Denerwujące są wypowiedzi że "inni" są dobrzy. Mało macie dowodów na to że są żli? Ethan zabił jedną osobę, Charlie ledwo przeżył, porwali Claire i prawdopodobnie chcieli po porodzie ją zabić. Nie wspominam o porwanych osobach z drugiej grupy. Teraz znęcają się nad Jackiem, Kate i Sawyerem co niby przemawia za tym że są dobrzy?
Kolejna osoba, która by chciała widzieć świat w tylko dwóch barwach. Tak to prawie w wiekszosci widzą dzieci i młodzież, gdzie albo jest cos "cool", albo "do bani", albo coś jest fajne albo daremne, albo ktoś jest "dobry" albo "zły" itd. Bipolarne widzenie świata jest kompletnie nieprzystające do realiów, a dzielenie ludzi na "dobrych" i "złych" jest tak samo bezsensowwne, jak dzielenie przez PiS Polaków na zwolenników Polski Solidarnej (czyli w domyśle tych "dobrych") i Polski Liberalnej (czyli tych "złych").
W innym temacie napisałem szerzej na ten temat:
Ja bym proponował przestać gadać o tzw. "dobrych" i "złych" bo sądzę, że własnie to uogolnienie jest błędne. Na wyspie nie ma ludzi ani dobrych ani złych, i to jest jedną z głownych tez, jakie można wynieść z tego serialu, i to chyba chce nam przekazać Abrams w tym serialu. Większość z nas traktuje rozbitków jak "dobrych"a The Others jako tych "złych". To jest błąd. W 2 sezonach dowiedzieliśmy się zarówno z poczynan na wyspie, jak i z retrospekcji, że każdy z Lostowiczów ma swoje grzechy i grzeszki na sumieniu, i to czasami dość duze. Natomiast Inni nie są źli, a dobrzy - według ich kodeksu, ich zasad, ich pseudoreligii itd. Oni są zamkniętą wspolnota, która rzadzi się własnymi prawami. Oni uważają sie, jak to słusznie powiedział Ben, za "dobrych ludzi". I ja mu wierzę.
To jest sytuacja trochę podobna, gdyby pewni Europejczycy chodzili po powiedzmy lasach amazońskich, zabijali zwierzęta, wyrzucali śmieci na prawo i lewo, zachowywali się jakoś wulgarnie, a potem weszli do wioski pewnego z plemion indiańskich. Indianie widząc obcych, majac swoje pewne zasady, swój kodeks etyczny, i swoje pojmowanie dobra i zła, po prostu zabijają część intruzów, Ci którzy przeżyli, stwierdziliby, ze ci Indianie są źli. Tylko, ze oni niewiedzieliby, że byli nieproszonymi goścmi w ich lesie, w ich wiosce, a ich zachowanie oburzało Indian na tyle, ze możnaby było ich zabić. I absolutnie nie traktowano by tego, jako coś złego, czy nagannego.
Po prostu zbyt dużo ludzi podchodzi do tego serialu mocno emocjonalnie, i chce wartościować, co jest białe, a co czarne. Co są super, bo "nasi", a ci są fuj, bo są "inni" (czyli nie nasi). A świat na wyspie nie jest taki, i wydaje mi sie, że Abrams w tym sezonie (który ma być skupiony na The Others) pokaże nam wszystkim, że Inni nie są wcale tacy "źli"
Jest też rzecz absolutnie oczywista, a która jest nieporuszana i nie brana kompletnie pod uwagę. Mianowicie pojecie "dobra" i "zła" nie jest nam przekazywane z mlekiem matki, nie jest cechą wrodzoną, a nabytą w trakcie dorastania w pewnej spoleczności. Jeśli prawdą jest to, że Ben urodził się na wyspie, i reszta Innych też (albo chociaż sporo grupa), to pewne pojęcia, widzenie świata, nazywanie pewnych sytuacji i ich wartościowanie mogę być narzucane w takiej małej społeczności jak ta. Długoletnie indoktrynacja założycieli osady na wyspie, potem szefa Innych, a następnie Bena sprawiły, że takie pojęcia jak "dobro" czy "zło" są specyficznie traktowane przez Innych. Pamiętajmy równeiż, że robitkowie są niechcianymi gośćmi na wyspie, którzy panoszą się po niej jak po własnym domu. Inni zaś nie mają zamiaru z nikim się kontaktować, chcą prowadzić niczym nie zakłócone życie na wyspie, a to zostało im odebrane we wrześniu 2004 roku. Nagle musieli porzucić życie w swojej pięknej osadzie, stworzyć wizerunek obdartuchów i spróbować pokojowo wyprosić rozbitków (głownie przez straszenie). Co do porywania ludzi, to tak naprawdę nie wiemy co się znimi stało, po co to robiono, jakie były tego skutki itp. Widzimy tylko mały skrawek całości działalności Innych na wyspie, wiec dopóki nie wiemy o nich wszystkiego, ja bym wolał, nie nazywać Innych tymi "złymi"
Wiemy że są dwie wyspy można było się tego domyślać.
Domyślić? Kiedy, i po czym? Ba ja nidy nie sądziłem, że mogą być dwie wyspy.
A co do tej dyskusji dotyczącej wyspy (lub wysp), to według mnie jest tylko jedna wyspa. Przypominam, że Ben nie zawsze mówi prawdę, a słowa to jego amunicja, której używa tylko wtedy, kiedy chce, i ma w tym jakiś cel. Dlatego jego słów nie brałbym jako pewnika. Szkoda, że nie było szerszego kąta widoku tej wyspy, bo wtedy możnaby było zobaczyć coś więcej. Wydaje mi się, że to co widział James, to była strona wyspy, na której nie byli jeszcze rozbitkowie. Bo gdyby to była plaza rozbitkow, co zdaje się sugerował Ben, to na pewno byłoby widać tą domniemaną drugą wyspę z plaży. Pamiętajmy też, że rozbitkowie są na wyspie 66 dni, a większą część czasu siedzą na plaży albo chodzą po pobliskim lasku. Dalej prawie nikt nie szedł. Wyspa musi być duża, i na pewno jest jeszcze sporo miejsc, których nie odwiedzili rozbitkowie. Inni zdająć sobie sprawę z ryzyka, nalegali na ustawienie granicy. Zapewne własnie na terenie Innych znajduje się ich osada oraz stacja Hydra, ktora jest dość dobrze wyposażona.
Użytkownik Halavar edytował ten post 26.10.2006 - |23:49|