Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 076 - S04E20 - Daybreak (Parts 2 & 3)


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
461 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Ocena odcinka (260 użytkowników oddało głos)

Ocena odcinka

  1. 10 (152 głosów [67.56%])

    Procent z głosów: 67.56%

  2. 9,5 (24 głosów [10.67%])

    Procent z głosów: 10.67%

  3. 9 (14 głosów [6.22%])

    Procent z głosów: 6.22%

  4. 8,5 (3 głosów [1.33%])

    Procent z głosów: 1.33%

  5. 8 (6 głosów [2.67%])

    Procent z głosów: 2.67%

  6. 7,5 (2 głosów [0.89%])

    Procent z głosów: 0.89%

  7. 7 (2 głosów [0.89%])

    Procent z głosów: 0.89%

  8. 6,5 (4 głosów [1.78%])

    Procent z głosów: 1.78%

  9. 6 (1 głosów [0.44%])

    Procent z głosów: 0.44%

  10. 5,5 (1 głosów [0.44%])

    Procent z głosów: 0.44%

  11. 5 (6 głosów [2.67%])

    Procent z głosów: 2.67%

  12. 4,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  13. 4 (2 głosów [0.89%])

    Procent z głosów: 0.89%

  14. 3,5 (2 głosów [0.89%])

    Procent z głosów: 0.89%

  15. 3 (1 głosów [0.44%])

    Procent z głosów: 0.44%

  16. 2,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  17. 2 (1 głosów [0.44%])

    Procent z głosów: 0.44%

  18. 1,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  19. 1 (4 głosów [1.78%])

    Procent z głosów: 1.78%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#121 Asturas

Asturas

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 95 postów
  • MiastoRovaniemi

Napisano 22.03.2009 - |00:33|

Jestem zachwycony. Ten odcinek, ten serial to dowód, że prawdziwe Sciece-Fiction nie umarło, że to co stworzyli kiedyś Asimov, Herbert czy Siverberg żyje do dzisiaj. Ileż to razy moi znajomi wzgardzali tym "moim SF". A przecież SF to nie przygodowe idiotyzmy ala Stargate czy Star Trek, ale właśnie ukryte znaczenia, przenośnie, ostrzeżenia, pretekst do czegoś więcej.

No dokładnie ukryte znaczenia i przenośnie, preteksty do czegoś więcej, no tak do fantasy. Se w Sci-Fi walniemy bogiem po bandzie i mamy magie w fantasy. Na "miłość boska", nie mogę uwierzyć że ktoś to w PL kupił, wszystkie anglojęzyczne fora to wyśmiały a w PL się podoba. Wiecie co jest najlepsze ja osobiście wierze w siłę wyższą (bo nie mam więcej informacji żeby wieżyc inaczej), bo ktoś musiał cały ten świat/bajzel rozpocząć. Cała koncepcja sci-fi polega na racjonalizacji, CAŁA, wg. sci-fi niema boga(istoty absolutnej), jest tylko coś bardziej rozwiniętego niż my. Po to wymyślili SyFy, kontrapunkt dla fantasy gdzie z założenia jest magia i wszystko co nie wygodne można magią wytłumaczyć, aby ludzie mogli rozwijając swoja wyobraźnię. Jak do sci-fi dodamy boga(jako istotę absolutna do której człowiek niema co nawet startować i się równać) to klapa. Całe sci-fi umiera, bo jak mówi definicja science-fiction = naukowa fikcja, do cholery jasnej gdzie w nauce miejsce dla boga(w przypadku wierzących w boga (katolickiego) naukowców ma miejsce swoista abstrakcja, każdy może wieżyc w co chce bo generalnie wszyscy mają to w d. do momentu gdy wykonuje swoja prace)? A drugi człon czyli fikcja, ma również więcej wspólnego z wyobraźnia a nie z bogiem.

Od tysięcy lat, bogiem/magią nazywamy coś czego nie potrafimy zrozumieć/wytłumaczyć. Sci-fi jest tym co ma odpowiadać na pytania co jest dalej w świecie, skoro wszystko jest racjonalne, dokąd dążymy. A tu z "gruszki i pietruszki" mamy boga(no ja wiem że wcześniej były o tym wzmianki, ale sadziłem ze będzie do tego jakieś rozsądne wyjaśnienie. Np. na zasadzie są sobie jakieś "cosie" bardziej rozwinięte itd.) i koniec.


Mylisz się i to całkowicie. Czytałeś kiedyś dzieła twórców SF? Wszyscy oni piszą, w którymś momencie swojego życia o bogu i boskości. Asimov i Silverberg tak w zasadzie zaczynali. Herbert poświęcił zycie na przedstawienie własnej filozofii, Asimov stworzył własną interpretację Biblii, ale nigdy żaden z nich niczego nie narzucał, a całe to ich pisanie o bogu, sile wyższej było zawsze pretekstem do przemyśleń i dyskusji. Nazwa Science-Fiction to nazwa dla filozoficznych rozpraw, które zostały zamaskowane historiami o wojnach kosmicznych, statkach, obcych cywizilacjach itd, a dopiero znacznie później zaczęło być utożsamaiane ze wszystkim gdzie właśnie pojawiają się obcy, kosmos, planety i statki etc. SF to nie jest racjonalizacja! To dzisiaj nam się tak wydaje, bo zestawiamy SF z obecnym Fantasy, które również odeszło całkowicie od swojej pierwotnej formy, która nijak się ma do początków, czyli do Tolkiena i LeGuin, między innymi.

Piszesz o naukowej fikcji. Tak, taką otoczkę się tworzy, ale to nigdy nie przeszkodziło klasykom SF naginać całą rzeczywistość do swoich celów. Niemalże nieśmiertelny Bóg Imperator Herberta, bóg ludzi i bóg maszyn Simmonsa, takie dwa małe przykłady.

Ty najwyraźniej nie rozumiesz SF. Jeśli chcesz bierz dosłownie słowa o bogu z BSG, czy z Hyperiona lub Diuny. Ale siłą SF od zawsze jest jej wieloznaczność i symbolika. BSG to nie Prison Break gdzie wszystko jest dosłownie. Jeśli szukałeś dosłownych odpowiedzi w BSG to źle trafiłeś. Nie tak działa science-fiction. To nie Stargate, gdzie masz wszystko zawsze wyjaśnione.

I tak, w nauce jest miejsce dla boga. Ja jestem ateisą, ale dla ateisty to pojęcie istnieje i ma wiele znaczeń. I żadnym z nich nie jest "siła wyższa". Jeszcze raz przypominam Ci, że twórcy science-fiction, tego prawdziwego SF prędzej czy później pisali o bogu. Jak to sie ma to Twojej Stargate'owo-Honor Harringtonowej definicji SF?
  • 0
Najlepszy serial? Chyba nie da się udzielić odpowiedzi.
-------
Mój blog
z33k.com

#122 SiLenT

SiLenT

    Redakcja GHN

  • VIP
  • 271 postów
  • MiastoBialystok

Napisano 22.03.2009 - |00:38|

Tak na marginesie - bardzo współczuję tym, którzy twierdzą, że Star Trek jest "idiotyzmem". Na prawdę jest mi was żal. To, że ktoś może nie lubieć Stargate to jeszcze jestem w stanie zrozumieć - lekka konwencja nie każdemu odpowiada, ale za wypowiadanie się z lekceważeniem o Treku (i Babylonie 5 zresztą też) powinno się dekapitować.

NO nie przesadzaj w tym temacie jak go czytam, nikt ale to nikt nie napisał że zakonczenie B5 czy np DS9 jest gorsze niż zakonczenie BSG.Więcej, ja i wiele osób tutaj twierdzimy ze zakonczenie BSG nawet nie dorasta do pięt takim zakończeniom jak B5 czy DS9 właśnie. Zakończenie BSG to bieda pierwszej klasy w porównaniu do w/w seriali.

Mnie zastanawia jak można robić SF nie będące do prawdziwym SF, intryguje mnie to, nie no generalnie wiem o co chodzi, tzn o SF z dozą fantasy, tylko jeśli bym o tym wiedział na początku to przy zakończeniu z bogiem nie miałbym pretensji. A tak przez 4lata dałem się wodzić za nos. Widocznie za dużo wymagam. Bo ja bym chciał: jak oglądam fantasy to "legend of the seeker", a jak SF to konkret fabula z racjonalnym umieszczeniem technologi.

To tak jaki z uniwersalnym proszkiem do prania, nie wypierze dobrze ani białego ani czarnego, bo coś co stara się być wszystkim naraz jest w zasadzie niczym. Jest nijakie. Ergo tzn. że jest złe.
  • 0

Greed is eternal.


#123 owcaboski

owcaboski

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 97 postów

Napisano 22.03.2009 - |00:40|

Dałem 10/10 - drugie w całym serialu (pierwsze dostał epizod 4x10)

O samym odcinku nie ma co się rozpisywać powtórzę tylko przedmówców...

Co do zakończenia i sposobu wyjaśnienia - czyli Boga, świetny pomysł BSG zabłysła oryginalnością wśród wszystkich produkcji sci-fi. Można porównywać ją do końca DS9, ale tam wątek religijny nie był tak drążony.
Co do samej idei - to jest właśnie piękne, od pierwszych odcinków HeadSix wmawiała, że wszystko jest planem bożym, każdy tą możliwość odrzucał, a tu okazało się to prawdą.
Mi zakończenie się podoba jest klimatyczne i dobrze podane, wątek Kary został wg mnie świetnie wyjaśniony - jej zniknięcie świadczy o tym że była ona instrumentem boga. Mimo iż wprost nie jest to powiedziane.

Na plus - scena Adamy przy grobie Roslin + muzyka: arcydzieło.

Na minus należy zaliczyć kilka nieścisłości - tzn Pytia i umierający lider nie widzący ziemii itd. - ktoś ładnie to wyżej wymienił. Sam osobiście liczyłem na Władców Kobolu jako trzecią siłę, ale "one true god" też dobrze wyszło.

Podsumowując oglądałem większość liczących się seriali sci-fi ostatnich 20stu lat i śmiało mogę stwierdzić iż BSG wśród nich zajmuje pierwszą pozycje na równi z Babylonem 5.

Pożegnaliśmy najlepsze z sci-fi ostatnich lat. Ale odeszło ono w chwale!

SO SAY WE ALL!!
  • 0

ALL WILL BE REVEALED... I hope...


Ms Marvel: "So we're missing a Wolverine and a Thor"
Iron Man: "And a ninja"
Ms Marvel: "We need a ninja?"
Iron Man: "In this day and age? You have to have a ninja"

#124 michal_zxc

michal_zxc

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 382 postów

Napisano 22.03.2009 - |00:41|

Sądziłem, że rozwiązanie będzie metafizyczne (Baltar i Szóstka mnie przekonali), jednak jestem zawiedziony, że skończyło się na "ortodoksji piątki"....

"Nie planowaliśmy niczego, podróżowaliśmy śladami naszych przodków. Znaleźliśmy ich świątynie. Jedyny prawdziwy bóg musiał być odpowiedzialny za te wydarzenia" ;/
Edycja:
Z taką konwencją scenarzyści mogli szaleć na całego (wkładać maksymalnie schizofreniczne cuda i halucynacje do wydarzeń), a wyjaśnienie i tak dalej pasuje.

Użytkownik michal_zxc edytował ten post 22.03.2009 - |00:45|

  • 0

"Nie możesz kontrolować co się dokładnie zdarzy, jest tyle rzeczy do ogarnięcia, ale intencje pomagają obrać kierunek. Jeśli masz dobre intencje to masz większe szanse że wszystko skończy się dobrze" Trance Gemini - Andromeda
The Secret <- Polecam


#125 malcolm_x

malcolm_x

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 17 postów

Napisano 22.03.2009 - |00:42|

Określę to tak na pewnym przykładzie, dnia wczorajszego na kanale HBO puszczona 2 odcinki B5 rok produkcji 2007, jeden odcinek był bardzo ciekawy gdyż zahaczał o tą metafizykę właśnie, na Babilonie 5 zostaje opentany pewien człowiek do którego to zostaje wezwany ksiądz, i tam w 45 minutach reżyser potrafił całą sprawę wyjaśnić, to jak ludzie odsąpili od wiary zagłębiając się w kosmos, to, że nie odnajdując istoty wyższej między gwiazdami zaczęli wątpić w jej istnienie, to, że ostatecznie ten demon który opętał tego człowieka jest swoistą przeciwwagą, motywem do tego by znów uwierzyć gdyż tam gdzie jest piekło jest też niebo...
W sytuacji BS jest bardzo dziwinie, wpierw wielu bogów próba odszukania ziemi, przesłania i wskazówki - namacalne wskazówki które zostawiło 13 plemię w celu odszukania ziemi, sprawa jednego Boga zaczyna kręcić serialem gdzieś w okolicach 4 sezonu, no i zaczyna się metafizyczny bełkot, wpierw Baltair poszukuje drogi, wiara w jednego Boga etc, to można bylo przetrzymać, i na tym tak naprawdę zakończyć ten serial, gdyż po tych wywodach w kolejnych odcinkach NIC SIĘ NIE STAŁO -serial miał za zadanie przekazanie jakichś treści, co z sobą przyniósł prócz tego techno-religijnego bełkotu..?
Nic
Naświetlano pewne sprawy z którymi to my jestesmy obeznani, ta wiedza wpajana jest w nas od najmłodszych lat, siła wyższa, wola Boska, że ktoś wyższy za tym stoi, to mamy tak naprawde na codzień, nie tego powinno się oczekiwać od tego serialu, jak dla mnie ten serial bardzo długo trzymał poziom, ta beznadzieja i wieczna walka, to pędzenie ku przeznaczeniu którym ma być Nowa Ziemia. Do czasu aż scenarzyści się po prostu zagmatwali i zgubili, próbowali pociągnąć na raz za wiele wątków, od połowy 4 sezonu nie wyjaśniali nic, tylko ciągle tworzyli kolejne odsłony pseudo religijnego bełkotu - to tak jakby nie wiedzieli co z sobą zrobić, strzelić sobie w stopę czy może w kolano..?
No i zaczęło się coś psuć, przepowiednie o tym, że Kara ma być tym co zniszczy wszystkich jak widać na "chłopski rozum" nie została rozwiązana, brakowało w jej zniknięciu tylko jasnego promienia który odprowadzi ją na górę......
Nowa ziemia, jaka ziemia..? Nowa ziemia planeta ? Czy nowa ziemia odrodzona po tej zniszczonej..? Która jest prawdziwa, jeśli chcemy się bawic w metafizykę połączoną z resurekcją i zabawami z czasem to lepiej sobie to odpuścić, wyjdzie bowiem na to że Kalvil był pozytywnym bohaterem bowiem wiedział co się może święcić a poprzez likwidację wszystkich ludzi ograniczał przyszłe "może" dla nowych konfliktów.
Tak spokojnie można by było pociągnąć jeszcze 4 sezony dając takie same zakończenie i wszystko by było nagle wyjaśnione...
A dupcia zbita nic nie zostało wyjaśnione, zostało tylko coś naszkicowane i to straszliwie grubymi pisakami ot podtarcie się wyższą instancją która nad wszystkim czuwała, ano fajnie że czuwała, miała niezłą zabawę oglądając to jak inni chcą ją zrozumieć, zatem to wszystko było im przeznaczone a ten serial był tylko o tym jak to ludzki umysł jest za słabo rozwinięty by móc poznać intencje i jasne wskazówki siły wyższej, szczerze powiem, dwa pierwsze sezony nie wskazywały w żadnym wypadku na to, że ta wyższa siła będzie się tym bawić, trzeci sezon to wciskanie jedynego boga no i się zaczęło.....
Ten koniec nie trzyma się kupy, nie trzyma i już, jest to taka próba na siłę by wszystko połączyć, by w jakiś sposób się to trzymało.... jak w nadagaskarze 2, spróbowali to chwycić na ślinę i kilka rolek scotch-a ale jakoś się im nie udało
  • 0

#126 SiLenT

SiLenT

    Redakcja GHN

  • VIP
  • 271 postów
  • MiastoBialystok

Napisano 22.03.2009 - |00:54|

Mylisz się i to całkowicie. Czytałeś kiedyś dzieła twórców SF? Wszyscy oni piszą, w którymś momencie swojego życia o bogu i boskości. Asimov i Silverberg tak w zasadzie zaczynali. Herbert poświęcił zycie na przedstawienie własnej filozofii, Asimov stworzył własną interpretację Biblii, ale nigdy żaden z nich niczego nie narzucał, a całe to ich pisanie o bogu, sile wyższej było zawsze pretekstem do przemyśleń i dyskusji. Nazwa Science-Fiction to nazwa dla filozoficznych rozpraw, które zostały zamaskowane historiami o wojnach kosmicznych, statkach, obcych cywizilacjach itd, a dopiero znacznie później zaczęło być utożsamaiane ze wszystkim gdzie właśnie pojawiają się obcy, kosmos, planety i statki etc. SF to nie jest racjonalizacja! To dzisiaj nam się tak wydaje, bo zestawiamy SF z obecnym Fantasy, które również odeszło całkowicie od swojej pierwotnej formy, która nijak się ma do początków, czyli do Tolkiena i LeGuin, między innymi.

Piszesz o naukowej fikcji. Tak, taką otoczkę się tworzy, ale to nigdy nie przeszkodziło klasykom SF naginać całą rzeczywistość do swoich celów. Niemalże nieśmiertelny Bóg Imperator Herberta, bóg ludzi i bóg maszyn Simmonsa, takie dwa małe przykłady.

Ty najwyraźniej nie rozumiesz SF. Jeśli chcesz bierz dosłownie słowa o bogu z BSG, czy z Hyperiona lub Diuny. Ale siłą SF od zawsze jest jej wieloznaczność i symbolika. BSG to nie Prison Break gdzie wszystko jest dosłownie. Jeśli szukałeś dosłownych odpowiedzi w BSG to źle trafiłeś. Nie tak działa science-fiction. To nie Stargate, gdzie masz wszystko zawsze wyjaśnione.

I tak, w nauce jest miejsce dla boga. Ja jestem ateisą, ale dla ateisty to pojęcie istnieje i ma wiele znaczeń. I żadnym z nich nie jest "siła wyższa". Jeszcze raz przypominam Ci, że twórcy science-fiction, tego prawdziwego SF prędzej czy później pisali o bogu. Jak to sie ma to Twojej Stargate'owo-Honor Harringtonowej definicji SF?

Czytałem, widocznie z tego co wcześniej w tym całym temacie napisałem nie zauważyłeś. Heh, podoba mi się to co napisałeś, w końcu konkretna wypowiedz, umiesz operować słowem. Z tego co czytam, widzę ze czytaliśmy co najmniej kilka podobnych książek. Ja rozumiem koncepcje boga w SF, wszytko to jest fajnie, np uwielbiałem ją w "odysei kosmicznej 2001" tam tez była silą wyższa itd. I cała tego koncepcja była dla mnie genialna.
Podoba mi się w to np. w jaki sposób starasz obalić moje argumenty przy użyciu "Stargate'owo-Honor Harringtonowej definicji SF", dobre, dobre. Chętnie bym z tobą o tym porozmawiał bo widzę że nie jesteś kolejna pacynka na tym forum, tyko kimś ze swoim zdaniem. Może spotkamy sie na zlocie w maju?

PS: heh jest to mój ostatni post w ciągu następnych 5-6h, napisanie tego postu już stanowiło duże wyzwanie, alkoholizowanie się w akademiku jest za częste :/
jak dam rade uzupełnienie ten post o bardziej wartościową wypowiedź
  • 0

Greed is eternal.


#127 emef

emef

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 6 postów

Napisano 22.03.2009 - |00:55|

Mnie zastanawia jak można robić SF nie będące do prawdziwym SF, intryguje mnie to, nie no generalnie wiem o co chodzi, tzn o SF z dozą fantasy, tylko jeśli bym o tym wiedział na początku to przy zakończeniu z bogiem nie miałbym pretensji. A tak przez 4lata dałem się wodzić za nos. Widocznie za dużo wymagam. Bo ja bym chciał: jak oglądam fantasy to "legend of the seeker", a jak SF to konkret fabula z racjonalnym umieszczeniem technologi.

To tak jaki z uniwersalnym proszkiem do prania, nie wypierze dobrze ani białego ani czarnego, bo coś co stara się być wszystkim naraz jest w zasadzie niczym. Jest nijakie. Ergo tzn. że jest złe.


Zupełnie, zupełnie nie rozumiem takiego podejścia. Ocena serialu pod względem czystości, wierności jakiemuś założeniu czy kanonowi, że to musi być pure sf albo fantasy. Ze takie założenie musi być jasne od początku. Serial jest dobry jak jest dobrze zrobiony, fabuła jest ciekawa, postaci etc, a nie bo pasuje do schematu. To jakis autyzm.

Co do wodzenia za nos przez 4 lata. Przez caaały serial były wątki wizji, proroctw - jednoczęsnie nie było żadnych sugestii, że stoi za tym jakiś materialny, racjonalny czynnik. Naprawdę, jak tłumaczyć np. wizję tej wieszczki na New Caprice? Jakby ktoś mi tutaj wyjechał z z racjonalizacją za pomocą, bo ja wiem: nanochipow czy nadajników PSI, czy czego tam, to by było ZUO.

W zasadzie możemy się umówić, ze BSG była gównianym serialem science fiction, ale wyśmienitym serialem w kategorii ogólnej.
  • 0

#128 Gaj

Gaj

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 708 postów

Napisano 22.03.2009 - |01:13|

To coś co miało być końcem serialu oceniłem na 5 i to ze względu na litość dla własnego sentymentu.

Pozostaje tylko wielki żal, że naga osobliwość nie okazała się chętna do przemówienia i działania - najlepiej w formie boskiej i koniecznie nagiej Caprici 6.

Idiotyczny atak garstki szalenców na wielką bazę potężnego wroga. Potem jest rAmbo V i znajdują dziewczynkę hybrydę i się cofają. Z końcówki BSG włąściwie naprawdę nie wiadomo po co komu ta dziewczynka, ale skoro autorzy pół serialu wmawiali nam jaka to ona jest ważna to fajnie, że ją odbili i potem już mogli sobie zrobić jump do fajnej nowej ziemi. Ogólnie jest fajnie, bo dużo jest strzelania i fajnych póz typu idę z giwerą jak Arnold i zaraz kogoś rozwalę. Źli są głupi i giną jak należy, a dobrzy są mądrzy i dobrzy, więc giną zawsze tylko nie znani nam bezimienni dobrzy...

Statek złom po gigantycznym ostrzale jest wbity w obcą bazę, ale dzielnie się trzyma, a w nim nasi dzielni herosi przez telefon kablowy krzyczę rozmaite ciekawe rzeczy do innych herosów, którzy zdaje się, że też w kurzu i dymie słuchają przez telefon kablowy pierwszych herosów. Inni herosi biegają sobie w obecej bazie po wyjściu z wbitego BSG. Komunikacja telefoniczna oraz konwencja Commando/Rambo kwitnie. Dużo ciekawej formy, ale treści za grosz w tym nie ma.

