Oglądane po latach cd.:
Falowa Szóstka towarzyszy Baltarowi w celi. Baltar podlega torturze w postaci deprywacji snu. Falowa Szóstka pomaga Baltarowi w akcie samobójczym. Gdy ten wisząc ledwie dycha ma majak (zagnieżdżoną wizję?). Mianowicie, Baltar budzi się w ładowarce jako cylon. Nawet jest zadowolony - jako cylon nie jest zdrajcą ludzkości. W dalszej części tego majaku jest nagle topiony przez cylonki - jako człowiek. Jego prawdziwe życie ratuje Gaeta, który chcąc go zabić, mimochodem stał się przyczyną wykrycia próby samobójczej. Strażnik odciął Baltara.
Zachowanie falowej Szóstki tutaj jest niezrozumiałe. Zazwyczaj go chroniła lub się z nim droczyła, podając nierozstrzygająco obie opcje problemu. W majaku były dwie opcje - ale przed majakiem jest niespójność: dlaczego wręcz go pchnęła w tym samobójstwie?
Tu się coś nie zgadza z zachowaniem falowej Szóstki.
Falowa Szóstka powraca, gdy Roslin przesłuchuje Baltara na okoliczność wydarzeń sprzed zagłady Capriki. Wspiera Baltara, czyli standard. Roslin wypytuje o blondynkę z jaką widziała Baltara na Caprice, ponownie. Kiedyś już to pytanie mu zadała.
Metody prezydent to taki dyskurs serialu z realem. Na ile można nagiąć prawo i użyć siły w przesłuchaniach dla dobra racji stanu. Bardzo mroczne. Dobry klimat i bardzo dobre aktorstwo i Roslin i Baltara. To się z tego odcinka pamięta po latach.
Anderson zastanawia się nad "przeznaczeniem" Kary wieszczonym przez Leobena. W swój pokręcony sposób, mimo że do upadłego kocha Karę, uraja sobie, że ponieważ Kara kocha Lee, więc to jest jej przeznaczone i odpuszcza. Ponownie wkracza grecka tragedia.
Lee tymczasem, co już wiemy po odcinku z czarnym rynkiem, zatraca się w kobietach. I brnie, bzykając na dwa fronty, zapominając, kto mu pierze skarpetki
Na koniec jednak wraca do wygód życia z Dualą. Brrr. Za dużo tego wątku.
Baltar, na wojskowych prochach do przesłuchań, wyjawia, że Caprica Six uratowała go własnym ciałem w czasie eksplozji na Capricę. Mówi, że z nią nie spiskował - w tym sensie, że nie wiedział, że to cylonka. Mówi, że został uwiedziony. Potem zaczyna mówić że Szóstka jest i demonem i aniołem (że ma naturę korpuskularno-falową o to mu chodzi, ale nikt go nie zrozumiał), podaje zagadnienie ostatecznej piątki jako celu cylonów w świątyni i że on ich tożsamości nie zna. Szczery do bólu.
Potem mocny moment: Gaeta próbuje podejść Baltara. Gdy ten się orientuje - jest bardzo dobry dialog, na temat kto, Gaeta czy Baltar był zmuszany, a kto z własnej woli działał na NC na dwa fronty. Świetna scena. Baltar tak pojechał Gaecie, że ten go zdzielił długopisem w szyję. Scena jak poezja.
Do leżącego w ambulatorium Baltara przychodzi falowa Szóstka. Pociesza go, że mogło być gorzej. Mimo że nie jest nikim z ostatecznej piatki to: "ma boże błogosławieństwo". Baltar jest przekonany, że jest Wybranym z przepowiedni Hybrydy.
Na koniec taki smaczek, Adama na serio proponuje Roslin, że "nie jest za późno, aby Baltar zniknął". He he, wszystkie chwyty dozwolone - władza demoralizuje.
Poza makabrycznymi wątkami miłosnymi, mroki tych tortur i przesłuchań, powodują, że miło się ten epizod wtłacza w pamięć. Szczególnie tortura narkotyczna i prezydent w roli przesłuchującego w pierwszej części odcinka:)
Jest to pierwszy epizod, gdzie zachowanie falowej Szóstki drastycznie odbiega od mojej hipotezy roboczej. Albo babol scenarzystów, albo muszę zweryfikować tę hipotezę.