Oglądania po latach, ciąg dalszy.
Saul boi się czy nie jest zaprogramowany do zabicia Adamy. Trudno orzec czy to tylko pokazanie jego strachu, czy wizje zesłane. Raczej te pierwsze. Tak czy owak mocne. I jakby wrażeń mało największa bitwa od kilkudziesięciu odcinków. I jakby znowu mało zaskoczeń, zeskanowanie siatkówki Andersa prowadzi do wstrzymania ataku cylonów i ich wycofania. "Coś się zmieniło" - jak słusznie zauważa świeżo uświadomiona asystentka prezydent. Wszystko pamiętam a i tak trzyma w napięciu.
Baltar jako Jezus Chrystus Superstar - wyborne. To swoiste upokorzenie dla umysłu tej miary, w rytmie świetnej muzyki z dodatkiem chóralnego wokalu. I co na to Baltar? Krótkie, spod nosa "No dobra". Przekomiczne.
Pojawia się falowa Szóstka. "Uspokój się. Myślisz, że doprowadziłam cię tak daleko, abyś skończył tutaj?" Falowa Szóstka chce, by Baltar uświadomił swoich wyznawców, że jest jeden Bóg, co ten czyni. Wydaje się przekonana do monoteizmu.
Kara wg testu Cottle'a nie jest cylonem. Czyli raczej zbadał te anomalie we krwi jakie sam odkrył i ich nie stwierdził. Po wyczynach Baltara testowanie nie jest jednak wiarygodne. Kara posiada zdjęcie z Ziemi i twierdzi, że układ gwiazd był zgodny z tym w grobowcu Ateny. (pomijamy aspekt dryfu a ktorym ani mru mru). Ma amnezję, minęło dla niej kilka godzin a nie dwa miesiące. Pamięta gazowego olbrzyma z pierścieniami. Przypomnę, że taki obraz był pokazany w kontekście jej relacji z falowym Leobenem. Nowością jest potrójny pulsar i kometa - jakie pamięta. Viper nówka sztuka, nawigacja bez zapisów. Roslin ma myśl, ze Kara może być cylonem od początku. I jest dylemat. Czy kontynuować kurs bez zmian, czy uwzględnić rewelacje Kary.
Atena nie rozpoznała w Tyrolu i Andersie aktywowanych cylonów z Ostatecznej Piątki. Ale miała już na koncie zatajenia. Natomiast Caprica Six odczuwa ich fizyczną bliskość. Ciekawe, bo jakoś wcześniej cyloni nie wyczuwali swojej obecności.
Odczucia zaczynają też rządzić Karą. Ma przeczucie dokąd lecieć lub nie lecieć poprzez wyłącznie jej intuicję.
W odcinku przewija się problem, jak traktować, oceniać, co myśleć o kimś, z kimś jesteśmy silnie związani, kto od początku był cylonem, czy to ma wtedy znaczenie. Czy jest osobą czy rzeczą. Gdzie jest różnica.
Tymczasem Baltar modli się o życie chłopca w zamian za własne. Świetnie zagrana scena. Balansuje na absolutnym pograniczu religijnego kiczu, a momentem, w którym poważnie jako widzowie zastanawiamy się czy Baltar naprawdę uwierzył w Boga i przed nim przyznał się do swoich grzechów, w tym że zabił człowieka. Ale sposób sfilmowania tego wyznania pokazuje, że ten największy w galaktyce egoista, dla własnej ciekawości, testuje Boga - sprawdza go, przeprowadza dowód istnienia, kosztem życia dziecka. Bardzo dobrze zagrane i pokazane.
Falowa Szóstka pojawia się ponownie, gdy Baltar i dziewczyna z sekty są okładani. Przypomina Baltarowi, że chciał oddać Bogu swoje życie, za życie bliźniego. Baltar podchwytuje i ponownie prosi Boga o śmierć. He he i dziewczyna uwalnia się i załatwia porządnym żelastwem napastników. A po powrocie z tego łazienkowego golenia staje się cud domniemany i dziecko z wirusowym zapaleniem mózgu odzyskuje przytomność. (Co jest formalnie możliwe bez leków, mało prawdopodobne ale możliwe bez nadprzyrodzonej interwencji).
Aż krew podbija na samo imię Baltar od irytacji tą postacią, ale te zbiegi okoliczności chyba faktycznie w tym egocentrycznym racjonalnym umyśle zaszczepiły minimalne ziarno wiary - przy najmniej od tego momentu Baltar zaczyna brać w ogóle pod uwagę taką możliwość. Ponownie jego eksperyment w testowaniu czy Bóg istnieje zadziałał. Brrrrrrr. Falowa Szóstka wyraźnie zadowolona z obrotu spraw.
Kara zaczyna snuć hipotezę, że ponieważ cyloni eksperymentowali na niej na Caprice, być może mieli materiał genetyczny i po tym jak wyciągnęli ją ze studni grawitacyjnej wyhodowali ja na nowo i wypełnili wspomnieniami. (Co nieźle trzyma się logiki). Ani razu nie nawiązuje do wizji z Leobenem (o którym wie, że Leobenem nie jest). Brak tej dywagacji jest już nieco dziwny. Ale ona nie podejrzewa nawet istnienia falowych cylonów.
Jakie wnioski. Ponieważ obiektywnie rzecz ujmując, test cyloński Cotlle'a był dobry, oparty na analizie krwi z tego wniosek, że obecna Kara albo ma na koncie urodzenie dziecka poczętego z człowiekiem (jak Atena i ma jakieś tam antyciała grypowe), albo jest człowiekiem, albo cylonem ale z inną, doskonalszą krwią - która w teście jest tożsama z ludzką (czyli ma te elementy odludzkie, które jako wspólne występują w krwi Hery i ma przeciwciała grypowe i ogólnie sprawniejszy system immunologiczny). Abstrahuję tu od mojej wiedzy o finale BSG i dedukuję. Tak czy owak wynika z tego, nawet jeśli Kara jest cylonką, to ma tożsamą z ludźmi krew. Do myślenia daje viper-nówka sztuka.
Bardzo, bardzo dobry odcinek - a to dopiero jego pierwsza część.
Na marginesie:
Ciekawe, co kryło się w głowie falowej Szóstki, gdy Baltarowi nieomal poderżnięto gardło. Czy wiedziała, że nic mu się nie stanie, czy jej w sumie nie zależało - no raz pchnęła go do próby samobójczej.
I druga sprawa - dywagacje o teście krwi Cottle'a prowadza do wniosku, że te eksperymenty jakie miały miejsce na ciele Kary na Caprice miały jednak długookresowy sens fabularny. Sens widoczny porządnie dopiero teraz. Bo przez to, że mogli jej tam próbować zaszczepić jej jakiś płód mogło dać te elementy we krwi, które teraz pozwalają jej przejść test. O ile to miało miejsce, a tego nie wiemy. Miała jakieś ślady cięć na brzuchu. Nigdy nie lubiłem tego wątku fabularnego a on nagle w taki mocny sposób się przydaje.
I w tym odcinku absolutnie nie da się przeważyć argumentów, czy Kara zawsze była cylonem, zawsze była człowiekiem, ani czy obecnie jest jakimś cylonem z lepszą krwią, czy człowiekiem. Jesteśmy jako widzowie w perfekcyjnie utkanej kropce.
Idąc tropem hipotezy Kary, że może cyloni ja wyhodowali i wypełnili wspomnieniami - to jest to de facto opis załadunku. Wiemy, że ta technologia ładuje zmarłego cylona i przeładowuje jego indywidualny wzorzec genetyczny (jego, a nie wzorca ogólnego - to wiemy z analizy odcinka z boją i grypą, bo tam cyloni boją się przedostania patogenu na statek zmartwychwstanie, gdyby wzorzec był ogólny (matrycowy) to przeniesienie wirusa byłoby niemożliwe - jest zatem jakieś niewykrywalne nawet dla cylonów zróżnicowanie genetyczne? w ich rasie - Hera rozpoznała matkę biologiczną).
Ale nie wiemy czy Kara od początku była cylonką - zatem nie wiemy, czy można było ja przeładować. Gdyby ją przeładowano (była kompatybilna) to krew miałaby taką jak poprzednio (ludzką), czyli po hipotezie płodowej nadal jesteśmy w kropce.
Od strony oceny moralnej Kary też jesteśmy w kropce. Mamy informację od Pierwszej Hybrydy (męskiej), że kara jest Heroldem Zagłady. Od falowego Leobena, że kara pomyliła widomość z posłańcem, czy posłańca z wiadomością (obojętne), wszytko już było i wydarzy się ponownie (to z kilku źródeł wiemy), i że Kara ma przeznaczenie (od korpuskularnego Leobena) i mamy profetyzm Kary w kwestii mandali Oka Jupitera. Jesteśmy w kropce do potęgi.
I kolejne spostrzeżenie. Po wybuchy supernowej nad Światynią Pięciu, był dylemat jaki obrać kierunek. Na obecną supernową czy na tę, która wybuchła 4 lub 3 tysiące lat temu (tam się coś z czasówką nie zgadzało). Gaeta zaproponował kurs na tę starszą i miał rację. Czyli można uznać, że faktyczni wybuch supernowej był astronomicznym, nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności - ergo to nie supernowa aktywowała świątynię, tylko obecność Trójki. Ona otrzymała i wiadomość i zginęła (wiadomość była zatem dedykowana cylonom, bo tylko dzięki zmartwychwstaniu da się wiadomość zapamiętać - inaczej to sensu nie ma).
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Ponieważ metoda wizji jest już nagminna to można "naprawić" babol z brakiem dryfu gwiazd w grobowcu Ateny. To nie był hologram tylko jakoś generowana wizja zbiorowa, wiec nie ma problemu - uwzględniała obecny kształt nieboskłonu i urządzenie (aktywowane strzałą) ją generowało (mogło sobie policzyć wiek strzały), jak w Świątyni Pięciu (tam odpalenie wynikło z samej obecności cylona). To hipoteza robocza - może ulec zmianom. Grobowiec Ateny jest urządzeniem nowszym od Świątyni Pięciu, bo na pewno zbudowanym w wyniku powrotu przedstawicielki Trzynastego plemienia na Kobol, "kimkolwiek była".
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 24.03.2012 - |11:01|