W końcu dowiadujemy się, że wątek Opera House jest snem wariata, a raczej znarkotyzowanej starszej pani, której wnętrze pokoju kontroli Battlestara na haju zmienia się w Opera House. To nie jest nawet zabawne - to jest po prostu wymiar głupoty i bezradności twórców. No więc w Opera House nasi FF stają dzielnie u góry, żeby pasowało do wcześniejszych wizji, mały szkopuł, że 1 jest w wannie przemilczmy bo liczba 5 osób się zgadza. Właściwie wannę można postawić i założyć jej habit. To, że wcześniej w Opera House chodziło o niemowlę, że przejście przed drzwi zawsze kończyło scenę to już pomińmy. Twórcy starali się jak mogli i coś tam sklecili co dla starszej Pani na haju starczyło do urzeczywistnienia wizji, którą nas i kilku bohaterów nękano od 4 lat.
Nie sposób też nie skomentować, że cała ta bajeczka z operą była zbędnym dodatkiem w serialu - skoro to tylko narkotyczne wizjonertswo pewnej pani i opera-jumbo niczemu nie służyło w finale... Po prostu to mostek BSG i tyle. No, ale było miło i fajnie trzy lata pokazywać ludziom fajne i miłe kolorki wnętrza Opery i sugerować coś na kształt metafizycznego przesłania i fundamentalnej tajemnicy Opera House. LOL.

Zły Janek/Cavil negocjuje ostro z dziewiczo dzielnym Baltarem, który nie wiadomo czemu ma coś tutaj do powiedzenia, a herosi na czele z Adamą nawet grzecznie przestają dowodzić bałaganem i przestają gadać z kumplami przez kablowy telefon. FF i herosi oddają negocjacje koledze Baltarowi, który definiuje nam standardy bogo-jumbo w BSG. To jest kwintesensja całej wizji BSG?!

Przedzielna, nie wiadomo co, Kara wstukuje parametry skoku FTL z piosenki, którą słyszała w dzieciństwie od taty, nie Daniela. Którą zresztą mała dziewczynka jej zapobiegliwie narysowała. Kara, nie wiadomo co, ze swoim szefostwem jak widać nie komunikuje się poprez kablowy telefon tylko przez małą dziewczynkę oraz tatę.

Dzięki cudownie wstukanemu kodowi niedobitki floty skaczą sobie do właściwej ziemi. Wszyscy są szczęślwi, że znaleźli wreszcie fajną plaentę, gdzie jest zielono i jest dużo biegającego na wolności białka oraz rosnących w słoneczku witamin. Dlatego herosi, którzy ostatnio zmasakrowali wrogą bazę razem z niecałkiem herosami, którzy niechcieli nadstawiać tyłeczków w ataku na bazę wroga, wysyłają całą swoją flotę prosto w lokalne słońce, żeby w pełni cieszyć się nocami na sawannie, bez paliwa, bez broni, bez pralek, bez kuchni. No i może żeby nikt nie uciekł - oczywiście poza tymi, którzy posiadają umiejętność znikania. No totalny hippisowski sen i raj. Czysta przyroda, czysta ludzkość i czysta miłość wśród innych szczęśliwych i sikających w krzaki kolegów, którzy po tygodniu noszenia tych samych ciuchów są jeszcze bardziej pociągający i piękni. Precz z techniką i WC :) .

ALe na razie nikt się nie martwi tym co prozaiczne tylko ekipa chodzi to tu to tam i tłumaczy sobie jak to fajnie, że są w fajnym miejscu i nie muszą już latać złomem i odbijać nie wiem komu i do czego potrzebnej poza rodziacami małej dziewczynki etc...No i w ogóle te sarenki są fajne, a lokalna konkurencja w ałńcuchu pokarmowym łazi z dzidami czyli lajcik.

Heros zwany Kara nie w pełni podziela kibucowy entuzjazm pozostałych herosów i podstępnie w odpowiednim momencie znika w dosłownym tego słowa znaczeniu. Koleżeństwo które Kara wykręciła na mieszkanie w lesie nie ma tej sposobności ponieważ zdaje się, że nie są aniołami albo nie potrafią znikać. Niemniej ponieważ nie mamy pojęcia czemu Kara zniknęła to i nie możemy wykluczyć, że reszta ekipy jak się zorientuje co to jest pora deszczowa albo stado polujących lwów też zacznie znikać - no w końcu ludzka rzecz zdanie zmienić i zniknąć. No, ale to już spekulacje.

Wszystko co na ziemi to działo się 150.000 lat temu, gdzieś zdaje się w okolicach afryki sądząc po faunie lub Nowej Zelandii sądząc po krajobrazach. No spoko. To, że logika by raczej sugerowała ok. 15.000 lat to już pomińmy bo mogli się producenci walnąć o zero, a zresztą skoro i tak nic nie da się logicznie wyjaśnić w tym serialu i połączyć to i 150.000 czy 150.000.000 lat nie gra już roli.

Cala ekipa Cavila nie wiemy co porabia, sporo dobrych, a sporo dzielnych tosterów poleciało sobie szukać innej fajnej planety - jak rozumiem najchętniej pełnej biegających wolno źródeł energii i koniecznie z ładnymi widokami, aLe bez ludzi i homoidalnych cyberkolegów.

Baltar przeszedł długą drogę, aby na jej koniec niczym tatuś zostać farmerem. Jak wiemy na koniec Baltar stał się dzielny i dobrze ponieważ bardzo mu się to przyda. Postawienie od zera farmy i całego farmerskiego gospodarstwa na pewno wymaga wiele dzielności, więc lepiej wcześniej zacząć być dzielnym. No, ale mając fajną laskę łatwiej się farmeruje od zera.

Lokalna ludność jeszcze nie wie, że wkrótce spadnie na nich łaska i szczęście bycia ucywilizowanym i kopniętym genetycznie do przodu. Nieświadomość ich szczęścia przypomina nieświadomość ludów ameryki północnej po przybyciu hiszpanów. Ale to już zapewne drobiazg dla twórców.

Dowiedziałem się, że jakby brat Lee nie gadał przez sen to Lee by przeleciał jego narzeczoną oraz że Lara Roslin nie lubi z z byłymi studentami spać więcej niż raz, ale dobrodusznie zapewnia ich, że byli dobrzy w łóżku. Ludzka kobita...

STarszy Adama jak zresztą podejrzewałem nawet jak rzyga po wódce to patrzy i kocha gwiazdy. Tu chcę wyrazić swój sprzeciw bo wg mnie jak jest się nawalonym to myśl o lataniu BSG i w ogóle o lataniu tylko dobija i wzmaga procesy opróżniania zepsutego układu pokarmowego. Stary Adama chyba jednak lubi wzmaganie i sadystyczne przyjemności ponieważ z lubością popatruje w niebo podczas wyniotów. OK

Ogólnie ciężko mi było obejrzeć ostatni odcinek do końca. Scenki rodzajowe mi się nudziły i dłużyły. Jedni znikają bez słowa wyjaśnienia, inni długo i efektownie umierają podczas latania raptorem, inni spalają się w słońcu. W efekcie i tak nic nie wiemy. Nic nie zostało wyjaśnione w sposób logiczny i czytelny, ale na to straciłem ostatnio nadzieję, więc zakończeniem się nie zawiodłem. Spoko.

