Dobry Lost to zamotany Lost. A temu odcinkowi pomieszania nie brakowało.
W pierwszej scenie FF Sun widać jej kosmetyki. Tusz (albo coś innego w czarnym długim opakowaniu) ma białe logo ‘Foundation’ (05:34). Szukałam kosmetyków takiej firmy, ale nie znalazłam. Czyżby firma Hanso zajmowała się kosmetykami?
Sceny Jin w sklepie/Sun, która nie chce zdjąć obrączki – przedramatyzowane. Muzyka, jakby co najmniej Dym miał się pokazać. Podobnie rozmowa Sun z Danem – oj wielkie mi odkrycie. Poza tym dowiedzieliśmy się, że w Korei mają extra lekarzy, którzy chcieli zrobić cesarkę na chwilę przed urodzeniem.
Ciekawe za to, co się dzieje z ludźmi z łodzi. Reakcja załogi świadczy, że samobójstwa nikogo już nie dziwią, a przecież statek jest jeszcze dość daleko od Wyspy. Zastanawiam się czy to ta sama choroba, która dotknęła ludzi Russo. Bo jeśli tak, to po co było ich zabijać. Sami by sobie z tym poradzili. Wracam też do swojej wcześniejszej teorii o tym, że anomalia działa wokół wyspy, a nie nad nią. Dlatego komunikacja satelitarna działa, a nikt z lostowiczów nie zwariował.
Podrzucenie samolotu z taką ilością ludzi wydaje mi się (pomijając okrucieństwo czegoś takiego) po prostu niepraktyczne. Może więc tamten wrak jest z innego wymiaru (jak królik w instruktażu do Orchidei). Jest też jeszcze sposób na w miarę tanie podrzucenie wraku. Jeśli Dymek to nanoboty przybierające różne kształty, to ktoś posiadający taką technologię (ludzie Bena, albo ktoś czyim człowiekiem jest Ben) mógłby zrobić z nich cały wrak. Twórcy przecież nigdy nie dementowali SF-owej natury Losta.
No i Dejtukmajsan wrócił. Wytłukli wszystkich bohaterów, którzy mnie wkurzali. Będzie kogo nie lubić
A następny odcinek kroi się bardzo ciekawy. Szkoda tylko Jina – ale czy tak naprawdę mamy pewność co do jego śmierci?
I jeszcze jedno. Może to moja wyobraźnia ale czy mała Ji nie jest trochę ciemnawa?