@xetnoinu:
Dla sci-fi nie jest to element nowy. Chyba, że masz na myśli wyłącznie kino sci-fi a nie literaturę. Na ten przykład proponuję lekturę: "Planety Śmierci", czyli klasyka Harrego Harrisona aby daleko nie szukać Kalka z literatury do kina nadal będzie kalką
Dokładnie miałem na myśli kino s-f, myślałem że to jasne
Jakoś mi nadal nie przychodzi do głowy film, z takim korzennym-planetarno-mózgowym organizmem. PZDR
@ Sacramentos
Zapierasz się, że nie idziesz do kina
To może dla tzw "dobra dyskusji
" byś się wybrał na Avatara. Ten argument mnie kiedyś wydobył na koszt zakupu biletu na Pearl Harbor, który dla osoby znającej Tora, tora, tora! był fascynującą komedią. Uwierz tu też są takie momenty, że rozrywkowość filmu jest bardzo wysoka, szczególnie w momentach niezamierzonych - polecam
Wstawki woodoo-musicalowe w Avatarze mnie doprowadziły prawie do łez w kinie.
Dalsze argumenty na zachętę:
- najdroższy film s-f z cyklu inwazji mineralnej
- obowiązkowy wątek pociągu seksualnego do obcych i obcych w skafandrze (zależnie od punktu widzenia ludzkiego lub tubylczego)
- przedstawiciel korporacji na Pandorze zmienia koszule tak często jak Garibaldi, ale ma lepszy gust
- Ripley pali jak najęta i nie dowiadujemy się jaka to marka!
- nie wiedzieć czemu w kinie dzieciarnia krzyczy, że transformersi mają więcej bajerów
- brak reklamy coli i/lub pepsi
- tubylcy uważają, że to oni są ludźmi (he, he)
- bohater kręci videobloga, a twórcy filmu nie dali jeszcze do netu zapisów wyjaśniających co trudniejsze wątki fabularne
- korporacja nie ma w manifeście pandoranskim urzadzeń klasy kino:)
- doba na Pandorze trwa tyle co na Ziemii, grawitacja identyczna, kolor nieba, chlorofilu i światła dziennego takież same.
PZDR:)
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 08.01.2010 - |16:41|