Moim zdaniem Ben ewidentnie zabił Widmora, żeby ten nie wyjawił tajemnicy czy znaczenia Desmonda. Gra i udaje złego, sojusznika MIBa, ale w którymś momencie MiB na niego się natnie. Być może nawet Ben będzie nowym MIBem
. Jeszcze fajniej, że MiB zdaje się o tym wiedzieć i obaj starzy koledzy jak widze mają zamiar się nawzajem oszukać, wykorzystać. Co by nie mówić to to terafiła kosa na kamień
.
Fakt, że Widmore i Ben niby nie mieli i nie mogli się zabić, ale to zdaje się jedna z reguł, które istniejąc dają się złamać - trzeba za to tylko ponieść konsekwencje. ALe fizycznie to było możliwe. Tak mi się wydaje. Podobnie ludzie Widmora nie powinni i niby nie mogli zabić Alex, ale to zrobili bo było to możliwe tylko Widmore powinien był i zdaje się poniósł konsekwencje. Tak mi to wygląda.
Co do ciekawszych bzdurek tego odcinka to:
- wyjaśnienia Jacoba, a raczej ich brak, jakby nie patrzeć żałośnie, krótko i bez polotu zostało to pokazane;
- ten motyw z płonącym ogienkiem z prochami (timer
), rozpalonym przez dziecioducha Jacoba i Hurleya;
- gadanie na ucho MIBowi o Desmondzie, to był hit
;
- romans Bena i Daniele w altach
;
- sposób pokazania śmierci Richarda, już lepiej jakby się zabił przed domkiem nadeptując na grabie, no total nonsens pozbawiony dramatyzmu - jakoś śmierć Kwonów umieli pokazać z klasą, a tutaj no comment;
- mina Jacka po garnuchu