Więc tak, odcinek był dla mnie masakryczny. Oczywiście mam na myśli akcję w bunkrze - napad na AL oraz widomo - końcówka.
Jestem ciekawy czy przypadkiem Lost nie skończy się tak, że Zagubieni pójdą do obozu Innych i, zwabieni w pułapkę, zostaną posiekani na centymetrowe kawałki. Koniec!
Co do Michaela - widać na jego twarzy desperację. Może nie jest szaleńcem, ale na pewno nie zrobił tego z zimną krwią. Musiał tak zrobić. Nie ulega wątpliwości (chociaż tak naprawdę ulega), że został dokładnie poinstruowany przez Innych.
Jego zadaniem było odbić Henry'ego - za wszelką cenę.
Zapłatą za 'dirty work' miał być Walt. Tak przypuszczam. Powtarzam to co piszecie - wiem :-)
W pierwszym momencie, przyznam szczerze, myślałem, że on strzelał do AL ślepakami :-)
Mimo, że AL mi mnie jest szkoda [podłota ze mnie], to Libby polubiłem.
Anyway, mam jeszcze jedno ale.
Nie wydaje mi się, żeby John był wybrańcem. Być może to kolejne kłamstwo Henry'ego. A być może nie.
A teraz sobie podyskutuję
Uważam, że flashback był wdcześniej niż fabuła odcinka...
Tak, masz rację! To co było we flashbacku zdarzyło się wcześniej! :clap:
Powiem więcej - wszystkie flashbacki był wcześniej
+1 - kilka sytuacji ktore pokazuja nam jak bardzo powiazane sa postacie z Losta. Ojciec Jacka z Al, w tle pokazal sie Sawyer a na lotnisku jeszcze Jack i Jin. Mozna domniemywac czy czasem w tej samej poczekalni gdzie byla AL nie siedziala gdzies Rose i Lock. Podobnie mozna zgadywac czy czasem ten sam deszcz podczas odwiedzin ojca Jacka u swojej corki nie towarzyszyl Sawyerowi gdy zabijal morderce swoich rodzicow.
Jasne jest, że na lotnisku musieli być WSZYSCY
łącznie z Balastem
Bez przesady...
Ale Jackowi musieliby Walta oddać. Mickaelem zas łatwiej manipulować i można niedotrzymać słowa.
Mickeal miał uwolnić Fenrego. Jak i kiedy to już kwestia okoliczności. te ułożyły się tak jak na pokazano.
Pierwszy akapit - niekoniecznie. Może celem nadrzędnym ma być zwabienie wszystkich Zagubionych wraz z bronią (może nawet ta broń jest najważniejsza) w jedno miejsce i ewentualne rozpłaszczenie ich najedzonym wielorybem?
Drugi akapit - zgoda.
Według mnie Ana Lucia i Libby nie przeżyły strzałów Michaela i chyba nie ma co nad tym się rozwodzić. Odcinek dość ciekawy choć jak dla mnie były ciekawsze. Michael wygląda na zdesperowanego. Myślę, że zachorował na bycie Innym. Drugą ewentualnością co do jego szokującego zachowania jest postawienie pod ścianą jego dziecka. Jeśli nie rozprawisz się ze złą Ana Lucia i nie uwolnisz dobrego Fenriego, twój syn zginie. To takie dwie możliwości. Ale znając Lost, okaże się że do czynienia mamy z zupełnie czym innym.
A widzisz. Libby trzymała na brzuchu koc. Co w tym kocu było - nie wiadomo. W amerykańskich filmach przeważnie mają tam ukrytą jakiś przedmiot, który uratował życie
Być może Libby trzymała tam jakąć metalową tacę na piknik?
Raczej Michael na nic nie zachorował. Przymusili go - ot co.
Dowiadujemy się, że On jest wielkim i genialnym CZŁOWIEKIEM. Jeśli jest człowiekiem to nie może być demonem, a to obaliłoby moją teorię. Nie mogę do tego dopuścić. Obstawiam w takim razie, że On jest człowiekiem tylko w oczach Fenriego, tudzież Fenry jak zwykle nie mówi prawdy.
ON jest raczej człowiekiem. Nie staraj się za wszelką cenę bronić swojej teorii, bo możesz łatwo samej wpuścić się w maliny. Broń ją, ale nie za wszelką cenę. Henry może nie mówić prawdy - to jest jakiś argument.
Zastanawiam sią nad dobrem i złem pojętym przez Innych. Czyżby dobrzy to Ci o nieskalanym sumieniu? Czy do nich w takim razie należy Eko? A może już nie, gdyż się wyspowiadał. Grzechy odpuszczone. Ana nie umiała się rozprawić ze swoimi problemami, Goodwin miał z nią problem i biedaczek zginął. Przecież chciał tak dobrze. Starał się. Tylko dlaczego dobrzy w pojeciu Innych mają prawo zabijać złych? Przecież zabijanie samo w sobie jest złe. Hm. Może tu wcale nie chodzi o podział na dobro i zło w pojęciu jakie my znamy. Może dobrzy to Ci o szerokich horyzontach metafizycznych. Są dobrzy, bo przydatni.
Ciekawe stwierdzenie. I chyba się z tym zgadzam.
Nie chce mi sie wierzyć w to, że Inni to jacyś robinsonowie mieszkający w szałasach. Kogo ten Michales widział? Chyba nie Naukowców z Dharmy?
Naukowców z Dharmy miał na myśli. Tych doktorków, którzy w miarę potrzeb przebierają się za robinsonów
Nie sądzę, żeby było więcej grup Innych niż jedna.
Ojciec Jacka dla mnie na 90 % jest NIM. Genialnym człowiekiem ... który dowodzi Dharmą. Wiadomo, że są pewne "ale" jednak ten odcinek bardzo mnie w tym utwierdził.
Jack ma siostrę ?? No to pięknie ... może ona też jest w Dharmie, albo to któraś z Lostralijek ??
Jaaasne.... wszyscy od razu są Others...