dobra po pierwsze moje odczucie, z ktorym pewnie niewielu sie zgodzi, ale wedlug mnie najlpeszy odcinek 4 sezonu (tak, podobal mi sie bardziej niz The Constant) i jeden z 5 najlpeszych w ogole.
po drugie przyznaje sie do swojej glupoty, ale BYLEM PEWIEN, ze to są FF. Dla mnie genialna koncowka i dopoki nie wszedlem na forum zastanawialem sie WTF WTF WTF, czyzby Paik sfingowal smierc Jina?
po trzecie wreszcie rozbitkowie zachwoja sie troche bardziej racjonalnie, Sun pyta w koncu o to, o co wszyscy powinni pytac ciagle, fajny motyw z Bernardem.
FB Jina świetne, niby nic, ale jednak czulem w nim coś co okreslam mianem "Klimatu losta", ktory kocham. W sklepie jak Ji8n kupowal pande, myslalem ze wydarzy sie cos niesamowitego, ten sklepikarz jakis wydal mi sie podejrzany, mysalelm juz ze bedzie cos a la ta kobita z wizji Desa w 3x08. No i akcja Jina w szpitalu tez juz napra3wde nie wiedzialem czego sie spodziewac, niesamowity klimat.
FF Sun zwykle, ale w polaczeniu z FB Jina - genialne. Kiedy hurley, powiedzial "good", w odpowiedzi ze sa sami myslalem juz ze Sun I gruby maja romans
.
Akcja na statku tez nastrojowa, wszyscy swiruja, widac zly wplyw wyspy. O co chodzilo z Regina i czytaniem ksiazki do gory nogami, czyzby po prostu zeswirowanie czy cos innego? Michael, tego wszzscy sie spodziewalismy, ale jednak niesamowite. JAK ON SIE TAM ZNALAZL!? GDZIE WALT?
Musial jednak wczesniej byc gdzies na ladzie no bo chyba nie przyplynal do tego statku swoim kutrem? Miedzy exodusem 2 sezonu a chwila obecna w loscie minal ok. miesiac. Wcale nie tak duzo czasu.
Ogolnie genialne, juz moja milosc do losta byla nadszarpnieta, ale jest wreszcie jest KLIMAT i taki lost, ktory kocham!