Niechce mi się w sumie już zadawać, ale niesposób uciec od niewygodnych pytań jak o to:
Czy ludzie 150.000 lat później są potomkami Hery czy cylonów z ekipy ekologicznych hippisów czy może potomkami ludzi z Koloni, a może to i tak są potomkowie towarzystwa nejtywnych dzido-polowaczy?! A może to jakaś urocza mieszanka wszystkich z wszystkimi?
Gdzieś w kosmosie żyją dzielne i dobre blaszaki oraz złe i też dzielne inne blaszaki i potomkowie Cavila?!
Czy koło się przerwało czy jednak zaczyna na nowo?
Czy całe to bogo- jumbo miało plan czy cyloni mieli plan?
Kto i kiedy w końcu gdzieś latał parę tysięcy lat temu i dlaczego?
Czy stara pierdząca o zagładzie hybryda ściemniała czy się była uprzejma pomylić?
Czemu Kara Trace sobie zniknęła i czym była?
Te Head typki to co to było - kumple Kary czy jej szefowie? Czy aby Leoben w jakimś odcinku też nie był w wersji Head bogo-jumbo?
Po cholerę był Baltarowi ruch feministyczno-metafizyczno-charyzmatyczny i co niby mają jego laski robić na eko ziemi?
Co zostało i co się dzieje na 12 koloniach Kobolu i na nim samym?
Czy numer 3 sobie uparcie pozostał na nieekologicznej ziemi i czy na pewno sam?
Tych pytań jest o wiele więcej....
Czy dobrze widziałem, że Sama kumple wysłali z resztą flotowego złomu w słońce i Sam był włąściwie z tego zadowolony bo z wanną nie mógł na eko ziemi za bardzo się komponować?
Czy dobrze zrozumiałem, że w 1 z ostatnich scen widzieliśmy, że BSG polega na tym, że prodecent moore widzi anioły na ulicach USA i stąd jemu wystarcza to co zaprezentowałw finale?


Czemu head six i baltar nie mogli koordynatów do fajnej nowej ziemi dać wcześniej Baltarkowi, Karze i w ogóle wszystkim herosom. Przecież można było je podrzucić na karteczce albo podyktować przez fajny czarny, kablowy telefon. Koniecznie trzeba było, żeby Baltar stał się dzielny i dlatego wreszcie można było polecieć tam gdzie jest fajnie i ekologicznie?! Ja nie widze nic specjalnego w tym dlaczego akurat teraz i tu Kara wstukała kod do FTL? Po cholerę było się wozić tyle po kosmosie? Co się takiego stało poza tym, że Laura widziała na haju w sterowni BSG dekoracje Opera House??? Tyrol dowiedział się, że jego żona i kumpela od 2 tysięcy lat zabiła jego ostatnią kilkuletnią żonę - no fajnie, ok?! Chłop się zdenerwował i zabił starą żonę na miejscu. DLatego za karę - Kara wysłała Tyrola i resztę do facetów z dzidami, żeby się z nimi zjednoczyli?! No bo jego działanie i morderstwo w afekcie właściwie bardzo dobrze by się komponowało z plemiennym poczuciem of justice - tubylców na fajnej ziemi. Ja nie rozumiem co się takiego stało, że nagle już mogli i dzielnie polecieli sobie na nową fajną ziemię. Kara przecież powinna wcześniej kojarzyć nuty jako ciągi cyfr i mogła je skojarzyć z koordynatami skoku FTL. Żeby się jej to udało musiało się pół BSG rozwalić, być dużo kurzu i dymu. Tyrol musiał zabić Tory. Nie lepiej było Karę nahajaować jak Laurę - sporo by producenci zaoszczędzili na kosztach dymu i kurzu. Eh.

Ciekawym skąd Pytia dzielnie skombinowała sobie proroctwa. Ale to już pikuś. Bo wg mnie nic zakończenie nie wyjaśniło, NIC. Metfizyczne mumbo-jumbo, w tym ze znikającą Karą, jest naprawdę totalną olewką widzów i porażką producentów. Wysadzenie 38 tys ludzi na golasa na obcej planecie to przepis na ich wybicie od chorób. głodu i nędzy. Dlaczego akurat teraz się udało znaleźć tą ziemię i wbić te koordynaty??? Jestem bardzo chłodno na nie. To po prostu jest żałosne.

Czytałem, że niektórzy porównują BSG z Babylon 5. Wg mnie jest to nie na miejscu. B5 miał logikę zamiast bogo-jumbo i aniołów. Pierwsi i inne rasy miały sensowny wymiar w porządku świata. Tu nic takiegio nie da się powiedzieć. To inna półka. BSG to jakiś bełkot pseudo społeczno-dramatyczny bez żadnego sensu, bez logiki, ale z na pewno z dużo lepszą oprawą graficzną i przede wszystkim muzyczną. Jak już wcześniej przewidywałem zakończenie będzie ala Matrix i smutno stwierdzam, że jest dokładnie tak jak mówiłem. W finale dostajemy długo i męcząco umierających ludzi, zero sensu i logiki. Furtka do kontynuacji jest właściwie otwarta. Walka końcowa jest efektowna i głupia do granic pojemności ludzkiego mózgu. Po fajnej walce długi nudno wszyscy z wszystkimi chodza po łące i mają smutne miny bo muszą szukać nowej roboty - ta się skończyła.

Chciałbym być dobrze zrozumiany. Niezależnie czy wyjaśnienie świata BSG polega na roli bogów czy jest czysto meterialistyczne to chodzi o to, żeby miało jakiś sens, a opowiadana nam historia była spóljna i sensownie się wpisywała w jakikolwiek sposób wyjaśniania. Jak bogowie to chciałbym wiedzieć o co im chodziło, jak wpływali na historię i co chcieli osiągnąć, co z Karą etc... Podobnie jeśli to materialistyczny świat bez bóstw czy sił wyższych chcę sensownej i logicznej opowieści wpisującej się w ten deseń. A tak to wychodzi włąśnie bogo-jumbo bełkot w scenerii SciFi, który jest po prostu bełkotem bez ładu i skłądu, bez powiązania wydarzeń w logiczną całość, a całość działań, poświęceń i przemian bohaterów jest bezcelowa, bezsensowna - patrz ruch religijny Baltara czy różnice w wyznaniach ludzi i cylonów... Wg mnie na podsumowanie serialu spokojnie można stwierdzić, że czas poświęcony BSG to czas stracony dla ludzi oczekujących spójnej i atrakcyjnej wizji i fabuły, a cały stworzony świat, cała ta historia jest o niczym.

Dobrze, że BSG się skończyło. Pa.

Użytkownik Gaj edytował ten post 22.03.2009 - |03:21|

  • 1

#129 malcolm_x

malcolm_x

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 17 postów

Napisano 22.03.2009 - |01:29|

Bardzo trafne uwagi, z racji tego, iż jest późna pora nie tłumaczę tego, zrobię to w terminie późniejszym:
Najgorsze jest to, że takie głosy to większość, więc nie jest różowo

"It's not JUST about the characters, stupid. Strong characters without a solid plot is reality television (ie: all drama, no substance). A fantastic plot with poor character development is shallow. You need great characters as part of a good, solid story to make something truly great. After season 2 the writers for BSG lost focus on the story in favor of the characters, and the show deteroriated as a result.

In the end there was not point to BSG. It would seem from the final episode that they were trying to make a point. But it was too late and too little because so much they had done had done in the series had been made pointless.

Hera, pointless. The child was a MAJOR focus of the latter series, yet she lead nowhere. At most it could be said that it was the fight about her, not her. They tried to close this point by the artile from 150,000 years later saying she was the missing link (essentially). Lame.

The opera house dream, pointless. This dream was referenced so many times and it just turns out to be them running around Galactica looking for Hera? What? it didn't even effect everything. "We're supposed to take her into the opera house" - ie the bridge. Um, duh. Even if there had never been a dream this would all have occured exactly the same and they would have taken her to the bridge. Pointless.

The "good" cylons, pointless. Their struggle to do the right thing, to work with the humans and to find a way to survive via hera all went nowhere. Instead they decide to camp out with the humans and do what they could to help until they died. Huh? They gave up everything so easily? Totally disengenuious.

The "bad" cylons, not gone but forgotten. The enemy cylons had base ships and a fleet. Even if the colony was destroyed (and that handled poorly) they still existed and would be far more ****** off at the humans and "good" cylons than ever. One single base ship finds Earth and its over. And they didn't need resurection to continue as a race, just for the human cylons to be imortal. The centurious can be built and repaird indefinatley. They will survive.

Starbuck's back story, pointless. They take this journey into Starbuck's past to tell us that she was never afraid of dying, just of being forgotten. Right after they convey this to us, Lee promises that she won't be forgotten and she vanaishes. Then their entire civilization is forgotten and within a couple of generations no one knew Kara ever existed. Hard to get more pointless than that.

Thier lives, struggle & whole civiliation, pointless. They accomplished NOTHING. They went through this epic struggle (for our viewing pleasure) and the result was nothing. There is no evidence they ever existed, no records, no technology, no warnings, nothing. They didn't break the cycle, how could they because the lessons they went though hell to learn were totally lost.

For the series to have been a real success the result needed to be more than nothing. No memory or record of them. No lessons learned. Nothing. They might as well have never existed. Red Caprica at the end said it was statistics that might break the cycle because if the cycle repeats enough times something is bound to happen. Meaning that the previous cycle didn't end it. It had no effect. Their lives, their struggle and all of BSG lead to nothing. By discounting the plot in favor of character development they made all the characters pointless in the end."

Sad, really. They deserved better.
  • 0

#130 Asturas

Asturas

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 95 postów
  • MiastoRovaniemi

Napisano 22.03.2009 - |01:33|

Czytałem, widocznie z tego co wcześniej w tym całym temacie napisałem nie zauważyłeś. Heh, podoba mi się to co napisałeś, w końcu konkretna wypowiedz, umiesz operować słowem. Z tego co czytam, widzę ze czytaliśmy co najmniej kilka podobnych książek. Ja rozumiem koncepcje boga w SF, wszytko to jest fajnie, np uwielbiałem ją w "odysei kosmicznej 2001" tam tez była silą wyższa itd. I cała tego koncepcja była dla mnie genialna.
Podoba mi się w to np. w jaki sposób starasz obalić moje argumenty przy użyciu "Stargate'owo-Honor Harringtonowej definicji SF", dobre, dobre. Chętnie bym z tobą o tym porozmawiał bo widzę że nie jesteś kolejna pacynka na tym forum, tyko kimś ze swoim zdaniem. Może spotkamy sie na zlocie w maju?

PS: heh jest to mój ostatni post w ciągu następnych 5-6h, napisanie tego postu już stanowiło duże wyzwanie, alkoholizowanie się w akademiku jest za częste :/
jak dam rade uzupełnienie ten post o bardziej wartościową wypowiedź


tja, troszkę sarkazmu nie zaszkodziło, czyż nie? ;)

Mnie SF zawsze fascynowało jako właśnie pewien nurt literatury, którego długo nie doceniano. Chyba dopiero ponowne odkrycie Phillipa K. Dicka, które nastapiło po jego śmierci zmieniło postrzeganie science-fiction. Wielu z obecnych forumowiczów z P.K. Dicka zrobiłoby pisarza fantasy, biorąc pod uwagę co i jak pisał. A to klasyk SF! Wizjoner i niestety narkoman.

Ja seriale, które mienią się być science-fiction zawsze traktowałem z przymróźeniem oka. Ot, miła, niezobowiązująca i co najważniejsze niewymagająca zabawa. Co najwyżej często irytująca, vide wiele odcinków SG-1 czy Atlantis, które bardzo lubię nawiasem mówiąc. Do Star Treka nigdy się nie przekonałem. Zawsze miałem wrażenie, że scenarzyści nigdy nie zdecydowali się na konkretną konwencję, czy to miało być prawdziwe SF czy zwykłe kosmiczne bajdurzenie. Wyszedł miks, który mnie nigdy nie zainteresował.

I wreszcie trafiło się BSG, które od początku zdradzało wielkie aspiracje. I na koniec dostałem więcej niż oczekiwałem. Dziwi mnie, że obrywa sie teraz BSG za tę niedomówienia, za symbolikę. Czy na prawdę wszystko musi być wyłożone słowo po slowie jak w Star Trekach czy Stargate? (nie bijcie za Treki, bo zwyczajnie moja wiedza jest nt. ograniczona)

W maju mam za dużo egzaminów.
  • 0
Najlepszy serial? Chyba nie da się udzielić odpowiedzi.
-------
Mój blog
z33k.com

#131 malcolm_x

malcolm_x

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 17 postów

Napisano 22.03.2009 - |01:36|

To coś co miało być końcem serialu oceniłem na 5 i to ze względu na litość dla własnego sentymentu.
Idiotyczny atak gartski szalenców na wielką bazę potężnego wroga. Potem trochę Rambo.
/Ciach/

Podpisuję się pod tym tekstem dwoma rękami nogami i wszystkim tym w czym można trzymać coś do pisania, trafił kolega w sedno z tą analizą
BRAWO
  • 0

#132 Krusty

Krusty

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 675 postów
  • MiastoKalisz

Napisano 22.03.2009 - |01:40|

E tam Ron chcial zrobić coś bardziej bad ass niż na zakończenie DS9, wizualnie piękna rzecz szkoda że taranowanie ala Nemesis jest totalną głupotą.

Zawsze miałem wrażenie, że scenarzyści nigdy nie zdecydowali się na konkretną konwencję, czy to miało być prawdziwe SF czy zwykłe kosmiczne bajdurzenie.


Co proszę, zero sensu w tym nie ma najpierw to zdecyduj się o którego treka ci chodzi. A po drugie nie ma czegoś takiego jak jedyne prawdziwe i słuszne scifi.

Dziwi mnie, że obrywa sie teraz BSG za tę niedomówienia, za symbolikę. Czy na prawdę wszystko musi być wyłożone słowo po slowie jak w Star Trekach czy Stargate? (nie bijcie za Treki, bo zwyczajnie moja wiedza jest nt. ograniczona)


Jeśli się kręci taki serial to tak. Po to się buduje wątki, postacie, twisty by jakoś to wyglądało na końcu. Bo koniec czy się to podoba czy nie musi być logiczną konsekwencją wszystkich poprzednich odcinków.

Użytkownik Krusty edytował ten post 22.03.2009 - |01:47|

  • 0

#133 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 22.03.2009 - |02:14|

Dobra, ja zwykle mnóstwo komentarzy, góra głupot, czytać nawet nie będę bo jeszcze mi żyłka praśnie.



I co, ładny serialik Amerykanie zrobili, nie? No, ładny.

Koncówka rzeczywiście końcówkowata, postarali się z artyzmem itd. Tylko tak chciałem, by walnęli jakieś przewrotne "zakończenie po zakończeniu", ale to też nie było złe. Teraz wszystkim hard SFowcom, ateistom, realistom, malkontentom itd. zrobiło się głupio i pewnie plują na serial, he he he (a ja nie mam zamiaru tego czytać! Zdrowia wam nie szkoda?). Pamiętam rozmowę, niemal kłótnię w której Jonasz był oblegany (jeden z użytkowników) i wrzucany do kotła za myśl, że może za tym wszystkim stoi tradycyjna siła wyższa. No i co, głupio wam teraz, co? Niah niah :) Burn. Czekajcie, oliwy wam doleję. Ooo, ładnie. Burn.

Ja od dawna, od półtora roku chyba, czyli od momentu gdy zacząłem oglądać BSG obstawiałem, że będziemy mieli do czynienia z bogami. Tylko że spodziewałem się raczej wyjaśnienia rodem z SF. A tutaj-przewrotne otwarte zakończenie/wyjaśnienie (przewrotne, bo was przy kur** bierze! czy ja już mówiłem "burn"?)

No, ale malkontenci, plujki wy moje forumowe, jeszcze jest możliwość wyjaśnień. Caprica się zbliża i choć ma mieć środek ciężkości gdzie indziej, to jednak możliwe że swoich wyjaśnień tam szukać będziecie i je znajdziecie. Na co liczyliście? Że w momencie gdy ma startować spin-off twórcy zdradzą wszystko? to jest, pewnie im nic nie zostało, ale my mamy inne wrażenie. No, niektórzy, ci co teraz nie płoną.

Zakończenie jest o tyle niezłe, że każdy może znaleźć sobie w nim coś swojego i po swojemu to obkręcić. Komuś wystarczy, że to Bóg. A ktoś inny pójdzie szlakiem nieco bardziej wyboistym ale zgodnym z SF i stwierdzi, że to osobliwość z pierwszego cylon breeding z pierwszej Ziemi. Dla serialu na jedno wychodzi.

Chciałoby się wstawić 10/10, ale nie mogę. Mimo wszystko lekko polecieli w taniochę, w kulki i co tam choć jakże ładnie im to wyszło...
9.5/10

Gromy na BSG za końcówkę, która nie daje definitywnych wyjaśnień chyba będą leciały do końca naszych dni, Amen.


EDIT:

Bogowie należą do świata fantasy i nic tego nie zmieni. Jednym słowem twórcy wyciulali nas na początku i ciulali przez 4 lata...

Nie, żebym czuł sie obrażony razem z innymi chorymi umysłowo ludźmi, ale przydałoby się, żebyś zbastował człowieku.

Jak mądrze napisał Asturas-to jest, było i będzie SF. Tylko nie takie w którym np. wiara jest tylko i li efektem działania mózgu, który bo właściwie oceniać co zrobił, a czego nie, co jest ważne z zebranych informacji/sygnałów a co nie, wywoływał skłonność do wierzenia w -jak to by ujął Dr. House-zmyślonych przyjaciół.

Jeśli ktoś odczuwa "mściwa satysfakcję", bo upierał się że BSG to nie SF, to przykro mi to mówić, ale nie wie co to SF i jego wiedza z tego zakresu jest żenująca. Aha, ja wypowiadam się lekceważąco o Treku i B5, dla mnie to miernoty choć z wielkimi zasługami. I co, dekapitacja?

Miałem nie czytać tych waszych komentarzy, Jezuuuuu... "I Znowu nie jestem k** asertywny!" ;)

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 22.03.2009 - |03:23|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#134 Klapaucjusz

Klapaucjusz

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 33 postów

Napisano 22.03.2009 - |04:05|

Zakończenie 9. 9,5 za cały serial. A jeszcze odcinek temu dał bym 10. Zamotali się twórcy. Już w Last frakkin special dali nam znać, że od początku nie mieli wizji jednej spójnej fabuły, ale zmieniali ją wciąż reagując na gusta widzów i dzięki temu będać zawsze ich w stanie zaskoczyć. Zaskakiwali nas więc co i rusz, wprowadzając super interesujące wątki, których teraz nie potrafi logicznie zamknąć. I nie chodzi o podawanie wszystkiego na tacy. Ale skoro wyjaśnienie jest dane - Wola Boga to miło byłoby wiedzieć jaka więc ta wola jest? Brak informacji po kiego grzyba gnano ich aż do nowej ziemi, skoro cykl nie został definitywnie zamknięty. Nie lepiej było pozwolić im zostać na starej Ziemi, sprytnie kierując Cylonami tak żeby ich nigdy nie znaleźli? Albo kierując akcją by do wojny nigdy nie doszło? Oczywiście można powiedzieć, może Bóg nie chce odbierać nam wolnej woli, ogranicza się do kierowania nas. W takim razie dlaczego jego kierowanie prowadziło przez tą małą hybrydę? Przecież okazała się kompletnie zbędna skoro można się krzyżować z prymitywnymi tubylcami. Pozbycie się statków , sprzętu to najbardziej nierealistyczna rzecz, bzdura. Jak zawsze serial był realistyczny jeśli chodzi o zachowanie ludzi, tak teraz zaserwował klęskę. Co do samej koncówki, myślę że twórcy chcieli pokazać że jednak cykl jest tworzony na nowo. Prawda, wykorzystujemy technologię w zły sposób, sama technologia nie jest ani zła ani dobra. Ale pozbycie się floty sugeruje że to technologia jest zła. Jestem wielkim fanem B5 - najspójniesza fabuła ever, treka-najciekawszy najbardziej rozbudowany universe i najwiecej zaslug dla rozwoju sci-fi, farscape-za urok i specyficzny klimat, z nich wszystkich uważam że BSG jest najlepszy. To najlepszy serial jaki kiedykolwiek powstał. Dobrze waże swoje słowa. Wczoraj jeszcze myślałem że nigdy już nic niepowstanie na miare BSG, ale teraz po ostatnim odcinku widze, ze może jeszcze powstać.BSG jednak jest wielki. Zrobił się tak wielki że twórcy nie podołali jego zakończeniu. Tak to jest gdy od początku wpaja się nam że "they have plan" podczas gdy samemu żadnego się nie ma jak historie zakończyć. Będzie mi brakowało Battlestara.
Mam do was pytanko, bo nie rozumiem jednego: co mają znaczyć ostanie słowa Baltara "silly me". Oglądam i oglądam na nowo i nie kapuje.. Zaraz po "It doesn't like that name" mówi "Silly me, silly, silly me". Kto zczaił o co biega?!
  • 0

#135 inwe

inwe

    Starszy chorąży sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 968 postów
  • MiastoŻory(Śląsk)/Wrocław

Napisano 22.03.2009 - |08:18|

Zaraz po "It doesn't like that name" mówi "Silly me, silly, silly me". Kto zczaił o co biega?!


ja bym powiedział(chociaż moja interpretacja naciągana), że to hint, że siła wyższa w serialu to nie Bóg jako Absolut; raczej jak coś potężniejszego niż to co do tej pory znaliśmy, jakiś Szachista, ale nie Twórca Zasad Szachów, że się tak wyrażę :D; słowa Baltara IMHO to po prostu fakt, jak łatwo o tym zapomnieć;

Aha, ja wypowiadam się lekceważąco o Treku i B5, dla mnie to miernoty choć z wielkimi zasługami. I co, dekapitacja?


masz szczęście, że nie mam siekiery ew. topora katowskiego pod ręką; Treka daruje, B5 nigdy B) ;

Jeśli ktoś odczuwa "mściwa satysfakcję", bo upierał się że BSG to nie SF, to przykro mi to mówić, ale nie wie co to SF i jego wiedza z tego zakresu jest żenująca.


powiedziałem w tamtym wątku: nie w sensie TELEWIZYJNEGO SF; nie w sensie B5, Treka, SG, Farscape'a, Kosmosu 1999, Andromedy(chociaż to żałosny serialik); książkowe SF łyka takie wątki jakie są w BSG i nawet się nie spoci;

i nie Sakramentos, pozwolę sobie nie zgodzić się, że moja wiedza z tego zakresu jest żenująca, chociaż do miana eksperta też nie mogę pretendować;
  • 0
Najciemniej jest pod jabłonią.

Est modus in rebus

Horacy

Prawda ma charakter bezwzględny.

Kartezjusz

Przyjaźń, tak samo jak filozofia czy sztuka, nie jest niezbędna do życia. . . Nie ma żadnej wartości potrzebnej do przetrwania; jest natomiast jedną z tych rzeczy, dzięki którym samo przetrwania nabiera wartości.

C.S. Lewis

#136 rotofartuch

rotofartuch

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 55 postów

Napisano 22.03.2009 - |09:35|

A wiecie co jest najlepsze? Że aby poznać największe tajemnice naukowe cylonów, wystarczy wsadzić ręce do wanny...
  • 0

#137 Gordon

Gordon

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 19 postów

Napisano 22.03.2009 - |09:53|

Ech chyba dolacze do kilkunastu osob ktore nie wystawily 10 i ostatni odcinek ocenie na 8,5 czyli calkiem dobrze ale z drugiej strony bez rewelacji. Spodziewalem sie jednak czegos innego i nie mam na mysli tutaj tego ze przeszkadza mi Bog ( bo on od pewnego momentu wydal mi sie w zakonczeniu konieczny i ciesze sie ze go umiescili, choc wolal bym mniej nachalna forme ... ), po protu samo zakonczenie nie wydaje mi sie interesujace. Pomysl jakiego chwycili sie tworcy byl juz wlakowany przez fanow setki razy i rzadnym zaskoczeniem byc nie mogl, a od tego odcinka wlasnie jakiegos zaskoczenia i BLYSKOTLIWEGO pomyslu oczekiwalem. Jak dla mnie idealnym materialem do porownan jest odcinek w calosci poswiecony Ellen po jej odrodzeniu na BS Cavila. Tam w sumie bardzo proste ( czytaj nieskomplikowane ) rozwiazanie bylo jednoczesnie wlasnie zaskakujace, mialo w sobie ta doze tajemniczosci. Po prostu spodziewalem sie czegos ciekawszego, a tak sama "idee" serialu przyjalem bez zadnych emocji.
Mam tez tworcom za zle rozwiazanie sprawy z Kara, wlasciwie ciezko tu uzyc slowa "rozwiazanie", to po prostu pojscie na latwizne i stwierdzenie "Bog tak chcial". Wlasnie na jej przykladzie widac najlepiej jak nie powinna wygladac boska ingerencja w serialu. Zamiast subtelnego poszturchiwania i drobnych niuansow ( tak jak head six ktroa od poczatku, krok po kroku urabia Baltara na swoja modle aby ten w finale mogl powiedziec jeden monolog ktory uratowal Here ), dostajemy poterzne "walniecie" z subtelnoscia godna dresiarza. A to sie Kare wskrzesi, a to nagle wgra jej do glowy jakas melodie, a to kaze narysowac mglawice. Gdyby takie podejscie zastosowac do reszty serialu to mozna by ludzkosc w pewnym momencie w ktorym juz zrozumiala ze powinna wspolistniec z cylonami po prostu teleportowac na ziemie i tyle, po co sie maja meczyc, co nam szkodzi jeszcze jeden cod. Po prostu zbyt nachalne i ostentacyjne sa te dziwne wypadki z nia zwiazane a na koniec zostaja podsumowane stwierdzeniem "Bpg tak chcial" .... wysilili sie.
Zeby nie byc tylko na nie powiem ze wiele zeczy w tym odcinku bylo na "plus", szef, opera house, same sceny odbijania Hery, smierc Boomer ( wreszcie :rolleyes: ) i jeszcze troche innych drobniejszych niuansow.

Mimo tego dosc krytycznego ( i przydlugiego :P ) poczatku postu, BSG jako calosc oceniem bardzo dobrze. Po prostu koncowka nie dorasta poziomem do reszty odcinkow. Koncowka wypada po prostu dobrze ot takie sobie 8,5 ....
  • 0

#138 sot

sot

    Chorąży

  • Użytkownik
  • 1 492 postów
  • MiastoNibylandia

Napisano 22.03.2009 - |09:59|

A wiecie co jest najlepsze? Że aby poznać największe tajemnice naukowe cylonów, wystarczy wsadzić ręce do wanny...

Z ludźmi wanna nie działa:P

Od pierwszego sezonu wiadomo o istnieniu jakiegoś boga (czy jakiejś kolejnej strony - nazwa to drugorzędna sprawa) - w finale mamy tylko to potwierdzone. Przecież nie rozwiązali wszystkich spraw za pomocą boga tylko headbaltar i headsix oraz Kare. Od pierwszego sezonu mamy headsix mówiącą do Baltara o tym, że jest narzędziem boga jeżeli teraz macie z tym problemy to do tej pory traktowaliście to jako żart, ignorowaliście to w ogóle czy coś pośrodku?

Ja osobiście wolałem to jako pewnego rodzaju grę gdzie to nie było do końca pewne kim są wizje Baltara i Caprici, ale takie wytłumaczenie mnie w zupełności zadowala.

Naprawdę dziwi mnie to narzekanie, że do samego końca działała np. sztuczna grawitacja skoro nam nigdy nie powiedzieli jak ona działa można założyć że jest to na tyle proste i mało skomplikowane urządzenie że nie ulega ono awarią i/lub jest kilka zapasowych i tyle. W BSG mamy mnóstwo pominiętych wytłumaczeń i tak było od początku - oczekiwaliście że w finale będzie mnóstwo technicznego bełkotu żeby wytłumaczyć jak działają poszczególne systemy? To nie w tym serialu.
  • 0
To miejsce na twoją reklamę.

#139 Freeman2501

Freeman2501

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 103 postów

Napisano 22.03.2009 - |10:21|

Przerażające, że ludzie wściekają się na rzeczy tylko dlatego, że nie dostali odpowiedzi w formie schematu. Większość z padających tu pytań i stwierdzeń (w większości idiotycznych, jak np. "Hera nie odegrała żadnej roli" albo "Kara miała nie być zapomniana, a została zapomniana" czy mój osobisty faworyt: "Bóg") ma swoje wytłumaczenie i to wcale niezbyt głęboko ukryte, jak niektórzy sugerują. Jest kilka rzeczy, które nie trzymają się kupy, ale cóż poradzić - nikt nie jest doskonały. Trzeba mieć takie marzenie, jakie miał Anders.

Skoro twórcy określili na początku serial jako SF, to dlaczego na końcu, w ostatnim odcinku zrobił Fantasy?

Sam go tak określiłeś. Już w pierwszej serii mieliśmy przepowiednie, mityczne strzały Apolla itd. Doszukiwano się racjonalnych rozwiązań jak w przypadku każdej religii, a na końcu się okazało, że "Boga" nie ma. Nie wiemy dokładnie, co to było, ale na pewno nie "Bóg" i nie "wola Boska" w takim rozumieniu, o jakim tu większość mówi.

To nie chodzi o to, że naciągnęli. Oni nigdy nie mieli ambicji na nic więcej.

Jasne, oczywiście. Teraz zacznij jeszcze krytykować czcionkę liter w openingu, też do bani na pewno była.

W dodatku sami producenci nie twierdza ze HeadSix i HeadBaltar to anioly ani ze sa wyslannikami Boga. Twierdza ze sa oni wyslannikami "sily wyzszej" albo "innej sily" co rownie dobrze moze oznaczac ze sa wyslannikami ludzkosci za 1.000.000 lat kiedy to oni zdolali skonstruowac maszyne do podrozy w czasie (a raczej do interakcji z niektorymi ludzmi z przeszlosci jako "wizje").

A ich rozmowa przed kioskiem, i nazwanie siły wyższej bogiem. I jeszcze sarkastyczne stwierdzenie, że nie lubi tej nazwy.


Właśnie z tej rozmowy przed kioskiem wynika wprost, że nie chodzi tu o boga w tym "boskim" znaczeniu.


Edit:

A wiecie co jest najlepsze? Że aby poznać największe tajemnice naukowe cylonów, wystarczy wsadzić ręce do wanny...

Tak jak przewidywałem, stężenie bzdur wzrasta, trzeba się ewakuować.


Pozdrawiam.

Użytkownik Freeman2501 edytował ten post 22.03.2009 - |10:24|

  • 0

#140 rotofartuch

rotofartuch

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 55 postów

Napisano 22.03.2009 - |10:35|

To nie chodzi o to, że naciągnęli. Oni nigdy nie mieli ambicji na nic więcej.

Jasne, oczywiście. Teraz zacznij jeszcze krytykować czcionkę liter w openingu, też do bani na pewno była.

A wiecie co jest najlepsze? Że aby poznać największe tajemnice naukowe cylonów, wystarczy wsadzić ręce do wanny...

Tak jak przewidywałem, stężenie bzdur wzrasta, trzeba się ewakuować.


Pozdrawiam.



To kolejne przykłady pospolitego chamstwa fanatyków serialowych, którzy zmieszają z gównem każdego kto się odważy się skrytykować cokolwiek.
  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych