Wspaniały odcinek, chyba najlepszy od czasu Oblężenia a na pewno jeden z najlepszych w serialu
Ocena: 10PLUSY:
+ akcja, efekty, akcja, emocje to coś co rzadko widzimy w tym serialu. Tutaj wreszcie pokazali coś szybkiego, wciągającego, emocjonującego, dobrze zrobionego i dramatycznego
+ relacje w trójkącie Sheppard-McKay-pani naukowiec
+ fajna ta pani naukowiec, ale faktycznie skądś ją znałem i tak na 80% sądziłem, ze z SG-1. A jednak miałem rację, bo ktoś tutaj napisałe ze grała jakąś Tok'Ra
+ zabawny McKay (w zasadzie to on prawie zawsze taki jest, ale tutaj po jego nieobecności w poprzednim odcinku był w świetnej formie). Super teksty, fajnie się peszył Rodney w pobliżu pani doktor oraz inne śmieszne teksty z jego udziałem, np.
372][392]Wysadziłeś całą planetę Rodney.
[392][403]/To nie była moja wina.
[406][421]Sama się nie wysadziła.
+ mi tam się podobał nowy/stary statek kosmiczny klasy Aurora. Fajnie jest mieć takie cacko na orbicie Atlantis, napewno się przyda czy to do obrony czy to misji w galaktyce Pegaza gdy Dedal będzie niedostępny. Fajne były przekomarzania się Shepparda i McKay dotyczące nazwy statku, którą jednak wygrał ten pierwszy dając całkiem fajną nazwę Orion (aż mi się przypomniała stara gierka Master of Orion)
+ Hermiod znów w akcji
Ten szraczek jest niesamowity, samo jego pojawienie się na ekranie i jakiś śmieszny gest już sa super, ale najlepsze to i tak jak coś powie, tym razem super tekścick "możemy odlecieć"
+ adrenalinka jest, wiedząc o zbliżaniu sie Wraith do Atlantydy
+ plus za o dziwo dobrze pod wzgledem logicznym skonstruowany bieg wydarzeń, wszystko się trzyma kupy, brak prawie zawsze widzianych w tym serialu jakiś fabularnych wpadek
+ pomysł wybicia Oriona spod ziemi na orbitę to był kolejny przejaw geniuszu McKay'a. Widać, że myśli szybciej i wpada na lepsze pomysły gdy w pobliżu kręci się jakaś ladna blondyneczka
MINUSY:
- jakoś nie umiałem znaleźć. Jest to pierwszy odcinek w którym nie umiałem znaleźć jakiś minusów. Moze jak już to odcinek mógł byc dłuższy (np. 1 godzinny)