Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 020 - S01E20 - Incursion (Part 2)


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
136 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Ocena odcinka (113 użytkowników oddało głos)

Ocena odcinka

  1. 10 (22 głosów [21.57%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 21.57%

  2. 9 (36 głosów [35.29%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 35.29%

  3. 8 (12 głosów [11.76%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 11.76%

  4. 7 (14 głosów [13.73%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 13.73%

  5. 6 (3 głosów [2.94%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 2.94%

  6. 5 (4 głosów [3.92%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 3.92%

  7. 4 (2 głosów [1.96%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.96%

  8. 3 (2 głosów [1.96%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.96%

  9. 2 (3 głosów [2.94%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 2.94%

  10. 1 (4 głosów [3.92%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 3.92%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#101 hasselblad

hasselblad

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 24 postów

Napisano 13.06.2010 - |21:01|

No ładnie się w główkach pomieszało.
Jakby nam twórcy zaserwowali operacje wojskowe rodem z książek Toma Clancy'ego , intrygi Hitchcocka i obronę okrętu niczym w "300" a wszystko to osadzone w klimatach epickiej space opery to... I tak większość z was by narzekała.
No ileż to można.
Serial jest jaki jest, w nim nie ma prostych rozwiązań . Jest dramaturgia i budowanie napięcia.
To do wszystkich pojękujących , jakie to katorgi muszą cierpieć oglądając go.
Nie wiem czy was do oglądania zmuszają , przystawiają broń do skroni czy jak ? Później czytać się tych wątków nie da , bo połowa postów o niczym tylko wylewanie żali , wiader pomyj i jakieś kłótnie.
Uhhh...



Już odnośnie samego odcinka.
Przyznam sam że pierwsza połowa trochę mi się dłużyła ale było to konsekwencją poprzedniego odcinka, taki urok patowych sytuacji do tego wątki Eli'ego i Chloe...
No i niestety miałem okazję załapać się na ten wredny spoiler z wątku odcinka 19 , więc rozwiązanie zagadki awarii przyjąłem bez emocji..

Dalej było już prawdziwe trzęsienie ziemi.
W tej chwili trudno nawet przewidzieć jak to się zakończy i jak dalej potoczy się fabuła serialu.
Wszystko zależy od tego kto przeżyje a kto nie.

Umiera Kiva - mamy zmianę dowództwa wśród Lucków i być może ich współpracę z naszymi. Przy czym ta zmiana warty wcale nie musi przebiegać pokojowo, może być mała sieczka pomiędzy samymi Lucjanami.

Jeśli umrze Telford - nic to nie doda do serialu. Sakramentos już to fajnie rozpisał co może wnieść Telford do fabuły, więc nie ma sensu tu się powtarzać. Osobiście chciałbym żeby przeżył, coraz bardziej przekonuje się do tej postaci.

Young - całkiem możliwe że zginie na samym początku 2 sezonu , to by było coś. Jeśli przeżyje , to zejdzie na boczny tor. Zostanie odsunięty od dowodzenia, do tego możliwe że się załamie tym co się stało z T.J.

T.J.- Wielka niewiadoma. Może wyjść z tego częściowo sparaliżowana, jak to ktoś wyżej napisał. Wyszło by to na plus dla serialu.
Jeśli zginie to kto nowym lekarzem pokładowym ? Może ten Lucek który jej asystował , może ktoś z poprzednich pomagierów.
Tu opcji jest wiele a sama postać pani doktor dotychczas nie była ukazywana jako kluczowa , raczej zawsze gdzieś tak z boku...

Chloe - mogło by ją wyssać w próżnie w tamtej scenie, fajnie by to wyglądało jakby przeleciała obok Scotta. Mógłby jej pomachać na pożegnanie :). No dobra , nie bądźmy już tacy sadystyczni. Jej śmierć też niczego nie wniesie więc nasza ulubienica przeżyje.

Scott i Greer - na bank zdążą w końcu ktoś musi odbić statek z rąk Lucjan, a tylko ani dwaj się nadają by to zrobić w starym, dobrym stylu.

Reasumując. Największe szanse na zawitanie u bram św. Piotra ma tu Young - ta postać na chwilę obecną się wypaliła. Stan T.J też nie wygląda za ciekawie..
Nie mogę się wprost doczekać jak ten bajzel zostanie rozwiązany, i za to właśnie wysokie noty z mojej strony dla całego 2-częściowca.
  • 0

#102 Kiara

Kiara

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 531 postów

Napisano 13.06.2010 - |21:37|

Mam wrażenie, że paru osobom mylą się postacie Johansen (= TJ) i James.
  • 0

#103 jaarek13

jaarek13

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 51 postów

Napisano 13.06.2010 - |22:01|

@Gibol: taa, ale co innego rzucać pomysłami jak już ktoś wymyśli 99% wszystkiego, a co innego pisanie i faktyczne tworzenie. Przekucie niewyraźnej idei na pełnokrwistą fabułę to zupełnie inna liga. Rzecz naprawdę trudna.


a ja mysle ze w siebie trzeba uwierzyc, przy twoich scenariuszach ogladalbym odcinek 3x zeby wszystko zakumac, no i oczywiscie dalsze losy serialu bylyby calkiem nieprzewidywalne.
Poza tym moglbys wlasnie dopieszczac pierwotna wersje stawiajac wszystko do gory nogami.


Z tego co pamietam to dawno dawno temu, jeszcze w SG1, mowili ze do SG ida najlepsi z najlepszych, wiec co do cholery tam robia ludzie z kompleksami, problemami moralnymi, ogolnie takie sieroty ze nawet w normalnym wojsku pewnie ciezko by bylo znalezc.
Greer, Young, Scot, Tamara co w wojsku byc nie chciala, Telford jest usprawiedliwiony z powodu chwilowej niepoczytalnosci. Jedynie stara obsada wydaje sie miec jaja, Jacek oraz Samanta (poswiecila 2 pilotow co nawet do niej jest nie podobne).
Jak dla mnie to zalozenie nie trzyma sie kupy, odrazu mi sie przypomnial film: Parszywa 12, chyba do elitarnych jednostek wlasnie takich ludzi zaczeli zatrudniac.
Sprawnosc srednia, strategia na poziomie zerowym, zdecydowanie jak u starej dziewicy...

Jeszcze jedna rzecz mi nie gra, czy kamienie daja +10 do sily?
Gdy Telford byl w ciele Rusha, jakim cudem pobil Younga????????? Rozumie ze doktorek wieczorami sie wymyka na silownie ukryta za komnata z terminalem :lol:


W komentarzach bylo wiele odniesien do BSG, jako ze nie znalem tego serialu to przelecialem szybciutko 4 sezony. Nie wiem jak wy znajdujecie podobienstwa w tych dwoch serialach, to ze BSG jest o poziom wyzsze to jak dla mnie oczywiste, ale podobienstwo?
Oczywiscie jak sie przyjrzec to tu leci statek, tam tez, i tu i tam sa ludzie...w 90% przypadkow powtarzajacych sie watkow, pomysl wywodzi sie z wielu innych produkcji, ktore zostaly po prostu powielone i nieslusznie przypisane rezyserom BSG.
  • 0

#104 dr Danielle Jackson

dr Danielle Jackson

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 335 postów
  • MiastoŹwirek

Napisano 13.06.2010 - |22:28|

"Emancipation", OMG :( Broca Divide i Daniel z kością :( children of the Gods i nikt nie zamyka Tel'ca na dzień dobry, za to powtarzane są chwyty z filmu kinowego :( Hathor omg...!:( Jezu, jakie to było dno...


ej, Sakramentos, co masz do Hathor? to najbardziej oldschoolowy goauld, wg mnie drugi bad ass po Anubisie ;) "You are our beloved, we are pleased" ;D
poza tym - to ten sam serial, który wtedy oglądaliśmy z zapartym tchem, tylko nam sie trochę wyrosło :)
a co do Broca Divide - był to pierwszy odcinek SG-1, jaki obejrzałam, więc darzę go dodatkowym sentymentem. lata temu, w sobotnie popołudnie za jego sprawą zmieniło się moje życie hehe:)

choć i tak w tej chwili pewnie nie byłabym w stanie zdzierżyć nawet połowy tych odcinków ;)

eszcze jedna rzecz mi nie gra, czy kamienie daja +10 do sily?
Gdy Telford byl w ciele Rusha, jakim cudem pobil Younga????????? Rozumie ze doktorek wieczorami sie wymyka na silownie ukryta za komnata z terminalem


Rush chyba nie jest wcale taki wątły, na jakiego wygląda - już bił się z Youngiem na pustynnej planecie (co prawda do końca mu nie wyszło, ale pułkownik trochę się własną juchą przybrudził), poza tym wysłał na drugi brzeg Styksu jednego kosmitę, i do gołymi rękami.

Z tego co pamietam to dawno dawno temu, jeszcze w SG1, mowili ze do SG ida najlepsi z najlepszych, wiec co do cholery tam robia ludzie z kompleksami, problemami moralnymi, ogolnie takie sieroty ze nawet w normalnym wojsku pewnie ciezko by bylo znalezc.


widać chłopaku, że ciężkie butki Cię w życiu ominęły:)
tak, do jednostek specjalnych (w wojsku, służbach specjalnych) biorą najlepszych, silnych fizycznie i psychicznie, bo ta praca jest na tyle wymagająca i wyczerpująca pod wieloma względami, że po paru latach z tych "najlepszych" robią się wraki. myślisz, że dlaczego np w Polsce przechodzą na emeryturę po piętnastu latach służby? uzaleznienia, rozwalone rodziny, rzeczy, których ludzie nie chcą robić ani nawet widzieć - to nie stereotyp środowiska, tylko realia.
ot, taki zawód.

Użytkownik dr Danielle Jackson edytował ten post 13.06.2010 - |22:31|

  • 0
- And a hug is just like a public dry hump.
- I think you're hugging wrong.

#105 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 13.06.2010 - |23:02|

@Danielle Jackson: Hathor byłaby dobra, gdyby nie była tak obciachowym pomysłem. To jak to zostało zrobione było... wstydliwą kartą SGversum :P co innego gdyby wziąć przykład z Buffy TVS, z odcinka w którym mieli do czynienia z demonem który przelazł z książki do internetu (czy inny bzdet) i potem zbudował sobie cyborgowate ciało. To co było w nim wymiatające to stosunek do oszukiwanych przez siebie ludzi "Come to me, I love you" po czym ich zabijał. Było w tym coś hipnotycznego, niesamowitego "But...I love you" i sru, złamany kark. Gdyby Hathor działała w ten sposób, a nie została zrobiona tak by panienki ratowały skórę faceotom opętanych "feromonami" (FTW) to byłoby nieźle. Gdyby to po prostu bł mind control oparty na unikatowej technologii+chory umysł wiekowego goa'ulda.

Co do zaś tego, że wtedy się to podobało-nooo..eee...nie, pierwszy sezon nie :) podoba się tak od trzeciego, drugi może być, dopiero od trzeciego się zaczynają dobre rzeczy. Za to SG przyciągało pomysłem, wrotami i całym klimatem. To było coś naprawdę świeżego. Klasa przyszła z czasem ;) Ot, twórcy po prostu w biegu się uczyli jak to wszystko robić...i dzisiaj robią SGU. Przeszli daleką drogę. To naprawdę wielka zmiana.

Co do "taktyków wśród goa'uld" To Anubis był wymiataczem, bo rozłożył wszystkich innych system lordów i miał plan rozwalenia Pradawnych, że już o szachowaniu Asgardu nie wspomnę. Ale miał też pecha typowego dla "złych lordów". Apophis nie był najlepszy...ale okazał się całkiem poważnym przeciwnikiem. Sokar niewiele pokazał, ale wydawał się być niezłym gościem skoro bała się go reszta wężyków no i zaraz miał im wszystkim wypowiedzieć wojnę :) Todd był niezłym villianem, a Adria przekabaciła cała galaktykę na swoją stronę. że o Baalu nie wspomnę. Yu był dobry do czasu aż zdziadział. Jest z czego wybierać.

@jaarek13 to po pierwsze dzięki za te słowa, ale nie sądzę bym sobie na nie zasłużył. Bowiem to fakt-ja operuje hasełkami i rzucam luźne pomysły bez konkretów. A to właśnie konkrety sprawiają, że pomysły mają sens i są dobre. Na przykład co wynika z podziału statku? należy wymyślić jak to sensownie zrobić, by utrzymać dramaturgię, nie stracić sensu, nie walnąć babola i nie zaprzeczyć samemu sobie. Potem należy wymyślać tematy na konflikty, a tych jest mnóstwo, bo każda postać ma swój w nie wkład. Potem trzeba wymyślić plot twisty, a więc nie tylko punkty zwrotne ale i sposób ich przekazania taki, by widza zaskoczyć. Następnie trzeba utrzymać to wszystko w kupie przez te 10 odcinków, nie tracąc weny ani tempa, logicznie zmierzając ku wielkiemu rozwiązaniu... i to wszystko wymaga ogromnej dawki myślenia na każdym kroku i panowaniu nad setkami czynników, pamiętaniu o mnóstwie rzeczy. To nie jest tylko kwestia stwierdzenia "o, byłoby dobrze gdyby..." tylko wymyślenia praktycznie wszystkiego, od dialogów na sposobie kręcenia skończywszy. Kupa roboty, ja wymiękam. Ale kiedyś chciałbym podawać kawę scenarzystom i móc dorzucać swoje 3 grosze w momencie "pitchingu" pomysłów. To akurat wiem, że umiem. Inna para kaloszy czy to by coś faktycznie pomogło.


Po drugie jeśli chodzi o poprawianie z czasem swoich pomysłów to kwestią jest właśnie ten czas-jest pewien limit rzeczy jakie człowiekowi przychodzą do głowy w danym momencie, po tym nie da się już wycisnąć nic nowego ani nawet dojrzeć błędów/problemów w tym, co już jest. Dlatego jak powstaje serial to nie ma tak że robi fabułę jedna osoba, tylko kilka. Inaczej ten proces trwałby w nieskończoność, bo materiał należałoby odłożyć, odczekać, zająć się czymś innym, a potem jak sobie poleży i człowiek zapomni swój poprzedni tok myślenia-wrócić i tłuc go od nowa. I tak kilka razy. Jedynie Straczyńskiego stać było na coś takiego.

A co do twoich komentarzy, to nie ma takiego człowieka który nie miałby swoich rozterek i problemów. Najtwardszym pacjentem na Destiny wydaje się Greer, ale on jest nienormalny raczej. Nie ma tak w życiu, że kogoś nic nie rusza i nie ma swojego życia. Żołnierze wracający z Iraku czy Afganistanu, mimo że np. nie uczestniczyli w walce ani razu, są psychicznymi wrakami i wymagają specjalistycznej pomocy. Każdy z nich ma zaś rodzinę, życie, znajomych, ludzkie problemy. To nie są maszuny ani psychole.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 13.06.2010 - |23:11|

  • 2
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#106 jaarek13

jaarek13

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 51 postów

Napisano 13.06.2010 - |23:44|

Z tymi zolnierzami to sie nie zgodze, mialem w rodzinie zawodowego, mam kolegow po misjach, jakas czastke rodziny w policji...
To ze nigdy do armii nie trafilem to nie znaczy ze nie znam realiow:)
Armia to nie demokracja, albo sie wykonuje rozkazy i nie boi sie podejmowac decyzji, albo idzie sie pracowac do biura.

Pewnie ze w 15 lat mozna sie wypalic, ale mowimy o the besciakach ktorzy musza miec predyspozycje do takiej sluzby, a nie o ludziach z lapanki ktorzy sa wysylani za granice (chyba nie musze przypominac jak w pl byli wojskowi rekrutowani i duza czesc z nich zostawala). Poza tym ciezko sie wypalic w przypadku Scota i TJ, ta druga jeszcze nie zaczela pracowac a juz chciala sie wyniesc.
Przypominam ze mowimy o elicie ktora tam ponoc trafila z innych jednostek.

Ktos wczesniej wspomnial czemu nie postawili barykad zza ktorych mieliby cudne miejsce do strzalu. Granaty nie specjalnie duzo by daly, chyba ze barykady bylyby na wprost wrot.

Ogolnie jestem mocno calym serialem rozczarowany, liczylem w nowej serii na realizm a tutaj co krok sa tworzone problemy na sile.
W zwiazku z przydluga przerwa zabieram sie za powtorke SG1, gdzie takie braki przestaly mnie razic, no i oczywiscie glowni bohaterowie to wzor wojskowych (i nie tylko) cnot:)
  • 0

#107 wujek_szatan

wujek_szatan

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 630 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 14.06.2010 - |00:10|

Ze stwierdzeniami typu "do programu Wrót włączana jest elita elit" to też trzeba uważać. Pamiętajmy, że obecnie mamy zupełnie inną sytuację, niż kilka lat temu. SGC nie mieści się tylko w górze Cheyenne, a zespołów SG jest też na pewno dużo więcej niż kilkanaście. Dziś Tau'ri mają wiele stałych placówek pozaziemskich, które potrzebują masę wojskowych, techników, naukowców itp. Mamy też kilka okrętów zdolnych do podróży międzygwiezdnych, które również zgłaszają zapotrzebowanie na pilotów myśliwców i całą resztę. W chwili obecnej przy programie Stargate pracuje pewnie kilkanaście tys ludzi. Do tego USA musi przecież operować też w zwykłych, ziemskich konfliktach zbrojnych, a tutaj również przydają się jednostki specjalne. Trudno więc wymagać, żeby w programie Wrót uczestniczyli sami the best from the best from the best. Takiej ilości elit nie będziesz w stanie zebrać do kupy. Totalne ciamajdy oczywiście nie są rekrutowane, ale na pewno poprzeczka znacznie opadła w porównaniu do tego jak to wyglądało w pierwszych latach funkcjonowania SGC.

Dlatego właśnie w SGU możesz zobaczyć żołnierzy, którym daleko do doskonałości. Mieli siedzieć spokojnie w jakiejś bazie i pilnować, żeby cegieł i cementu nie rozkradli.

Użytkownik wujek_szatan edytował ten post 14.06.2010 - |00:12|

  • 0

#108 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 14.06.2010 - |02:11|

...:::Spoiler Alert:::... możliwe spoilery dla wcześniejszych serii ...:::Spoiler Alert:::...

Do tego USA musi przecież operować też w zwykłych, ziemskich konfliktach zbrojnych, a tutaj również przydają się jednostki specjalne.

Jakie USA? Już Atlantis pokazał nam, że jest to międzynarodowy program, gdzie główne siły stanowią Amerykanie, ale nie są jedynymi. Konflikty na Ziemi? Nie sądzę by w świecie Stargate istniały jeszcze jakieś większe konflikty (może terroryści z IRA, czy Al-Kaidy istnieją, może nawet Somalia nadal państwem, bez państwa), USA, Rosja i Chiny uczestniczą w programie. Nie wiem jak bardzo, ale myślę że pokój między tymi mocarstwami jest zapewniony, w zamian za wymianę wiedzy. Ruskie swój okręt zniszczyli, ale Chiny jeszcze nie - co prawda Sun Tzu miał amerykanów na pokładzie, ale nazwa sugeruje, miał być przekazany chińczykom, bo nie wierzę, by amerykanom brakło pomysłów na amerykańskie nazwy...
Sprawdziłem na wiki z ciekawości a tam: Joseph Mallozzi has confirmed that the Sun Tzu is crewed by the Chinese and is of the 304-class in his blog. Cóż miło się czasem nie mylić. :)

...:::Spoiler Alert:::... koniec możliwych spoilerów dla wcześniejszych serii ...:::Spoiler Alert:::...


Mieli siedzieć spokojnie w jakiejś bazie i pilnować, żeby cegieł i cementu nie rozkradli.

Wujek, mam wrażenie że z Tokarem popadacie w skrajność w obronie tych dwóch ostatnich odcinków. Jakoś nie jestem wstanie przyjąć do wiadomości, że popieracie decyzje Younga, który wygląda jakby robił wszystko, byle tylko zaszkodzić tym, których ma pod opieką.

Te żołnierzyki o których piszemy, nie miały bronić jakieś tam podrzędniej wysuniętej bazy, ale bazę o istnieniu której dowiedzieli się z wrogich źródeł - a więc już na starcie będącej placówką podwyższonego ryzyka, która jest w zainteresowaniu wrogich sił.

Young nie jest jakimś tam harcerzykiem w stopniu porucznika świeżo po West Point, tylko doświadczonym pułkownikiem, którego sam O'Neill rekomendował na stanowisko dowódcy bazy. Więc powinien znać się choć trochę na robocie. Zresztą kilka odcinków wcześniej, w czasie buntu cywili umiał wykorzystać swoje doświadczenie militarne, a teraz jakby je zgubił.

Wydaje się nie stosować, a wręcz ignorować podstawowe przysłowia, czy cytaty, które powinien znać każdy oficer, a już o dowódcy nie wspomnę.
Jak miej nadzieję na najlepsze, przygotuj się na najgorsze (hope for the best but prepare for the worst), czy żaden plan bitwy nie przetrwał kontaktu z wrogiem (No battle plan ever survives contact with the enemy. No OPLAN ever survives initial contact.)
[Co jak co, ale z tego co można wyczytać u byłych militarnych z USA - szczególnie USMC - prawa Murphy'ego to im dość mocno wciskają na szkoleniu.]

Ja rozumiem, że jego możliwości są mocno ograniczone, że ich tam nie powinno być, że nie mają nawet połowy potrzebnego sprzętu, że amunicja się im kończy, że mają cywili, którzy nigdy by trafili na ten statek, ale dlaczego Young przyjął identyczne założenie dla grupy abordażowej?
Dlaczego nie wykorzystali cudownych kamyków, by choć jednego z tych cywili zamieć na choć na kilka minut, na doświadczonego oficera marynarki (najlepiej podwodniaka), który będzie wiedział jak toczyć walkę w takich pomieszczeniach.
Dlaczego nie ewakuowano cywili ze strefy walk? Dlaczego kazano im siedzieć w swoich kwaterach (jak ta Eliego, pół metra od wrót), a nie kazano im się udać gdzieś na drugi koniec bezpiecznej strefy (znaczy się tej przez nich zajętej)?
W sumie tylko nie ruszania lazaretu mogę zrozumieć, choć jego też należało przenieść dalej od wrót. (Ale to by należało do czepiania się na siłę.)

Żeby nie było, druga strona też nie upatrzyła się błędów. Ale jest ich mnie i strategicznym, który rzuca się w oczy, jest brak żywności. LA przecież wiedziała w jakiej sytuacji jest Destiny, że zapasów żywności to tam imponujących nie ma i nawet po przejęciu ich, warto by było mieć jakieś swoje.

No ale idźmy dalej. Dlaczego Young wymienił cywili na żołnierzy, przecież mógł wymienić cywili na jedzenie, wartość bojowa na plus i tak dla jedzenia.
Później oddanie kontroli, broni i dodanie zakładników, których ledwo kilka minut wcześniej wykupił... A przecież mógł oddać tylko sterowanie i siebie, a reszcie kazać się rozproszyć. A taka propozycja nawet nie padła.
No i jeszcze zaufanie (TAKIE zaufanie) stronie, której zależy może na dwóch trzech naukowcach, a całą resztę jest wstanie wybić, tylko dlatego, że krzywo się spojrzy.
W ogóle zupełnie, jakby nie brało się pod uwagę faktu, że LA nie może się wycofać. Może tylko brnąć do przodu, a jak wiadomo z ludzkiego doświadczenia, ludzie, którzy nie mogą się wycofać, potrafią być bardzo zdeterminowani w osiągnięciu swoich celów. A Young im nie pomógł w znalezieniu alternatywy, bo co to za alternatywa bycia POW, w najlepszym przypadku zamkniętym w celi a bardziej realnym pozostawionym na obcej planecie na śmierć. Myślę, że nawet ja bym wybrał walkę o zdobycie dominacji nad Destiny wówczas, a przynajmniej bym umarł próbując.

A scenarzyści tych odcinków, wydają się w ogóle nie mieć takich dylematów. Wydają się że wszystko napisali tak, by finał zakończył się tym wymuszonym cliffem. Wręcz że najpierw napisali zakończenie, a potem w ogóle nie wiedzieli jak poprowadzić akcję, by do niego dojść, przez co musieli znacząco obniżyć iloraz inteligencji bohaterów. Nie zrozumcie mnie źle, cliff jest dobry, szczególnie w sprawie postrzelonych i wojskowych szykowanych na egzekucję, ale już w przypadku tych na zewnątrz jest bliższy farsy, niż dramatu.

Użytkownik Toudi edytował ten post 14.06.2010 - |02:13|


#109 freyr

freyr

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 57 postów
  • Miastołódź

Napisano 14.06.2010 - |06:23|

Mam wrażenie, że paru osobom mylą się postacie Johansen (= TJ) i James.


ale jak wszyscy wiedzą o kogo chodzi B)
  • 0

#110 wiesiek_n

wiesiek_n

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 23 postów

Napisano 14.06.2010 - |06:46|

[quote name='SGTokar' date='13 June 2010 - 21:55 PM' timestamp='1276458902' post='350113']
[quote] Nie myślałem o ewakuacji powietrza z sali z wrotami tylko o usunięcie go z korytarzy wokół tej sali. Tylko po to by zapewnić sobie dodatkowa ochronę i strefę buforową która ubezpieczyła by go od nieprzewidzianych zdarzeń. Gdyby wypuścił powietrze z sąsiednich pomieszczeń to urządzenie otwierające drzwi na niewiele by się zdało bo dalej nie byłoby powietrza i LA byliby w pułapce.[/quote]
Podstawowe założenie, także nasze zanim zobaczyliśmy te cudaczne urządzenie było takie że Lucjanie nie sforsują w szybkim tempie drzwi, że zanim się ogarną wychodząc z wrót zostaną poduszeni. Poza tym część Lucjan miała w pogotowiu jakieś maski.
Jeżeli mówimy natomiast o usunięciu powietrza w tym odcinku z sąsiednich korytarzy no to Kiva znowu by się zezłościła i zabiła kolejnego zakładnika.

To nie tak. Mieli to zrobić przed przed otwarciem wrót gdy przygowywali się do obrony i wtedy Kiwa nie miała by szans na zdobycie zakładników. Pomieszczenie z wrotami byłoby kompletnie odcięte i ta strefa działy analogicznie do ziemskiej przesłony. Skoro ktoś wejdzie to my mamy go pod kontrolą i nie może zrobić nic na co mu nie pozwolimy.

[/quote]A co do mojego postu to tylko boli mnie brak w tym serialu myślenia typowo wojskowego które zakłada wiele zabezpieczeń. Uniwersum stargate bazuje mi na w większości na szczęsciu a nie typowym myśleniu wojskowym. [/quote]
Sorki, ale według jeszcze wcześniejszego planu do połączenia Lucjan z Destiny miało niemal nie dojść bo Hammond miał sprawę załatwić. Destiny i izolacja pomieszczenia wrót była takim dodatkowym zabezpieczeniem w razie W.

Tauri przeszli na Destiny w identycznych okolicznościach, baza atakowana a my otwieramy wrota i przechodzimy; liczenie na Hammonda to trochę na wyrost nie było powiedziane co Sam zastanie nad planetą

Użytkownik wiesiek_n edytował ten post 14.06.2010 - |06:49|

  • 0

#111 mjmartino

mjmartino

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 42 postów

Napisano 14.06.2010 - |08:01|

P.S Chciałem powiedzieć że po Waszych postach są tu sami eksperci od fizyki, astroniomii i innych nauk stosoanych w serialu.
Ci co w poprzednim wątku pisali o rozbłyskach no to stawiam że 90 % z nich oglądało ukraińską wersję :]

To ja zaliczam się do tych 10% :) :D

bo nie dokońca zrozumiałem co spowodowało że destiny nie wszedł w FTL

Kiedy otworzono wrota to statek wyszedł z ftl

Czemu ponownie nie wszedł o to mi raczej chodziło ;)"

Napęd przecież jest uszkodzony:

{17562}{17634}Statek musiał wyjść z nadświetlnej,|żeby nawiązać połączenie.
...
{17694}{17729}Dlaczego nadal tu jesteśmy?
{17729}{17778}Sprawność napędu|została nadszarpnięta.
...
{18231}{18334}To rozbłysk promieniowania|wywołuje te usterki.


Co do Kivy i Telforda oraz przerwania transferu. Możliwe, że po strzale zanim Kiva straciła przytomność udało jej się przerwać transfer...

Dzięki za wyjaśnienie :) Jeszcze nie zabrałem się za obejrzenie z napisami :)
  • 0

#112 SGTokar

SGTokar

    Abstynent

  • Moderator
  • 2 270 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 14.06.2010 - |08:19|

Greer, Young, Scot, Tamara co w wojsku byc nie chciala, Telford jest usprawiedliwiony z powodu chwilowej niepoczytalnosci. Jedynie stara obsada wydaje sie miec jaja, Jacek oraz Samanta (poswiecila 2 pilotow co nawet do niej jest nie podobne).

Jack, wrak psychiczny z myślami samobójczymi po zabiciu syna nakładający teraz na to nieustanne wygłupy; Carter wychowana tylko z ojcem, matka zginęła i od tego momentu próbująca się udowodnić ojcu idąc w jego ślady ścieżki wojskowej. I ogólnie co do jaj…. Ponownie mógłbym setkami mnożyć przykłady zupełnie innej postawy Jack’a jak I Carter w której kosztem ludzi ratują swoich bliskich z drużyny.
Tamara nie to że w wojsku nie chciała być, tylko chciała odejść z powodu dziecka i wątpliwego prawnie romansu z przywódcą. Greer natomiast na chwilę obecną wydaje się idealnym żołnierzykiem więc w ogóle nie rozumiem gdzie ten gość nie ma jaj? ;p
Poza tym nie przesadzajmy, baza Ikarus nie była jakąś super elitarną jednostką. To właśnie była bardziej dla wojskowych taka praca za biurkiem i dozorowanie samej bazy niż nieustanna eksploracja z użyciem wrót.

Sakramentos: "But...I love you" i sru, złamany kark.

Haha

Toudi: Wujek, mam wrażenie że z Tokarem popadacie w skrajność w obronie tych dwóch ostatnich odcinków. Jakoś nie jestem wstanie przyjąć do wiadomości, że popieracie decyzje Younga, który wygląda jakby robił wszystko, byle tylko zaszkodzić tym, których ma pod opieką.

Ja nie popieram głównie pierwszej decyzji by Telford wrócił do swojego ciała która prowadzi do drugiej złej decyzji – czemu ich nie podusił. Jednak poza tą pierwszą, jego decyzje układają się w logiczną całość.

nie mają nawet połowy potrzebnego sprzętu, że amunicja się im kończy, że mają cywili, którzy nigdy by trafili na ten statek, ale dlaczego Young przyjął identyczne założenie dla grupy abordażowej?

A przyjął? Nie znamy na jakiej zasadzie broń Lucjan funkcjonuje i ile zapasów ze sobą wzięli (ich wejście z granatami dymnymi było mocne i dało Youngowi pewnie do myślenia, tak samo posiadanie kluczy do drzwi ;p). Cywilów też tam pewnie nie ma za dużo… skoro o dziwo nawet medyka własnego nie wzięli, ale Lucki nie byli przygotowani na przejście więc może tylko wojskowi się zabrali

Dlaczego nie wykorzystali cudownych kamyków, by choć jednego z tych cywili zamieć na choć na kilka minut, na doświadczonego oficera marynarki (najlepiej podwodniaka), który będzie wiedział jak toczyć walkę w takich pomieszczeniach.
Dlaczego nie ewakuowano cywili ze strefy walk? Dlaczego kazano im siedzieć w swoich kwaterach (jak ta Eliego, pół metra od wrót), a nie kazano im się udać gdzieś na drugi koniec bezpiecznej strefy (znaczy się tej przez nich zajętej)?

Bo plan miał być prosty! Podusić ich! Dlatego że nie chciano ryzykować życiem cywila którego ciało miałoby odstawiać jakieś super akcje, ba, wątpię by dobrowolnie taki się nawet zgodził. Kazano im siedzieć w swoich kwaterach bo plan był Hammond się nimi zajmie, jak by nie zdążył podusimy ich, jak by mieli maski to ich załatwimy obstawą która się czaiła przy pomieszczeniu wrót.

Ale jest ich mnie i strategicznym, który rzuca się w oczy, jest brak żywności. LA przecież wiedziała w jakiej sytuacji jest Destiny, że zapasów żywności to tam imponujących nie ma i nawet po przejęciu ich, warto by było mieć jakieś swoje.

A powiedz mi w jakiej sytuacji LA dokonywało abordażu. Czy czas ich gonił czy nie?

No ale idźmy dalej. Dlaczego Young wymienił cywili na żołnierzy, przecież mógł wymienić cywili na jedzenie, wartość bojowa na plus i tak dla jedzenia.

Zaczynam wątpić byś czytał wcześniejsze wypowiedzi. Odzyskanie Eli który mógłby pomyć w rozwiązaniu tego problemu z gwiazdą, oraz umożliwienie interwencji wojskowej (którą Young na początku odcinka planował i już miał wykonywać) bez narażania cywilów.

A Young im nie pomógł w znalezieniu alternatywy, bo co to za alternatywa bycia POW, w najlepszym przypadku zamkniętym w celi a bardziej realnym pozostawionym na obcej planecie na śmierć. Myślę, że nawet ja bym wybrał walkę o zdobycie dominacji nad Destiny wówczas, a przynajmniej bym umarł próbując.

Przecież to chyba jasne że w stosunkach Tauri-LA idziemy raczej na starcie niż na konferencje pokojowe. Toudi przypomnę że teoretycznie wypowiedzieliśmy im wojnę w 10 sezonie SG1.

I Wiesiek, tu liczono na Hammonda przy założeniu że Lucjanom nie uda się tak szybko wprowadzić w życie rozwiązań Rush’a umożliwiających połączenie.
Log65: Happy camper

#113 wujek_szatan

wujek_szatan

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 630 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 14.06.2010 - |11:44|

Jakie USA? Już Atlantis pokazał nam, że jest to międzynarodowy program, gdzie główne siły stanowią Amerykanie, ale nie są jedynymi.

Ale, jak sam napisałeś, to na Amerykanów spada główny ciężar prowadzenia programu. To oni mają wrota i z pewnością największą liczę zespołów SG. Inne kraje mają pewnie po kilka ekip, a w takiej sytuacji łatwiej znaleźć tych najlepszych ludzi. Amerykanie mają najwięcej statków i ludzi na innych planetach. Do tej pory w serialu dość rzadko widywaliśmy żołnierzy innych krajów (poza Atlantydą).

Konflikty na Ziemi? Nie sądzę by w świecie Stargate istniały jeszcze jakieś większe konflikty (...), USA, Rosja i Chiny uczestniczą w programie. Nie wiem jak bardzo, ale myślę że pokój między tymi mocarstwami jest zapewniony, w zamian za wymianę wiedzy.

A czy teraz mamy jakiś konflikt zbrojny pomiędzy USA, Rosją a Chinami? Chodziło mi oczywiście o problemy typu Afganistan, które raczej nie zniknęły tylko dlatego, że latamy po kosmosie. A to USA najwięcej bawią się w wojowanie i dlatego pisałem akurat o nich.

Jakoś nie jestem wstanie przyjąć do wiadomości, że popieracie decyzje Younga, który wygląda jakby robił wszystko, byle tylko zaszkodzić tym, których ma pod opieką.

Ja nie bronię wszystkich jego decyzji. Nie zgadzam się jednak z twierdzeniem, że wszystko co Young zrobił było totalnie głupie, bezsensowne i nielogiczne. Za przykład może posłużyć sposób obrony Destiny przed pierwszym natarciem LA. Jakaś logika tam była, mimo że nie było to najlepsze rozwiązanie. Tą logiką była oczywiście próba powstrzymania ataku Lucków, przy jednoczesnych zerowych stratach po własnej stronie. Cóż, nie udało się.
Young po prostu okazał się zbyt miękki, żeby poświęcić Telforda. Ale o to przecież w tej postaci chodzi! On ma podejmować błędne decyzje i być niezdecydowanym. Dlaczego doszło do buntu wśród cywilów? Bo uważali, że on nie nadaje się na dowódcę i podejmuje nieracjonalne decyzje. Poza tym, przypomnę raz jeszcze, Young zrezygnował z dowodzenia zespołem SG właśnie w wyniku braku umiejętności szybkiego podejmowania decyzji, od których zależy życie jego oddziału. Young jest słabym człowiekiem, choćby dlatego, że romansował z podwładną. W 01x19 dostał opieprz od O'Neill'a za złe poprowadzenie akcji i wcale się nie zdziwię, jeśli na początku drugiego sezonu straci za to dowództwo na Destiny.

Te żołnierzyki o których piszemy, nie miały bronić jakieś tam podrzędniej wysuniętej bazy, ale bazę o istnieniu której dowiedzieli się z wrogich źródeł - a więc już na starcie będącej placówką podwyższonego ryzyka, która jest w zainteresowaniu wrogich sił.

W takim razie coś słabo Tau'ri jej bronili... Oni nie spodziewali się ataku. To, że o planecie dowiedzieli się od LA nie oznacza, że tamci mieli wobec niej jakieś plany. Prace nad projektem Icarus mogły się jeszcze ciągnąć latami. W razie czego wszyscy mieli się przecież ewakuować na Ziemię.

Young nie jest jakimś tam harcerzykiem w stopniu porucznika świeżo po West Point, tylko doświadczonym pułkownikiem, którego sam O'Neill rekomendował na stanowisko dowódcy bazy. Więc powinien znać się choć trochę na robocie.

Był pułkownikiem, który nie nadawał się na dowódcę zespołu. Icarus to takie miłe, spokojnie miejsce, gdzie mogłeś oddelegować ludzi nie nadających się do walki na linii frontu. Tak jak napisał SGTokar, to była bardziej praca za biurkiem, niż prawdziwe wojakowanie.

Żeby nie było, druga strona też nie upatrzyła się błędów. Ale jest ich mnie i strategicznym, który rzuca się w oczy, jest brak żywności. LA przecież wiedziała w jakiej sytuacji jest Destiny, że zapasów żywności to tam imponujących nie ma i nawet po przejęciu ich, warto by było mieć jakieś swoje.


[6191][6218]Next time we take supplies|with us in the first wave.
[6218][6259]If there is a next time.

Po prostu im się spieszyło i nie wzięli wszystkich walizek.

No ale idźmy dalej. Dlaczego Young wymienił cywili na żołnierzy, przecież mógł wymienić cywili na jedzenie, wartość bojowa na plus i tak dla jedzenia.

To akurat negocjowała Camille. Jak już strony się dogadały to później trochę ciężko powiedzieć "aaa, wiecie co? W sumie to jednak nie będziemy wymieniać się w ten sposób". Inna sprawa, że odzyskałby Eli, który jest dość przydatny i pozbył się cywilów z miejsca, w którym łatwo mogli oberwać kulkę. Moim zdaniem to jest logiczne.

Później oddanie kontroli, broni i dodanie zakładników, których ledwo kilka minut wcześniej wykupił... A przecież mógł oddać tylko sterowanie i siebie, a reszcie kazać się rozproszyć. A taka propozycja nawet nie padła.

Ale to przecież była część planu Telforda. Wszyscy zakładnicy mieli zostać umieszczeni w jednym pomieszczeniu, a potem Rush miał zabawić się w zmienianie atmosfery w innych przedziałach. Jakby wszyscy rozleźli się po statku to plan trochę nie miałby sensu.
To nie było przecież tak, że Young nie próbował odbić statku. Po co w takim razie widzielibyśmy Greera jako medyka, a za śluzą zespół żołnierzy. Young chciał zrobić ruch, ale nie miał na to jaj.
  • 1

#114 jaarek13

jaarek13

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 51 postów

Napisano 14.06.2010 - |14:34|

Pierwsze primo:)
pierwowzor, czyli SG1 mieli zupelnie inne zalozenia. Byli wojskowymi ale tez byli b.b.b. zgrana zaloga do tego najbardziej wartosciowa w SG, ich dobor byl dokonywany zupelnie inaczej niz pozniejszych kadr. Wcale mnie nie dziwi podejscie "nikogo nie zostawiamy" i w imie tego poswiecaja dziesiatki ludzi z obsady drugoplanowej.
Zreszta tam liczyla sie akcja i zabawa, realizm byl sprawa trzecioplanowa.

W SGU nie ma zabawy, akcji jest jak na lekarstwo, a realizm...10 latek siedzialby z otwartymi oczami jak 5zl i sie zachwycal.

OK, rozumie ze w armii amerykanskiej sa same cieniasy, dlatego ich wojsko liczy 1,4mln ludzi. Nawet pilnowanie placowki to nie robota dla byle kogo, to nie wycieczka do zatoki gdzie w razie czego mozna sie cofnac, wyczyscic z powietrza kilkanascie km2 i wrocic. Wspolczuje im w przypadku wojny, kto pojdzie na linie frontu jezeli kazdy bedzie inwidualista i bedzie mial swoja wizje walki. Chyba ze przejma taktyke od rosjan z czasow 2WS, za pierwsza linia ida ludzie z karabinami maszynowymi i kosza dezerterow (maruderow)...

Wszystkie spekulacje mozna by bylo zakonczyc jednym prostym rozwiazaniem, LA wpada na destiny i wrzuca takie ustrojstwo jakim dysponowali Goauldowie, wszyscy obroncy w sali wrot poszliby spac.

Mozna bronic Younga, nie wiedzial jak LA bedzie wyposazone i zszokowaly go granaty hukowe...przeciez taki sprzet ma nawet nasza niedofinansowana policja, poza tym to standartowa taktyka SG podczas ataku przez wrota.
Kiedys ogaldalem dokument odnosnie napadu na bank, dwoch gosci z automatami zrobili taka rozpierduche (na otwartym terenie) ze oniemialem z wrazenia. Tutaj mamy do czynienia ze strzalami w zamknietej przestrzeni i ilosc rannych (tudziez zabitych) jest znikoma, rykoszetow brak:) (btw. po rykoszecie z ciala zostaje miazga, bez operacji sa raczej male szanse na przezycie).
Przy atakach replikatorow celnosc karabinow mnie zawsze zdumiewala, zaden sie nie przeslizgnal, a przy strzelaniu do ludzi ta sama bron zdawala sie miec rozrzut jakby zapomnieli lufy nagwintowac.

Jezeli Youngowi tak zalezalo na bezstratnych rozwiazaniach to po co zostawil ludzi w korytarzu?
Polowe statku przerobic na proznie i niech sobie LA przejmuje, nawet w maskach...


SGTokar - 1 obsada SG to byli ochotnicy, Jack-wrak doskonalego zolnierza, Sam - wybitny naukowiec, Daniel - fanatyk znajacy jezyk, nie wiedzieli co ich czeka wiec pierwsza fala byla dobierana z przypadku (decydujacym kryterium byla specjalizacja).
Pozniejsze wybory juz byly bardziej przemyslane, no moze za wyjatkiem Vali:)
Co do Greera to sie nie czepiam ze cos robi niewlasciwie, jedynie fakt iz trafil do SG jest zastanawiajacy.

mjmartino - ja ogladalem rosyjska wersje, ale milczalem na forum zeby sie nie wygadac. Natomiast dla mnie bylo to oczywiste ze to jakies promieniowanie z kosmosu zabilo czlowieka, kamera zbytnio sie skupila na tej dziurze w poszyciu, snopie swiatla, itp...w zyciu bym nie wpadl ze to jakis rozblysk gdyz nie jestem specem od fizyki i tak naprawde to mi wszystko jedno co ich pali, jak dla mnie moga sie nawet zderzac komety jadrowe :P

Dochodze do wniosku ze jestem negatywnie nastawiony do serialu, pewnie do drugiego sezonu mi minie, a jak nie to poczekam az w normalnej telewizji bedzie lecialo:) Pora wrocic do fantasy gdzie wszystko jest dozwolone i jak cos jest sprzeczne z prawami fizyki to znaczy ze to czary B)


PS. Rush na pustyni jezeli dobrze pamietam uzyl kamienia i stad walka byla w miare wyrownana, w normalnej walce 1:1 nie postawilbym zlamanego grosza na naukowca, majac na uwadze jeszcze roznice w wieku na niekorzysc doktorka. Dalej obstaje ze kamienie daja +10 do sily ;)
Walka z obcymi byla dosc specyficzna, po pierwsze dochodzil element zaskoczenia, po drugie szczescie, po trzecie specyficzny przeciwnik ktory nie byl szkolony do walki z ludzmi.
Pod tym wzgledem fajnie dopracowali nowe sztuki wojenne w Dune, wraz z rozwojem technologii zmienia sie sposoby walki o czym w SG chyba zapomnieli.
  • 1

#115 SGTokar

SGTokar

    Abstynent

  • Moderator
  • 2 270 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 14.06.2010 - |16:29|

W sprawie etatów w wojsku. To nie jest też kwestia bycia cieniasem. Naprawdę nie wszyscy są krojeni na bycie komandosami i super sprawnymi dowódcami na polu walki.

Jezeli Youngowi tak zalezalo na bezstratnych rozwiazaniach to po co zostawil ludzi w korytarzu?
Polowe statku przerobic na proznie i niech sobie LA przejmuje, nawet w maskach...

Tak, i dajcie powietrze… albo TJ i reszta zakładników będzie miała kulkę w głowie.
Log65: Happy camper

#116 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 14.06.2010 - |17:26|

Tak, i dajcie powietrze… albo TJ i reszta zakładników będzie miała kulkę w głowie.

No teraz to już za późno na takie akcje, gdzieś od momentu przejścia. Po prostu nie było planu, co będzie jeśli LA się nie poddadzą. W ogóle nie założono, że oni mogą mieć inny pomysł na życie. Reszta to już konsekwencje tego założenia.

A co do kulki w łeb, jeśli nie spełni się żądań LA, to jak widzieliśmy w tym i poprzednim odcinku, czy te żądania się spełni, czy nie i tak kulkę w łeb jest wysoce prawdopodobna. Właściwie tylko Telford ratował zakładników. I to nie specjalnie skutecznie...

#117 shaddock

shaddock

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 17 postów
  • MiastoBielsko-Biała

Napisano 14.06.2010 - |21:15|

Dopiero skończyłem oglądać, powiem krótko, masakra...
Masakrycznie słaby odcinek. Po ostatnim kiepskim odcinku sądziłem, że może być tylko lepiej. Niestety niedoceniłem samozaparcia scenarzystów.
1/10
Aż ciężko momentami było to oglądać. Nie mam pojęcia czemu uparto się zrobić z Younga ciężkiego idiotę pozbawionego instynktu samozachowawczego. Zresztą reszta postaci jak Wrey, Kiva czy Telford też nie błyszczeli. Nawet Rush w tym odcinku nie ratował sytuacji. Jedynie krótkie epizody z Greerem dało się oglądać. Na początek głupia akcja przez którą zginął Rivers, nie wiem co to miało być... Potem siedzimy i nic nie robimy, przecież jest fajnie ;-) Potem obmyślamy jak można jeszcze pomóc Luckom, acha oddamy im żołnierzy (żeby było ciężej odbić statek) plus zapasy medykamentów, niech pomogą swoim rannym, a co. A w sumie to jeszcze lepiej, oddajmy im całą kontrolę nad statkiem i się poddajmy to dopiero będzie zaskoczenie. Oczywiście w 1 odcinku 2 sezonu wszystko się naprawi i ziemianie staną się wielką szczęśliwą rodziną z Luckami.
A najbardziej mnie rozbawiło jak Varro był ciężko ranny, praktycznie martwy, a tu TJ wyciągnęła mu kulke, zaszyła dziurkę, minęła może godzinka czy półtorej i już w pełnej kondycji rozkłada gołymi rękami komandosa z bronią. Jak to ma być ten "realizm" którym tak niektórzy się zachwycają to ja chyba mam nieco inne poczucie rzeczywistości w której prawie martwi nie zeskakują zaraz po zabiegu w pełni sił ze stołu operacyjnego :P
  • 1

#118 Dreddenoth

Dreddenoth

    Kapral

  • Użytkownik
  • 175 postów

Napisano 14.06.2010 - |22:47|

10/10 trochę naciągane ale jest!!

Plusy odcinka:
+ Greer i jego pouczanie Scota jak to wszytko wytrzymać "nauczysz się"
+ Prośby Younga o zmianę dowodzącego. i wiedział że nie wypompuje powietrza! Po to miał być ten transfer
+ Ten komandor/porucznik (czy kim on tam jest) Lucian całkiem spoko fajnie by było jakby dołączył do całej bandy, coś ala Ronon w atlantis... ech te marzenia
+ Rush i Brandon są wolni! Eli jest wolny tak więc mam nadzieje że lada moment odezwie się Rush i ich trochę podusi bo zostały im resztki.... ech te marzenia
+ Spotkanie Kivy i Telforda żadnego gadania ten kto szybszy wygrywa szkoda ze żadne nie było szybsze
+ Pierdoły z Chloe i Elim nawet znośne
+ Stłumienie małej rebelii w prowizorycznym ambulatorium, kogo rozwalił ten lucianski kapitan ( chyba Vallen albo Vako się zwie)
+ Końcowa mina Camile kiedy prowadza ja na egzekucję :D ( to jedna z tych rzeczy za która nie zapłaci się kartą mastercard)
+ Dwa słoneczka, ach te prawa przyrody ( Zjawiska kosmiczne to w końcu tez naturalny przebieg rzeczy prawda ?)
+ dobre zakończenie serii, wiem na czym stoję

Minusy odcinka:
- Dziecko T J niech to nie będzie jej krew niech to będzie bryzgniecie od kogoś kogo leczyła, każdy statek który leci w kosmosie musi mieć dziecko! ( niektórych stereotypów cieżko sie pozbyć :P )
- Greer i Scot są po stronie w której wyłączyli osłony , to druga strona obrywa ich co najwyżej zahaczy ledwo fetorek, tego promieniowania bo jakby poszło po statku to bye bye destiny! Chyba że ja czegoś nie rozumiem osłona z drugiej strony nie zadziała jak parasol ? ( jak na razie daje to na minus)
- Kiva wygląda na lekko ranną, Telford chyba jest kaput
- Lucienie oddają martwego cywila, a Tauri przyjmują to ot tak sobie!
- Telford musiał tam stac i ciągle trzymać guzik na klawiszu żeby się przesyłało, co jest pradawni nie potrafili zrobić komputera który sam wykonuje polecenie. Przecie Rush dostawał już dane i nagle przerwało a Kiva nawet nie dotknęła konsoli
- Lucianie nie wzięli swojego medyka! przecie czekali na tamtej planecie na skol w każdej chwili, robią z nich idiotów czy jak?
- Sam zostawia dwóch pilotów na śmierć OMG! WTF! to nie w stylu Sam która znam z SG1 niby w Atlantis coś podobnego robiła, ale takiego czegoś by zostawić ludzi bez przedłużania. No cóż niemiłe zaskoczenie
- Young się rozkleja
-Koniec serii trzeba czekać... nie lubię tego
  • 0
Oglądam:
Zamierzam obejrzeć: Firefly, Farescape,Lexx, Supernatural,4400, heroes
Obejrzane: SG1 SGA SGU BS:Caprica BSG StarTrek:OS TNG Voyager DS9 Enterprise Earth2 Babylon2 Crusade Andromeda

#119 wujek_szatan

wujek_szatan

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 630 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 14.06.2010 - |23:51|

- Lucianie nie wzięli swojego medyka! przecie czekali na tamtej planecie na skol w każdej chwili, robią z nich idiotów czy jak?

Przez atak Hammonda nie udało się przejść wszystkim, którzy mieli wziąć udział w operacji. Kiva mówiła przecież do jakiejś swojej techniczki, żeby spróbowała przeprowadzić tylu Lucków ilu tylko się da. Medycy najwyraźniej nie zdążyli.

-Koniec serii trzeba czekać... nie lubię tego

Po oglądaniu BSG bez konieczności czekania wygodny się zrobiłeś, co? ;)
  • 0

#120 SGTokar

SGTokar

    Abstynent

  • Moderator
  • 2 270 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 15.06.2010 - |06:54|

Na początek głupia akcja przez którą zginął Rivers, nie wiem co to miało być...

Rozwiń myśl… co było w tym głupiego. To że głupi rozbłysk się pojawił? To że wszyscy na niego nerwowo zareagowali? To że Young chciał Lucków zaatakować? To że nie chciał poświęcić TJ? To że gdy Kiva odkryła że Greer to nie medyk a pułapka zabiła jednego z zakładników by pokazać determinację?

Potem siedzimy i nic nie robimy, przecież jest fajnie ;-)

A słyszałeś o próbach rozwiązania problemu gwiazdy neutronowej? Oraz o tym że Kiva nie chce gadać z Youngiem bo ten chciał ją właśnie w tej „głupiej” akcji wyrolować?

Potem obmyślamy jak można jeszcze pomóc Luckom, acha oddamy im żołnierzy (żeby było ciężej odbić statek)

Acha, odzyskujemy cywili i w ewentualnej akcji odbicia lub uduszenia nie będą oni narażeni na niebezpieczeństwo, oraz w nasze szeregi mógłby powrócić Eli.

niech pomogą swoim rannym, a co.

Wśród rannych też byli Ziemianie, a co!

A w sumie to jeszcze lepiej, oddajmy im całą kontrolę nad statkiem i się poddajmy to dopiero będzie zaskoczenie.

A słuchałeś w ogóle planu Telforda?

Oczywiście w 1 odcinku 2 sezonu wszystko się naprawi i ziemianie staną się wielką szczęśliwą rodziną z Luckami.

Zanotowane.

A najbardziej mnie rozbawiło jak Varro był ciężko ranny, praktycznie martwy, a tu TJ wyciągnęła mu kulke, zaszyła dziurkę, minęła może godzinka czy półtorej i już w pełnej kondycji rozkłada gołymi rękami komandosa z bronią.

Jedną ręką go ustawił, a drugą pociągnął za spust. Nie gołymi rękami a bronią!
Log65: Happy camper




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych