobą kompatybilne.
W kwestii układów odniesienia - zadaj sobie trud i pomyśl jak to wygląda z punktu odniesienia planety na której stoją wrota. Planety dajmy na to są od siebie odległe o nie wiem, kilkadziesiąt milionów kilometrów (nie mam pojęcia o ile na prawdę mogą być od siebie oddzielone, ale nie o to chodzi), dajmy na to 50 mln. SG-1 wchodzi do wrót na planecie A i wychodzi na planecie B po 5 sekundach. Jaka jest średnia prędkość SG-1? 10 mln km na sekundę... Szybciej niż światło? Szybciej. Z punktu widzenia planety oczywiście. Z punktu widzenia SG-1 mogli sobie iść przez pod/nad/obokprzestrzeń spacerkiem (to jest przenośnia jakby co), bo jeden metr w tej przestrzeni odpowiada iluś tam mln km w normalnej przestrzeni. I teraz odpowiedz sobie dlaczego nie można mieszać do tego relatywistyki. Wyjdzie, że SG-1 powinno przestać istnieć, zrobić z siebie czarną dziurę, albo podróżować w czasie, etc. Jak na razie, w prawdziwym świecie 1 : 0 dla relatywistyki, ale może się kiedyś okazać, że jest warta tyle co teoria eteru.
Układ odniesienia rzeczywisty, że to tak niezgrabnie ująłem, to układ, który jest "prawdziwy", a nie perspektywiczny.
I teraz mi odpowiedz czym to się różni od mojego
globalnego układu odniesienia, który sobie dla wygody wywodu i intuicyjnego myślenia założyłem. Nie wiem co to jest perspektywiczny układ odniesienia. Może masz na myśli coś, co ja nazwałem
lokalnym układem odniesienia.
edit:
Jeszcze mała uwaga - wszelkie wormhole i hyperspace'y są właśnie po to, żeby nie przejmować się relatywistyką, która jest pain in the ass dla twórców SyFy (przy najmniej tych mniej hard).
Użytkownik graffi edytował ten post 24.01.2010 - |18:39|
In the grim future of Hello Kitty there is only WAR...