1. Wstęp.
2. Scena: "Zdrówko!" (+ +)
3. Wspaniały projekt Anubisa (+)
4. Humor (+)
5. Wątek: Jacob (+)
6. VICTORY OF SHIP! :> (+ +) Piotruś (-)
7. To już jest koniec... nie ma już nic... (+)
8. Pewne braki?
9. Podsumowanie: 9,5 vs 10 ?
(1) Odczuwam ten doniosły moment triumfu. Od samego początku snuliśmy domysły na temat końca wątków które mają się pojawić w ostatnim odcineku. Niektóre z tych prognoz spełniły się w tym odcinku. Jaffa odzyskali wolność i Teal'c będzie musiał odejść od Tauri, wszyscy Władcy Systemu poza Baal’em zostali zniszczeni i nie ma z ich strony już wielkiego zagrożenia, Anubis został na pewno zneutralizowany i co najistotniejsze dla shipper'ów w końcu relacje Jack’a i Sam zostały jasno postawione i pozbyto się Piotrusia.
(2) Zacznę od najbardziej niesamowitej sceny tego odcinka! Nadałem jej kryptonim "zdrówko!". Zostajemy wprowadzeni do kawiarni, która jest symbolem stanu przejściowego między naszą egzystencją, a ascendacją. Spotykamy tam Ome która jako jedyna odzywa się do Daniela oraz Innych (Pradawnych!) którzy jak zwykle tylko się przypatrują. Jednak sam fakt ich obecności już jest ekscytujący (nawet było widać w nich jakiś odruch, gdy Oma rzuciła się na Anubisa, możliwe że to też oni Daniela przywrócili do życia). Daniel spotyka też w kawiarence tajemniczego Jim'a. Osobiście uznałem tę postać za kogoś, kto Danielowi pomoże, która w jakiś sposób przyczyni się i wraz z nim zniszczy Anubisa. Gdy Jim przychodzi i mówi o "głupich Jaffa" którzy dali się zwabić w pułapkę Anubisa i Daniel zaczyna nabierać podejrzeń robi się naprawdę intrygująco i sam nie wiedziałem co myśleć. Gdy Jim mówi, że Oma pomogła mu ascendować wszystko stało się jasne. Wtedy ten podkład muzyczny i te słowa wypowiedziane przez Daniela - "Jesteś Anubis" doprowadziły do tego, że niemal spadłem z krzesła na podłogę! Na koniec śmiech i "zdrówko" Anubisa jest pełnią zaskoczenia i ogląda się to z wielkim "O" na ustach. Za samą tę scenę gratuluję pomysłu scenarzystą, wspaniałego nakręcenia tej sceny przez reżysera, gry aktorskiej każdej postaci Omy, Daniela, Jim'a oraz podkładu muzycznego pod ten moment! Nie wiem czy warto się nawet przejmować resztą odcinka! Za samą kawiarenkę, monolog Daniela z Pradawnymi w obronie Omy, moment okazania się, że Jim to Anubis oraz walkę Omy z Anubisem odcinek powinen dostać 10! Jednak czy możne taki odcinek dostać 10, gdy po tak fantastycznej scenie wstawiają Piotrusia!
(3) Odcinek równie dobrze można byłoby nazwać "Reckoning III". Jest to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z poprzednich odcinków, co jest ogromnym plusem. Nic więc dziwnego że kontynuowany jest temat broni na Dakarze. Jak można było przypuszczać Anubis miał zamiar ją przejąć. Niby oczywisty fakt potwierdziła scena wstępna gdzie Anubis informuje o swoich planach Baal'a mówiąc mu, że on też zginie za zdradę. Scena kończy się wzmiance o nowym ładzie, jaki chce zaprowadzić w galaktyce Anubis i przez większość odcinka z tym problemem nasi bohaterowie próbują się uporać. Najważniejszą próbę podjeli rebelianci Jaffa którzy jak się okazało zostali wykorzystani w chytrym planie Anubisa i ostatecznie to on przejął broń i już ją odpalał gdy powstrzymała go Oma. W tym samym czasie jesteśmy świadkami dramatycznej sceny w sterowni wrót na Ziemi gdzie po tym jak ziemskie wrota zostały otwarte O'Neill zarządził samozniszczenia bazy. Wtedy przez "błąd systemu" procedura samozniszczenia została zawieszona oraz tunel rozłączony. Kolejna interesująca scena. Podsumowując Anubis'a plan nie wypalił i został całkowicie zneutralizowany, co zostało przedstawione w fantastyczny sposób.
(4) Nie ma chyba odcinka SG-1 bez humoru. Humorem zarzucał Anubis w kawiarence ("[rzeka] jest głębsza niż mój kubek kawy", "zdrówko"), co niewątpliwie kojarząc go z postacią z naszego poziomu egzystencji wydaje się trochę dziwne. Śmieszne były też teksty Daniela w kawiarence w rozmowach z "Innymi" ("to ja Daniel Jackson, ten z gazety"), tytuł gazety ("The Ascended Times") i jej zawartość (np. że piszą o Danielu i ataku Wraith na Atlantis). Jack jak zwykle też dawał popis humoru to też z Kerry w łóżku tekst o Jaffalandzie, czy też okrycie nagiego Daniela flagą SGC (w tej scenie Daniel popatrzył na flagę USA, co nasuwa skojarzenia z niedawnym zdjęciem Amandy).
(5) "Threads" kończy wątek ojca Sam. Jak już wspominał przy recenzji "Reckoning" jego postać towarzyszyła nam od samego początku i wiele jej zawdzięczamy. W ostatnich miesiącach wiele się w tej postaci zmieniło, co więcej ten odcinek wprowadza nam nową perspektywę patrzenia na postać Selmaca w odcinku Reckoning jak i wcześniej w odcinku. Okazuje się, że chcąc pokonać replkatorów musieli poświęcić swoje własne życie. Teraz też wiemy że tekst Piotrusia określając posiadanie tego "czegoś" jako dziwaczne było nie na miejscu. Co więcej Jacob śpiączkę Selmaca cały czas ukrywał, np. podczas odprawy o zniszczeniu broni, czy też mówiąc Sam że symbiont lubi Pete’a. Niewątpliwie śmierć Jacoba jest smutnym momentem jednak wspaniale oprawionym. Dziwiło mnie trochę skąd Jacob wie o Sam i Jacku, ale przecież pani Anise musiała wypuścić plotkę. Teraz przechodzimy do...
(6) ZWYCIĘSTWO. "Threads" jeśli nie kończy to wiele wyjaśnia w relacji Sam i Jack. Wszystkie przeinaczania wydarzeń i własne interpretacje scen shipu przez pewne osoby zostały tutaj obalone. Plusem jest też że Jack nie jest taki wstrzemięźliwy. Kerry to wspaniała postać (osobiście nie rozpaczałbym gdyby Sam się powiesiła, a Jack został z Kerry, jednak to nie odcinek pt. „Cierpienia młodej Carter”). Jakież miłe zaskoczenie podczas porannego telefonu w sypialni Jacka. To dziwne że jednocześnie Kerry mi pasuje, a Pete wcale. Zastanawiam się czy może tu jednak aktora jest nie właściwy, a może po prostu to taka kreacja postaci która po prostu mi nie odpowiada. Podczas rozmowy Pete'a z Jacobem miałem podobnie skrzywioną i poważna minę jak Jacob. Przy scenie, gdy Jake skomentował użycie przez Piotrusia słowa "tato" od razu do głowy mi wpadło że Jack już nazwał tak Jake'a w odcinku "Seth" bez żadnej konsekwencji słownej. Podobnie, gdy po fantastycznej scenie ze "zdrówkiem" Anubisa wstawili mi jak Sam rzuca Pete to akurat poleciałem do kuchni wylać na twarz trochę zimnej wody w celu ochłonięcia po rewelacji o Anubisie. Wyrażałem nie raz opinie że wstawienie Pete zaszkodziło paru odcinkom i wątkowi shipu S&J. Mimo to mamy happyend i chciałoby się o tym zapomnieć. Przy tym odcinku stoję przed dylematem czy zignorować to i postawić 10 czy jednak nie ignorować tego minusa i nie stawiając elitarnej dziesiątki odcinkowi, w którym szykuje się happy end relacji S&J. Gdzie O’Neill jest przy Carter gdy umiera jej ojciec. Gdzie jest scena w której SG-1 pojechało na rybki co oznacza że Sam i Jack pojechali na rybki (co z resztą pięknie podkreślono na początku pokazując ich samych).
(7) Tak jak wyglądała ostatnia scena odcinka tak sobie wyobrażałem zakończenie serialu. Więc właśnie czy to koniec pewnej ery? Odcinek pięknie kończy najważniejsze wątki, stawia przed bohaterami pytania, które właśnie po zwycięstwie nad Goa'lda'mi miały być stawiane. Czy Teal'c powróci do braci Jaffa? Czy odejdzie z SG1? Co będzie dokładniej z Sam i Jackiem? Czy jakiś replikator lub Goa’uld nie przetrwał? Czy Tok'Ra będą dalej istnieć, czy wyginą? To pytania stawiane na koniec wątków i żeby ostatecznie żadnych pytań nie było to ktoś musiałby chyba odpalić tę broń masowej zagłady. Anubis pokonany, Jaffa mają wolności, Władców Systemu nie ma, Piotruś przepadł, Sam i Jack razem, SG-1 razem! Nie ma z kim walczyć...
(8) Czepię się faktu że nie wykorzystano dwóch potencjalnych ascendatów w kawiarence. Wielka szkoda, że nie było tam Janet czy Orlin z "Ascesion" (chociaż z punktu widzenia shippera to może lepiej). Odcinek nie posiada rewelacyjnych efektów specjalnych ani akcji (w domyśle chodzi mi o wybuchy i strzelaniny, bo w sumie akcja jest potężna). Jednak tak naprawdę nie to się liczy w dobrym odcinku.
(9) Odcinek ten jest raczej z dziedziny historycznej. Tu nie ma co szukać akcji, efektów specjalnych, strzelanin. Jednak i bez tego odcinek jest fantastyczny. Pokazuje że producenci potrafili bez tych zabiegów typowych dla przyciągania widowni stworzyć niesamowity odcinek. Postać Daniela wyjątkowo w tym odcinku była najważniejsza i wspaniale spełnia swoją rolę. Jednak czy "zdrówko" i "rybki" wystarczają by było 10! Nie! Pomimo że bardzo chciałbym postawić 10 właśnie za te dwie sceny jednak po prostu nie chcę ignorować faktu że mimo wyrzucenia Piotrusia on się kręcił i zamulał w nie których scenach. Dlatego tylko 9,5/10!!!
oza tym pewnie wszystkich Shiper'ów szlak trafiał jak zobaczyli Jack'a z kimś innym
Szlak nie
Przy takiej Carter to nie dziwie sie wcale O'Neill'owi :> Tylko policzyć ile było takich dziewczyn? Może Weir też? Przecież chciała ona tak podziękować jemu za ratowanie Ziemi w "New Order"
SGTokar chyba oszalaeje z radości
Kto ja?
Swoją drogą mam nadzieję, że to już zakończy całą sprawę, będą razem i koniec, bo te całe podchody itp są już strasznie nudne, więc niech scenarzyści postawią już kropkę nad i. W końcu RDA w następnym sezonie będzie pojawiał się dość rzadko, więc może zostać cywilnym szefem Homeworld Security...
I o to shiperom chodzilo od dawna :>
1. kto odeslal Daniela (i czemu znowu na golasa) skoro Oma nawalala sie z Anubisem? :>
Inni
, ale ładnie ze sobą wyglądają, a ta scena w bazie jak Carter się przytuliła, miodzio
Nie wcale nie :> Chyba ze slowo "shipper" kojarzyc z maniactwem, ale to wyolbrzymienie.
Czemu to do cholery jest tak łatwe do przewidzenia!?
Dobrze że nie mam takich zdolności :]
Jack chyba też coś wreście zrozumiał a mianowicie to ,że nie musi mieć gwiazdek żeby prowadzić SGC.
Ale ile mu to zajęło...
Natomiast strzasznie sie juz przejadlem tymi podchodzmi J&S
podchodzmi J&S... czy to może związane z aferą Orlenu?
lecz nie sięga wyżyn stargejtowych (vide poprzednie odcinki).
Dla ciebie Reckoning było wyżyną??? Dla mnie jeśli to nie kosmos, to napewno ośmiotysięcznik.
- śmierć Jacoba - normalnie popłakałem się jak bóbr (minuta ciszy za Jacoba i minuta za Selmaka...)
Dla mnie ten minus jest trochę źle uzasadniony. Jeżeli wywołał odcinek u ciebie tak dogłębne emocje to znaczy ze przedstawienie tych wydarzeń było tak wyreżysorowane że widz aż zżył się ze scenariuszem. Owszem minusem jest sam fakt że serial traci coraz więcej kluczowych postaci z przeszłości, ale już sam się pogodziłem że od sezon dziewiątego to już zupełnie inny serial coś jak: "Stargate: SG-2"
- Zastanawia mnie tylko czy konieczna była cała godzina zegarowa na odcinek?? Nie to, żebym miał za złe, ale tak mnie to cały czas dziwi...
Mnie też to ciekawi, ja bym 99% scen z Piotrusiem wyciął i akurat byłoby standard.
Jack mógłby zarybić ten stawik przez te prawie 8 lat !!!
On rybki sprowadza za sobą na ten pomost