Odcinek 70 – S04E10 – This Mortal Coil
#81
Napisano 16.12.2007 - |18:07|
łeee, znowu przechodzą przez wrota, znowu latają w kosmosie.... właśnie chodzi o te szczegóły że mają różny cel w przechodzeniu przez wrota, różne sposoby latania i że te duplikaty jednak nie są zawsze tymi samymi
ad2. Z ludzi w galaktyce chyba najbardziej ekipa w Atlantis ogólnie wie o co biega w ascendancji i onich slyszala
ad4. Pewnie, zyje, ale zawsze to jakis sposob.
#82
Napisano 16.12.2007 - |18:20|
Nie żyje!!! Historia o zagrożeniu przez połączenie z ludzkim umysłem wydaje się być logiczna...ad4. Pewnie, zyje, ale zawsze to jakis sposob.
#83
Napisano 16.12.2007 - |18:54|
może i ciekawy, ale po co im akurat nasz zespół? skoro istnieje rozgraniczenie replikatory nie potrafią ascendować - ludzie potrafią, to w sumie każdy człowieczek by im się nadał.
ad2. Z ludzi w galaktyce chyba najbardziej ekipa w Atlantis ogólnie wie o co biega w ascendancji i onich slyszala
no jasne. ogarnęli po sondowaniu umysłów naszych milusińskich, że są bliżej do ascendacji niż inni ludzie w pegazie. vide sheppardowi to proponowano i w zasadzie był gotowy. mckay nie tak dawno temu nadział się na magiczną maszynę pradawnych. ascendował za to znany skądinąd bohaterom daniel jackson, no tak, brakowało jego kopii. albo od razu 3 ;p. a wiedzę mieli świeżą, bo od doktor łir, która jako lider ekspedycji sga i czasowo lider bazy cheyenne czytała raporty, sporo widziała na własne oczy i w dodatku pełniła rolę tłumacza tego, co znaleźli w bazie pradawnych na temat ascendacji.
tubylcy z pegaza wydają się być bardziej zainteresowani uprawą zboża lub produkcją broni jądrowej niż tym tematem ;p..
PS++$ PE- Y+ PGP--@ t++ 5+++ X+++ R tv- b+++ DI+ !D- G++ e(++++) h-- r+ x*>**
I always hope for the best. experience, unfortunately, has taught me to expect the worst.
#84
Napisano 16.12.2007 - |19:44|
Miałem nadzieję, że SGA rozwinie skrzydła po anulowaniu SG-1, ale jak widzę, były to płonne nadzieje. Ten sezon miał być lepszy, niż poprzednie, a tymczasem jest mierny scenariuszowo i fabularnie. SGA mnie coraz bardziej irytuje. I nudzi.
Winchell Chung
#85
Napisano 16.12.2007 - |20:15|
Platon
#86
Napisano 16.12.2007 - |21:10|
oczywiście, że po 10 latach SG-1 i 3,5 roku SGA nie ma czegoś takiego, jak motyw sci-fi nie wykorzystany w którejś z tych produkcji.
Oczywiście, że nie ma! Gdyż większość osób chce oglądać Wraithy, repliaktory i bitwy w kosmosie. Każda próba 'niestereotypowości' skończy się ględzeniem że 'zapychacz'.
#87
Napisano 16.12.2007 - |21:54|
Przyprawy przyprawami, ale przypalenizny ukryć się nimi nie da. "Odgrzewanie kotletów"-ta sentencja robi taką furorę jak "zapychacz", ale problem jest taki, że jest adekwatna. Co mi po świetnie zrobionym "odgrzewcu", skoro przez to, że motyw już jest znany, w odcinku nie ma nic odkrywczego? Przez pół tego epizodu dokładnie wiedziałem, co zaraz se wydarzy i jaki będzie tego wszystkiego efekt. Nic mnie nie wbiło w fotel, nic mnie nie zaintrygowało. Wszystko ukazano pobieżnie i w tempie sprinterskim. Wszystko już było, wszystko jeszcze powróci. Serial robi się nudny. I żadne jojczenie tego nie zmieni.
Jakiej przypalenizny, trzeba pilnować odgrzewania na patelni, a nie przy kompie siedzieć. Inna sprawa, mikrofale sa teraz to już zupełnie niczego nie spalisz, a kotlet odgrzejesz!
Nic odkrywczego? Dalsza udana nawet działalnośc frakcji replikatorów, to nic odkrywczego. Budowa statków też nic odkrywczego? Domniemana śmierć Weir też nic odkrywczego? To że nie nasze miasto będzie niszczone też nic odkrywczego? Jeżeli wiedziałeś że Weir nie żyje, buntownicze replikatory wykradły miasto i to miasto było w wizji to gratuluje zdolności paranormalnych na poziomie tego jasnowidza co był w jakimś poprzednim odcinku.
Niestety pewnych wzorów nieda się zmienić. Sci-fi w końcu ma takie tematy okleane jak: tunele czasoprzestrzenne, podróże w czasie, duplikaty, alternatywne rzeczywistości, statki kosmiczne, bitwy kosmiczne, zamiany świadomości, pętle czasowe które są oklepane. I to że to jest odgrzewany kotlet nie znaczy że jest be. Niech koronnym przykładem będzie Window of Opportunity czy z Atlantis "Duet".
Podkreśle. Jakoś rozumiem rozczarowanie odcinkiem nie był największych lotów. Owszem oficjalnie jest to cz.1 czyli gra wstępna dla cz.2. W większości wypadków cz.1 są niskiego poziomu, ale przynajmiej końcowy przerywnik zawsze jakoś dobrze wychodził. Pokrótce czytając komentarze zaskoczyło mnie że głównym powodem jest to że to "odgrzewany kotlet" bo duplikaty są i najbardziej rzutuje na całość.
Użytkownik SGTokar edytował ten post 16.12.2007 - |22:02|
#88
Napisano 17.12.2007 - |00:15|
#89
Napisano 17.12.2007 - |16:59|
Odnośnie kotletów itp. Misiokles ma rację w jednym. Ludzie, nie wiadomo czemu, chcą oglądać wciąż to samo tylko w większych ilościach. Więcej statków, więcej wybuchów, więcej Wraith, więcej wizji, a tym samym mniej treści. Przecież takie tematy pojawiają się we wszystkich innych serialach S-F. Nie można uciec od tego, że tematy są zbliżone lub wręcz identyczne. To samo można obejrzeć w Star Trek, Farscape, SG-1 i w Andromedzie. Pomysły są jak nuty i od ich złożenia zależy jakość utworu. Nie można dzielić odcinka na sceny i oceniać: tu jest OK, bo Rodney zgadzał się z Rodneyem, a tu jest dennie, bo Samantha ma głupią fryzurę. Liczy się całokształt, efekt końcowy a nie składniki. Dlatego ja nie używam określeń typu "zapychacz" czy "odgrzewany kotlet". Jeśli ktoś spodziewa się cudu po 14 sezonach serialu, to niech się o niego modli, może ktoś go wysłucha i cud sprawi, bo kanwa S-F ma swoje zasady i wszystkie pomysły były już kiedyś wykorzystane. Ja tam lubię kotlety, także odgrzewane, jeśli za każdym razem smakują inaczej, a tak jest z odcinkami. Jak komuś się nudzi, to niech znajdzie kalkę odcinka w SG-1 albo Atlantis. Nie znajdzie. Zawsze czymś się od siebie różnią.
Dla mnie osobiście informacja o tym, że wśród Replikatorów pojawili się opozycjoniści i do tego jeszcze w jakiś sposób niezależni od całości rasy i nie ukierunkowani na destrukcję jest świetnym pomysłem. Tak jak w SG-1 pojawili się Tok'Ra - przeciwieństwo złych Goa'uld, tak w Atlantis dzieje się to samo. Czy można to nazwać kotletem? Nie, bo w przeciwnym razie trzeba by uznać, że Goa'uld i Tok'Ra także są odgrzewanym kotletem, kotletem z naszego Sejmu.
Jeśli już mówić o kotletach, to więcej można ich znaleźć w filmach romantycznych, bo tam, to się scenariusze kseruje i zmienia tylko imiona bohaterów. "Chłopak przystojniak przyjaźni się od urodzenia z dziewczyną. Nie dostrzega, że ona go kocha, więc startuje do najfajniejszej dziewczyny w szkole. Kiedy przyjaciółka myśli, że straciła kumpla a tamten, że znalazł sobie świetną laskę wszystko się nagle zmienia i okazuje się, że laska go zdradza z jego najlepszym kumplem a on sam zauważa w końcu wspaniałą dziewczynę, którą zna od dziecka". Ile było tego typu filmów? Nie wiem. Ja sam widziałem przynajmniej kilkanaście. Czy ktoś narzeka, że to odgrzewane kotlety? Nie. A dlaczego nie narzeka? Bo tego nie zauważa, bo to takie "życiowe". Trudno historię miłosną rozłożyć na czynniki pierwsze i zanalizować, bo na co dzień ma się z takimi rzeczami styczność. Łatwiej zauważyć takie rzeczy w tematyce S-F, bo tam łatwiej rozgraniczyć fakty. Czarna dziura jaka jest, każdy widzi, statek kosmiczny też. Jeśli teraz coś takiego wykorzysta się w innym filmie czy serialu, to się to od razu wyłapuje. W tym tkwi problem S-F, że ludzie oczekują od niego nie wiadomo czego i koniecznie związanego z tą tematyką. Historia romantyczna w kosmosie też będzie S-F, ale nikt nie będzie tego oglądał, bo czego innego oczekuje. Można nakręcić 15 sezonów serialu "Przyjaciele" i mieć z dnia na dzień nowe pomysły, bo wystarczy wyjrzeć po inspirację na ulicę. A S-F tak się nie da. Wystarczy popatrzeć na serial Lost. Czy ktoś normalny potrafi wyjaśnić jeszcze o co w tym serialu chodzi? Nie wydaje mi się. Jego twórcy sami już dawno się pogubili i teraz tylko robią większy bajzel. Ten serial, to nawet nie S-F, tylko delirium. Swego czasu z powodu zbytniego rozszerzania fabuły pogubiło się Archiwum X, a Lost, jest obecnie jak jazda ćpuna. Nie chcę żeby Atlantis spotkał ten sam los dlatego, że komuś nie smakuje odgrzewane żarcie i chce coraz bardziej radykalnych mieszanek tylu ogórki kiszone w bitej śmietanie. Od takiego czego to tylko można puścić pawia.
Seriale mają swoje ramy i ich się trzymają. W takim przypadku jeśli fabuła lekko zboczy zaraz fani krzyczą, "Uuuuuuuuuuu ZAPYCHACZ". Jeśli fabuła leci jednym ciągiem i pomysły się powtarzają, to publika krzyczy "Uuuuuuuu ODGRZEWANY KOTLET". Jak małe dzieci, które nie wiedzą, czy chcą jeść, czy siku.
- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.*
* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"
#90
Napisano 17.12.2007 - |20:06|
sam motyw replikatorów w SG-1 był świetny - ich powstanie, potem rozwój i ewolucja. natomiast w SGA skopiowali ten pomysł w najbardziej chamski sposób. muszę przyznać, że postawienie ich w sytuacji powiedzmy "gorszych dzieci" pradawnych był oświetnym pomysłem, ale kiepsko poprowadzonym. przez ostatnie odcinki słyszeliśmy tylko nieśmiało to i owo o wojnie wraith-replikatory, ale w sumie nic porywającego. dopiero informacja o ludobójstwie repliatorów jakoś pchnęła całość do przodu, ale wyglądało to, jakby scenarzyści przez parę odcinków zastanawiali się, jak podgrzać atmosferę.
Lucas_Alfa, przywoływał analogię do Tok'Ra - tyle że wtedy wydawało się to bardzo naturalne, napisane niby od niechcenia a jednak genialne i wciągające. tu brakuje tego polotu... w SG-1 mogli czerpać całymi garściami z mitologii z całego świata, przerabiać, dorabiać, rozwijać i to wychodziło. tutaj nie mają już takiej podpory i chyba coś kuleje. wszechświat SGA jest uboższy (chociaż mamy symptomy dobrego - np travelersi), ale pal licho background - tutaj nawet główna oś fabuły idzie coś nie bardzo...
Użytkownik dr Danielle Jackson edytował ten post 17.12.2007 - |20:08|
- I think you're hugging wrong.
#91
Napisano 18.12.2007 - |01:29|
Akurat w to, że Weir żyje nie wątpiłem, ba-ja to wiedziałem. Jestem half-psychic.Nic odkrywczego? Dalsza udana nawet działalnośc frakcji replikatorów, to nic odkrywczego. Budowa statków też nic odkrywczego? Domniemana śmierć Weir też nic odkrywczego? To że nie nasze miasto będzie niszczone też nic odkrywczego? Jeżeli wiedziałeś że Weir nie żyje, buntownicze replikatory wykradły miasto i to miasto było w wizji to gratuluje zdolności paranormalnych na poziomie tego jasnowidza co był w jakimś poprzednim odcinku.
Co do kotleciarstwa-mnie nie obchodzi to, z czym dealuje kolejny epizod. Time travels, phase shifting, shit shifting-i don't give a frack. Po pierwsze-ciągle można wymyśleć coś nowego. Po drugie-mogę oglądać nawet 50 odcinków o podróżach w czasie, ale chcę, by każdy wnosił nową jakość, był zgrabnie napisany, zadowalał mnie fabularnie i artystycznie oraz technicznie. Czy odcinek miał nowe pomysły? ależ owszem! Ich tam było na pęczki! Gigantyczny potencjał-i cały od góry do dołu zmarnowany. Jak już pisałem-ten jeden epizod należało rozbić na dwa. Tam nie ma budowy sytuacji, napięcia-bo wszystko zostaje zaraz ujawnione. Tajemnica pryska zbyt szybko, nic nie zostaje wyjaśnione,wszystko zostaje pominięte. Rozterki są szczątkowe, relacje repli-SGA a replikatory-adepci ascendacji, są powiedziałbym symboliczne. Wszystko dzieje się za szybko, po łebkach. Za przeproszeniem: na od pieprz. I tak jest z całym tym sezonem.
SGA brak ciągłości, scenariusze kuleją. Nie zrozumcie mnie źle-wszystko jest wykonane poprawnie, ale to nie to. Można było zrobić więcej, a otrzymaliśmy rzemieślniczą robotę, nie dzieło. Nie oczekuję od SGA nie wiadomo czego-tylko tego, żeby mnie zainteresowało czymś. Nie interesuje. Traci w moich oczach.
Cała ta połowa 4 sezonu jest dosyć cieńka. Zamiast wtrącać nic nie wnoszące epizody, jak "Doppelganger" powinno sie rozwinąć te, które są interesujące ("Tabula rasa", "This Mortal Coil"). Powinno się, skoro wdepnęliśmy w te replikatory, rozwinąć ten watek, dać mnóstwo informacji na ten temat. Tymczasem póki co jedynym dobrym odcinkiem był "The Seer". Problemem nie jest używanie tych samych pomysłów-choć to może irytować. Problemem jest to że razem z "kotleciarstwem" idzie łatwizna-powtarzają się te same schematy fabularne. A to już jest źle. Bardzo, bardo źle.
Winchell Chung
#92
Napisano 18.12.2007 - |19:55|
O tym, ze niektore odcinki sa bezplciowe na poczatku sezonu swiadczy miedzy innymi to, ze jak piszecie tutay tytulami, to niektorych nie pamietam. Musze zerknac na forum i przejrzec posty, zeby w ogole przypomniec sobie o czym to bylo. Oczywiscie nie zawsze, ale nie pamietam.. Mimo, ze ogladalem wszystkie, czesto dwa razy.. Eh.. Albo to wina tworcow.. Albo ze mna juz cos nie tak jest heh
Ja jestem studentem. Czesto jem odgrewane kotlety przywozone z domku. Nie jest zle Mozna przywyknac Hehe. A i jak sie zrobi dobry sosik, to palce lizac. Wlasnie takiego sosiku czasami w Atlantis brakuje
Użytkownik DonBolano edytował ten post 18.12.2007 - |22:26|
#93
Napisano 19.12.2007 - |11:04|
#94
Napisano 19.12.2007 - |13:15|
Winchell Chung
#95
Napisano 19.12.2007 - |13:29|
#96
Napisano 19.12.2007 - |15:25|
Jak wpłynie strajk na Stargate?
SGTokar // 2007-11-06 20:36
Amerykańscy scenarzyści rozpoczęli strajk. Ten temat poruszany jest na forum. Sytuację komentuje także TVN24.pl oraz Onet.pl.
Strajk powinien mieć znikomy wpływ dla fanów Stargate. Zdjęcia do czwartego sezonu już się skończyły i w danej chwili tylko kilka ostatnich odcinków jest dopieszczanych efektami. Dodać należy jeszcze że serial jest kręcony w mieście Vancouver położonym w Kanadzie i większość scenarzystów należy do kanadyjskiego związku zawodowego (tego drugiego wymogu nie spełnia ekipa serialu Battelstar Galactica). By jeszcze bardziej odwieźć widmo braku odcinków producent Atlantis - Joe Mallozzi odpowiadając na swoim blogu na pytanie czy strajk będzie miał jakiś wpływ na serial odpowiedział: „W ogóle”.
Strajk może mieć jednak wpływ na ramówkę Stargate. Z USA z anteny może zniknąć na jakiś czas wiele seriali (lista na forum) co będzie zmuszało stacje do wypełnienia tych luk innymi materiałami.
przydało by sie czytać czasami newsy :P
Użytkownik dr Danielle Jackson edytował ten post 19.12.2007 - |20:07|
- I think you're hugging wrong.
#97
Napisano 19.12.2007 - |20:14|
Winchell Chung
#98
Napisano 19.12.2007 - |20:36|
W większości są Kanadyjczykami, (z IMDB)
Robert Cooper - Toronto, Ontario, Canada
Brad Wright - Vancouver, British Columbia, Canada
Martin Gero - Geneva, Switzerland
Carl Binder - Windsor, Ontario, Canada
Joe Mallozzi - Montréal, Québec, Canada
Paul Mullie -??/
Ken Cuperus - Winnipeg, Manitoba, Canada
Peter DeLuise - New York, New York, USA ; ale już nawet nie wiem co ostatnio napisał
Damian Kindler - Melbourne, Australia
Co do spraw wcześniejszych:
Skoro można wymyśleć coś nowego to zachęcam do podania przykładu, tak dla rozwiania moich wątpliwości.
OK, to rozumiem. Ja natomiast po przeczytaniu paru pierwszych postów miałem odczucie że główną wadą odcinka było to że producenci ważyli się pokazać na ekranie dwie takie same osoby, czy jakim prawem wśród Replikatorów ktoś może myśleć inaczej i powstaje kopia Tok'Ra.Po drugie-mogę oglądać nawet 50 odcinków o podróżach w czasie, ale chcę, by każdy wnosił nową jakość, był zgrabnie napisany, zadowalał mnie fabularnie i artystycznie oraz technicznie
Użytkownik SGTokar edytował ten post 19.12.2007 - |20:48|
#99
Napisano 20.12.2007 - |11:52|
Ocena: 9
PLUSY:
+ nuta tajemniczości, w momencie kiedy Schepard wyczuwa coś, że dzieje się nie tak z jego ciałem. Potem dziwne zachowanie dr Keller, jej rozmowa z majorem, wybuch sondy oraz cała reszta dziwnych zdarzeń
+ ogólna fabuła odcinka, czyli sprytny plan frakcji replikatorów, która chce poznać istotę czlowieczeństwa na przykładzie czterech królików doświadczalnych plus dr Weir
+ spotkanie dwoch drużyn oko w oku, a przede wszystkim gadki obu McKay'ów
+ wizja niszczonej Atlantydy się spełniła, nieważne czy to była prawdziwa Atlantyda, czy też nie, ale fakt faktem wyglądało to bardzo ładnie
+ końcówka odcinka, czyli kiedy wydaje się wszystkim, że zagrożenie zostało zatrzymane, nagle okazuje się, że ono dopiero może nadejść i to w zwielokrotnionej formie. Tak więc atak na miasto ciągle może mieć miejsce
MINUSY:
- a gdzie w tym całym odcinku był szef Atlantis? Mnóstwo rzeczy się działo, ale zarówno w Atlantydzie prawdziwej jak i w duplikacie nie było Samanty
Użytkownik Halavar edytował ten post 20.12.2007 - |12:23|
W oczekiwaniu na BSG "Caprica"
#100
Napisano 21.12.2007 - |13:29|
oj mam to samo:)
gdy w SG-1 panowali goaul'dowie, wystarczył blask oczu, stuningowany głos, metaliczny dźwięk kroków oddziału jaffa i już adrenalina szła w górę potem pojawili się Ori - ze swoją aurą tajemniczości, fanatyzmem, świetną muzyką - był klimat. Wraith podobnie - coś niesamowitego, wręcz mitycznego. Sposób ich żywnienia, wygląd. nie wiem, może idealizuję to, co było w przeszłości, ale mi też replikatory się przejadły.
Zgadzam się całkowicie. Replikatorom mówimy nie! Mogliby wymyślić coś oryginalnego w końcu! Chociażby zapoznać nas z furlingami o których mowa była w kilku odcinkach w SG1! O właśnie, furlingowie okazaliby się nową potęgą, chcącą panować tak jak goa'uldowie, czy chociażby Ori!
PS: To takie moje skromne zdanie
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych