Odcinek 50 - S03E10 - The Return - Part 1
#101
Napisano 25.10.2006 - |23:30|
#102
Napisano 30.10.2006 - |13:47|
pomysl to byl dawno, gorzej z wykonaniemOdcinek calkiem ciekawy niepowiem. Torche dziwne ze dopiero teraz wpadli na pomysl takich wycieczek przez wrota. A mi cos sie wydaje że ci pradawni to niepradawni bo coś mi sie widzi ze Ci co byli na końcu to były replikatory a co ciekawe to oni byku taj sani ubrani i bez walki sobie miasteczko zdobyli
#103
Napisano 31.10.2006 - |16:36|
Ogólnie bez sensu była cała ta rozmowa...
#104
Napisano 11.11.2006 - |11:18|
+ Nowy sposoób na "skakanie" między galaktykami.
+ O'Neill sie pojawił i to gdzie w Atlantydzie.
+ "tylne wejscie"
++ Rozmowa Weir z Lee o "World of Warcraft"
--- Juz napoczatku było wiadome ze Replikatory zaatkuja Atlantyde
a) 2 czesci odcinka
Przypomnienie poprzednich odcników
#105
Napisano 19.11.2006 - |20:34|
Odcinek mógł dostać 10 ale niepotrzebnie pokazali na początku replikatory. Znów O'Neill w SGA, wielki plus i to w dodatku na Atlantydzie!
#106
Napisano 29.11.2006 - |12:49|
Bardzo aroganckie zachowanie i z bytnia ufność w swoje zdolności.
RDA w Atlantis, no nareszcie znowu się pokazał.
Tunel fajna sprawa ale czy nie zbyt prosta. Przecież można jak po sznurku trafić na Drogę mleczną.
Powinni to jakoś zabezpieczyć. No i skąd wrota czerpią energię (muszą być chyba umiejscowione koło jakiś osobliwości).
No i znowu replikatorki.
Stroje podobne jak i nie takie same, ale w innych odsłonach pradawnych też tak wyglądali, a replikatory to przecież "kopie" pradawnych, wiec pewnie im wszystko jedno co mają na sobie bo to i tak maszyny
Moja ocena 9
Pozdrawiam wszystkich fanów SGA i SG-1
Użytkownik enzo edytował ten post 29.11.2006 - |12:50|
SG: Goauld: Jaffa Cree !!!
SG: Asgard: Greeting
Startrek: Borg: Low you shields, Prepare to assimilate
#107
Napisano 15.12.2006 - |21:33|
Ocena:9
#108
Napisano 22.01.2007 - |15:56|
PLUSY
+ World of Warcraft
+ Jack w Atlantis
+ Nowe połaczenie z Ziemią
+ Pradawni
MINUSY
- Sam początek (odrazu wiadomo ze nasze Replikatorki coś zmajstruja)
- Jak zwykle ciekawe odcinki podzielili na 2 części (moze to i dobrze)
Oby tak dalej
#109
Napisano 12.03.2007 - |08:56|
Nie podobała mi się arogancja Pradawnych.
Dlai nakaz eksmisji, nie będąc zainteresowanymi, co się działo przez 10 000 lat.
Akurat ten odcinek bez wyrazu.
#110
Napisano 16.06.2007 - |22:46|
Bylem swiecie przekonany, bazujac na "previously..." ze statek "pradawnych" to sztuczka replikatorow. A tu taka niespodzianka - okazuje sie, raczej, ze pradawni to na prawde pradawni...
Kilka bledow formalnych:
- przy predkosci 0,999 predkosci swiatla czas zwolni w statku zaledwie 22x, tak wiec w statku nie mial prawa nikt zyc, potrzebna by byla wieksza predkosc rzedu co najmniej 0,999999 predkosci swiatla wtedy czas w statku zwolnilby o 707 razy, czyli mineloby zaledwie kilkanascie lat od wylotu.
- jakim cudem w ciagu 10000 lat statek pokonalby polowe dystansu rzedu 3 mln lat swietlnych?
foe (małpa) cinet (kropa) pl
#111
Napisano 23.09.2007 - |22:39|
Użytkownik teyla edytował ten post 23.09.2007 - |22:52|
#112
Napisano 22.09.2008 - |14:41|
Ocena: 9/10.
#113
Napisano 04.04.2009 - |00:36|
#114
Napisano 04.04.2009 - |10:40|
BTW, w SG-1 były przykłady tworzenia Wrót przez inne rasy.
Użytkownik Nom edytował ten post 04.04.2009 - |10:41|
tát savitúr váreniyam
bhárgo devásya dhimahi
dhíyo yó nah pracodáyat
#115
Napisano 11.09.2009 - |18:17|
#116
Napisano 17.06.2017 - |19:44|
50 jubileuszowy odcinek SGA. Odcinek powrotów do Atlantis. Powrót Pradawnych, Replikatorów, Richard Dean Andersona i naszej dzielnej drużyna wbrew wszystkim przeciwnością.
Koncepcja naukowa (+)
Główny zamysł odcinka polegał na tym by nasza drużyna spotkała się z prawdziwymi Pradawnymi. Cała reszta okoliczności została dobudowana fabularnie pod ten moment. By taka możliwość mogła zaistnieć scenarzyści zaaranżowali pewne okoliczności które by wytłumaczyły jakim cudem ponownie bylibyśmy w stanie odkryć grupę zagubionych Pradawnych który nie wrócili na Ziemię tysiące lat temu, albo jeszcze do tej pory nie ascendowali. Z pomocą przychodzi nam pokłosie szczególnej teorii względności Einsteina w postaci dylatacji czasu (zjawiska jakże prawdziwego a jednocześnie abstrakcyjnego przy naszej normalnej ziemskiej egzystencji). Zwracanie uwagi na takie zjawiska i przedstawianie ich w serialu fantastyczno–naukowym jest esencją tego gatunku. Pobudza wyobraźnie, zachęca do dyskusji. Znaczna część dyskusji fanów od razu próbowała rozłożyć na czynniki pierwsze stwierdzenia McKay, który przedstawiając zaokrągloną liczbę procenta względem prędkości światła statku. Grono osób wytknęło że współczynnik brany dosłownie byłby za mały na pokonanie takiej odległości w takim czasie. Drugi fakt jeszcze jednak usprawiedliwia wydarzenia – mianowicie awaria hipernapędu w trakcie podróży. Finalnie jednak wykorzystywanie takich koncepcji fizycznych zawsze pozytywnie wpływa na odbiór… nawet jeżeli to jest dla fanów próba sprawdzenia czy oby „obliczenia” się zgadzają.
Solidny fundament (+)
Po drugie żeby spotkać Pradawnych osobiście trzeba było przygotować w miarę odludne miejsce. W tym celu przygotowano koncepcje mostu międzygalaktycznego McKey – Carter. Koncepcje która była nam zarysowana w kilku odcinkach wcześniej. Ciekawe spięcie dwóch światów uniwersum SG wytłumaczone koniecznością oszczędzania ZPM. Widowiskowo wygląda stacja pośrodku dwóch galaktyk (oczywiście zastanawia trochę skąd oprócz galaktyk tyle wyrazistych gwiazd w okolicy, ale może to inne galaktyki?). Producenci jednocześnie przyznali że reżyserując zawsze zostawiają miejsce na animacje i w ich wyobrażeniu 20 sekundowy czas to bardzo duży okres czasu na animacje. Gdy jednak zobaczyli efekt końcowy to ich skłoniło do więcej czasu w przyszłych odcinkach dla magików od efektów specjalnych.
RDA wrócił (+)
Pojawienie się O’Neill’a w historii musi zostać zaliczone jako wielki plus odcinka. Sentyment i legendarność tej postaci robi swoje. Żarty sytuacyjne duetu Woolsey i O’Neill dodają typowego „O’Neill’izmu” wynikającego właściwie z nigdy nie kontrolowanego stylu gry aktorskiej Richard Dean Andersona dodaje. Zrozumiałe jest że O’Neill jest przedstawicielem w rozmowach z Pradawnymi gdyż już raz zachęcił do współpracy Thor’a i dobrze się to skończyło dla całej Ziemi. Osobiście zwrócę uwagę tez na zarzut że skoro to był most McKay – Carter…. To gdzie Carter? Przydałaby się wzmianka po stronie SGC że też Carter nad tym pracuje, albo że jest zajęta walką ze smokiem. Czy budowa mostu jest aż tak kluczowa by generał wizytował budynek. Chociaż z drugiej strony można by rzec że najwyraźniej w ramach polepszenia kontaktów z podwładnymi generał O’Neill częściej ostatnio odwiedza SGC. Parę miesięcy temu odwiedził bazę by uczestniczyć w wyprawie z SG1, a teraz uczestniczy w testach mostu intergalaktycznego który trochę pieniędzy i zasobów pewnie kosztował Pentagon.
Żywi Pradawni?
Można serialowi zarzucić że często intro bądź powtórki „co było w poprzednich odcinkach” potrafią nas naprowadzić na to co się będzie działo w tym sezonie lub odcinku. Tutaj mamy jedną z takich sytuacji, ponieważ w streszczeniu poprzednich wydarzeń dowiadujemy się co nieco o replikatorach. Oczywiście bardzo dobrze że w końcu wróciliśmy do tematu replikatorów i braku energii z powodu wyczerpania ZPM. Aczkolwiek ta powtórka mogła w widzach wzbudzić podejrzenie, czy aby na pewno są to Pradawni. Czy nie jest to jakaś sztuczka naszego nowego wroga by wedrzeć się do Atlantis. Ba, parę fanów uznało (poniekąd słusznie) że skoro nie zostało stwierdzono to my ciągle nie jesteśmy pewni czy to Pradawni. Oczywiście jednak konieczność obrony miasta widziana naocznie przez O’Neill’a i Woolsey’a, różnica w wizerunku Replikatorów i Pradawnych na mostku oraz fakty z następnych odcinków potwierdzają że to byli Pradawni. Trzeba też założyć że i Ziemianie mieli te wątpliwości więc musieli sprawdzić Pradawnych swoimi sposobami. Szkoda że tego nie pokazali bo mogli na tej ziemskiej podejrzliwości zbudować tę brak chęci współpracy Pradawnych z Ziemianami (skoro nawet użyczenia nam budynku sypialnego dla ludzi z managmentu nie byli wstanie nam wygospodarować). Nagłe przejęcie Atlantis i wyrzucenie nas poza miasto było mocno przesadzoną akcją. Konieczność opuszczenia miasta w kilkadziesiąt godzin nie pozwala na pełne przekazanie obowiązków w ramach tak gigantycznego projektu. Widać nawet jak McKay do ostatniej chwili próbuje za raportować co tam pozmieniał jednak czasu na osobne wątki (jak Replikatorów) już nie starczyło. Ta pewność siebie Pradawnych o swojej nie omylności jest nie wyobrażalna. Tułaczka tysiącletnia między galaktykami i przegrana wojna z Wraith niczego ich nie nauczyła. Więc jeden z morałów odcinak to robić dobry „handover” i nigdy nie być pewnym siebie, a zawsze wszystko weryfikować.
Goodbye (-)
By mógł być wielki tytułowy „powrót” najpierw musi być „Goodbye”. W odcinku mamy więc serię pożegnań i sytuacji w których nasi bohaterowie wracają do codziennego życia z zaskakującymi konsekwencjami. McKay okazuje się tęskniący za pozostałymi członkami zespołu czołowym naukowcem. Weir pozorująca na wielką negocjatorkę zamyka się w swoim domu niemal jak facet w męskiej jaskini… pozbawiona kogokolwiek bliskiego i jedynie gdzie się uzewnętrznia to kartka papieru spisując własne wspomnienia. Sheppard nie odnajduje się w nowym zespole jako lider. Z tego wszystkiego krótka scena Ronona i Teyli ma najwięcej smaku gdzie inicjatywa Geni polegająca na ich rekrutacji do siebie jest normalnie interesująca (jesteście w stanie uwierzyć że ta scena była dogrywana jako wypełniacz, drugim miłym wypełniaczem było skojarzenie Becketa że zostawił w domu na śmierć dopiero co zakupione żółwie). Oczywiście wszystkie te cechy charakteru mogą irytować. Odcinek ten na przykładzie zachowań Elizabeth uwidacznia bardziej fakt dlaczego nawet ja za bardzo nie przepadam za tą osobą jako dowódcą ekspedycji. Jest pupilką nowej administracji rządowej wciśniętej na stanowisko wbrew wojskowemu establishmentowi, której nie został nikt z bliskich i poza pracą nic nie ma. Nawet jej socjalizacja z ludźmi w pracy najczęściej ogranicza się do kontaktów formalnych. Oczywiście w odcinku postawa Pradawnych z wyrzuceniem Ziemian była zbyt drastycznie przedstawiona by oczekiwać że to rozwiązanie fabularne permanentne. Wszystkie pożegnania też były zbyt wyolbrzymione i można powiedzieć od pierwszej minuty opuszczenia Atlantis widz wiedział że zostanie to odkręcone. Pytanie pozostało tylko: „jak”.
Telefony dzwonią (+)
Widz usatysfakcjonowany że nawet w nowych realiach naszym bohaterom udaje się spotkać na obiedzie, wtedy pojawia się okazja, żeby nie powiedzieć - „window of opportunity”. Generał Hank Landry odgrywa rolę tego złego wojskowego generała który chce wszystko wysadzić i jeszcze prosi o wskazówki od osób najbardziej związanych z miastem. Czy nie wystarczyłby McKay i Zelenka? Po co Weir? Becket sam się wprosił, co też jest trochę ciekawe zważając na delikatność tej sprawy. Ale ok, cała nasza główna ekipa o różnorodnych cechach i umiejętnościach obmyśla plan jak uratować miejsce które było dla nich domem przez ostatnie lata. Miło ogląda się budujące duch zespołu takie akcje. Przez to samo przeszło SG-1 w pierwszym sezonie które wbrew przeciwnością tamtej sytuacji także złamało rozkaz i wyruszyło na ratunek Ziemi.
WoW (+)
Odniesienia do pop-kultury są miłe. Ostatnie kreowanie doktora Lee na typowego nerda wgłębiającego się w najnowsze produkcje fantasy i sci-fi oraz światek gier jest przyjemne. Fani World of Warcraft w czasie jednak premiery odcinka przecierali oczy z niedowierzaniem że możliwe jest osiągnięcie 75 poziomu gdy w tym czasie gra pozwalała maksymalnie na 70. Dopiero parę lat później wszedł dodatek który pozwoliłby na osiągnięcie takiego poziomu. Oczywiście błąd był błędnym założeniem scenarzysty na podstawie opinii fana WoW Jamesa Tischnera który zdradził informacje z wersji beta dodatku, zakładając że zmiany wejdą w momencie premiery odcinka. Strategia poziomów postaci w oryginalne gry jednak była inna i ostatecznie mamy tutaj taki lekki rozjazd. Cóż… kosmici mówią po angielsku, świat SG ma inne poziomy w WoWie.. Deal with it.
Podsumowanie
To odcinek który zbudował akcje na drugą część. Sam moment końca odcinka w którym nasi bohaterowi przechodzą przez wrota by powrócić na Atlantis jest pełen napięcia co muzyka też podkreśla. W odcinku wykorzystano dobrą koncepcje naukową, przedstawiono nową istotną bazę, mamy powrót wielkiej postaci, spotkamy Pradawnych, poznajemy bliżej naszą drużynę. Nie jasności, kilka wpadek reżyserkich i zbyt oczywiste fałszywe „do widzenia” pomniejsza trochę sukces tego odcinka. Jednak ostatecznie jest to naprawdę bardzo dobre wprowadzanie. 8/10
Ocena Orion Tok’Ra: 8,90/10
Ciekawostki
· Cięcia wydatków przy produkcji tyczą się oczywiście także widoków z okna w Atlantis naszych bohaterów, zazwyczaj są to proste danie nadruki. Oczywiście jeżeli sprawa jest istotna dla wydarzeń chłopaki zaszaleją i zrobią widok z efektem specjalnym tak jak w momencie gdy Weir po raz ostatni spogląda ze swojej kwatery na miasto.
· Odcinek po raz pierwszy pokazuje komnate Weir. Jest naprawdę spora.
· Wiele wstawek lokalizacyjnych jest powtarzanych. Ujęcie „Atlantis” to oczywiście to samo ujęcie w kółko. Ujęcie przy przejściu do mieszkania Weir to prawdopodobnie to samo co przy mieszkaniu Teal’ca i co przy mieszkaniu Mayborne’a.
