Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 029 - S02E09 - Visitation


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
82 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Ocena odcinka (83 użytkowników oddało głos)

Ocena odcinka

  1. 10 (5 głosów [6.02%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 6.02%

  2. 9,5 (10 głosów [12.05%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 12.05%

  3. 9 (9 głosów [10.84%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 10.84%

  4. 8,5 (19 głosów [22.89%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 22.89%

  5. 8 (13 głosów [15.66%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 15.66%

  6. 7,5 (5 głosów [6.02%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 6.02%

  7. 7 (9 głosów [10.84%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 10.84%

  8. 6,5 (3 głosów [3.61%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 3.61%

  9. 6 (1 głosów [1.20%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.20%

  10. 5,5 (1 głosów [1.20%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.20%

  11. 5 (4 głosów [4.82%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 4.82%

  12. 4,5 (1 głosów [1.20%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.20%

  13. 4 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  14. 3,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  15. 3 (1 głosów [1.20%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.20%

  16. 2,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  17. 2 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  18. 1,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  19. 1 (2 głosów [2.41%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 2.41%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#61 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 28.11.2010 - |17:33|

A czy astronauta zbudowalby sobie dom? Powtarzam jeszcze raz: te treningi maja za zadanie umozliwic przetrwanie po to, by dotrzec do pomocy lub jej doczekac. Nie zas stworzyc przytulne gniazdko na zime.

Co do analizy zdjecia to sie zgadzam, zreszta o tym pisalem. Z drugiej strony nie mam zupelnie pojecia co to jest scinanie przez wygiecie wiec pewnie nic bym nie zbudowal.

Zamiast tego robilbym raczej cos w stylu ziemianek, czyli opisanej przez ciebie konstrukcji. A jesli chodzi o przedsionek, to z analizy wychodzi, ze to cholernie trudne by bylo do zrobienia dla tych ludzi.

Majac te podstawowe narzedzia mogli sporzadzic sobie wiecej lopat (wiadomo, rozwalalyby sie ale to nie problem) i po prostu pokryc wahadlowiec ziemia celem izolacji, powoli go zakopac. Ale z tym to akurat nie wiem czy by zdazyli, raczej nie.

Co do konstrukcji to na pewno zrobiliby ja do kitu, wiele razy musieliby zaczynac od nowa wiec zajeloby to dluzej.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 28.11.2010 - |17:42|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#62 DevilDrom

DevilDrom

    Starszy sierżant

  • Użytkownik
  • 936 postów

Napisano 28.11.2010 - |17:40|

Uważam, że te kilka scen, ukazujących ich życie na planecie, jest dowodem na to, że starali się przetrwać, przygotować się na zimę, ale niestety bez większych efektów, z powodu braku odpowiedniego przygotowania i organizacji.

Chociażby próba stworzenia ogrodu, który to pomysł został zarzucony w połowie, jako bezsensowne działanie. Czy ścinanie drzew, które raczej miało posłużyć do czegoś większego niż pocięcie na kawałeczki i wykorzystanie jako opał. Ale po tragicznej śmierci blondyny pewnie nikt nie miał ochoty kontynuować prac i/lub okazało się niewypałem, z powodu - wcześniej wspomnianych - problemów z transportem i obróbką na miejscu. W końcu nie było to tak, że całkowicie się nie przygotowali, teoretycznie zbierali drwa i przygotowali zapasy pożywienia. Niewykluczone, że stworzyli lub przynajmniej starali się stworzyć jakieś schronienie, które jednak okazało się niewypałem, i musieli przenieść się do promu.

Oczywiście zgadzam się, że mogliby to wyraźniej zaznaczyć, ale na dobra sprawę nie mamy pojęcia, co działo się na planecie, z wyjątkiem zaledwie tych kilku scen, które ukazują brak pomysłu scenarzystów lub naszych "kolonistów". A osobiście wole wierzyć w to drugie xP

Ale niewątpliwie było kilka głupot w odcinku, chociażby znalezienie kina pod koniec odcinka, litości, pierwszą rzeczą powinno być sprawdzenie tego typu rzeczy, co teoretycznie uczynił Rush - sprawdzając dziennik promu. Ale nie rozumiem, jak mogli nie zauważyć kina...

Użytkownik DevilDrom edytował ten post 28.11.2010 - |17:41|

  • 0

#63 khat

khat

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 18 postów

Napisano 28.11.2010 - |17:54|

Sakramentos: Cholernie trudno jest ściąć cienkie drzewo, dlatego ze jest elastyczne i nie ma solidnej podstawy. Wtedy trzeba w miarę możliwości naginać drzewo i wcinać się siekierą tak, aby przecinać naprężone włókna. Napewno każdy taki kiedyś robił jak znalazł gałąź na łuk a miał tylko nożyk.

Oczekiwanie na ratunek, to często zbudowanie sobie jakiegoś prostego schronienia: szałasu, ziemianki itp więc każdy astronauta musi to umieć (przynajmniej w teorii) zbudować.

BTW. zrobienie łopaty jest trudniejsze niż tego przedsionka z mojego zdjęcia :)

pozdr

Użytkownik khat edytował ten post 28.11.2010 - |17:57|

  • 0

#64 SGTokar

SGTokar

    Abstynent

  • Moderator
  • 2 270 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 28.11.2010 - |17:57|

10/10? wojtx. Aż ciekawi mnie twoja ocena odcinka poprzedniego. Chociaż z drugiej strony jak wspomniałeś może i trzeba się cieszyć bo jest nadzieje że do wątku rozpoczętego w „Faifth” już nie wrócimy. Znaczy do samych obcych wszechpotężnych pewnie tak, ale może już Cain i gromadka nie będzie nas nawiedzać w takim styulu jak w pierwszym odcinku drugiego sezonu

Na plus scena nierozumianego przez nikogo Rusha. On opowiada o zagadkach związanych z powstaniem Wszechświata, a reszta woli walić procenty. I ta jego mina wyrażająca "co za kretyni..."


Polej ;p

O ile się nie mylę to w pierwszym sezonie było pokazane jak oni się hmmm... miziają

Niektórzy na widok tych scen przewijali ;p

Fajny motyw izolacji, próby powrotu do domu i poznawania starej acz zaawansowanej techniki, (skolei główniejszy motyw, zasiedlania kosmosu przez Pradawnych i jego poznawania również zszedł na jakieś nic nie znaczące tło) został zastąpiony bzdurnym o poszukiwaniach jeszcze bardziej pradawnych i do tego Omnipotentnych ras. Ciekawe jak je teraz nazwą? Pradawni? PraOri? Może Alfa, Starszyżna?

Trochę przesadzone. Misja Destiny wydaje się że rozpoczęła się na długo przed rozprzestrzenianiem życia przez Pradawnych w Drodze Mlecznej. Teoretycznie Pegaz jest najbliżej nas galaktyką a jego zasiedlanie było jednym z ostatnich prawdopodobnie.
Oczywiście pozostaje kwestia czasu i tego ile ta misja trwa (50 milionów lat?) argh…
Wyczuwam też lekką drwinę z nazewnictwa. Ich problem jak to nazwą… byli „The First Ones”, byli też „Ancients” w Farscapie. Mogą być Alfa… może być Omega.

to przecież Pradawni już wiedzą o tej rasie wszystko co chcą. Są ascendentami, mogą przemierzać galaktyki w okamgnieniu.

Toudi, zaczynam przypuszczać ze chyba celowo to mówisz by wywołać dyskusję ;p. Wyraźnie da się odczuć że zanim statk Destiny wystartował Pradawni z ascendacją było daleko w tyle.

Mógłbym się jeszcze rozpisywać o odcinku, ale zapewne Sakramentos wpadnie i strzeli tekścior w którym zawrze swoje przemyślenia, a z drugiej strony ja nie mam ochoty aż tyle pisać i pisać ;-)

Tak czytam i czytam posty… i czekam :) Ostatnio tak się naczytałem, że nic nie napisałem.

Odcinek to taki zapychacz ale bardzo przyjemnie się oglądało

Rasdel, Ascendenci mi świadkiem, zabijam za słowo „zapychacz”.

Co wszyscy mają do Chloe?

Trzeba ją zabić. Po prostu wszechświat tak karze.
A na poważnie nie jest ona na nawet blisko początku listy najlepszych postaci. To taki Teal’c… to taka Teyla (zbieg okoliczności że kosmici)… może być, ale byleby nie za dużo.
Log65: Happy camper

#65 DevilDrom

DevilDrom

    Starszy sierżant

  • Użytkownik
  • 936 postów

Napisano 28.11.2010 - |18:55|

Robinson :lol: potrafił to dlaczego nie najlepiej wyszkoleni ludzie
na ziemi-więcej wiary w ludzi,poza tym mówisz o trenigach przetrwania
po wyprawie na orbitę w razie awaryjnego lądowania w dżungli,na pustyni itp. obecnych astronautów - tu jast 'mała' różnica - w programie Stargate odbywają się podróże na obce planety(nie na orbitę) i szkolenia(chyba) powinny ten malutki fakt uwzględniać..

Ale jest różnica między astronautami, którzy musieliby przeżyć maksymalnie kilka godzin, a naszymi naukowcami, których czekało kilka miesięcy zimy. Poza tym przejście szkolenia niczego nie gwarantuje :)

BTW: Macie racje, wszyscy przechodzą wielomiesięczne szkolenia, ciekawe, czy by wszyscy się w ciemno zgadzali na wielomiesięczne szkolenie, nie wiedząc nawet na co konkretnie się piszą. Pomijam już kiepską kondycję fizyczną i fakt, że połowa pewnie nie byłaby w stanie go ukończyć, i to zapewne byliby to ci lepsi. I co? Mieliby brać przeciętniaków, którzy za to cechują się dobra kondycją fizyczną oraz młodym wiekiem - chociaż w sumie większość i tak jest stosunkowo młoda, ale i tak większość w kiepskiej kondycji - , i zamiast zajmować się praca kombinowali, jak poderwać współpracownika :P

Eli również przeszedł gruntowne i wielomiesięczne szkolenie, w drodze na Ikarus obejrzał sobie filmiki instrukcyjne, made by Daniel, na pokładzie Dedalu. Super~~

Użytkownik DevilDrom edytował ten post 28.11.2010 - |19:00|

  • 0

#66 marchewsz

marchewsz

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 26 postów

Napisano 28.11.2010 - |19:24|

...made by Daniel, na pokładzie Dedalu. Super~~

Hammonda, nie Dedala
  • 0

#67 DevilDrom

DevilDrom

    Starszy sierżant

  • Użytkownik
  • 936 postów

Napisano 28.11.2010 - |19:53|

Racja, moja wina, to wszystko przez Daniela, jakoś mimowolnie przyszedł mi do głowy Dedal.

Ale w każdym razie nie sądzę, by Eli był w stanie zbudować dom i przetrwać zimę, pomimo jego dużego atutu w postaci tłuszczyku :)

Poza tym lepszym pomysłem byłoby przeszkolenie wszystkich w posługiwaniu się bronią, niż jak postawić sobie domek, a jak zbudować igloo :P Chociaż także mija się to z celem, bo nikt nie dałby im broni, jako że stwarzaliby potencjalne zagrożenie, a pożytek niewielki. Może zabiliby jakiegoś wroga, ale równie dobrze mogliby zabić swojego, który nie spodziewałby się ataku z ich strony.

Użytkownik DevilDrom edytował ten post 28.11.2010 - |19:54|

  • 0

#68 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 28.11.2010 - |21:28|

Toudi, zaczynam przypuszczać ze chyba celowo to mówisz by wywołać dyskusję ;p. Wyraźnie da się odczuć że zanim statk Destiny wystartował Pradawni z ascendacją było daleko w tyle.

Oczywiście, że celowo próbowałem wywołać dyskusję, ale nic z tego nie wyszło. I osobiście sadzę, że z tego samego założenia wyszli twórcy z tym pomysłem. Bo jak widzisz, nikt poza mną i tobą, nawet tego nie zauważył... A jest to w sumie kluczowe dla sensu takiej misji w wykonaniu przez ludzi. Bo pewno ludzie i tak są bliżej ascendacji, niż końca misji Destiny, a są w o tyle lepszej sytuacji od pradawnych, że o tym wiedzą...

edit:
Ps. Rick, naucz się pisać jak człowiek, nie dziel zdań na linijki w dowolnym miejscu, bo tego się nie da czytać. Staraj się też formułować myśli w akapity. I nie każ mi tego powtarzać.

Użytkownik Toudi edytował ten post 28.11.2010 - |21:30|


#69 khat

khat

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 18 postów

Napisano 28.11.2010 - |22:15|

Ale jest różnica między astronautami, którzy musieliby przeżyć maksymalnie kilka godzin, a naszymi naukowcami, których czekało kilka miesięcy zimy. Poza tym przejście szkolenia niczego nie gwarantuje


Rosjanie szkolą swoich astronautów, aby mogli przeżyć 3 dni w dowolnej lokacji. Przeżyjesz 3 dni, to masz dobry start, bo wiesz jak zdobyc pożywienie, zrobic schronienie a nie ścinać potężny kawał drzewa ;)

  • 0

#70 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 28.11.2010 - |22:29|

Rosjanie szkolą swoich astronautów,

Ale już np amerykanie ze swoją serią Apollo nie szkolili swoich ludzi, jak przeżyć w dziczy, bo w odróżnieniu od Sputników, Apollo lądował na wodzie... więc wiecie z tym szkoleniem, to się tak nie śpieszcie. Rosjan się szkoli, bo lądują na stepie i pomoc może nie dojść w ciągu doby. Mam nadzieję, że widzicie różnicę. A jeśli nie, to Rosjanie mieli w Sputnikach w standardowym wyposażeniu broń palną (a może nawet mają nadal), właśnie na wypadek gdyby pomoc przyszła później niż dziwki zwierz.

#71 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 28.11.2010 - |23:52|

Mógłbym się jeszcze rozpisywać o odcinku, ale zapewne Sakramentos wpadnie i strzeli tekścior w którym zawrze swoje przemyślenia, a z drugiej strony ja nie mam ochoty aż tyle pisać i pisać ;-)

Szczerze: lenistwo i wygodnictwo-zaraz ktoś mnie oskarży ze myślę za innych ;)
Doradzałbym jednak nie czekanie na mnie i liczenie ze cuś mundrego napisze, bo nie zawsze pisze i nie zawsze mundrze.

Pierwsza rzecz: czasem wydaje mi się, ze jednak na głupotę nie ma silnych. Po pierwsze-Gateworld. Niby tacy wyczuleni na spoilery, zawsze ostrzega, ale jak dochodzi do wrzucania ikon symbolizujących nadchodzący odcinek na główną, to są ostatnimi debilami. Mozg ludzki został przez ewolucje skonfigurowany do rozpoznawania twarzy, wiec jeśli liczyli na to ze wszyscy podrapią się po głowie na widok Kane'a i zapytają "Who is this guy? some sort of alien?" to chyba się srogo zawiedli, a mnie - i wielu innym - popsuli zaskoczenie.

Następnie przypomnienia na samym starcie. Nawet jeśli Gateworld by nie schrzanił, to już w pierwszych sekundach odcinka mam wyjawione, co się zaraz stanie. Bo niby jak ma mnie teraz zaskoczyć pojawienie się wahadłowca? Przez to pierwsze minuty odcinka są de facto stracone, bo niby czemu służą, skoro już wiemy o co chodzi i co się zaraz stanie?

Potem mam kolejny zgrzyt: Rush gada głupoty o doniosłości misji Destiny. Oczywiście:
a ) wszyscy maja to w pompie
b ) dla nikogo to nic nie znaczy, bo wszyscy przyszli się narąbać a nie gadać o pierdołach NIE MAJĄCYCH NA NIC WPŁYWU DO JASNEJ CHOLERY

Skoro wszyscy maja taki do tego stosunek to tym bardziej gadka Rusha i reakcja Younga z odcinka 2x07 Greater Good nie maja najmniejszego sensu. Naprawdę, czy tylko ja to widzę i tylko mi to przeszkadza? Wiem, jestem nudny bo cały czas do tego wracam, ale niestety-jest to bardzo ważny punkt na mapie fabularnej sezonu i co chwile ma reperkusje-małe bo małe, ale ma i na pewno zbliżać się będziemy w ten sposób do większych i znaczniejszych. Wiec tym bardziej zastanawia mnie, jak można było to wszystko tak schrzanić. ARRRGH! Nic nie rozumiem z tego co się stało w 2x07 i jak to ma wpływać na wszystko. To nie ma sensu. A miało być tak pięknie, załoga miała dostać faktyczny cel który sprawiłby ze lecieliby dalej z własnej woli, a nie wbrew niej. Bo niby co-oprócz aspulla w stylu "silniki się przegrzeją jak będziemy lecieć do tylu bo są zaprojektowane by lecieć do przodu" może zmusić bohaterów do kontynuacji lotu ustalonym kursem i wypełnianie misji Destiny?

"-...i to oznacza ze misja Destiny jest odkrycie wiadomosci od pierwszej cywilizacji. Ktoś mógłby powiedzieć, ze to list od Boga.
-Dobra stary, łajno mnie to, ja tu jestem tylko by zalać robaka. Kto jest ze mną?
-...
-No co?
-Pstro. Na zdrowie."

Na szczęście potem była już forma zwyżkowa, pnąca się do góry miarowo, statecznie.

Główną osia nie były tu jakieś faktyczne zdarzenia, ale reakcje na nie. W temacie o zeszłym odcinku ktos wspomniał (wybaczcie, za leniwy jestem by szukać kto to był), ze sposób w jaki rozwiązano watek Eli-Gin przypomina styl Whedona. I chociaż to pewna przesada, to tutaj byli to jeszcze bardziej widoczne. Bohaterowie reagują, bohaterowie mówią, bohaterowie czuja. I wszystko było ciekawie przedstawione, bez zbędnych rozciagniec, gadek szmatek a każde słowo coś znaczyło. Nie było dziwnych, nie na miejscu wypowiedzi czy scen, nic nie powodowało uniesienia brwi w zdziwieniu, za to wszystko prowadziło logicznie do kolejnego punktu historii-przez bohaterów a nie przez same zdarzenia. Przez interakcje a nie akcje.

Od początku jest tez obecny element który w poprzednich odcinkach pojawiał się często grubo za późno-poczucie tajemnicy i dozowany suspens. Tutaj wiemy od początku, ze coś jest nie tak i chcemy wiedzieć co jest nie tak-od pierwszych minut. Tymczasem poprzednio epizody dopiero gdzieś w połowie zawiązywały główny watek, przedtem tylko do niego prowadząc. Tak, owszem, można powiedzieć ze w 2x08 ucieczka Simeona nastąpiła zaraz, natychmiast, ale dopóki nie nastąpiły pierwsze gadki miedzy Scottem a Rushem nie wiadomo było w jakim kierunku pójdzie fabula i co ma wywoływać u nas dreszczyk emocji-pościg? Spryt i intelekt Simeona? Jego bezwzględność? A może mamy z napięciem obserwować jak Rush próbuje przechytrzyć Simeona, ze będzie to jakiś pojedynek tytanów? O co tu chodzi? Bo kiedy widz nie wie, o co chodzi to trudno by wczuł się w akcje, zidentyfikował się z bohaterami i dał się ponieść historii-jest cały czas jakby z boku i albo załapie-przypadkiem-albo nie. Dopiero gdzieś tak od polowy stało się jasne, ze chodzi o to by Rush dopadł Siemona i ten moment stanięcia oko w oko z zabójca Mandy-miał wzbudzać u nas poczucie oczekiwania, ciekawości, rozpalać wyobraźnię. Tutaj zaś wszystko jest jasne od razu-i to jest wielkim plusem odcinka. Juz na starcie jesteśmy zaintrygowani i szukamy wyjaśnień. I główka pracuje.

Kolejny punkt to dobrze przemyslane momenty kulminacyjne. Zwlaszcza Greer-Chloe. Dobry dialog, emocje, aktorstwo, atmosfera. Choc musze przyznac ze do tej pory nie dosc mocno przekazano widzowi, ze faktycznie takie rozwiazanie wchodzi w gre. Jeszcze niedawno Chloe byla kluczem do Destiny a teraz booyah -> przerabiamy ja na parowki, a Scotta bedzie trzeba odsuwac/chronic i w ogole robi sie niezly balagan emocjonalny. Jakby to przedstawic na grafie to sytuacja jest rownym zaskoczeniem jak bankructwo Lehman Brothers. Bo do tej pory najwyzej mowilo sie o zostawieniu Chloe na jakiejs planecie, a nie zabijaniu jej. Poza tym temat nie istnial, wiec jest to spore zaskoczenie i przez to spory zgrzyt, bo psuje efekt swiadomosc, ze wyskoczono z tym jak Filip z konopii.

Sprawa dziecka Tamary i w ogole faktu, ze powrocilismy do watku planety z obeliskiem jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Nadal podtrzymuje swoja teze, ze caly ten motyw wprowadzono tylko i wylacznie z powodu ciazy aktorki. Nie wyklucozne ze plan watku istnial wczesneij, ale jego modyfikacje "dzieciaste" sa pozniejsza narosla. Bo w sumie nie trzyma sie to kupy i oprocz pognebienia postaci TJ nie ma nic innego na celu. Wyjasnienie na dzien dzisiejszy jest bowiem takie, ze niby Tamarze w glowie namieszalo Destiny tak jak Youngowi. Co w sumie jest do uwierzenia gdyby nie fakt, ze jest tak nieco zbyt wygodnie, "convinient". Inna mozliwosc jest, ze po prostu TJ wmowila sobie to wszystko, lacznie z mglawica. Co wcale nie jest niemozliwe bo codziennie mozg czlowieka dokonuje podobnych zabiegow chocby we snie (wylaczona jest wtedy struktura odpowiedzialna za spostrzeganie prawdy/realizmu. I niezle trzeba sie nameczyc treningiem by inne czesci mogly ta role przejac). Ale z puntku widzenia serialowego, widza jest to cholernie nieprzekonywujace i bez sensu. I choc na pierwszy rzut oka wszystko gra-to jednak swiadomosc zgrzytu, sztucznego dorzucenia pozostaje.

Dobre jest za to podejscie do takich wlasnie pobocznych waktow wogole. W poprzednich seriach nagminnie pojawialo sie cos takiego, ze wyskakuje zdarzenie X, wywraca wiele rzeczy do gory ngoami a potem wszyscy o nim zapominaja i nie ma zadnych reperkusji. Na przyklad dziadek Daniela czy inwazja zmiennoksztaltnych kosmitow z innej galaktyki, Reetou etc. Atlantis nie mial az takaich klopotw, bo w gole byl wyjatkowo malo plodny w pomysly, ale Genii sa jednym z jaskrawszych przykladow tego samego problemu. Tutaj za smamy sytuacje inna. Jest jakis watek-no to otwiera sie go a potem zamyka. Nie zostawiamy jakichs majtajacych sie za nami koncowek.

Glownym atutem epizodu jest dobre jego ulozenie, konstrukcja. Mamy stopniowo uzupelniane informacje i odkrywana tajemnice w trzymajcy w napieciu sposob, az dochodzimy bezblednie do konkluzji, finalu ktory jednak jest utrzymany w formie swoistego postscriptum-ogladajac nagranie z kino. Wszystko zas w dobrze budowanej atmosfere, ktora gra na uczciach widza. Od razu widac, ze fabula i podporzadkowana jej struktura jest typu stand-alone, ale pozwala na zamkniecie waznego watku i porusza do przodu glowny punkt programu tej polowki sezonu, czyli transformacje Chloe.

Choc musze przyznac ze tempo tejze transformacji nie jets specjalnie straszne ani zaskakujace i jest to kolejny maly zgrzyt w sposobie w jaki zostal ten motyw poprowadzony. Ogolem jednak w tym docinku udalo sie wytworzyc poczucie zawieszenia, oczekiwania na definytywne rozstrzygniecie. Juz wszystkie karty sa na stole, teraz moze byc juz tylko gorzej-zdaje sie mowic odcinek. Choc pewnie na to "gorzej" jeszcze sobie poczekamy.

Zwraca uwage sposob, w jaki przewija sie tutaj religia. O ile w odcinku z obeliskiem byl to temat wrecz strasznie prowadzony, nie mial sensu i bylo widac jak na dloni ze osoba piszaca scenariusz nie miala pojecia czym jest religijna motywacja dzialan (czy inaczej: nie potrafila wykazac tego w realistyczny sposob i w efekcie wszystko zostalo zredukowane do tempego uporu, a wiec ukazania edenowcow jako idiotow) to tutaj wyszlo to zgrabnie i sprawnie. Po czesci jest to efektem redukcji tej tematyki do roli ustalonego tla, ktore nie jest roztrzasane. Juz wiemy ze ich motywacja jest religijna, oparta na wierze. Bylo to niezrozumiale wtedy-bo postacie te jakos nie potrafily przekonywujaco wytlumaczyc swojej postawy ani dowolac sie do jakichs bardziej uniwersalnych konceptow, zamiast skupiac sie na spersonalizowanej interpretacji woli Bozej, typowej dla protestantow (a pamietajmy ze to nie sa pierwsze lepsze glupki z lapanki w sklepie spozywczym przy lodowce z mrozonkami, tylko naukowcy z najwyzszej polki, ludzie inteligentni, wyszktalceni i obyci, a biorac pod uwage specyfike amerykanskich uniwersytetow to oznacza, ze musieli nie raz odpowiadac na stwierdzenia atakujace ich wierzenia, a juz na pewno musieli wykonac wlasna, osobita prace nad wlasna wiara. Trudno wiec uwierzyc, by nie umieli skonstruowac dobrego argumentu broniacego ich wyboru). No ale teraz, kiedy tamten nieszczesliwy etap mamy za soba nie ma juz zadnych zgrzytow. Moze to dlatego bo nikt nie rozstrzasa zasadnosci ich postepowania? Moze to dlatego bo ich religijnosc zostala zredukowana do fabularnej usluznosci i sie w ten sposob sprawdza? Troche tak, ale z drugiej strony rozmowy miedzy TJ a Kanem nie byly IMO glupie ani plytkie, choc proste, za to mialy nawet emocjonalan glebie ktorej sie nie spodziewalem w SGU zobaczyc. Tak wiec wykonanie bylo w efekcie o niebo lepsze niz sezon temu i tym razem nie czulem rosnacej irytacji gdy ktorys z edenowcow otwieral usta.

Jednoczesnie religijny okazal sie Greer, co mnie zaskoczylo. Zaskoczylo w dwojaki spsob. Po pierwsze pozytywnie, bo to takie dopelnienie jego charakteru, pozornie sprzeczne wlasnie dzieki temu do niego pasuje. Problem w tym, ze zrzucono to na nas jak grom z jasnego nieba, zreszta tak samo jak fakt ze Chloe ma dostac czape. Nie bylo zadnego przygotowania, dopelniania, wskazowek. W sumie to jakby podsumowac to wykonanie tej calej sceny to najpierw oblano mnie woda-to religijnosc Greera, a potem kopnieto pradem-to kwestia czapy Chloe. Jak na serial, ktory ma logicznie i stopniowo prowadzic nas do watku do watku i niczego nie pomijac, a za to wyciskac maksymalna dywidende z zdarzen i postaci, to cos kiepsko. Nie czuje sie przekonany, choc pomysl niezly.

Ogolem jednak mysle, ze SGU wyszlo zwyciesko z ta cala religia. Nie zbanalizowano watku, zas narastajace poczucie zagrozenia/tajemnicy zostalo satysfakcjonujaco rozwiazane, ale nie jako antyteza, jakies przeciwistawienie z moralem i za to plus. Pomysl by ostatecznie pokazac wszystko poprzez nagranie z kino byl prosty, a dobry. Pozwolil zakonczyc odcinek elegancko. Choc faktycznie wychodzi z tego, ze Kane powinien przezyc. Wiec zostajemy z taka niepewnoscia-ktos tu cos schrzanil czy nie? To blad czy tak mialo byc i w nastepnym odcinku facet bedzie zyl? Jesli wykorkowal, to w takim razie cos skitrano bo wcale nie jest to jasne ani sie tego domyslic nie mozna-trzeba czekac na kolejny odcinek i to zupelnie bez powodu bo to przeciez nie jest cliffhanger.

Na uwage zasluguje tez osberwacja, jak uzyty zostal humor. Niby sie wydaje, ze powinien byc nie na miejscu ale taki nie byl a po drugie byl udnay. Niewymuszone teksty, proste reakcje. Nie jest to blaznownaie z SGA czy pajacowanie O'Neilla, ktore gryzlo sie z forma SGU, blizej temu raczej do... no Whedona. Chyba ktos sie naogladal Firefly.
"(...)Winston Chruchill.
-Really?". Albo "Nie pilem, naprawialem" oraz "Ale on nie jest nawet grekiem!" kosza. Przy okazji wcyhodzi na to, ze Eli jest zwyklym specjalista-tempakiem. W matmie i gierkach MMO jest super, ale z wiedzy ogolnej powinien dostac pale. Poza tym jest douchebagiem bo z miejsca traktuje stwierdzenia edenowcow jako oszolomstwo. Rush niby jest tutaj "tym paskudnym, zuym ateistom" ale wychodzi na to ze to sympatyczny everymen Eli jest k utasem ktory w komentarzach na youtube jest w stanie wejsc w wielopostowa klotnie o tym jak to religie swiata nie maja sensu bo science rulz. Ciekawa skaza, dodaje realizmu.

A skoro jestsemy przy detalach-Das Asia Pinda awansowala na Pinde Z Wahadelkiem. Przynajmniej tym razem poajwienie sie tak waznego i niesamowiciie wygodnego skilla nie pozostaje niezauwazone przez bohaterow. Wzbudza to ich zainteresowanie, zreszta prawidlowo. Ale spojrzmy prawdzie w cozy: w ostatniej chwili scenarzysci zorientowali sie ze nia maja na pokladzie nikogo z potrzebnymi zdolnosciami by moc w zaplanowany sposob pokierowac fabule i po prostu wyciagneli je z tylka i dali postaci ktora miala najmniej w epizodzie do robienia. Tak wiec chociaz tak sie sprawa ma, to chociaz mamy jasny sygnal do widza zeby nie zaczal sie pienic ze sie z niego robi durnia. Zrobiono to tylko troszeczke. Ot, Pinda ma Wahadelko bo zanim dostala robote w IAO mahala wahadelkiem, pewno w swoim gabinecie i wmawiala heteroseksualnym mezatkom po przejsciach ze tak naprawde sa lesbijkami a potem umawiala sie z nimi na randke. Kto wie, moze tak poznala ta swoja laske. Jest to pozytywny w kazdym razie przyklad jak mozna rozwiazywac takie problemy-o czym mowilem w kementarzach do poprzedniego epizodu. Czyli zamiast wygodnicko stawiac widza przed faktem dokonanym-ma wahadelko i tyle, to daja do zrozumienia ze jest za tym cos wiecej niz chwilowa potrzeba scenariusza. Czy raczej-zdaja sie mowic "tak wiemy, to tanie, ale spoko wiemy o tym i cos z tego jeszcze urodzimy w rekompensacie".

Z kolejnych drobnostek: Greer kogos sobie znalazl. I zauwazcie, ze babka wypowiada jedna kwestie-i wszystko jest jasne. "Now you are to deep again". A poniewaz wiemy co ta pani robila poprzednio z facetami to wniosek jest jeden: she is there just for his knob. Ale Greerowi chyba to rybka.

No a teraz przedostatnia kwestia-survival skills i szmaty versusu przybudowki. Mozna roztrzasac ta kwestie, czemu nie, ale to sztuka dla sztuki. Tak jak pisalem poprzednio nie jest to zaden blad, tylko przesadnia. Jej celem bylo pokazanie, jak zupelnie beznadziejni edenowcy byli, jesli chodzi o kwestie praktyczne i zdolnosc przetrwania. Prawdopodobnie po prostu polegali na wahadlowcu, beztrosko ufajac w jego urzadzenia no i czekali na interwencje obeliskowcow. Gdyby dodac te elementy, ktorych tak niby bardzo brakuje to nie mialyby one wplywu na nic i nei rozwiazuja zadnych kwestii. Zalozeniem fabuly byla niezdolnosc do przetrwania w warunkach zimy na tej planecie. I chociaz milo by bylo, gdyby odpowiednio urealniono przedstawienie zycia edenowcow i ich wysilkow, to mimo wszustko nie sluzyloby to niczemu. Tak czy siak nalezaloby to wszystko rozpizdrzyc bo tak czy siak by umarli. W ten czy inny sopsob. Jak nie z zimna, to od robakow, jak nie od robakow, to z glodu, jak nie z glodu, to z powodu wypadkow, dzikich zwierzat etc. Tak wiec choc te slynne szmaty to faktycznie przegiecie zbyt powazne, to jednak ostatecznie nie powoduje takich reperkusji jak na przyklad majdrowanie Rusha przy konsoli w statku z "Greater Good". Bo tam umiejetnosc obslugi systemow byla absolutnie niezbednym punktem, sine qua non by wyjasnic dzialania postaci i nie daloby sie jej zastapic niczym innym wiec nagly przyplyw wiedzy Rusha w tym zakresie byl wpadowa. Tutaj zas wystarczyloby po prostu usmiercic edenowcow w inny spsob. Nie jest to wiec sprzeczka o tresc, ale forme. Cos jak pytanie czy PZW faktycznie moze znac hipnoze, a Greer umiec budowac miotacz ognia i dlaczego informuje sie o tym z nienacka.

Tak wiec nie uznaje tego za blad, jakis skandal uniemozliwiajacy wstawienie wysokiej noty.

I tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju. Skoro wszyscy edenowcy umieraja w kolejnosci w jakiej poprzednio sie to zdarzylo to powstaje pytanie: czy to nie jest "awfully convenient" ze akurat nastepny w kolejce facet zostal poddany hipnozie przez PZW (Pinde Z Wahadelkiem) i wtedy umarl? W momencie wykonywania hipnozy? Niby zdawalo sie to sugerowac, ze edenowcy umieraja pod wplywem wywolania wspomnien na temat ich pobytu na planecie, ale ta teoria potem runela z dosyc gromkim hukiem. A co by bylo gdyby przepytali kogos innego? Albo gdyby facet odwalil kite dopiero po hipnozie, gdyby PZW dowiedziedzialaby sie wszystkiego co mozliwe? Oj, to byloby niefajnie bo zepsulaby sie cala misternie zaprojektowana konstrukcja odcinka i cala fabula, dramaturgia, napiecie poszloby sie hustac. Glownie dlatego zamiast 10 wstawilem 9,5. Bo poza tym epizod byl naprawde dobrze zrobiony, utrzymywal w niepewnosci, mial tajemnice rozwiazana w efektowny sposob dopiero na koncu, zamykal w ciekawie ciekawy watek ktory wydawalo sie juz nigdy nie powroci, i unikal przy tym oczywistosci pozostawiajac wszystko elegancko niedopowiedziane (nie weszly na poklad promu jakies ludziki i nie zaczely spiewac piosenki Ewokow, a przede wszystkim nie uzyto tematyki by zrobic jakas krytke protestanckiej wiary). Mial dobre momenty (rozmowa Chloe -Greer, naprawde swietne), humor, dobre dialogi. Po prostu byl udany przez interesujacy.

A jak kogos "nie zachwycil" (ciekawe okreslenie od kogos kto wstawia ocene 1 :rolleyes: ) to daje takiemu komus bilet na Hawaje, niech odpocznie ogladajac taniec hula.

Odcinek dostaje znaczek jakosci S

PS
rick, po prostu nie uzywaj edytora. Pisz wypowiedzi od razu przez forum.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 29.11.2010 - |00:30|

  • 2
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#72 DevilDrom

DevilDrom

    Starszy sierżant

  • Użytkownik
  • 936 postów

Napisano 29.11.2010 - |00:50|

A co by bylo gdyby przepytali kogos innego? Albo gdyby facet odwalil kite dopiero po hipnozie, gdyby PZW dowiedziedzialaby sie wszystkiego co mozliwe? Oj, to byloby niefajnie bo zepsulaby sie cala misternie zaprojektowana konstrukcja odcinka i cala fabula, dramaturgia, napiecie poszloby sie hustac.

Nie dowiedzieli by się niczego więcej, a przynajmniej znacznie więcej, chyba że wytypowaliby Caina, bo tylko on dożył przybycia obcych, więc tylko on mógł to pamiętać. Oczywiście brak trupa, zejścia w trakcie hipnozy byłby sporym minusem. Chociaż nie można wykluczyć, że i tak by umarł, jako że wydaje się, że ich śmierć miała związek z powracającymi wspomnieniami, w tym wspomnieniem własnej śmierci. Im dłużej przetrwali, tym więcej posiadali wspomnień, i tym samym dłużej utrzymywali się przy życiu.

A jak kogos "nie zachwycil" (ciekawe okreslenie od kogos kto wstawia ocene 1 ) to daje takiemu komus bilet na Hawaje, niech odpocznie ogladajac taniec hula.

Pewnie nie miało, co go zachwycić, bo pewnie nawet nie oglądał odcinka, a ocenia jedynie dla zasady, bo to nie SG-1!
  • 0

#73 Toudi

Toudi

    Ogr

  • Moderator
  • 5 296 postów
  • MiastoTychy

Napisano 29.11.2010 - |01:17|

Przy okazji wcyhodzi na to, ze Eli jest zwyklym specjalista-tempakiem. W matmie i gierkach MMO jest super, ale z wiedzy ogolnej powinien dostac pale. Poza tym jest douchebagiem bo z miejsca traktuje stwierdzenia edenowcow jako oszolomstwo. Rush niby jest tutaj "tym paskudnym, zuym ateistom" ale wychodzi na to ze to sympatyczny everymen Eli jest k utasem ktory w komentarzach na youtube jest w stanie wejsc w wielopostowa klotnie o tym jak to religie swiata nie maja sensu bo science rulz. Ciekawa skaza, dodaje realizmu.

Skaza ciekawa, ale niestety jesteś tu w błędzie, Eli wykazał się dobrą wiedzę, bo zakładam że pijesz do sprawy konia trojańskiego. Eli miał dobrą wiedzę, to ten "stary naukowiec"/"alkoholik" się nie popisał.
A co do drugiej części tej wypowiedzi, dobrze wiesz, że my też należymy do takich k...hmm ludzi. ;)

Użytkownik Toudi edytował ten post 29.11.2010 - |01:31|


#74 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 29.11.2010 - |02:02|

Toudi, zajrzalem na skrypt odcinka i faktycznie, jak ogladalem to kwestie Eliego pokrecily mi sie z wypowiedziami Brody'ego wiec wyszlo mi na odwrot. Szkoda, bardziej mi sie podobalo jak Eli wychodzil na niedouczonego.

Co do zas k...amasow ;) to i ja i ty dobrze wiemy ze nie chodzi o przekonania ale sposob ich artykulacji. Zeby byc w temacie okoloodcinkowym, to przupomnijmy sobie w jaki sposob edenowcy argumentowali za tym, by zostac. I zignorujmy kwestie kto pisal taki scenariusz i jak mu to wyszlo. Skrotowo wygladalo to tak:
"To oczywiste, ze skoro spotkalismy tak fajna planete to po to, by tu zostac, to znak od Boga. Bog nas tu sprowadzil, widac to po znakach, wyczytalem to z lotu ptakow, trzeba miec wiare, my wierzymy. Trzeba Mu zaufac. Niech ten, kto Mu ufa, dolaczy do nas. Bedzie dobrze! Oh, and by the way there is a chance that those aliens won't kill us, but send us home. Have faith, brothers!"
Trudno, by po takim przedstawieniu tego punktu widzenia nie odpowiedziec jak Niemcy na amerykanskie wezwanie do kapitulacji na poczatku 1945: "Nuts!" Czy ktos wypowiedzial takie slowa? Nie. Nikt nie stanal przed nimi i nie powiedzial wprost, ze sa [beeep]mi, tylko wszyscy stekali, jeczeli i dawali znaki ze sie nie zgadzaja, a ostatecznie kwestia zostala sprowadzona tylko i wylacznie do wiary w to, ze bedzie dobrze. Ale poprawnosc polityczna wciaz dzialala, mimo ze byloby calkowicie zrozumiale gdyby padly takie ostre slowa. A co sie dzieje teraz?

Jedna z postaci dodaje "To dzieki Bogu przezylismy" czy cos w tym stylu. Rownie dobrze moglby kogos pozdroiwc zwrotem "Szczesc Boze!", a tymczasem Eli czestuje gadka z Clarka.

No miejcie litosc! Jakim pajacem trzeba byc, by w ten sposob odpowiedziec? Eliego ktos powinien puknac w glowke i powiedziec: "Sluchaj dziecko, ci ludzie, w przeciwienstwie do ciebie maja po dwa fakultety i po studiach zamiast pierdziec w kanape pracowali naukowo i mieli osiagniecia, zrobili kariere. Sa starsi o conajmniej kilkanascie lat. Nie urwali sie z choinki. Tak, wiedza ze przeniesli ich tutaj raczej kosmici. Tak , wiedza co to jest Kardaszew typ trzeci. I tez czytali Clarka. Pewno niektorzy z nich byli przez pewien czas ateistami bo to czeste. Nie zmienia to faktu, ze wierza, ze splot zdarzen ktory ocalil im tylek to reka Boska. A ze ty jestes takim kretynem, ze wymagasz zeby Bog pojawil sie osobiscie i wielka lapa odwalil wszystko to gratuluje, urwales sie z sredniowiecza."

Zasadniczo wiec chodzi o to, ze oni nie twierdzili, ze przyszedl Dżizus, pomazal ich slina i voila, teleprotowali sie magicznie, tylko o to ze rozumieja te zdarzenia jako szanse dana od istoty wyzszej. Jest to wiec interpretacja, a - jak to sie mowi - Bog pracuje w roznym materiale. Jak w tym kawale-facet w czasie powodzi wyszedl na dach i modli sie o ratunek. Przyplywaja strazacy pontonem, kaza mu z nimi uciekac, ale on odsyla ich do innych potrzebujacych bo wierzy, ze Bog go uratuje i nie ma powodu marnowac sil i czasu na jego osobe. Sytuacja sie powtarza trzykrotnie, za kazdym razem wody jest coraz wiecej. W koncu gosciu tonie i trafia do nieba gdzie zali sie Bogu: "Panie Boze! Ja bylem taki pobozny, taki posluszny, cale moje zycie ani razu nie zgrzeszylem, a raz cie o cos poprosilem i mi taki numer wyciales!" A na to Bog, oburzony: "Ja ci numer wycialem? Ja ci numer wycialem?! Trzy raz baranie po ciebie ponton wysylalem!"

Rozumowanie faceta z tego kawalu to rozumowanie Eliego, tylko ze on pelni role rzekomego (bo tego nie wiemy) ateisty. Rozumowanie zas Boga z tego kawalu to rozumowanie edenowcow z epizodu.

Tak wiec Eli wyszedl na douchebaga. Wlasciwie jego komentarz nie mial zadnego innego sensu, oprocz okreslenia go jako tego typu osoby bo srsly, edenowcy nie powiedzieli nic co by sugerowalo ze sadza iz doslownie przyszedl Bog i ich przeniosl, a nawet jesli to i tak wszyscy wiedza kim oni sa, co soba reprezentuja i jakiego wyboru dokonali i z jakich pobudek i wszelkie dodatkowe wyjasnienia byly zbedne, przeciez nikt by ich punktu wdizenia nie przyjal. Young by sie nie podrapal po glowie i nie powiedzial "to ma sens, mamusia mi zawsze mowila by chodzic do kosciolka". Wiec tekst Eliego to byl tylko efekt tego, ze zaczelo sie w nim gotowac bo "somebody on camera is wrong!" parafrazujac. Czyli jest k/tasem.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 29.11.2010 - |02:17|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#75 wujek_szatan

wujek_szatan

    Starszy plutonowy

  • Użytkownik
  • 630 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 29.11.2010 - |10:44|

Z drugiej jednak strony zaskakuje fakt, ze nie wpadli na to ze energia moze sie wyczerpac

W odcinku było chyba powiedziane, że w promie coś się zepsuło i nikt nie potrafił tego naprawić.

Po co im opal skoro nadal dzialal prom a nie wiedzieli ile na nim jest energii, bo nie amrnowali czasu na budowanie schronien albo chociaz postawienie jakiegos przedsionka-chocby byle jakiego- by chronic wnetrze pojazdu przed mrozem?

Choćby po to, żeby sobie edenowskie jabłka upiec ;)

Ja w tej ich niezaradności nie widzę nic złego. Niektórzy chyba naprawdę myślą, że jak ktoś jest np. fizykiem to oznacza to, że jest w stanie przeżyć w dżungli (żeby nie było jakichś nieporozumień jak przy okazji posta w innym temacie - nie odnoszę się już tutaj do Sakramentosa). Nie wiemy jak wyglądało budowanie schronień. Nie wiemy jakie temperatury panowały na planecie. Przy -40 stopniach nie mieli najmniejszych szans na przetrwanie, bo zostali tam bez specjalistycznego sprzętu i przygotowania. Nawet jakby wybudowali sobie elegancką chatkę Puchatka to przy długiej ciężkiej zimie zabrakłoby im żarcia.
  • 0

#76 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 29.11.2010 - |10:49|

Faktycznie przy -40 nie przezylyliby, ale to wszystko gdybanina. To, o czym wspominasz po prostu nie bylo pokazane. Co nie bylo pokazane ani nie bylo sugerowane nie zaistnialo i tyle. Istnieje jakas granica tego, czego mozna sie domyslic. Ale ja rowniez nie uznaje tego za jakis wielki blad, mimo ze szmateczki byly nieco glupie (tak jak pisalem wystarczylo przymknac-nie zamknac-wlaz i byloby lepiej)
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#77 goral_222

goral_222

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 142 postów

Napisano 29.11.2010 - |14:56|

Odcinek taki sobie, ale mnie zbytnio nie wynudził. Tempo odcinka było powolne, ale dało się oglądać bez ciągłego zerkania na czas. Fajnie, że powrócono do tematu ludzi pozostawionych na planecie, ale samo wykonanie mogło być trochę lepsze. Niemniej dowiadujemy się jakich los ich spotkał, a przy okazji załoga odzyskuje prom. Obcy, którzy byli w stanie "ożywić" zmarłych i przetransportować ich w pobliże Destiny muszą być potężni ;)

Greer jako doradca bezcenny :D

Ogólnie odcinek nie porwał, ale też nie miałem ochoty wyłączyć go w trakcie, a to już coś. Ocena to 7/10
  • 0

#78 misiokles

misiokles

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 404 postów

Napisano 30.11.2010 - |07:51|

Po obejrzeniu odcinka nie zastanawiałem się JAK kosmici przenieśli statek z edenowcami tylko... PO CO? Czemu miało służyć to całe przedstawienie? Demonstracji mocy? Są bardziej wymowne sposoby. Widać alieni lubią ziemian, gdyż i prom naprawili i pokazali Lost w 6D. Ciężka spawa!
  • 0

#79 Orlin_nilrO

Orlin_nilrO

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 6 postów

Napisano 30.11.2010 - |07:53|

Widzę, że dyskusja skupia się głównie, nad pobytem naszej dzielnej grupy naukowców na planecie. Pojawiło się tu nawet kilku specjalistów od przetrwania w ciężkich warunkach, którzy nawet zobrazowali jak powinni zabezpieczyć wejście do promu. Wszystko pięknie, ale najlepiej, jakbyście bardziej uważnie oglądali serial. Gdy nasi dzielni naukowcy zostawali na planecie, byli przekonani, że mało czasu zostało do zimy ,a prom pozwoli im ją przetrwać. Kolejna rzecz, skąd wam się wzięło to, że w promie skończyła się energia? Przecież jasno jest powiedziane, że prom uległ awarii, a oni nie byli w stanie jej usunąć. Każdy patrzący bez przewijania wie, że na planecie pozostał prom bardziej uszkodzony, więc to, że uległ awarii, mnie nie dziwi. Oczywiście mogli zacząć budować schronienie, lecz skoro wiedzieli że prom pozwoli im przetrwać nadchodzącą zimę, skupili się na zdobyciu jak największej ilości pożywienia, oraz opału, potrzebnego chociażby do przygotowania gorącego posiłku. Nie rozumiem również zarzutu co do ścięcia tego drzewa na opał, sugerujecie zebranie chrustu na kilkumiesięczną zimę, i tylko nim palenie? Cała opisana sytuacja na planecie, jest moim zdaniem do zaakceptowania, tym bardziej, że od samego początku wiedzieli, że mają małe szanse na przerwanie zimy(co niektórzy z zostających wierzyli, że opatrzność pomoże im ją przetrwać). Serial wymaga uwagi, słuchania wszystkich dialogów, a nie tylko skupiania się na niektórych postaciach. Po przeczytaniu postów odnoszę wrażenie, że część przewija sobie słabsze ich zdaniem momenty, by potem debatować na forum nad czymś co zostało wyjaśnione. Przypomina mi się podobna dyskusja po docinku S01E17 Pain, gdzie debatowano nad tym, czy już dolecieli do nowej galaktyki, i dlaczego nie było informacji o tym. Ale wtedy też zostało to wyjaśnione, jeśli mnie pamięć nie myli, to córka senatora wypowiedziała kwestię 'witamy w nowej galaktyce', tuż po tym jak odkryli tego robala, który powodował zwidy. Było tam również powiedziane, że odwiedzili już planetę w nowej galaktyce, i to z niej przynieśli tego robala, co większość osób też całkowicie przeoczyło. No cóż, na koniec wypada mi życzyć niektórym osobom, większej wytrwałości, by dały radę obejrzeć odcinek bez przewijania.
  • 0

#80 Jamesemperor

Jamesemperor

    Szeregowy

  • VIP
  • 50 postów
  • MiastoOlsztyn

Napisano 30.11.2010 - |22:27|

Kolejny odcinek trzymający przyzwoity poziom. Kilka skojarzeń:
- Greer zupełnie jak średniowieczny kat proszący przyszłą ofiarę o przebaczenie przed egzekucją
- jeszcze w połowie odcinka pomyślałem o nawiązaniu do Starego Testamentu - Ludzie zostają wyrzuceni z Edenu (nie potrafią się pogodzić, kłócą między sobą i do tego jedna osoba przypadkowo ginie od ściętego drzewa .Niestety fabuła potoczyła się w trochę innym kierunku ;)
  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych