1. Opis
SG-1 wypełnia przepowiednię ratując lud jednej z planet przed lordem Aresem na planecie której królem jest Harry.
2. Plusy
- Odcinek o SG-1 - Jakże mi tego brakowało. Nie dość, że SG-1 jest razem (co oznacza, że na ekranie monitora widzę Daniela, Teal'ca i Sam) to na dodatek główny bohater serialu (defacto mój ulubiony i zarazem dawny członek SG-1) coś zrobił istotnego. Zastanawiające jest czy sprowadzono go specjalnie dla Harry’ego z którą to postacią zwyczajowo właśnie Jack cały czas się kontaktował i chyba większym wyjątkiem jest tu tylko Foothold w którym to Sam musiał cierpieć katusze z Maybournem. Sprowadzenie Jacka pozwoliło rozwijać tą typową interakcję pomiędzy nimi, która (podobnie jak sam Maybourne) ewoluowała przez cały serial i w tym odcinku widzimy happyend znajomości Jacka i Harryego. Powrót Jacka pozwolił też na interakcję z członkami SG-1. Przyjemne było śledzenie podróży jak Jack przelatuje z Sam statkiem (Sam&Jack in ship
), a także jak Daniel próbował Jacka zmusić do skupienia się co przypominało od razu odcinek Abbys. Wątpliwości, że za plus przyjmuje że odcinek serialu SG1 jest o SG1 zaniedbuje uwzględniając fakt że to w końcu ósmy sezon!
- Powiązanie z Atlantis - Jednocześnie kręcenie drugiego serialu osadzonego w tym samym czasie daje ogromne pole manewru na crossovery (połączenia wątków) które w obecnym stanie są słabo wykorzystywane. O ekspedycji Atlantis burknięto co nieco w New Order, Zero Hour i Prometheus Unbound. Tutaj mieliśmy okazję zobaczyć skoczka, co więcej udoskonalonego o urządzenie do przenoszenia w czasie (o którym także w Atlantisie było w odcinki Before I sleep). Takie połączenie dla fana Stargate jest wielką perełką i mnie cieszy.
- Humorek - W odcinku pojawiło się kilka śmiesznych scenek, które dodają smaczku całości. Sam fakt Haryego jako króla, przywitanie Jacka na planecie, pięciodolarówki, żony Haryego... itd.
- Harry - Powrót tego kluczowego bohatera serialu, o którym zapomniano w tak "pseudo-wspaniałym" Sezonie 7 bardzo mnie ucieszył. Jego przeobrażanie charakteru ciągle postępuje dalej i zaczynam tę postać darzyć swego rodzaju sympatią szczególnie z powodu że nie można na nią patrzyć w kategoriach czerni i bieli. Co więcej on przechodzi z czerni do bieli i nawet w trakcie odcinka był moment że tak naprawde nie znaliśmy intencji Harryego gdy ten negocjował czas z pierwszym przybocznym Aresa.
3. Minusy
- Bum – Wiadomo o co chodzi! Scena ta wydaje się głupstwem nad głupstwami ze strony rozwiązania akcji odcinka! Słuchając dialogu między O'Neill'em, a Carter i jednocześnie patrząc jak cały Ha'tak eksploduje myślałem podczas oglądania i myślę tak dalej że to totalna bzdura. Cudowny Jack rozwiązał całą sprawę w jedną sekundę. Nie można tego bugiem nazwać, ponieważ tu scenarzysta go prosto w nasze oczy (a właściwie uszy) dzięki dialogowi pasażerów Jumpera by uwidaczniał, jednak jest to z ich strony pewna ignorancja i pójście na łatwiznę w sposobie rozładowania napięcia (mimo że małego, ale zawsze). Trochę to przypomina sytuację z Revelations, gdzie pod koniec Anubis ściga cargoship’a z SG1 na pokładzie, a tu nadlatuje wsparcie Asgardu. Tylko zacytować Jacka z tego odcinka: "To wszystko?"
- Jaffa przejęli wojskowe gesty od Tauri - Rozumiem jeszcze ze Jaffa mogą rozpoznawać kształt liter rasy od której większość technologii ukradli Goa'uldowie jednak już te wojskowe gesty. Tak nieładnie od gapili od ziemskiego wojska, a może Ares jako bóg akcji i oddziałów specjalnych (czytaj wojny) opracował nowe techniki, które akurat wydają się mi ziemskie.
- Mało akcji - Takie mam odczucie, jakoś nie czułem żadnego napięcia. Niby Ares jest Władcą Systemu i to na dodatek bój wojny, ale tak jakoś nigdy o nim nie słyszeliśmy i teraz okazuje się że jest bliski upadłości i ucieka na planetkę ostatnim Hatakiem.
4. Spostrzeżenia
- Nie mam :>
5. Podsumowanie
Bardzo jestem zadowolony, że SG-1 było razem, że Jack wyruszył na misję, że powiązano odcinek z Atlantisem, że sprowadzono Harryego. Można powiedzieć odcinek cud-miód zważając na moje podejście na przykład do poprzedniego odcinka. I jak na warunki obecnych sezonów ocena będzie wysoka jednak gdyby odcinek trafił na grunt np. sezonu czwartego nie wiem czy by nawet moją standardową siódemkę dostał! Celem tego odcinka było przede wszystkim przedstawienie wehikułu czasu, a reszta była do tego faktu dopisanymi wydarzeniami, w których było mało akcji i napięcia. Jednak, jako że odcinek jest przełomowy i że tak powiem wywodzący się z „klasyki” dostaje 8,5!
[QUOTE=ujemny]Wiadomo było jak sie skończy przecież dobro zawsze zwycięża[/QUOTE]
Wiem, że to nie ten dział itd itp, jednak recek Atlantisa mimo ze lepsze odcinki ma nie pisze. The Brootherhood mocno mnie tam zaskoczył!
[QUOTE=radzior]Jakoś ciężko uwierzyć, że dwa strzały mogą zabić Mother shipa
No coż może jednak [/QUOTE]
Ten problem był tutaj często wspominany. Powiem, że w tym serialu w wiele rzeczy jest ciężko uwierzyć. Jednak przypominam, że hataki rozwalaliśmy już na przeróżne sposoby. Szczególnie przypominam podłożenie ładunków C4 w odpowiednich miejscach statku. Wiec najlepiej najwyraźniej jest strzelać w ładownie death gliderów, lub jakiś główny silnik. Z tego co pamiętam zostały wystrzelone dwa pociski typu "matrix". W Lost City widzieliśmy nawet jak te gromady pocisków mogły nawet przejść nienaruszone przez cały statek typu Hatak jednocześnie poważnie go uszkadzając (znaczy sie zniszczyć). Sadze ze intuicyjnie przez ten swój gen Jack O'Neill pomyślał cos takiego: "chce to cholerstwo co tu wisi w powietrzu rozwalić na kawałki", pociski sie wystrzeliły i trafiły w cos odpowiedniego co rozwaliło to cos na kawałki.
[QUOTE=jestemtu]I ciekawe czy specjalnie czy przypadkiem przenieśli się w przyszłość. Może Janus z before I speep jednak nie zniszczył tego nie dokończonego Jumpera ale wziął ze sobą z Atlantis i dokończył. [/QUOTE]
Jumpera na pewno nie wziął, wziął ze sobą wszystkie dane dotyczące tego projektu.
[quote name='kwiatek]Gwarantuję' date=' że zabrali, bo jeszcze będą z niego korzystać potem [/QUOTE']
Nie potrzebnie pożyczałem ten wehikuł czasu, teraz kwiatek wszystkie spoilery z odcinków rozdaje :]
[quote name='loco]Przede wszystkm strzaly Jacka byly za glosne' date=' nie powinno ich byc slychac w zamku, zwazywszy ze podobno byla to spora odleglosc, w koncu troche im zeszlo na szukanie jumperka.[/QUOTE']
Racja, trochę było naciągane, jednak jednocześnie w granicach uwzględnienia tego za możliwe. Nie wiem jak głośne jest P-90 jednak czuje że np. na górzystym terenie można byłoby je usłyszęc nawet z odległości 2-3 kilosów. Nie pamiętam też ile szukali statku. Jednak mogli go szukać sporo czasu wokół kopalni, a ostatecznie ukryty on był gdzież w pobliżu wioski.
[QUOTE=Loco]T i Daniel za latwo dali sie zlapac. [/QUOTE]
Mowiac o tym zlapaniu. Tak dziwnie jakoś pierwszych dwóch Jaffa najpierw odsłania sprawdza te prawdziwa starszyznę, a dopiero po paru sekundach kolejnych dwóch Jaffa sie obudziło by sprawdzić Daniela i Tealca.
[QUOTE]Zawsze mnie tez zastanawialo do czego oni podlaczaja te laptopy ;-D[/QUOTE]
Moze cos podobnego jak to bylo z ta bomba w Resurection (31:30).
[quote name='Thor] Mnie zastanawia jedno' date=' zapewne większość pradawnych asendowała jakieś 10000 lat temu, a co sie stało z tymi z wechikułu przeciez ten statek spoczywał na planecie od paru set lat. Pewnie specjalnie był zostawiony dla Sg1 aby uratowała planete no alo co z orginalną załoga statku [/QUOTE']
Janus wrocil z Atlantydy na Ziemie, przeniósł sie przez wrota na te planete biorąc ze sobą Jumpera, skonstruował wehikuł czasu i rada pozwoliła mu tylko na spisanie historii planety. Przeniósł sie powiedzmy do roku 3000 przeczytał podręczniki od historii i z powrotem sie cofnął do swojego czasu. Po paru latach może wymyślono ascendacje i ascendowal.
Aczkolwiek, głupstwem wydaje się widoczne spisane na pomniku przyszłych wydarzeń, ponieważ w ten sposób jak to widzieliśmy w Atlantis może powstać odrębna inna linia czasowa. Nie mam czasu na redagowanie teraz i argumentowanie przed wszystkim mojej teorii o czasie jednak ogólnie zakładam, że zawsze istnieje jedna jedyna linia czasowa. Oczywiście w świecie SG-1 jest inaczej...
[QUOTE=Loco]Nie wiem skad Kwiatek wziales takie informacje ze lokalni byli niby kiedys az tak rozwinieci ze sami potrafili skakac w czasie.[/QUOTE]
Ktoś sie cofnął w czasie i namieszał w linii czasowej co spowodowało zmianę scenariusza. :>
[QUOTE=kwiatek]God bless Internet [/QUOTE]
ejmen
[QUOTE=kwiatek]nie oglądać Atlantis S01E19-20 aż do emisji SG-1 S08E19-20[/QUOTE]
Mission Imposible
[QUOTE]-Carter potrafi zdziałać w kilka godzin więcej ze skoczkiem niż cała ekipa Atlantis.[/QUOTE]
Ona tylko wyjela z kontaktu kabelek :> i przełączyła go gdzie indziej
[QUOTE]-Czyżby Sheppard był lepszym pilotem? On chyba szybciej nauczył się latać?[/QUOTE]
To że Jack jest w ogóle pilotem dowiedzieliśmy sie dopiero w odcinku Redemption. Głownie Jack jest z jednostek specjalnych sil powietrznych. Biega, strzela, przejmuje bazy, skacze ze spadochronu.
[QUOTE]Nie cytujac ich powiem tylko ze Pradawni - wychodzi na to - mieli taka technologie, ze mogli tych Wreith jednym palcem rozmazac na szybie[/QUOTE]
Nic nowego, to ze Pradawni mogą, ale nie chcą słyszymy od dawna... w SG1 w Lockdown, w Atlantis Sanctuary; i gdzie od skoczka zostało odłączone USB bo nie zwróciłem uwagi. Musze to zobaczyć :]
[QUOTE]ale majac maszyne czasu zamiast zwiewac na Ziemie przed Wraith logika nakazywalaby sie cofnac w czasie i ostrzec samych siebie przed tymi wysysaczami zycia. A oni co?[/QUOTE]
[QUOTE]1. ALe na dzień dobry i to nie jedyny raz gromadka wieśniaków z kuszami terroryzuje pogromców połowy galaktyki? [/QUOTE]
Juz terroryzuje. Nie sa ufni, a SG1 po prostu nie chcialo nikogo skrzywdzac :>.
[QUOTE]wydaje mi się ze oryginalny wehikuł został zniszczony a ten jak mu tam z Atlantydy poprostu zbudował drugi i moim zdaniem było już po 1 ascendenci a jak wiemy dla tej formy nie istnieje ani czas ani przestrzeń wiec gdyby ktoś spróbował ingerować został by powstrzymany.[/QUOTE]
Wow, to sie nazywa wytłumaczenie
Uszanowanie
[QUOTE]Jaffa, którzy od razu trafiają na skoczka, którego SG-1 x czasu szukało w trudzie.[/QUOTE]
A czy nie zauważyłeś ze Jack ich zaczepił i potem biegli za nim :/
[QUOTE] nie pojawił się Piotruś i to jest wystarczający powód aby chwalić postać Carter!
(może to i jest dziwne podejście do tematu ale ja już tak mam).[/QUOTE]
Fajne :> Nawet nie zdawałem sobie sprawy, ale tez takie mam. Odcinek bez Piotrusia nie jest straconym odcinkiem :> Powinienem za jego brak dodawać +1,0 :>
[QUOTE]teraz to już byle Jaffa zna język starożytnych [/QUOTE]
A czy my znamy język Pradawnych (w sumie mam czcionkę to sie moge go nauczyc), ale każdy fan potrafi w ciemno rozpoznać litery alfabetu pradawnych.
[QUOTE]Sprawa przenoszenia się w czasie. Dla mnie to oczywiste - przenosząc się w czasie i "majstrując" w przeszłości tworzy się odgięcie linii czasu - kolejny świat równoległy[/QUOTE]
Jejku jak ja tych innych rzeczywistości nienawidzę, ale niestety w świecie SG1 niby istnieją i sa w komponowane nie rozłącznie w historie. Dla mnie to głupota świat równoległy, w ogóle teoria kwantowa wydaje mi sie głupota, a przynajmniej jej założenia nieoznaczoności ze kot w pudelku z czymś tam radioaktywnym jest jednocześnie żywy i nie żywy (musza istnieć jakieś inne jasne zasady tłumaczące nieoznaczoności)... kiedyś o tym gdzieś mówiłem, wiec jednym zdaniem: Uważam ze mimo wszystko linie czasowe nie tworzą innych rzeczywistości.
[QUOTE]ug to osobiste zaangażowanie się w misji generała Jacka[/QUOTE]
E tam, tak samo było w Into the Fire czy tez Menace, tutaj nawet nie było zagrożenia przez pewien czas.
[QUOTE]Bo przecież gdyby na porównać siłę ognia Jacka, Sam i Daniela z karabinkami przeciwko 10 czy 15 walecznym wieśniakom z kuszami... [/QUOTE]
A pomyślałeś ze po prostu nie chcą zabijać tych wieśniaków.