Odcinek 019 - S01E19 - Incursion (Part 1)
#61
Napisano 07.06.2010 - |20:29|
Może to i głupie, ale jeśli chodzi o ogół to chciałbym się kiedyś zakochać tak jak Eli i mieć szanse to pokazać heh .
Odcinek no cóż ..
10/10
+ Lucianie ... ;D
+ Rush żyje ..
+ Chloe postrzelona
+ Eli ma szanse na miłość na reście xd
+ Ogólnie fabuła odcinka fajna ;d
- Wtf skąd oni mają te cacka do otwierania drzwi ?
- Kolejny kosmiczny stwór spala ciała ... ;D
Jak macie jakieś doczepy co do początku..
Cóż powiem tylko że jestem romantykiem
Chyba za dużo czasu spędziłem przy SG:A ...
#62
Napisano 07.06.2010 - |21:09|
Tak, gdy pokazują pojedyncze odkrycia rożnych robotów i głupie naprawy kolejnych sekcji, odkrywanie fotela to eksploracji nie ma. Natomiast gdy pokażą Eli’ego z Chloe przypadkowo trafiających w inny punkt to jest. I też nie wiem czy same korytarze, sama koncepcja „windy" na Destiny jest w SGU nowa i nie była chyba wcześniej wspomniana.
[quote name="Atlantis"]jedynym logicznym wyjściem było wypompowanie atmosfery[/quote]
Prawda, pozostaje się jedynie denerwować że jakieś emocje wzięły górę nad dowódcą. Oczywiście w serialu dla kontrastu gwiazda Carter podjęła trudną decyzję i nie poczekała na swoich ludzi co oczywiście okazało się jak najbardziej słuszne. Tylko w ten sposób zasada „nikogo nie zostawiamy" tak stawiana na piedestale w SG-1 wzięła pal licho. Odcinek SG1 „Heroes" to koronny przykład… idziemy w pułapkę, wiemy to, a mimo to uda nam się uwolnić naszych, uda… Janet wącha kwiatki, a prawie by O’Neill do tego dołączył.
Mówisz też o tym że powinny zostać podjęte inne środki. Fakt, szkoda że pomimo wiedzy że ciało Telforda w którym jest Rush może być z Luckami to od początku tego nie przewidzieli i nie zerwali połączenia, albo tak czy owak ich podusić i Telforda może udało by się ocucić tak jak zostało zrobione to wcześniej.
[quote name="graffi"] 1. Wszystko idzie jak po sznurku wg starego sprawdzonego schematu - w gruncie rzeczy odcinek jest przewidywalny. Nawet Duch Statku - odkąd Franklin się odparował (lepiej powiedzieć odsublimował) wszyscy odczekują jakichś znaków jego obecności, więc nieprzewidywalne staje się przewidywalne.[/quote]
Szczerze to ja w sumie przewidywałem schematycznie że odcinek skończy się tym że TJ będzie miała spluwę przy głowie, a Eli odkryje coś magicznego po drugiej stronie, najprędzej Franklina. Zresztą potem też o tym mówisz i w sumie fakt… to się może jeszcze stać. Ale o tyle dobrze że się na razie tak nie stało i fakt rozwalenia planety Lucjan było zaskoczeniem. Reakcja Carter i potem teksty O’Neill (który spoważniał wyraźnie w tym odcinku) były też zaskoczeniem, ale takim nie do końca jednak zrozumiałym. Już wspominałem „Heroes", a co z rozwaleniem całego Prometeusza w dziewiątym sezonie gdzie Carter kosztem ocalenia Daniela można powiedzieć uśmierciła kilkadziesiąt ludzi i straciła cały statek.
Co też udowadnia pewne zasady postrzegania. Tak jak większego problemu z Danielem w wyżej wymienionym odcinku nie mieliśmy, tak już względem osoby bliżej nam nie znanej tak nie jest.
Coś mnie wzięło nagle w związku z tym na retrospekcje? A pamiętamy jak odbierany był Simons w odcinku 5x04 „The Fifth Man" gdzie dyskutowano na temat tego czy warto angażować środki i narażać życie całego oddziału by uratować O’Neill’a. Carter wtedy skwitowała go pytaniem „od kogo bierzesz rozkazy pułkowniku" (przejrzałem tą scenę). Teraz w ramach tej mini kłótni Rush- Young, można powiedzieć że Rush słucha rozkazów O’Neill’a.
Suma sumarum ogólnie rozumiem całą to gafę i strategiczny błąd Younga bo SG-1 przyzwyczaiło nas do takiego usprawiedliwiania emocjami. Tutaj niewątpliwie Young zapytał pielęgniarki co sądzi o takiej taktyce. I tu szok lekarka ratująca życie ludziom nie daje mu przebaczenia. Więc o tyle całej tej sytuacji nie uważam jako za minus odcinka. Jest to bardziej rzecz która denerwuje i uwydatnia że pewna niekompetencja może wynikać z takich powodów.
[quote name="graffi"]3. Baba od Lucjuszy jest głupia jak kłoda. Nie dość, że brzydka, to jeszcze głupia - koszmarne połączenie. Stawiam na to, że nie pożyje długo, bo na porządnego villaina się nie nadaje. Jej gromadka też nie wygląda na dużo bardziej rozgarniętych. Kontynuowaniu tradycji tępego wroga mówię stanowcze NIE.[/quote]
Co do jej głupoty jedno mnie zastanawia. Była świadoma że Telford był bliski śmierci bo i Rush padł. Jeżeli więc wiedziała też że Telford ma wyprany mózg to powinna wiedzieć że go „odzyskali". No chyba że się okaże że Telford dalej z Luckami trzyma to tu by mnie zaskoczyli.
[quote] 4. Wray jest sztuczna i zachowuje się jakby nie bardzo wiedziała jak. Wygląda jakby została umieszczona na siłę, w imię poprawności politycznej. Konflikt Young-Rush, też naciągany - w gruncie rzeczy stoją po tej samej stronie - rozwiązanie siłowe, a pułkownik bawi się w jakieś etczne mambo-dżambo...[/quote]
Znaczy ogólnie podobało mi się to że taką typową gadkę „a chcemy negocjować" podkreślili jako fakt próby grania na zwłokę.
[quote name="Bolek"] 2. Co to za urządzenia do otwierania dzwi? Skąd oni to wiedzieli?[/quote]
Atlantis to tłumaczył, ale mimo wszystko zostawię i powtórzę mnie ściśle:
Naprawdę? Za to minus? Proszę… to jest pytanie otwarte. Może Lucjanie którzy jak widać mają odpowiednie środki dotarli też do analogicznych pomieszczeń w naszej galaktyce, gdy Pradawni byli na takim poziomie rozwoju na moment w którym budowano Destiny. Może Telford przekazał jakieś drobne szczegóły na ten temat. Może wiedzą coś więcej o Destiny niż my i dlatego chcą je mieć.
[quote name="Bolek"] Co do tych błysków, wydaje mi się, że to statek wypadł gdzieś w "pobliżu" gwiazdy neutronowej i jej błyski gamma przeszkadzają w funkcjonowaniu statku, to najbardziej logiczne wyjaśnienie jak dla mnie.[/quote]
A tak dla odmiany powiem i to byłoby ciekawe. Mniej oczywiste rozwiązanie, ale składne i sympatyczniejsze.
[quote name="SunTzu"] 3. Dlaczego tylko jeden statek do zniszczenia bazy. W pierwszym odcinku Carter miała problem z 3 Hatakami. Tu mogły być 4.[/quote]
[quote name="wujek_szatan"] # Tak jak wspomniał Bolek, mamy sporo statków klasy Dedal, a do akcji oczywiście wysyłany jest tylko jeden okręt z Carter na pokładzie.[/quote]
A słyszeliśmy coś takiego że przed atakiem był zwiad przeprowadzony i najwyraźniej tych 4 hataków nie dostrzeżono, a po co narażać kilka statków na to że mogą zostać pochłonięte w ewentualnym wybuchu planety tak jak to Lucki skończyli w pilocie ze swoimi.
Co do problemów z pilota to polecam ogólnie lekturę postu (http://forum.gwrota....15 ) w którym to w sekcji „Hammond kontra hataki" opisałem co się działo na ekranie. Carter na początku w pilocie nie obchdzodziły w ogóle Hataki tylko próbowała nie przepuścić pomniejszych jednostek w pobliże bazy Ikara. To nie tak że miała jakiś rewelacyjnie „problem" z samymi hatakami.
[quote name="SunTzu"] 4. Nie rozumiem czemu Rush nie grał na zwłokę. Przecież mógł nawet popełnić błąd w kalkulacjach i zrobić nie udaną próbę... wielokrtonie to robił przez tyle lat, więc powinien mieć doświadczenie w tym.[/quote]
I to jest dobre pytanie. Że się wystraszył śmierci? Czy może zrobili mu jakieś pranie mózgu i przekabacili. Jak mówiłem jego zachowanie było dziwne po powrocie*
Odszedłem od tych teorii że Rush został jednak wyprany. Chłopak chyba jednak coś obawia się o swoje życie i zauważa że coś z Destiny się dzieje i zamiast zając się tym ktoś mu inny szwenda się po statku.
[quote name="wujek_szatan"] # Strata dwóch pilotów F-302 była trochę dziwna. Przecież w ostatniej chwili mogli ich teleportować z myśliwców. Ale najwidoczniej twórcy chcieli pokazać jak trudne decyzje musi podejmować Sam.[/quote]
A pamiętasz takie słowa Carter do O’Neill’a meldująca mu po przybyciu że cały kompleks jest otoczony polem który zagłusza możliwość transportu i to dlatego nie można przejąć Rush’a i to dlatego chwilę potem nie używają teleportu, a wysyłają oddział za pomocą myśliwców by może zniszczyć źródło zasilania tej bariery?
A pamiętacie tekst o tym jak wykryto że planeta ma zaraz eksplodować i Carter mówi żeby wydać rozkaz jednostkom by wycofały się z pola objętego barierą i przenieś transportem z powrotem na pokład?
[quote name="wujek_szatan"] # Nie wydaje mi się, żeby Lucki byli w stanie stworzyć urządzenia do otwierania drzwi na Destiny nie mając nigdy do czynienia z tą technologią.[/quote]
No tak! A zostało powiedziane że nie mieli do czynienia, czy jest to tylko domysł że go nie mieli?
[quote] Moim zdaniem zrobili bardzo sensownie. Gdyby od razu zaczęli wypompowywać powietrze albo strzelać do wszystkich przechodzących przez wrota to zwiadowcy mogliby przekazać informacje, że to pułapka. Young czekał, żeby przeszli wszyscy i dopiero wtedy chciał realizować swój plan. Nie mógł przewidzieć, że Lucki będą w stanie otworzyć grodzie.[/quote]
No a po co zwabiać problem na Destiny? Niech problem tych Lucjan by pozostał w naszej galaktyce gdzie byłby to problem o wiele lepiej wyposażonej Ziemi niż bandy przypadkowych ludzi w odległej galaktyce.
Chociaż teraz też doszło do mnie że gdyby zaczął już teraz dusić Luckow to by Telford już na starcie byłby narażony na śmierć bo przez wrota jeszcze ludzie przechodzili.
[quote name="Badziew"] - Asian Lesbian na siłę jak "mediator"[/quote]
I dobrze, wykorzystali jej głupie gadki na granie na czasie.
[quote] Toudi, Twój post sprawia wrażenie jakbyś wstał dzisiaj lewą nogą[/quote]
Właśnie miałem ogólnie coś skomentować, ale to moja myśl. Nie było aż tak tragicznie. Fakt że wraca się do formuły SG, ale to było w miarę oczywiste że po stworzeniu tych podwali zaczną biegać z bronią i zaczną się coraz większe akcje i na pewno pewne uproszczenia.
Wracając do całej akcji wbrew temu co ktoś mówił o głupocie tej Kivy, to miała on łeb na karku i dobrze skwitowała to że „[jak mieli możliwość wypuszczenia powietrza] to powinni byli to zrobić" i szybko cały oddział, maseczki, urządzona i góra 15 sekund i drzwi otwarte… tymczasem zanim cywil Brody wypluł z siebie że to zamierzają zrobić to oni już swoje zrobili.
Co znowu narzuca myśl, mówiłem już że Kiva powinna domyślać się że Telford jest odczyszczony. Przecież chyba była świadoma że Telford wrócił do swojego ciała i jaki inny powód niż próba nie zabicia swojego by stała na przeszkodzie wycofania tego powietrza by zabić wroga. Chyba aż tak w humanitaryzm Ziemi nie wierzy, albo po prostu nie wiedziała że Telford jest jej posłuszny dobrowolnie.
[quote name="wzzzz"] Chyba pierwszy odcinek SGU w którym co chwila pauzowałem, żeby zrobić coś innego.[/quote]
Ojjj… zdziwiłbyś się ile razy ja pauzuje na SGU i Ctrl+P naciskam(y)! ;p
[quote name="Dinsdale"] Do tych co narzekają że Young nie wypompował powietrza.
Nie chodziło o to, że miał poświęcić jednostkę i nie dał z tym sobie rady. Chodziło o to że miał poświęcić Rusha, ja wiem że ludzie woleliby nie wartościować ludzkiego życia ale w tym wypadku Rush > od kilku innych członków załogi. Tak na prawdę ta decyzja nie była okazaniem słabości tylko jeszcze bardziej wyrachowana niż poświęcenie Rusha.[/quote]
Oczywiście od początku można było przerwać połączenie, ale mimo wszystko dobra uwaga, tu jest kolejne dno i jednocześnie błąd.
Drugie dno to takie że Young już raz stwierdził że żałuje że chciał Rush’a zabić i potem to Brody podkreślał że w ten sposób chciał go ratować. Nie przypuszczał że on się pojawi w grupie abordażowej Lucjan na Destiny, a może tylko że utknie w jakimś wiezieniu Lucjan w Drodze Mlecznej.
A błąd to po stronie TJ taki że nie poinformowała o sytuacji że Rush powrócił. Chociaż w sumie i tak w tym zamęcie informacja do Younga nie mogła dojść bo ten zamiast dowodzić akcją to sam się stawił na linii frontu.
[quote name="Atlatis"] Może nawet wiedzą jak wybrać adres powrotny?[/quote]
To nawet my wiemy. Odcinek w którym próbowali połączyć się z Ziemią.
[quote name="SunTzu"] Ci użyli karabinów.
Czy was to nie drażni?[/quote]
Nie wnikając głęboko w temat, tak powinny tu być zaty z logicznego punktu widzenia.
[quote name="SunTzu"] patrz na to z drugier strony lucianie też nie łatwo zdobyli broń[/quote]
Co tam wspomiany rynek w Waszyngtonie, poszli na stadion dziesięciolecia i kupili
Użytkownik SGTokar edytował ten post 08.06.2010 - |07:51|
quote i name ;]
#63
Napisano 07.06.2010 - |21:34|
Przede wszystkim Ikarus nie wybuch w rezultacie otwarcia tunelu do Destiny, proces rozpoczął się przed rozpoczęciem wybierania sekwencji. Wybuch spowodowany był przez atak Luncian Aliance. Którzy najwidoczniej nie chcieli dopuścić, by do Tauri doprali się do Destiny. Zresztą Rush nad czymś pracował, w końcu byli w stanie nawiązać połączenie z Destiny, z tym, że tylko jednorazowe, co z oczywistych przyczyn nie zadowalało LA. Więc to niemal pewne, że możliwe było uniknięcie eksplozji planety.To, że planeta na której była baza Icarus wyleciała w powietrze nie oznacza, że tego nie można uniknąć. Ty wszystkie te wydarzenia komentujesz z pozycji widza. Wiesz co się dzieje na Destiny i wiesz co słychać u Lucków.
W sensie, że Chloe straci przytomność i wtedy Eli ten tego? XD+ Eli ma szanse na miłość na reście xd
Nie wiem, dlaczego wszyscy się tak tego czepiają, prawdopodobnie w ten sposób scenarzyści dają nam znać, że LA wie o Destiny znacznie więcej od Tauri. Prawdopodobnie na początku przyszłego sezonu poznamy szczegóły, chyba że wszyscy z La zostaną wybici, to może przyjdzie nam trochę poczekać na odpowiedzi, chociażby do następnego finału xP- Wtf skąd oni mają te cacka do otwierania drzwi ?
Użytkownik DevilDrom edytował ten post 07.06.2010 - |21:35|
#64
Napisano 07.06.2010 - |22:37|
Ok, tutaj się zgodzę, że obrona mogłaby wejść dopiero po pierwszym żołnierzu LACiekawe jak? Gdyby nie zamknęli sali wrót i czekali na nich z wycelowanymi w horyzont zdarzeń karabinami to mogłoby to się nie udać. Wystarczy, że Lucki wrzuciliby przez wrota tę kulę (made by Goa'uld) powodującą utratę przytomności albo kilka zwykłych granatów, a obrona Destiny leży i kwiczy.
Pamiętajmy, że oni nie przechodzili raźnym krokiem przez wrota a wylatywali z nich z impetemA gdyby Lucki przewidzieli taką sytuację i przeszli przez wrota w maskach tlenowych?
+dla obrony
Ale dokładnie o to mi chodzi. Skoro przeszła przez wrota pomimo tego, że jej ludzie nie dali znaku życia to co to za problem wystrzelać ich na miejscu?Bo nie miała wyboru. Czy Ty w ogóle oglądałeś ten odcinek? Plan był taki, że przechodzi pierwsza grupa i daje znać jak wygląda sytuacja. Kiva nie miała jednak wyjścia i musieli przejść wszyscy, bo planeta się rozpadała.
Ok to jest z pozycji widza
To, że planeta na której była baza Icarus wyleciała w powietrze nie oznacza, że tego nie można uniknąć. Ty wszystkie te wydarzenia komentujesz z pozycji widza. Wiesz co się dzieje na Destiny i wiesz co słychać u Lucków. Young takiej wiedzy nie miał. Jedyny fakt jaki znał był taki, że Lucjanie chcą przejść przez wrota i przejąć Destiny. Nie wiedział czy przez wrota przejdzie 50, 500 czy 5000 osób. Dlatego właśnie zablokowanie pomieszczenia wrót było najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Young mógł mieć całkiem dobre pojęcie co słychać u Lucków dzięki Telfordowi. Napewno minimalne rozeznanie w sytuacji miał.
A jak można tego uniknąć?
Jeżeli dobrze pamiętam to jądro planety składa się z niestabilnej naquadri.
#65
Napisano 07.06.2010 - |23:09|
lepszy.
Jakoś ciężko mi znaleźć jakieś minusy tego odcinka. Nie mogę się tylko pogodzić z tym, że kolejna planeta typu
Icarus została zniszczona oraz że Lucianie tak szybko opanowali korytarze w pobliżu sali wrót. Dobrze że znowu pojawia
się kilka niewyjaśnionych wątków pobudzających wyobraźnie, co jest ogromnym plusem całego serialu. Dodatkowo mieliśmy
stare wrota w akcji, Jacka w roli surowego generała, jak zwykle idealną Carter. Szczerze mówiąc, dobrze że SGU pomimo
zupełnie innej formuły tak mocno nawiązuje do SG-1, moim zdaniem o wiele bardziej niż Atlantis. Szkoda tylko że Chloe
raczej przeżyje, postrzał w nogę nie jest śmiertelny, chyba że naruszy się tętnice. Jednak brak kałuży krwi świadczy o
postrzale niezagrażającym życiu.
Nie rozumiem tylko czepiania się broni palnej Lucian. Przecież już w odcinku 9-20 korzystali z czegoś co przypominało
Lugera. Dlaczego wtedy na forum nie pojawiały posty z zapytaniami: skąd oni to mają, dlaczego nie korzystają z zatów,
itd. Nie wiem czy to podejście ludzi się zmienia, czy też przejawia się malkontenctwo, ponieważ jak człowiek czyta
forum, to dostrzega ostatnio liczne przykłady przyczepiania się do nic nie znaczących pierdół.
Tak czy inaczej, pozostaje tylko czekać na następny odcinek i przyszły sezon, który znając twórców będzie zawierał
rozwiązanie akcji z ostatnich odcinków pierwszego sezonu.
#66
Napisano 07.06.2010 - |23:52|
Bardziej chodziło mi o to, że spośród kilku statków jakie posiadamy na akcję "przypadkiem" wysyłany jest okręt z Carter na pokładzie. Ja rozumiem, że scenarzyści chcą pokazać jakąś znaną twarz, ale gdyby wysłali np. dwa okręty to jakoś naturalniej by to wyglądało. A nie tak, że:A słyszeliśmy coś takiego że przed atakiem był zwiad przeprowadzony i najwyraźniej tych 4 hataków nie dostrzeżono, a po co narażać kilka statków na to że mogą zostać pochłonięte w ewentualnym wybuchu planety tak jak to Lucki skończyli w pilocie ze swoimi.
- obrona Icarusa --> Hammond z Carter na pokładzie
- atak na Lucjan --> Hammond z Carter na pokładzie
Trochę to moim zdaniem sztucznie wygląda, ale to akurat trochę czepianie się szczegółów.
Masz rację. Przyjąłem, że kompleks = piramida i myślałem, że blokada teleportu nie obejmowała myśliwców. Słowa Carter o przesłaniu pilotów jakoś mi umknęły. To dlatego, że oglądałem odcinek raz i bez napisów.A pamiętacie tekst o tym jak wykryto że planeta ma zaraz eksplodować i Carter mówi żeby wydać rozkaz jednostkom by wycofały się z pola objętego barierą i przenieś transportem z powrotem na pokład?
Zobaczymy czy scenarzyści to wyjaśnią. Jeśli Lucjanie faktycznie znaleźli jakąś placówkę Pradawnych, gdzie taki sprzęt występował to ok. Wydaje mi się jednak, że obowiązywać będzie wersja "Telford przekazywał nam plany to i kosmiczny wytrych sobie zmajstrowaliśmy". Zobaczymy.A zostało powiedziane że nie mieli do czynienia, czy jest to tylko domysł że go nie mieli?
Tak, ale bezpośrednio po otwarciu tunelu reakcje w jądrze planety zaczęły zachodzić jeszcze gwałtowniej co doprowadziło do eksplozji planety.Przede wszystkim Ikarus nie wybuch w rezultacie otwarcia tunelu do Destiny, proces rozpoczął się przed rozpoczęciem wybierania sekwencji. Wybuch spowodowany był przez atak Luncian Aliance.
Co nie zmienia faktu, że mogli przekazać informacje odnośnie sytuacji na miejscu.Pamiętajmy, że oni nie przechodzili raźnym krokiem przez wrota a wylatywali z nich z impetem
Taki problem, że w każdej chwili Lucki mogli wrzucić we wrota wcześniej wspominaną radosną kulę odprowadzającą wszystkich do krainy Morfeusza. Poza tym, załoga Destiny ma ograniczone zasoby amunicji, a nie mieli pojęcia jak liczna będzie grupa próbująca przejąć statek.Skoro przeszła przez wrota pomimo tego, że jej ludzie nie dali znaku życia to co to za problem wystrzelać ich na miejscu?
Dobrego pojęcia o ruchach Lucków to Telford raczej nie miał. On był kretem przekazującym informacje o Destiny. Swego czasu działał wśród LA, ale nie wydaje mi się, żeby w ostatnim czasie był na bieżąco informowany jak Lucki mają zamiar zaatakować statek.Young mógł mieć całkiem dobre pojęcie co słychać u Lucków dzięki Telfordowi. Napewno minimalne rozeznanie w sytuacji miał.
Nie wiem jak Ty, ale ja nie jestem ekspertem od pozyskiwania energii z naquadrii. Wystarczy, że scenarzyści rzucą hasło "Rush lepiej dopasował równania i planeta nie wybuchnie" i już masz odpowiedź na postawione przez siebie pytanie. To takie proste.A jak można tego uniknąć?
Jeżeli dobrze pamiętam to jądro planety składa się z niestabilnej naquadri.
#67
Napisano 08.06.2010 - |00:17|
No to im szybciej wystrzelasz wroga, tym szybciej przejmiesz jego broń... (a tak sobie bredzę)Taki problem, że w każdej chwili Lucki mogli wrzucić we wrota wcześniej wspominaną radosną kulę odprowadzającą wszystkich do krainy Morfeusza. Poza tym, załoga Destiny ma ograniczone zasoby amunicji, a nie mieli pojęcia jak liczna będzie grupa próbująca przejąć statek.
Że już nie wspomnę o tym, że gdyby to czekał na przyjęcie niewiadomego, to ustawiłbym ilość tlenu w pomieszczeniu na 12%, bo jeśli dobrze pamiętam, jest to granica w której nie następują żadne uszkodzenia w mózgu a człowiek mdleje z braku tlenu (a jak się mylę, poprawcie). I w odróżnieniu zwiększonej liczby CO2 nie dochodzi do zatruć.
Z korytarzami zaraz za salą wrót zrobiłbym to samo, że nawet gdyby ktoś był przytomny przez więcej wdechów, to by nie doszedł nigdzie.
Potem wschodzisz w skafandrach, zbierasz broń i co tam jeszcze trzeba, kogo trzeba wiążesz i przywracasz normalny poziom tlenu. I tada bez ofiar.
A to co nam pokazano, to naprawdę poniżej krytyki. Strzelanie z karabinów w wąskich korytarzach i w tak małej odległości to proszenie się o masakrę, tymczasem nie widziałem ciał, co więcej tylko lekko ranni - chyba Cloe oberwała najmocniej (a nie sorry, vice główny zły umiera, wow aż jeden). Przecież by w takich warunkach nie zabijać choćby rykoszetami, to albo korytarze do [beeep] i kule zrobiły dziury na wylot, albo strzelali ślepakami.
A zresztą. co to zmieni.
Użytkownik Toudi edytował ten post 08.06.2010 - |00:18|
#68
Napisano 08.06.2010 - |01:05|
Tak, ale skąd załoga Destiny miała wiedzieć czy na pokład nie będzie im się próbowało wedrzeć np. 300 chłopa? Nie wiemy czy Tauri wystarczyłoby amunicji na wystrzelanie takiej ilości ludzi, a przejmowanie broni przeciwnika podczas strzelaniny jest trochę, że tak powiem, niewygodne. Poza tym, sam piszesz, że poważna strzelanina w tak małych pomieszczeniach zbyt bezpieczna nie jest (a sala wrót halą dla sterowców raczej nie jest).No to im szybciej wystrzelasz wroga, tym szybciej przejmiesz jego broń...
Mogliby tak zrobić, ale wtedy powstaje problem pt. "pierwsza drużyna się nie odzywa", co mogłoby skutkować przerwaniem połączenia i kolejnej próby Lucków za jakiś czas ze zmienioną strategią. Young mógł chcieć dorwać wszystkich. Choć faktycznie wiedząc, że wojsko leci już na planetę z placówką Lucjan takimi rzeczami nie powinien się martwić.Że już nie wspomnę o tym, że gdyby to czekał na przyjęcie niewiadomego, to ustawiłbym ilość tlenu w pomieszczeniu na 12%, bo jeśli dobrze pamiętam, jest to granica w której nie następują żadne uszkodzenia w mózgu a człowiek mdleje z braku tlenu
I tutaj zgadzam się w 100%. To główna głupota tego odcinka. Pisałem z resztą o tym w swoim pierwszym poście.A to co nam pokazano, to naprawdę poniżej krytyki. Strzelanie z karabinów w wąskich korytarzach i w tak małej odległości to proszenie się o masakrę, tymczasem nie widziałem ciał, co więcej tylko lekko ranni
#69
Napisano 08.06.2010 - |08:30|
Bezspornie - pod względem taktycznym akcja obrony to całkowita porażka (chyba, że nie wiemy o czymś o czym wie Young), a jeśli nic się za tym nie kryje to po prostu tak miało być/pasowało scenarzystom/producentom i koniec (nie będą przecież siedzieć dwa tygodnie i rozpisywać/uzgadniać/konsultować akcję krok po kroku).
#70
Napisano 08.06.2010 - |10:32|
Do tych co narzekają że Young nie wypompował powietrza.
Nie chodziło o to, że miał poświęcić jednostkę i nie dał z tym sobie rady. Chodziło o to że miał poświęcić Rusha, ja wiem że ludzie woleliby nie wartościować ludzkiego życia ale w tym wypadku Rush > od kilku innych członków załogi. Tak na prawdę ta decyzja nie była okazaniem słabości tylko jeszcze bardziej wyrachowana niż poświęcenie Rusha.
Ale jakie poświęcenie?
Nie wiem na jakim poziomie są w stanie kontrolować atmosferę na Destini ale podejrzewam że to coś więcej niż proste włącz-wyłącz. Ciut większe stężenie CO2 i nikt nikogo by nie zabił. Ot luciusze poszliby grzecznie spać.
Użytkownik LunatiK edytował ten post 08.06.2010 - |10:33|
#71
Napisano 09.06.2010 - |07:16|
Fajne też to, że col. Young użył wiedzy zaczerpniętej z doświadczeń SG-1. Pamiętacie jak master Bratac sprowadzał Teal'ca na skraj śmierci żeby zniwelować efekty prania mózgu? To samo Young zrobił na Telfordzie(...)
Ci praktyczni Amerykanie (i Kanadyjczycy).. Bratac się trudził z kadzidełkami parę godzin, a im zajęło to 15 minut
#72
Napisano 10.06.2010 - |01:21|
SGTokar tekst: Użytkownikowi została zablokowana możliwość pisania postów na 2 dni (do soboty 10:00, czyli po premierze)! Robin_DJ, rasdel przyszłościowo ślijcie śmiało "Raportuj". To może pozwolić na szybszą interwencję.
Ogólnie też jest 'zdenerwowany' bo teraz już nie mogę sobie różnych teorii kroić, argh
Użytkownik SGTokar edytował ten post 10.06.2010 - |09:00|
Podejrzenie spoilera
#73
Napisano 10.06.2010 - |07:41|
Użytkownik SGTokar edytował ten post 10.06.2010 - |08:45|
#74
Napisano 10.06.2010 - |08:16|
Użytkownik SGTokar edytował ten post 10.06.2010 - |08:45|
#75
Napisano 10.06.2010 - |08:48|
Zdecydowanie należał on do Telforda. Już po głowie chodziły mi wizje w jak straszliwych męczarniach zginie z ręki Younga, w końcu Terfold to zdrajca i pachołek Lucjan , a i pewne nieporozumienia osobiste mieli obaj panowie między sobą.
Zdecydowany plus dla Younga po tej akcji.
Jeśli idzie o Telforda to wygląda na to że teraz też będzie tym "dobrym" i zapewne wkomponuje się w załogę. Jak przez cały czas budził moją antypatię , tak teraz chciałbym widzieć go dłużej na Destiny (mam nadzieję że go Lucki nie zabiją).
Ogólnie świetna praca tego aktora.
Jest jednak kilka kwestii które nie trzymają się kupy.
Po co właściwie Telford grzebał przy tej konsoli i co tam namieszał ? Początkowo myślałem ze przeciążył osłonę w następnej sekcji, ale chyba nie mógł mieć wiedzy o pękniętym poszyciu w tym miejscu. Właściwie to on za bardzo nie powinien mieć wiedzy technicznej o tym statku. Nawet jeśli tam był ,to raczej na "występach gościnnych" a w tej scenie wyglądał jakby znał ten statek od podszewki..
I druga rzecz , gdy spaliło tego gościa reszta Lucjan sobie poszła i Telforda ot tak zostawiła na pogaduszki z Youngiem ?
Czy Lucian Alliance to na prawdę aż tacy idioci ? Mam nadzieję że nie
Użytkownik hasselblad edytował ten post 10.06.2010 - |08:50|
#76
Napisano 10.06.2010 - |09:51|
Telford chyba sam nie wiedział o tych wytrychach do drzwi. Więc to pojęcie było niewystarczające.Young mógł mieć całkiem dobre pojęcie co słychać u Lucków dzięki Telfordowi. Napewno minimalne rozeznanie w sytuacji miał.
Cóż. Tak to się już składa że w większości wypadków dany statek ma zadania związane z jakimś zakresem obowiązków. Podczas gdy Dedal zajmował się Atlantis to Odyseja latała po Drodze Mlecznej. Teraz gdy Odyseja jest niemal pomnikiem Asgardu (może jest przeznaczona do specjalnych celów i czeka na filmy SG) i na razie na takie misje wysyłają Hammonda.Bardziej chodziło mi o to, że spośród kilku statków jakie posiadamy na akcję "przypadkiem" wysyłany jest okręt z Carter na pokładzie. Ja rozumiem, że scenarzyści chcą pokazać jakąś znaną twarz, ale gdyby wysłali np. dwa okręty to jakoś naturalniej by to wyglądało. A nie tak, że:
- obrona Icarusa --> Hammond z Carter na pokładzie
- atak na Lucjan --> Hammond z Carter na pokładzie
Trochę to moim zdaniem sztucznie wygląda, ale to akurat trochę czepianie się szczegółów.
To że Carter jest zawsze na pokładzie Hammonda nie powinno raczej dziwić bo to teraz jest główna jej posada. To nie jest tak że oddelegowują ją co chwile z innego stanowiska na moment odkrywania planety a’la Icarus. Wysłanie ponownie tego statku do analogicznej misji wydaje się uzasadnione gdyż można powiedzieć załoga ma już doświadczenie z radzeniem sobie w takiej sytuacji.
Poza tym Carter może mieć osobistą wendetę przeciwko Luckom za to że na jej oczach zabili dowódcę Odysei.
Nie, no mam nadzieje że będzie to jedynie funkcjonować na zasadzie że Telford opisał jak wyglądają drzwi, Lucjanie to skojarzyli z jakimś swoim odkryciem i je tu zastosowali.Wydaje mi się jednak, że obowiązywać będzie wersja "Telford przekazywał nam plany to i kosmiczny wytrych sobie zmajstrowaliśmy". Zobaczymy.
I to jest w sumie nie wytłumaczalne. Chociaż teoretycznie można założyć że podróż wrotami do tak odległego zakątku trwa dłużej, no ale mimo wszystko jesteśmy przyzwyczajeni że komunikacja radiowa przez wrota następuje i tak natychmiastowo. Tylko i wyłączenie zapominalstwo oddziałów po drugiej stronie.Co nie zmienia faktu, że mogli przekazać informacje odnośnie sytuacji na miejscu.
Nie powiem że sam ostatnio w tej wojence się pogubiłem. Więc spróbuje to jeszcze raz spisać.No to im szybciej wystrzelasz wroga, tym szybciej przejmiesz jego broń... (a tak sobie bredzę)
1. Mamy super uber alles plan: Ziemia załatwia Lucjanów i mamy spokój , my awaryjnie się zabezpieczamy, jak Lucjanie się pojawią odcinamy im powietrze i jest spokój, jak mówicie nie marnujemy amunicji itd. To przy założeniu że Rush nie jest w grupie ekspedycyjnej Lucków, a gnije gdzieś w więzieniu w Drodze Mlecznej.
2. Przez wrota przechodzą Lucki, Young już naciska przycisk a tu zonk: pojawia się według niego Rush w ciele Telforda (odetnie powietrze to zabije obu, bo kolejni ludzie ciągle przechodzą). Rush z którym miał już incydent, którego chciał zabić, jednak potem okazało się jak cenny jest dla Destiny.
3. Young mówi Scottowi że przybył Rush i muszą rozwiązać problem w trudniejszy sposób, do tego momentu TJ nie zameldowała Youngowi że Rush wrócił do swojego ciała. Może uznała to za nie istotną informację bo myślała że Young się nie będzie wahał i tak jak mówiła „zaraz będzie po wszystkim”.
4. Young zaczyna grozić Lucjanom myśląc że oni nie mają żadnych asów w rękawie i że i tak utknęli w pomieszczeniu, a jak zanim przepalą drzwi to zdąży wypuścić powietrze.
5. Young jak dostaje informacje o tym że Lucjanie zaczynają coś majstrować przy drzwiach natychmiastowo rozkazuje wypuszczenie powietrza. Pytanie tylko czy nie można było tego zrobić od razu po przejściu wszystkich bez nawiązywania dialogu z Kivą. Wtedy już nikt więcej nie przechodził i szanse na przebudzenie Rush ciągle by istniały.
Użytkownik SGTokar edytował ten post 10.06.2010 - |09:52|
#77
Napisano 10.06.2010 - |11:33|
Aktywował konsolę i przekazał informacje Youngowi gdzie idzie z Luckami.Po co właściwie Telford grzebał przy tej konsoli i co tam namieszał ?
Ładnych parę razy musiał tam być. Miał nawet swój kod do aktywacji konsoli, więc wiedział jak się nią posługiwać. Poza tym, przecież na jakiś czas przejął dowodzenie na Destiny.Właściwie to on za bardzo nie powinien mieć wiedzy technicznej o tym statku. Nawet jeśli tam był ,to raczej na "występach gościnnych" a w tej scenie wyglądał jakby znał ten statek od podszewki..
Odnośnie dyskusji o broni Przymierza Lucjan. Zrobiłem sobie krótką powtórkę odcinków z SG-1 na ich temat. (...) Lucjanie od samego początku częściej używają broni ziemsko-podobnej i jednak brak wykorzystywania przez nich zatów nie jest tak niezgodne z założeniami scenarzysty z SG-1.
Wczoraj zrobiłem to samo i właśnie miałem to napisać.
To że Carter jest zawsze na pokładzie Hammonda nie powinno raczej dziwić bo to teraz jest główna jej posada.
Fakt. Jednak pokazywanie w SGU tylko tego statku w dalszym ciągu jest moim zdaniem dziwne. Atlantyda jest na Ziemi, więc Dedal raczej wrócił z Pegaza i szusuje po Drodze Mlecznej. Podobnie Apollo. Mamy jeszcze Odyseję, która jest naszpikowana technologią Asgardu (choć akurat z tego powodu na trudne misje statek raczej nie powinien być wysyłany). Ziemia posiada jeszcze SunTzu, ale to własność chińczyków, więc tego nie liczę. Tak czy siak wygląda na to, że mamy do dyspozycji 4 statki, a do walki wysyłamy Hammonda, który jest najsłabiej wyposażony. O ile mogę jeszcze zrozumieć, że jako taksówka w pilocie SGU mógł się sprawdzić, o tyle do misji z tego odcinka nadawał się któryś z pozostałych 3 okrętów. Dedal, Apollo i Odyseja posiadają promień Asgardu i w razie pilnowania planety przez kilka hataków, kilka strzałów i po sprawie. A tak, Hammond znów postrzelałby sobie ze swoich drapiących karoserię karabinków i musieliby się wycofać.
Skoro spodziewali się oporu, a na pewno mieli ku temu postawy, powinni wysłać statek, który jest zdolny do szybkiego pokonania przeciwnika. Nie kupuję za bardzo tłumaczenia, że "pozostałe statki mają pewnie coś ważniejszego do roboty". Wygląda to więc tak, że gdyby ktoś zaatakował Ziemię to nie miałby kto bronić planety, bo BC-304 mają ciekawsze zajęcia.
#78
Napisano 10.06.2010 - |12:09|
Dedal buja się między Pegazem a Milky Way i zawsze musi ratować naszym w Atlantis tyłek. To go wyklucza z akcji w SGU dosyć skutecznie.
Apollo został zbudowany po to, by ulżyć Dedalowi i częściej zaglądać do Pegaza. Ale obecnie, razem z Sun Tzu można uznać ich za wyłączonych z użytku po tym, jak zostali zmasakrowani przez SuperHive między galaktykami, przy czym Sun Tzu został, cytuję "crippled". Naprawa w warunkach próżni międzygalaktycznej to raczej wymagające zajęcie i wątpię, by przełożenie dwóch kryształków Asgardu tu pomogło. Realistycznie na to patrząc, skoro ich nie widzimy, a uszkodzenia były tak poważne, to można założyć że jeszcze nie odzyskały sprawności. Co więcej, całkiem możliwe że także Dedal został skutecznie zatrzymany w wyniku tamtej walki.
Co do Odysei to jest to okręt zbyt cenny by go używać do byle dupereli, tylko totalna zagłada wszechświata i amerykańskiego stylu życia usprawiedliwiają wysunięcie go na linię frontu. Stracą Odyseję=stracą wszystko co do tej pory osiągnęli, przepadnie cała bajerancka technologia.
Podsumowując, można spokojnie założyć, że:
1. Dedal leży padnięty w Pegazie bez napędu galaktycznego
2. Sun Tzu to wrak
3. Apollo mu towarzyszy
4. Odyseja buja się między nimi i pomaga w naprawach
5. Jedynym statkiem który jest do dyspozycji to Hammond.
W związku z tym że innych statków nie widzimy, to jest to jedyne wytłumaczenie, oparte na faktach serialowych, które można zaakceptować. Jedyną modyfikacją jaka można wprowadzić jest miejsce pobytu Atlantis. Jeśli wróciło do Pegaza, no to równie dobrze Dedal może latać między galaktykami jako tkasówka.
Winchell Chung
#79
Napisano 10.06.2010 - |12:31|
Jedynym sensownym rozwiązaniem tej sytuacji jest to co napisałeś. Zakładamy, że Atlantyda wróciła do Pegaza, a wraz z nią Dedal i Apollo. Niestety to tylko nasze wymysły, bo filmu SGA raczej zbyt szybko nie zobaczymy. O ile w ogóle...
#80
Napisano 10.06.2010 - |13:38|
Myślę że wydarzenia z tych filmów które miały się pojawić by co nieco wyjaśniły. Kto wie czy aby nie było dramatyczniej to jakiegoś statku znowu nie straciliśmy.
W finale SGA coś mówią że Odyseja jest na jakiejś super tajnej misji. Pytanie kto nią dowodzi i czemu Carter tam nie było.
Ale troszeczkę odszedłem od samego tematu którym jest: czemu jeden statek. To jeszcze raz, przy dwóch statkach narażaliby się na stratę obu z powodu ewentualnego wybuchu planety. Poza tym jak widać więcej sił nie potrzebnych było, bo jedyne straty jakie Hammond poniósł to wynikłe zbyt szybkiej ucieczki. Żadnego naszego F-302 nie zestrzelono i dawały radę.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych