W Star Treku było sporo zaawansowanych ras, tutaj się zgodzę. Jednak ten serial cierpiał na pewną dolegliwość w tym temacie - te rasy były do bólu ludzkie. Q to najbardziej znany przykład. Był też ten jeden "wszechmocny" obcy z TNG, który przybrał ludzką postać i żył pośród mieszkańców federacyjnej kolonii.
Oj, niehumanoidalnych kosmitów było znacznie więcej. Np. istota z błota, która zabiła Tashę Yar. Kosmici z centrum galaktyki, którzy ściągnęli do siebie załogę Enterprise tworząc wormhola by zbadać ludzi, dwuwymiarowe, kierujące się instynktem żyjątka. Alien, którzy przybrał formę galaktycznej osobliwości, formy inteligentne zawarte w płytkach krzemowych, kryształąch czy układach elektronicznych. Całkiem sporo tego było. Owszem, najbardziej pamiętamy Q, gdyż był przez parę odcinków i był ludzki, o ciekawym charakterze, że nie można go było nie polubić. Reszta była bohaterami pojedynczych epizodów.
Ty od kobiety w ciąży oczekujesz logiki?
Hormony hormonami, ale jakiś zdrowy rozsądek powinien być. Kobiety w czasie ciąży nie robią się przecież całkowicie irracjonalne (one już takie często są ).
A tak na serio to TJ nie miała 5 minut na podjęcie decyzji. Miesiąc czasu to wystarczająco długi okres, aby przemyśleć to i owo. Niestety jeśli podejmuje się decyzję o pozostaniu na planecie, o której tak naprawdę nie ma się zielonego pojęcia, jest się po prostu głupkiem.
Albo głupkiem, ale ma się ukrytą klaustrofobię. Gdybym znalazł się na Destiny moja niegroźna obawa przed pomieszczeniami zamkniętymi, z których nie mogę wyjść kiedy chcę, zapewne urosłaby do całkiem sporych rozmiarów. Wcale się nie dziwię TJ, że nie chciała by jej dziecko wychowywało się w ciemnych, mrocznych pomieszczeniach, pełnych huku i przesiąkniętych rdzą. I nie wierzy za bardzo, że kiedykolwiek wrócą za Ziemię. To takie dziwne?
I nie poświęcono więcej czasu na (...), badanie monolitu, którego wcale nie pokazano, nawet nie wiadomo jak się prezentował z bliska,
Pokazano jak go badają całkiem z bliska. Tylko trwało to ze 3 sekundy podczas "planetarnego teledysku". Ale jednak!
=Young zachował się nieodpowiedzialnie i lekkomyślnie, w końcu mógł zginąć w trakcie wchodzenia w atmosferę. Jakby nie mógł poczekać na pierwszy transport zapasów i wraz z nim polecieć na planetę.
Weź pod uwagę kondycję psychiczną całej załogi. Ich stres, nowe napięcia i wciąż niepewne jutro. Dodaj do tego bunt na pokładzie i zmarnowana szansa na zabicie człowieka. To nie jest obajętne dla psychiki, nawet wojskowej. My sobie siedzimy wygodnie przed kompem, możemy chwalić się znajomością procedur i dywagować co jest zasadne a co nie, ale jeśli scenarzyści strzelaja babole i każą bohaterom działać chaotycznie - w tym wypadku to działa tylko na plus, gdyż pokazuje jak naprawdę każdy członek jest... zmęczony.