Paru rzeczy nie rozumiem:
- skoro to stacja zbudowana przez Dharmę (lata 70-te?!?), to co do diabła robi tam fotka z nadrukiem (przyklejona do tablicy):
9/23/54 - U.S.ARMY - OP 264 - TOP SECRET - EYES ONLY
W końcu o kim mówimy, że "znaleźli wyspę"? O Dharmie, czy o armii amerykańskiej?
No przecież jeszcze kilka odcinków temu było jasno powiedziane, że US Army znalazła Wyspę w 1954! Zapewne zdjęcie zrobione właśnie w tamtych okolicznościach - podejrzewam, że grupę naukowców dostarczono tam jakimś statkiem, mieli zainstalować bombę i zdetonować ją (o ile na wyspie było bezpieczne miejsce) lub jedynie ją zainstalować, a później miała zostać zdetonowana zdalnie. Naukowców i żołnierzy wysadzono na brzegu i mieli się zająć swoją robotą, statek miał po nich wrócić. Niestety zostali zmasakrowani przez wesołą kompanię Ryszarda. Może zdążyli wezwać pomoc przez radio, może nie. Nie ma to znaczenia, ponieważ gdy statek wrócił pod podane współrzędne Wyspy już tam nie było. Zagadka nie do rozwiązania. Co się stało? Przecież nie zniknęła - racjonalny umysł podpowiada, że ktoś się pomylił.
Zdjęcia i dokumenty objęto ścisłą tajemnicą (a jakże - co by to było, gdyby opinia społeczna dowiedziała się o zgubieniu bomby wodorowej? To przecież parę lat po WW2 i rok po zakończeniu wojny w Korei, kiedy społeczeństwo USA było przerażone groźbą użycia bomb atomowych w globalnym konflikcie) i jako takie trafiły do jakiegoś archiwum.
Gdzieś w latach siedemdziesiątych lub na początku osiemdziesiątych grupa potwornie wpływowych ludzi pod zwierzchnictwem Alvara Hanso zabrała się za poszukiwanie wszelkich śladów Wyspy, na jakie można było natrafić. Pewnie jakiś "ich człowiek" w Pentagonie zrobił małą kwerendę i wyciągnął te materiały. Ot, koniec sensacyjnej historii.
- skoro jesteśmy w Los Angeles, to kościół nie może być zbyt stary, to skąd i po co pod kościołem starożytne kolumny?
Starożytne? Tak, jakby po wzorce starożytne nie sięgano wielokrotnie w późniejszych epokach.
A pomieszczenia pod kościołem mogły mieć pierwotnie inne przeznaczenie.
No i już wiemy dlaczego Pani Hawking używała tak archaicznego sprzętu - był on częścią gotowej instalacji przygotowanej przez owego matematyka pracującego dla Dharmy (BTW czy to przypadkiem nie ten gość o włosko brzmiącym nazwisku z "Experience"?) i jako taki byłby trudny do zastąpienia przez nowe urządzenie bez znajomości dokładnych szczegółów (do Apple II można było zaprojektować kartę rozszerzeń, nie wspomnę już o problemie z napisaniem programu bez znajomości kodu źródłowego czy nawet algorytmu).
- jakim cudem można znaleźć wyspę przy pomocy tego wahadła? Co to za bzdury? Pogięło kogoś?
Wyraźnie powiedziano, że wahadło służyło do badania jakiejś magnetycznej anomalii - miejsce na którym zbudowano kościół poprzez nią łączy się z innymi punktami tego rodzaju na świecie. To przecież klasyczny
technobełkot, którego nie ma się co czepiać. Lost nigdy nie był za bardzo "science".
- oni wrócili na wyspę - owszem - tyle, że w czasy Dharmy (van i ubiór Jina)! Sorry, ale nie widzę w tym większego sensu. Bo w ten sposób mamy ewidentną próbę zmiany historii. A od początku serii jest mówione, że tak się nie da. Więc może twórcy by się zdecydowali bo wychodzi kaszana.
Skąd to wzięłaś? To znaczy to o próbie zmiany historii. Powtarzasz ten sam tekst w kółko od kilku tygodni.
Jak dotąd powiedziano nam, że ich celem jest zatrzymanie czasowej czkawki, a nie zmienianie czegokolwiek. Dan powiedział, że tego co się raz wydarzyło zmienić nie można, Desmond nie mógł ocalić Charliego, tak samo jak nie można było ocalić faceta w jednej z jego "wizji". Kolejnym potwierdzeniem jest śmierć Charlotte - Dan próbował (spróbuje) ją przekonać by nie wracała, lecz ona zapamięta(ła) go jako "szalonego człowieka" i powróci na wyspę tak czy inaczej. Kółko się zamyka. Tada!
Oni wrócili na Wyspę w czasach Dharmy ponieważ... Na Wyspie mają miejsce anomalie temporalne, w wyniku których nasi bohaterowie skaczą w czasie. Najwyraźniej O6 również to dotyczy, gdy tylko znajdą się "wewnątrz promienia", tak więc zostali zabrani z pokładu samolotu, który wcale nie musiał się robijać.
- po co oni chcą zabrać trupa Locke'a na wyspę? 30 lat wstecz? Chcą go wskrzesić? Aluzja z obrazem w kościele jest dość ewidentna (Jezus po zmartwychwstaniu i niewierny apostoł Tomasz). Gościa co nie żyje od tygodnia, na dodatek leży w lodówce? Sorry, ale to jest chore.
A historyjka o gościu, który leżał w grobie i już zaczynał gnić, ale Jezus kazał mu wyjść nie jest mniej chora? Sorry, ale przykleimy czemuś łatkę "biblia" i już jest w porządku? Nie wiem skąd to oburzenie u Ciebie.
Sam zastanawiam się co się teraz stanie, widzę trzy możliwości.
1) Locke jest martwy na amen, chociaż temu przeczy to dziwne milczenie Bena w obliczu pytania zadanego przez Jacka
2) Locke jest martwy, ale będzie śmigał po wyspie jako duszek i aktywnie brał udział w wydarzeniach w takiej właśnie postaci
3) Locke jest martwy, ale niezwykłe uzdrawiające właściwości wyspy potrafią go wskrzesić. W tym wypadku jeszcze raz zastanowiłbym się nad losem Christiana. Może on faktycznie naprawdę żyje? Chociaż do tej pory nie znosiłem tej teorii i dalej traktuję ją z rezerwą.