Zauważ, że tne serial nazywa się SG-1, a nie STARGATE COMMAND. I z założenia jest o SG-1, więc nie wiem skąd naglen po 10 seoznach pojawił ci się pomysł, aby inne drużyny zaczęły odgrywać znmaczącą rolę w serialu. Czasem wspominają, że inen drużyny to , tamto, przyniosą jakieś informacje, ale celem serialu jest ukazanie SG-1 + paru innych osób (np. Landry).
Zgadza sie. Ale, jak pewnie wiesz, taki wybieg pozwolilby rozwinac nowe watki, lub nawet zbudowac fundament dla kolejnego spin-offa.. Jesli inne druzyny nie wnosza praktycznie NICZEGO, po kiego diabla wprowadzono ich kilkadziesiat? Owszem, celem SG-1 jako serialu jest ukazanie dziejow sztandarowej druzyny.. Widoczny jest tu jednaj brak konsekwencji. A brak JAKIEGOKOLWIEK wplywu pozostalych grup powoduje, ze serial toczy sie z gory upatrzona sciezka.
Nie mowie juz o znajdowaniu przedmiotow, itd. ale skoro jedna druzyna (w domysle SG-1) potrafila natknac sie na kilka zagrozen: Gould, Ori, robociki, itd. jakie jest prawdopodobienstwo napotkania kolejnych przy wysylania dwudziestu paru, na rozne planety, jednoczesnie ? Tymczasem nic: ni widu, ni slychu.
Mozna zatem przyjac, iz SG-1 posiada jakas niesamowita sile atrakcji - przyciagania zarowno tajemniczych artefaktow, jak i problemow, ale takie tlumaczenie po 10 latach, jest chyba niewystarczajace..
Nikt nie jest właściwie s tanie nam pomóc. Jedyne co możemy odostać od sojuszników to informacje.
Oni nie mają nic co mogłoby pomóc naprzeciw ORI. Dadzą nam lepsze tarcze. Dobra i co ? będizemy sekundę dłużej się trzymać zanim promień z broni ORI nas przebije? Dadzą nam broń i co ? Będizemy robić większą falę na powierzchni tarcz statków Ori?
Coz, moim zdaniem Asgard z swoja nadprzecietna wiedza i inteligencja byliby w stanie rozpracowac technologie Ori i znalezc jej slabe punkty.. Pamietamy, jak zostala wynaleziona bron przeciwko robocikom. A raczej - jak szybko jeden asgardczyk byl w stanie ja zaadoptowac na wieksza skale.
Glownym problemem tego serialu jest polozenie przez scenarzystow nacisku na slowo "super", a nie rzeczywiste rozwiazywanie problemu. Jesli pojawia sie juz jakis super-problem w tym serialu (w postaci super-niezniszczalnych obcych), to zaraz znajduje sie takze super-rozwiazanie (w rodzaju super-pukawki). To troche jak w tym felietonie Sapkowskiego o kiepskiej prozie fantasy: zbiera sie druzyna i wyrusza w poszukiwanie skarbu, ktorego nie ma, a ktory znajduje sie za gorami, za lasami, w ciemnej dolinie. :hehe:
Dyplomacje praktycznie wykastrowano po 3-4 sezonie. Brak tego elementu, ktory sprawial, iz nic tak naprawde nie bylo do konca przesadzone (jak w Babylon 5) powoduje, iz serial oglada sie naprawde z duzym bolem. W istocie rzeczy - wszystko w chwili obecnej sprowadza sie do znalezienia przez DJ tej super-ksiegi z dolaczonym super-kompasem i lokacja super-duper-niszczarki.
Mamy teleport, od ratowania SG-1 :PPP to powinno nam starszyć xD
To tez sprytny wybieg scenarzystow. Wiedza, ze kolejny numer z ascendencja by nie przeszedl. Czasem dodadza troche dramaturgii (jak sceny z oslonami w statku Ori).
... Piszesz tka jakbyś na siłę chcaił wszystko skrytykować, jak tak barodz nie podoba ci się serial to go nie oglądaj! Bo z teog co widzę, to nic ci nie pasuje.
Dla ciebie byc moze jest to krytyka "na sile". Dla mnie jest to zebranie sie na odwage wypunktowania rzeczy, ktore zwyczajnie mnie raza i powoduja, ze serial dramatycznie traci w moich oczach.
Byc moze jestem w mniejszosci, ale po obejrzeniu kilkudziesieciu seriali i kilkuset filmow, oczekuje sie zwyczajnie czegos innego, ma sie nieco inne wymagania..
A takie wybiegi scenarzystow i ostentacyjne wykorzystywanie oklepanych juz dziesiatki razy, schematow, zaczynaja zwyczajnie draznic.
Serial nadal ogladam, bo pamietam jego poczatki i pamietam jak znakomicie mozna bylo rozwijac poszczegolne watki. Najwyrazniej, gdzies po drodze wszyscy sie w tym pogubili, niestety.
Użytkownik deathnoise edytował ten post 29.08.2006 - |22:02|