Kilka wad:
- Za dużo akcji, za mało myśli. Serial, aż się prosi o szersze i głębsze uwzględnienie myśli z dziedzin kulturoznawstwa, antropologii filozoficznej, socjologii, historii etc. Zapewniam - to się nie musi kłócić z przyjemnością oglądania, wręcz przeciwnie.
- Przewidywalność
- Szczególne dla tego serialu Deus ex machina np. jak bohater zostanie uwięziony kiedy wszystko się wali, to wiadomo, że po to, ażeby się uwolnić i dokonać sabotażu i tym samym uratować innych, co z czasem urasta do poziomu takiego nieprawdopodobieństwa, że równie dobrze mogłoby być zastąpione nagłą interwencją sił boskich. Ogólnie scenarzyści są przerażająco ograniczeni i nieudolni w środkach budowania napięcia - do tego stopnia, że to co ma jakoby budzić napięcie (najczęściej porażki bohaterów) widz po pewnym czasie postrzega (bo to staje się nieomal prawem fizycznym w tym serialu) jako budowanie sobie zaplecza do rozwiązania akcji w jakiś całkowicie nieprawdopodobny (zapewne wiążący się z ucieczką i wybiciem dziesiątek wrogów, albo nagłym oprzytomnieniem po śmiertelnym postrzale i wykonaniem decydującego ruchu) sposób. Jeśli nie wiadomo jak coś będzie rozwiązane, to wiadomo, że będzie rozwiązane zbiegiem okoliczności (np. ratunek nie będzie nadchodził, ale nadejdzie właśnie wtedy, kiedy jest ostatnią deską ratunku - to po prostu tragedia) lub odwróceniem porażki w atut.
- Monotonność użytych konwencji - co by tak nie irytowało, gdyby serial nie był w zamierzeniu "przygodowy" - kiedy nie ma zbyt wiele treści, a akcja jest powtarzalna, to naprawdę zaczyna to wkurzać
- Nikłe rozbudowanie lub całkowite pominięcie wielu bardzo ciekawie zaczętych wątków, szczególnie nieposzerzenie serialu o polityczne i kulturowe aspekty zgłębiania innych kultur, a miast tego jakieś irytujące swoją powtarzalnością namiastki w rodzaju "przepychanek" z NID. Jednym słowem - strasznie zawężona perspektywa, przez co serial jest dość płaski. Nie wykorzystano nawet tak oczywistego i obiecującego wątku jak zapoznawanie się Teal'ca z Ziemią.
- Zupełna absurdalność i nieprawdopodobieństwo przebiegu głównej osi konfliktu (głupota ciemnych sił i ich metody to po prostu kpina)
- Pisanie scenariuszy jakby z zakulisową niechęcią do ciągnięcia pewnych wątków: czasami czujemy się jakbyśmy zaglądali za drzwi projektantów tego serialu np. wprowadzanie wątków i postaci o których po pewnym czasie widz wie z niemal całkowitą pewnością, że zostaną ucięte (jakby ze względu na brak angażu, na ograniczenia finansowe w przypadku kwestii wymagających efektów, czy na stałą i niewytłumaczalną awersję do posuwania pewnych kwestii na przód). Np. ciągłe i strasznie naciągane stopowanie rozwoju technicznego ludzkości (porywane i niszczone statki z najtajniejszych baz etc.), porzucanie potencjalnie znaczących postaci (bo za dużo aktor sobie życzył? bo pisano scenariusz na kolanie kiedy nie było jeszcze wiadomo czy aktor będzie chciał grać dalej?), wątek Sam i Jack'a (nie wiedzieli jak go pociągnąć? aktorzy się nie lubili?). Ogólnie ma się wrażenie, że pisanie scenariuszy do serialu zlecano to temu, to innemu scenarzyście pocztą i jak jeden coś zaczął, zawiązał jakiś wątek, tak następny o tym zapominał, a nierzadko nawet jakby dostawał wytyczne ucięcia (co w serialu, który nie ma konwencji epizodycznej, lecz dość mocno akcentuje ciągłość, jest niewybaczalne).
Część wad mogę wydawać się powtarzać, ale to dlatego, że nie chce mi się dokładnie precyzować różnić między nimi. Kto oglądał ten rozumie. W każdym razie znalazłoby się ich znacznie, znacznie więcej.
Użytkownik Prakosmiczny edytował ten post 10.03.2009 - |01:50|