Polska książka o "Gwiezdnych wrotach"
#61
Napisano 17.07.2012 - |11:05|
Właściwie to z tych wypowiedzi, które załączyłeś, wynika tyle, że i tak to wszystko jest niejasne i każdy przypadek należy rozpatrywać oddzielnie. W sumie to o tyle dobrze, że mój przypadek jest dosyć niezwykły.
Moja książka MUSI chyba być uznana za utwór zależny. Jak już pisałam, około 75% (no, teraz już może 70%) to adaptacja, to znaczy opisuję z punktu widzenia Teal'ca wydarzenia przedstawione w serialu, słowo w słowo, tylko nie wszystkie i niecałe. Reszta, to znaczy moje własne sceny czy ewentualnie jakieś dłuższe fragmenty dotyczące przemyśleń czy przeżyć wewnętrznych mogłyby zapewne być potraktowane jak utwór inspirowany, ale tak czy inaczej, większość jest adaptacją.
Adaptacja „Children of the Gods”, powołująca się na twórców filmu (raczej BEZ ich zgody, skoro tak się wypierają tego serialu) i książki wydawane przez Niemców to dwie różne rzeczy. Niemieckie książki widziałam gdzieś w Internecie, a dokładniej przyglądałam się okładce tamtej adaptacji, bo to już coś pokrewnego do mojego przypadku. Tyle że jeśli tam działało prawo amerykańskie (albo brytyjskie, bo nawet nie wiem, gdzie ta książka się ukazała), a u nas jest polskie, to chyba nie ma co się tak cieszyć, że tam tak sobie to pokpili.
Utworem pierwotnym dla mojej książki jest serial „Stargate SG-1”, nie ma innej opcji, a konkretniej jego odcinki:
„Crossroads” (4.04),
„Threshold” (5.02),
„The Enemy Within” (1.02),
„The Nox” (1.07),
„Thor's Hammer” (1.09),
„Bloodlines” (1.11),
„Cor-ai” (1.15),
„There But for the Grace of God” (1.19),
„Politics” (1.20),
„Within the Serpent's Grasp” (1.21),
„The Serpent's Lair” (2.01)
i film „Children of the Gods – Final Cut”.
W książce są sceny z tych wszystkich odcinków, spisane co do słowa i co do gestu, oczywiście z moją własną interpretacją. Są też moje własne sceny, z których parę zostało w taki czy inny sposób wspomniane w serialu, ale to chyba nie ma znaczenia. Poza tym jest jeszcze wprowadzenie w formie opracowania, ale nie wydarzeń, tylko samego świata – kim są Goa'uldzi, co to są gwiezdne wrota, skąd wzięli się ludzie na innych planetach, kim są Jaffa itp. Do podziękowań nie potrzebuję raczej żadnych praw, dalej jest słownik goa'uldzko-polski ze wstępem, który należy zapewne traktować jak utwór inspirowany, no i jeszcze instrukcja wymowy słów obcojęzycznych.
Wygląda na to, że potrzeba po prostu zgody MGM. Mam nadzieję, że uzyskam ją z pomocą wydawnictwa i wszystko pójdzie dobrze.
#62
Napisano 17.07.2012 - |14:38|
Mam tylko uwagę, że pomimo tego, co piszesz to raczej Twoja książka to nie jest to utwór zależny aż w takim sensie (jest nawet prawdopodobne, że nim nie jest). Bo nie miałaś do czynienia ze skryptem scenariusza i już samo ubranie narracji do znanych zdarzeń to jest już wkład własny. Dialogi podejrzewam, też nie są słowo słowo, a po drugie są po polsku - a tłumaczenie jest też już wkładem własnym.
Już nie przeklejałem takich linków, ale wkład własny/inspiracja w sensie prawnym to znacznie więcej niż ich potoczne zrozumienie i możliwe, że Twoja praca ma w tym sensie przewagę wkładu własnego (i wbrew Twoim odczuciom nie spełnia definicji utworu zależnego) i te sprawy, które potocznie nazywamy adaptacją są cytatami w sensie prawa. Bo zauważyłem, że pojecie cytatu też jest mocno różne od jego potocznego rozumienia - bo cytatem może być cała postać i zdarzenia z nią związane - a do cytatu nie trzeba zgód o ile postać lub fikcyjne urządzenia jakich używa nie są w Polsce chronionym patentowo znakiem towarowym (tak to przynajmniej zrozumiałem, że najłatwiej wydać utwór inspirowany z cytowaniem postaci - wtedy jest jakaś prostsza zgoda, bo nie naruszasz praw majątkowych twórców SG tylko jakieś tam pomniejsze ich prawa).
Na Twoim miejscu poszukałbym na najbliższym uniwersyteckim wydziale prawa lub dziennikarstwa - wykładowcy lub doktoranta w dziedzinie prawa autorskiego/prasowego. Zawsze w bibliotekach wydziałowych i dziekanatach można zasięgnąć języka, co do nazwisk. Następnie umówiłbym się na konsultację lub próbował złapać między wykładami albo po Radzie Wydziału (spotkania są czasem także w wakacje). Każdy nauczyciel akademicki ma obowiązek przez kilka godzin w tygodniu służyć studentom w formie dyżuru. Problem prawny jest ciekawy i na pewno znajdziesz osoby chętne do dyskusji. Jak znajdziesz nazwisko wykładowcy, który ma wiedzę z tej dziedziny to warto sięgnąć po papierowe wydanie Informatora Nauki Polskiej (czy jakoś podobnie to się nazywało) - i tam są nawet adresy domowe i telefony prywatne do wykładowców. Mi odmówiono kiedyś w dziekanacie takich danych osobowych i najnormalniej znalazłem to, co potrzebowałem, w tymże kompendium bez łaski. I możesz umówić się bezpośrednio lub skonsultować zagadnienie telefonicznie/mejlowo.
Oczywiście taką wiedzę praktyczną powinno mieć wydawnictwo, które już chociaż raz wydało jakąś adaptację/fanfick i ma już z tego tytułu doświadczenie jak się rozwiązuje problem praw i jak w praktyce "działa" prawo autorskie/prasowe, aby jak najprościej i z najmniejszą liczbą zgód uzyskać bezpieczny status prawny umożliwiający publikację.
Warto też iść do biblioteki i przejrzeć pozycje z cyklu Prawo (jakieś tam) z komentarzem. Tam często są gotowe interpretacje na konkretnych przykładach i z orzecznictwem sądów pisane przez wybitnych prawników. Setki osób wydało różne adaptacje - musi gdzieś być opisana praktyka tego zagadnienia.
Nie jestem prawnikiem, ale powyższe metody są praktyczne. Niestety sam z nich musiałem skorzystać, bo wnosiłem o pociągnięcie do odpowiedzialności pewnej osoby za to, że przez znęcanie się psychiczne ze szczególnym okrucieństwem doprowadziła ona do samobójczej śmierci bliskiej mi osoby w rodzinie. Rozmowy z adwokatami i prokuraturą były bezcelowe, bo byli niekonkretni, niedouczeni i uprawiali spychologię, bo te przestępstwo jest bardzo trudne do procedowania w Sądzie (sprawa poszlakowa - główny świadek nie żyje). Jak zrobiliśmy taki jak opisałem powyżej przegląd zagadnienia (wykładowcy, komentarze prawne itd) to sam napisałem wniosek (nie było nas stać na dobrego adwokata) tak - że doprowadziłem przestępcę przed wymiar Temidy a Prokuratura przestała nas lekceważyć, bo skończyło się traktowanie nas jak ignorantów prawa i niedouczonego ciemnego ludu.
Zrób rozeznanie prawne, a zupełnie inaczej będzie wyglądała Twoja współpraca z Wydawnictwami jak przejdzie do konkretów.
I na koniec apel. Na pewno na Forum są osoby po prawie i w zawodzie - ujawnijcie się. Wasze uwagi mogą być bardzo pomocne. Niech ta książka się wreszcie ukaże, bo mam wielką ochotę ją kupić i przeczytać
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
PS.
Jeszcze mi przyszło do głowy, że możesz spróbować skontaktować się z polskimi autorami fanfików. Na przykład Ewa Białołęcka napisała non-profit kolejną część H. Pottera - zatem wie jak to się prawnie rozgrywa. Spróbuj znaleźć kontakt do takiej osoby i zapytaj, jak to się "robi" w praktyce. Z autorem, który miał na pewno podobny problem, z pewnością znajdziesz wspólny język.
Są różne konwenty fantasy/s-f. Może ktoś z Forumowych bywalców takich imprez mógłby zdobyć dla Ciebie namiar i wstępnie uzgodnić Twój kontakt z panią Białołęcką, może jej wydawnictwo by Cię skontaktowało.
Może ktoś z miłośników polskiej literatury s-f udostępniłby Ci kontakt z innym polskim autorem, który popełnił adaptację i ma praktykę w tym, podpowiedział autora, który potencjalnie wie, jak się z tym prawnie postępuje w praktyce. Na Forum jest dział o książkach - można podejrzeć, kto z wypowiadających się być może ma realny kontakt z polskimi autorami, a wydaje mi się, że co najmniej jedna osoba takie "dojścia" ma (z racji prowadzenia opiniotwórczego poletka ... tj. bloga) i nawet zabierała głos w tym wątku Warto poprosić
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 17.07.2012 - |15:10|
#63
Napisano 19.07.2012 - |10:50|
Korzystałam z bardzo wielu transkryptów, oczywiście były robione raczej przez fanów, ale zapewniam, że dialogi SĄ słowo w słowo. Gdybyś wiedział, czego ja nie robiłam, jak coś mi się nie zgadzało w tych scenariuszach, to uznałbyś mnie za wariatkę (jeśli jeszcze mnie za nią nie uważasz ). Porównywałam po 5 transkryptów z różnych źródeł, odsłuchiwałam to samo zdanie dziesiątki razy, szukałam w Internecie filmów bez lektora, odczytywałam z ruchu warg... Ja jestem perfekcjonistką i w tych scenach, które spisywałam z filmu, nie tolerowałam najmniejszej niezgodności z serialem. Nawet jak były jakieś ewidentne błędy twórców, to raczej pomijałam te rzeczy niż je zmieniałam, a jak nie mogłam ich pominąć, to je wyjaśniałam (np. parę ciekawych wypowiedzi po goa'uldzku z zastosowaniem absurdalnych słów, które po wywróceniu połowy słownika do góry nogami są dla mnie już całkowicie logiczne). Jedynym wyjątkiem jest jedna wypowiedź Daniela z „Cor-ai”, o której już chyba pisałam. Oczywiście, dialogi są po polsku (i na ten temat prowadziłam nieraz długie dysputy z moimi nauczycielami angielskiego, a z dwoma miejscami, z którymi nikt nie dał sobie rady, pomógł mi nie kto inny niż Jonathan Glassner), ale tłumaczenie to również utwór zależny.
Mówiąc krótko, na pewno jest dużo wkładu własnego, ale bałabym się powiedzieć, że nie jest to utwór zależny. Jeśli w grę wchodzi naruszenie czyichś praw, to wolę zakładać gorszą wersję. Mam zresztą nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni.
#64
Napisano 19.07.2012 - |14:36|
#65
Napisano 01.10.2012 - |13:36|
KSIĄŻKA SIĘ NIE UKAŻE.
Dlaczego? Otóż: wydawnictwo nie wycofało się ze swojej propozycji, zaraz dali mi umowę do podpisania, ale w umowie były stwierdzenia takie:
Autor oświadcza, iż jest wyłącznym autorem dzieła.
Autor oświadcza, że jego prawa do Dzieła nie są ograniczone w zakresie przewidzianym Umową.
Odpisałam oczywiście, że nie podpiszę takiej umowy, bo nie mam wyłącznych praw do tej książki, o czym oni doskonale wiedzą. Sami mieli się tym zająć, tak wcześniej mówili. I to ich zajęcie się polegało na tym, że wyjaśnili mi pewne kwestie prawne, które sama już doskonale znałam, i powiedzieli, że jak chcę wydać tę książkę legalnie, to muszę sama zatroszczyć się o zgodę MGM (chociaż nie omieszkali wspomnieć, że i tak na pewno nie będzie mnie na nią stać).§ 15
Prawa osób trzecich
1. Autor zapewnia i zobowiązuje się, iż w przypadku wystąpienia w stosunku do Wydawcy przez osobę trzecią z roszczeniami o naruszenie praw autorskich lub dóbr osobistych tej osoby w związku z korzystaniem przez Wydawcę z Dzieła w zakresie określonym Umową, Autor przejmie na siebie pełnię odpowiedzialności z tego tytułu, a w szczególności zrekompensuje osobie trzeciej wszelkie straty i szkody powstałe z tytułu naruszenia jej praw autorskich czy też dóbr osobistych przez Wydawcę. Ponadto, Autor zobowiązuje się na każdorazowe wezwanie Wydawcy złożyć w formie pisemnej oświadczenie odpowiedniej treści, które zwolni Wydawcę od odpowiedzialności z tytułu naruszenia praw autorskich do Dzieła bądź dóbr osobistych osoby trzeciej, jeżeli podmioty trzecie wystąpią wobec Wydawcy z jakimikolwiek roszczeniami w tym zakresie, chyba że naruszenie praw autorskich do Dzieła lub dóbr osobistych osób trzecich jest wynikiem zachowania, za które odpowiedzialność ponosi Wydawca.
2. W przypadku zgłoszenia przez osoby trzecie jakichkolwiek roszczeń wobec Wydawcy z tytułu naruszeń praw autorskich lub dóbr osobistych, o których mowa w ust. 1, Autor zobowiązuje się wstąpić jako pozwany w miejsce Wydawcy lub w przypadku braku takiej możliwości przystąpić po stronie Wydawcy do wszelkich postępowań toczących się przeciwko Wydawcy w związku z roszczeniami, o których mowa powyżej. Autor zobowiązuje się także zwolnić Wydawcę z odpowiedzialności zgodnie z art. 392 kodeksu cywilnego oraz pokryć wszelkie koszty, jakie Wydawca poniesie lub jakie będzie zobowiązany zapłacić osobie trzeciej w związku z roszczeniem lub pozwem sądowym o naruszenie prawa autorskiego lub dobra osobistego.
Wobec tego zaczęłam znów szukać kontaktów i poszło mi trochę lepiej niż ostatnim razem, znalazłam trochę przestarzałą stronę MGM Consumer Products, na której nie było żadnych adresów ani telefonów, tylko formularz zgłoszeniowy, a potem stronę MGM Media Licensing, która była już dużo lepsza. Zaczęłam pisać maile na różne adresy, które tam znajdowałam, ale nie dostawałam żadnych odpowiedzi. W końcu udało mi się jakimś cudem znaleźć telefon do MGM (bo jak dzwoniłam na różne inne telefony, to nikt nie odbierał) i zaczęłam tam dzwonić. Nabrałam przekonania, że w Ameryce tylko telefoniści chodzą do pracy, bo przełączali mnie po kilka razy, ale przy właściwej osobie zgłaszała się zawsze automatyczna sekretarka. Nagrywałam się na te sekretarki i wysyłałam maile ponownie, tak jak mi kazali, aż w końcu po dwóch tygodniach i trzecim wysłaniu maila na ten sam adres (który po paru minutach przysyłał potwierdzenie odczytania) dostałam odpowiedź na e-mail sprzed tygodnia, ale nie od tej osoby, do której go wysłałam (MGM Media Licensing), tylko od innej, z MGM Consumer Products, której został on przekazany. Przeprosiła za opóźnienie i wyjaśniła mi, że takie publikacje są dla nich nieopłacalne. Przesłanie było w sumie takie, że nic z tego nie będzie, ale odpisałam jej jeszcze, bo nie byłam pewna, czy dobrze się rozumiemy. Na kolejną odpowiedź musiałam czekać dwa tygodnie. Niestety jej treść była podobna:
Mówiąc krótko, dowiedziałam się paru interesujących rzeczy (np. że oni naprawdę czytają te wszystkie książki i weryfikują ich jakość i treść), ale odpowiedź jest taka, że licencji mi nie dadzą, bo ta weryfikacja zbyt dużo by ich kosztowała w porównaniu do zysków, jakie mogą uzyskać na tak małym rynku jak nasz.-As with any valuable intellectual property, which Stargate is, the holder of those rights would need to be protective of its use and its appearance. That is my job; I watch over all SG publications to make sure they are held to a high standard and that all legal issues (and there are many) are taken into consideration.
-If you owned something as valuable and well known as Stargate, I doubt you would let anyone just take it and use it without any review or consideration. You would make sure that it was being handled correctly. You would also be very discerning about who you did business with and where. And you would make sure it was worth your time to have it done.
-The studio is a business and it takes money to handle such publications successfully. There are at least 4 people who would have to be involved with such a deal and publication and all those people have to be paid. There are legal people, the agent and the person who handles the production/approval (me). I read everything we publish to verify the authenticity.
-We have never just given permission to use something like this, instead we make licensing deals with other companies that have a wide distribution of product. In this case it would be a larger publisher who planned on a wide distribution. Otherwise it’s not worth it to us. We would lose money on such small projects because it would cost more to pay the people to oversee it than we would make it. All studios work this way and it is a basic business equation. As I mentioned before we do not make deals with individual writers.
-We do not do many foreign language deals for publishing as it is very difficult to verify the authenticity of the book unless we hired a translator ourselves, which would be another cost that makes the deal even less inviting. Also, we usually only do books in a language that has a larger territory such as Spanish and English.
Tak więc książka się nie ukaże, pomyślę jeszcze, czy nie udostępnić jej gdzieś w całości albo we fragmentach, ale w księgarniach jej nie będzie. Wiem, że wiele osób będzie zawiedzionych, ale wierzcie mi – ja bardziej.
Nie przysyłajcie kondolencji, pogodziłam się już z porażką. Niedługo będę drukować kilkanaście (albo trochę więcej) egzemplarzy dla rodziny i przyjaciół, jak coś mi zostanie, to może zrobimy jakiś konkurs czy coś...
Ewentualnie jak będę drukować, to mogę wziąć od razu więcej egzemplarzy, gdyby ktoś chciał. Trzeba tylko pomyśleć, jak to zorganizować. Ja nie wezmę za to pieniędzy, ale zostaje koszt wydruku + koszt wysyłki.
Cóż, zaleta dla mnie jest taka, że szybciej będę miała tę książkę w ręce I jeszcze taka, że będzie na pewno wyglądała dokładnie tak, jak bym chciała
#66
Napisano 03.10.2012 - |00:38|
#67
Napisano 18.11.2012 - |20:05|
#69
Napisano 18.11.2012 - |22:40|
Ja też mam nadzieję, że o Forum nie zapomnisz, bo są tacy co metodycznie na to zuo nie spoglądają ani tam nie bytują jak ja.
Pozdrawiam
#70
Napisano 19.11.2012 - |17:25|
#71
Napisano 19.11.2012 - |18:50|
PS
... i tak ciekawość zniweczyła mój bojkot tego zua
Pozdrawiam
#72
Napisano 29.11.2012 - |23:17|
#73
Napisano 29.11.2012 - |23:34|
Winchell Chung
#74
Napisano 30.11.2012 - |23:09|
[...] we have done a few novelizations but only of the pilot episodes, at the beginning of the represented show. All the rest are original stories based in and around the events of the show. We do not novelize otherwise or in between, if you know what I mean.
Wydaje mi się, że miała to być odpowiedź właśnie na tę wzmiankę, czyli żeby nie zawracać sobie tym głowy, bo i tak nic z tego nie będzie. Już wcześniej zresztą napisała mi, że kontakt z autorami adaptacji nawiązuje się na samym początku, zanim ktokolwiek zacznie coś pisać.
Ale tak czy inaczej, wkrótce (kiedy nastąpi krótka, to nie jest jeszcze pewne) będę tę książkę drukować, więc kto chce, może ją dostać i przeczytać Jeśli chodzi o inne formy, to wciąż nie jestem pewna, ale jeszcze o tym pomyślę
#75
Napisano 17.12.2012 - |16:29|
Myślę, że twój pomysł wypali, gdyż jak sama wiesz - wielu jest ludzi, także w polsce, którzy oglądają/oglądali serię SG (SG-1,SGA,SGU), i którzy chętnie by ujżeli nową historię, gdzie wszystko toczy się inaczej. Myślę, że sam twoją książkę bym kupił i to w tej chwili, gdyby tylko była dostępna do kupna
Chyba za dużo czasu spędziłem przy SG:A ...
#76
Napisano 18.12.2012 - |23:19|
Just sayin, do głowy mi przyszło kokosów z tego nie będzie, ledwo się rzecz utrzyma, ale jaka satysfakcja
Winchell Chung
#77
Napisano 19.12.2012 - |23:27|
Chyba za dużo czasu spędziłem przy SG:A ...
#78
Napisano 20.12.2012 - |09:21|
#79
Napisano 29.12.2012 - |01:34|
Użytkownik Odeka edytował ten post 29.12.2012 - |01:34|
#80
Napisano 03.01.2013 - |17:58|
Bardzo się cieszę, już jestem ciekawa recenzji Nie mam nic przeciwko temu, żeby rozpowszechnić tę informację, chociaż oczywiście – przypominam – to tylko nieoficjalny wydruk. Ale jak najbardziej jestem za tym, żeby jak najwięcej osób mogło z niego skorzystać
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych