Zobaczone już w piątek rano, ale piszę dopiero teraz, bo forum w piątek jakoś padło.
Wbrew większości opinii dla mnie odcinek bardzo dobry. Przypominał nawet klimatem pierwszy sezon. Dałbym mu miejsce w osobistym rankingu tego sezonu za czołową trójką, czyli Economist, Constant i Shape of Things to Come. Może tak słabe wrażenia spowodowane tak dobrym ostatnim odcinkiem? Bo ja sam raczej za Jackiem średnio przepadam (a większość epizodów Jackocentrycznych ogólnie niezbyt lubiłem), a i wątki miłosne też nie należą do moich ulubionych. A mimo to odcinek bardzo mi się podobał.
Przeprawa przez dżunglę Sawyera, Claire, Aarona oraz Milesa.
Sawyer rzeczywiście przeszedł metamorfozę i to na plus. Miles już nie aż tak bardzo wydaje się dupkiem. Dobrze, że definitywnie pokazano nam, że Danielle i Karl nie żyją. Ukróci to wszelkie spekulacje. Poza tym bardzo fajna scena. Te ciała zakopane niezbyt głeboko trochę mi przypomniały sceny z Władcy Pierścieni na bagnach. Szepty wydaje mi się nie te same co słyszymy ja zawsze, ale specyficzne. Takie które słyszy Miles. Spotkanie z Frankiem pokazuje, że jest on jednym z tych dobrych. Wg mnie dość ważny moment, bo sam Lapidus może jeszcze odegra jakąś ważną rolę. Najemnicy przeżyli? No proszę, dymek taki słabiak? Póki co dziwne, ale myślę, że gdy otrzymamy jasny przekaz czym jest Smoke to wszystkie zagadki z nim związane staną się jasne. Także i ta.
Scena z Christianem
Czy to na pewno był Shephard? Wydaje mi się, że to jest dym. Dokąd zabiera Claire i dlaczego bez Aarona? Mam nadzieję, że nie na śmierć, bo lubię tą postać. Może do Jacoba? Tylko po co?
Plaża, choroba i operacja Jacka
Podstawową zagadką jest dlaczego doktorek zachorował? Jak słusznie Rose mówi - tam się zdrowieje, nie choruje. Mamy na razie dwa wyjątki - Ben oraz Jack. Sama akcja z operacją trochę naciągana i jak dla mnie to jedyny minus tego odcinka. Ale nie aż taki ogromny. Ciekawsze rzeczy dzieją się wokół operacji. Przy okazji wyprawy do stacji medycznej dowiadujemy się, że Charlotte zna koreański. Mieliśmy już kilku poiglotów w serialu. No cóż chyba powoli wyjaśnia się jak Jin zginie (o ile zginie, a nie zostanie na wyspie, ja jednak obstawiam tą pierwszą możliwość)
Flashforward
Po rozprawie Jack z Kate miło sobie żyją z Aaronem. Sielanka jak widzimy nie trwa jednak długo. Świetna rozmowa Jacka z Hugo. Chyba najlepsza scena w odcinku. Jack nie powinien wychowywać Aarona... Ale kto powinien? Może Claire która pozostała na wyspie (oby)? Podejrzliwość Jacka i kłamstwa Kate niszczą ich związek. Jak widać nie zmienilisię pod tym względem. Ale z kim tak naprawdę Kate gadała?
Z odcinka możemy też wywnioskować jak Jack popada w lekomanię. Ciekawa scena z wykrywaczem "Dymu"
Czyżby Smoke poza wyspą w postaci Christiana?
Podsumowując odcinek bardzo dobry. Nie rozumiem ego wielkiego jęku zawodu. Czuć nawet klimat pierwszego sezonu. W 4 sezonie były z 2-3 odcinki wcześniej które lekko spowalniały tempo, ale wszystkie były dużo słabsze w porównaniu do tego. A imo muszą być takie epizody które nieco zwalniają, aby podtrzymać klimat i móc złapać oddech. Co nie znaczy, że w tym odcinku nic się nie działo. Po prostu wszystko było subtelniejsze.