· Restauracja to „Elements” w Vancouver… nie Colorado Springs J
· Wydaje się że dochodzi do limitu aktorów dostępnych w Kanadzie przy produkcji nowego serialu. Tutaj ponownie widzimy w roli pani kapitan Pradawnych, aktorkę Megan Leitch która wcieliła się w Ke’rę w odcinku „Past and Present”. Dołącza do grona postaci pokroju Narim który okazuje się partnerem Weir.
· Scenariusze do Stargate Atlantis z jakiegoś powodu są zawsze dłuższe od tych w SG-1, a mimo to zawsze nie raz materiału wystarcza do grania.
Zachowanie bufora. Zupełnie się nie zgadzam z tym jak to ujął Toudi że kwestia stworzenia makra jest polem na której odbywa się dyskusja która „im głębiej się w nią brnie tym więcej bledów reżyserskich wychodzi na wierzch… Swoją drogą, czemu reżyserowie sobie tak nie pogadają… przynajmniej by nie mieli takich błędów.”. Zacznijmy od tego że jest to bardziej gestia scenarzystów. Tak! Reżyser często ma kluczowy „negatywny” wpływ na scenariusz jak to było w wypadku Phantoms (gdzie by ukazać dodatkową dramaturgię zrezygnowano z pomysłu by wszyscy bohaterowie mieli wizje z przeszłości). To jest próba zachowania kompromisu pomiędzy emocjonującą rozrywką, a materiałem historii na której się to buduje. W każdym razie w SG na start sezonu prowadzone są prace koncepcyjne całej ekipy pracującej nad ogólnym rozpisaniem historii także z podziałem na poszczególne akty (nawet w komentarzach do tego odcinka jest to trochę poruszane). Podczas takich prac to najczęściej Mullie odgrywa rolę ostatecznego weryfikatora, który jest takim typowym „czepialskim” o spójność świata. Sam się nabijał że nie raz mogą go złapać w gorszy dzień gdzie umkną mu jakieś takie szczegóły.
Do drugie. Powoływanie się na zabezpieczenie wrót z odcinka „48 godzin” i wysuwanie tutaj stwierdzenia że na podstawie tego co wtedy MacKay mówił – że z tego powodu to mamy tu wielki błąd. Tak, oryginalne protokoły wrót mają funkcje zabezpieczające, która to nawet jeżeli nie samoistnie w wyniku ulotności pamięci w której te dane są przetrzymywane, to nawet celowo usuwa (jako forma protokołu) zawartość bufora po zakończeniu transmisji. Nie wiem, nazwijmy to nie chęcią do przechodzenia laptopa w tryb uśpienia czy też hibernacji, a prosty „shutdown” zabijający wszystkie aktywne procesy. To nie oznacza że systemu nie da się zmodyfikować, by zrobić proste makro (które nie musi być wcale takie proste) i zapewnić by wrota miały taką funkcję hibernacji z przechowaniem całej pamięci bufora do momentu ponownego wznowienia systemu. Jak było to zwracane uwagę – Ziemianie dzięki doświadczeniom z „48 Hours”, „Avengers 2.0”, czy też „Reckoning” udowodnili że trochę w sposób działania systemu wrót weszli i przecież nie możliwe jest by powstało takie makro, bo McKay gdy zaczynał prace parę lat temuprzy wrotach stwierdził że jest inaczej jest stwierdzeniem na wyrost szukającym dziury w całym.
Pojawia się też koncepcja to stworzenia jednolitej linii połączenia pomiędzy galaktykami bez konieczności budowania stacji Midway. Tych szczegółów nie znam ale tylko mogę przypuszczać że budowa takiej „windy” na Księżyc wymagać mogła i tak konieczności mega konfiguracji już na najbardziej odległych poziomach co mogło powodować nie stabilność? Czy zostało stwierdzone to w odcinku? Nie! Więc czy lepiej jest założyć że to błąd i McKay i Carter są takimi [beeep]mi by na to nie wpaść i naciągnęli rząd na milionowe straty tylko by ich zaprzyjaźniona firma zrealizowała gigantyczną inwestycje? Wasz wybór. W każdym razie stacja pośrednia ma jeden nie oceniony atut w postaci kwarantanny i dodatkowej warstwy zabezpieczeń przed zagrożeniem z sąsiedniej galaktyki.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych