BĘDĄ SPOILERY!!!
Wczoraj mnie naszło i wreszcie zrobiłem sobie seans ostatnich czterech odcinków. Serial BARDZO mi się podobał i jako całość dostaje u mnie 9/10. Jednak zakończenie jakie zaserwowali nam twórcy jest moim zdaniem TRAGICZNE i żałosne! Niestety
Z góry zaznaczam, że Waszych komentarzy nie czytałem jeszcze dokładnie, tylko tak kukałem, żeby nie psuć sobie frajdy z oglądania
Z tego co zauważyłem, to większość Was uważa, że główne wątki zostały zakończone i kontynuacja jako taka nie jest już możliwa. Ja uważam, że zakończenie serialu NIC nie wyjaśnia i w dodatku wprowadza nowe niepotrzebne wątki
. Kompletnie nie rozumiem takiego zabiegu, ponieważ było praktycznie przesądzone, że trzeciego sezonu nie będzie. Owszem, jakąś małą lukę mogli zostawić, ale nie aż tak wywracać fabułę!
Cały czas myślałem, że Skynet, to John Henry. Końcówkę serialu widziałem tak: John Henry uczy się i rozwija dzięki Rudej (która jak od kilku odcinków myślałem jest "dobra" i to się sprawdziło). Po jakimś czasie JH zyskuje samoświadomość i na skutek tragicznych wydarzeń (np. śmierć Ellisona, albo córki Weaver), staje się zły i chce zagłady ludzkości. Sara i spółka go załatwiają, albo JH zabija wszystkich i następuje Dzień Sądu
Ewentualnie widziałem drugą taką samą wersję, tylko że z Cameron w roli Skaynetu
Tymczasem okazało się, że Weaver stworzyła Johna Henry żeby walczył ze SkayNetem. Niby OK, ale teraz zasadnicze pytanie czym (lub kim) był Skynet? Nie był nim JH i nie była nim Cameron, więc kto? "Turek" w takim razie też nie miał nic wspólnego z powstaniem Skynetu. Kto więc wysłał Terminatora żeby zabił JH? Skynet z przyszłości? Nie łapię tego
Nawet jeżeli Skynet to Cameron, to czemu nie zabiła JH tylko oddała mu swój chip? Mogła załatwić JH (albo on ją) i po sprawie. No i czemu zrobili tyle szumu o córkę Weaver; przecież ona nie miała NIC wspólnego z tą sprawą, a Sara cały czas tylko "ona nie jest bezpieczna"
Podróż Johna z Weaver w przyszłość. Niby wyruszyli za JH i chipem Cameron ale tutaj się pytam: po jaką cholerę! To było kompletnie nie potrzebne; wszystko można było załatwić tam, w piwnicy. To, że nikt w przyszłości nie słyszał o Johnie, to OK; chłopak przeniósł się w przyszłość i tym samym przeskoczył Dzień Sądu i nie mógł objąć dowództwa nad ruchem oporu. Pasuje. Kolejne "ale": gdzie podziała się Ruda, po tym skoku w czasie? Fakt, że nie mogła zostać z Johnem bo psy by ją wyczuły, no ale mogła walnąć jakiś tekst w stylu "znajdę cię" albo coś. A tak nie wiadomo czy ona Johnowi będzie pomagać, czy też sama będzie szukać JH?
Kolejna głupota to spasowanie Sary przed podróżą w czasie. Tyle czasu walczyła żeby John był bezpieczny, a teraz puściła go sama? W przyszłość? Z terminatorem? I jeszcze ten tekst: "ja to tutaj załatwię" (czy jakoś tak, nie pamiętam
) Teraz pytanie: co ona chciała załatwić/zmienić/naprawić? Cameron nie ma, Johna też, Rudej tak samo; został tylko Ellison. W jaki sposób ona chciała im pomóc? Wyjaśni mi to ktoś?
No i czy Sara miała w końcu tego raka?
Może jeszcze coś mi się przypomni, ale to te największe minusy ostatnich odcinków. Naprawdę lubiłem ten serial i to nie ze względu na Summer Glau (za którą za bardzo nie przepadam; wiem, wyjątek jestem). Ten serial miał w sobie to "coś" i szkoda mi było, że nie będzie trzeciej serii. Teraz jednak myślę, że to chyba lepiej, bo mogli to jeszcze bardziej spartolić. Gdyby trzeci sezon miał pokazywać Johna w przyszłości, to miałoby sens, ale z Sarą, a nie bez niej. Sara została w przeszłości i co mieli pokazywać? Jej walkę z rakiem (jeżeli oczywiście go miała), ciągłą ucieczkę przed policją (jeden "Prison Break" mi wystarczy)? Może coś przegapiłem w fabule, więc jak co to proszę, nawróćcie mnie, bo ja naprawdę chcę zrozumieć to zakończenie ale po prostu nie mogę
Użytkownik Inuki edytował ten post 08.06.2009 - |18:38|