Z tego co pamiętam to zdaje się ta ich wspólna znajoma która ich odwiedziła mówiła, że ona ma raka czy coś podobnego.BTW, czy ktoś wie na co chorowała jego żona? Usilnie się starałem, ale nie byłem w stanie się tego dosłuchać.
Odcinek 014 - S01E14 - Human
#61
Napisano 26.04.2010 - |15:19|
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#62
Napisano 26.04.2010 - |15:24|
Noż trzymajcie mnie... Tego się obawiałem... Mogliby wymyślić coś bardziej wyszukanego, a nie ładować taką sztampą. Tyle fajnych chorób, a co serial to rak...Z tego co pamiętam to zdaje się ta ich wspólna znajoma która ich odwiedziła mówiła, że ona ma raka czy coś podobnego.
#63
Napisano 26.04.2010 - |16:11|
Raczej na pewno rak, bo była mowa że ma wizytę u onkologa.Z tego co pamiętam to zdaje się ta ich wspólna znajoma która ich odwiedziła mówiła, że ona ma raka czy coś podobnego.BTW, czy ktoś wie na co chorowała jego żona? Usilnie się starałem, ale nie byłem w stanie się tego dosłuchać.
#64
Napisano 26.04.2010 - |18:32|
#65
Napisano 26.04.2010 - |18:37|
Póki co to sobie leży gdzieś na boczku w śpiączce, więc trudno żeby był fascynującym elementem budującym fabułę. Tym się stanie jak (jeśli) się przebudzi... (ja bym tak zrobił, ten pomysł sam się pisze, problem tylko do czego miałby taki myk służyć) Możliwe, że faktycznie o nim zapomną, albo dostanie jakąś głupią-czyli nie mającą wpływu na jego potencjał fabularny-śmierć. Szkoda by było. (W poprzednich serialach-i nie mówię tu tylko o SG i SGA, ale ogólnie SF, z powodu sposobu produkcji fabuła była bardzo poszatkowana i poszczególni scenarzyści nie za bardzo ze sobą współpracowali, co powodowało że powstawał chaos i problemy z spójnością. Co w połączeniu z wciskaniem "reset" po każdym odcinku budowało znane przykłady epizodycznego nonsensu i naiwności. SGU wydaje się być robione w całości z określonym planem fabuły więc trudno podejrzewać że o gostku po prostu zapomniano. To, czy kwestia powróci można uznać za test sprawności twórców w budowaniu realistycznej fabuły. Tka czy siak pamiętajmy casus BSG-owszem, planowano ten serial, ale na maksium półtora sezonu wprzód. W efekcie wiele wątków rozwiązano pod koniec w sposób rozczarowujący, udowadniając tym samym, że nie zmierzano donikąd (opowieść plecie się dla finału!) i po prostu chwytano okazję. Całkiem możliwe że podobnie jest z SGU, które w przeciwieństwie do takiego Babylon 5 jest nadal tasiemcem, a przynajmniej nic nie wskazuje na to żeby miało być inaczej i istniała określona, zwarta historia do opowiedzenia i ani grama więcej. Choć twórcy twierdzą, że mają pewne wątki i motywy, ale nie mówili nic o tym że jest ograniczona ich ilość).No dobrze, ale to nic nie zmienia, najpierw jest mowa, że leży a teraz nagle go nie ma ? Więc co zrobili, nie chcieli go niańczyć i wyrzucili przez śluzę ? Gdzie on jest i co się z nim stało?
Wracając do meritum- na tym jednak etapie twoje utyskiwanie nie jest więc potwierdzone. Wspominano typka w rozmowie z TJ która mówiła kto się nim opiekuje i jaki jest jego stan, więc póki co kwestia nie umarła. A że nie pojawił się osobiście w tym docinku-a co, miał sobie leżeć na ekranie przez 42 minuty?
EDIT: SG Tokar zwrócił mi uwagę, że w tym odcinku też rzucają uwagę o Franklinie-u mnie jest to 8:10. Tak więc wątek nie umarł.
Bardzo się intelektualny zrobiłeś, twoje posty tak jakby dorosły. Dotąd nie kojarzyłem cie z mędrkowaniem. Widzę, że bycie krytykiem ci służy i to mnie cieszy, zawsze to kolejna osoba do rozmowy. Na paternalizm jednak jeszcze nieco za wcześnie synku. Możesz w ten sposób tylko zantagonizować rozmówce, a chyba nie o to chodzi by okopać się na pozycjach.Kolejna błędna interpretacja.
Odbiór sobie może być jaki chce, ale są pewne fakty i ja ich tu nie widzę. Nie zaprzeczę, że pojawianie się aktorów z SG-1 jest pewnym chwytem , ale nie jest on tak prymitywny i gardzący widzem jak sugerujesz. Oczywiście że pomyślano "fajnie jakby można było gdzieś wpisać Daniela" i to jest fajne, bo pozwala na wytworzenie "continuity" miedzy serialami, wytworzenie poczucia łączności między nimi-co w końcu jest trudne zważywszy na nową formę. Poza tym stwarza podstawy do wprowadzenia tej postaci później.tylko to co osobiście mi się nie podobało i ja to tak odbieram, także nie pisz, że na siłę szukam minusa.
Ale spójrzmy na to w inny sposób. Twierdzisz, że rola byłaby taka sama gdyby to był ktoś inny? W takim razie przeprowadźmy eksperyment myślowy i podstawmy tam jakiegoś randoma którego nigdy żeśmy na oczy nie widzieli, Profesora Pumpelsztykla (motyw muzyczny: ) Profesor Pumpelsztykel, gdy się pojawia, nie wzbudza w widzach żadnych uczuć. Jego postać jest zawieszona w próżni. Jego rozmowy z Rushem nie mają treści oprócz bycia tłem dla jego przezyć. Wyznanie, że kiedyś stracił żonę-wygodnickie scenariuszowo-tzw. asspull. Profesor Pumpelsztykel to taki mebel gadający wpakowany po to do fabuły, żeby wypowiedzieć jedną kwestię ( w Star Wars ROTJ był to Ackbar i jego "It's a trap!" ). Jak to pomogło odcinkowi?
Teraz wróćmy do rzeczywistości-czy takie rozwiązanie (profesor Pumpelsztykel) byłoby faktycznie lepsze? Czy nasza reakcja na Daniela była "o, jakiś random werbuje Rusha"? Czy może jego wypowiedzi widzieliśmy przez pryzmat postaci wykreowanej w SG-1 przez Shanksa? No chyba raczej to drugie. To zmienia wymowę odcinka. Serial więc zyskał, a nie stracił.
W ogóle argument, że pojawienie się Shanksa było tanią, bezsensowna zagrywką, nie trzyma się kupy. Oskarżasz innych o fanbojstwo, a sam nie jesteś mniej nieobiektywny. Dlatego napisałem, że na siłę doszukujesz się w tym minusa. Czy negatywnie reagowałeś na pojawienie się O'Neilla w SGA?
Yhm. No to patrz, ja jestem dosłownie w tej samej sytuacji, pojawienie się Shanksa było dla mnie jednak zaskoczeniem. Co to nam mówi? Że świat nie kręci się wokół twojego tyłka. Ale to już wiedzieliśmy przedtem, odkrycie jest więc to żadne.Shanks się pojawił i część z nich sięgnie z powrotem po sgu. Poza tym było dość głośno o tym, że Shanks się ma pojawić. Zobacz wiedziałem o tym, że ma się pojawić, a nie czytałem żadnych spoilerów itp, to też o czymś świadczy, że bez własnej woli poniekąd przeczytałem gdzieś już nie pamiętam gdzie taką informację.
Sugerowanie zaś, że wszyscy którzy odeszli od SGU rzucą się do oglądania bo pojawił się tam epizodycznie Shanks w roli Daniela jest niepoważne. To mogłoby nastąpić gdyby dostał główna rolę na dłużej. Ale w roli bezwolnej mary wypowiadającej kilka linijek tekstu? Heloł?
Nawet w roli jednoodcinkowego dopalacza nie spisuje się to dobrze, bo jakiegoś skoku w oglądalności nie było.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 26.04.2010 - |18:52|
Winchell Chung
#66
Napisano 26.04.2010 - |21:43|
A jaką inną rolę mogli mu dać? Jackson nie jest fizykiem, więc nie pomoże załodze Destiny w skalibrowaniu anty-jono-kwanty-napędu. Ciekawie jest zobaczyć znaną postać i moim zdaniem ten odcinek dobrze się do tego nadawał.Widziałeś rolę Shanksa w tym odcinku inną niż próba nabicia oglądalności ? Ja, nie. W jego miejscu mógłbyć każdy, i prędzej jakiś fizyk niż doktor archeologi.
Ogólnie to wszystko zostało powiedziane i nie będę powtarzał tego co napisali moi poprzednicy. 8/10
Ludzie, co Wy macie z tymi nastolatkami? Niektórzy naprawdę na siłę chcą zrobić z SGU serial o nastolatkach dla nastolatków. Chloe skończyła nauki polityczne na Harvardzie i o ile nie jest geniuszem, który zaczął szkołę kilka lat wcześniej niż rówieśnicy to nie jest nastolatką. Eli podobnie. Więc naprawdę, dajcie sobie spokój z tymi "nastolatkami".Zresztą nie wiem kto miałby to zrobić jak na misję posyłają dwoje nastolatków i dwóch wojskowych.
#67
Napisano 26.04.2010 - |21:43|
Stawiam raczej, że "pomoże" im w tym tułające się w okolicySpoiler.
a jak mieliby się tam znaleźć?
co do choroby pani Rushowej- jak by użyli jakiejś wyszukanej to zaraz byście narzekali, że "taka rzadka choroba, akurat, kto na to choruje..."
#68
Napisano 26.04.2010 - |23:21|
E tam, spacyfikowałbym i tyle... To, że rzadkie choroby zdarzają się rzadko, nie oznacza, że nikt na nie nie choruje - po prostu trzeba mieć większego pecha i tyle. Kilkukrotnie na praktykach studenckich otwierałem ze zdziwienia buzię, bo okazywało się, że rzadkie choroby jednak nie są takie rzadkie.co do choroby pani Rushowej- jak by użyli jakiejś wyszukanej to zaraz byście narzekali, że "taka rzadka choroba, akurat, kto na to choruje..."
A rak - nuda... W dodatku zakorzenił się w kulturze jako coś najstraszliwszego co może się człowiekowi przydarzyć, co statystycznie rzecz ujmując jest kompletną bzdurą (przy najmniej obecnie). Jest tak jak z rzyganiem w ciąży - jak kobieta rzyga, to oznacza, że dzidziuś jest w drodze, jak ktoś umiera, to w większości przypadków na raka...
#69
Napisano 26.04.2010 - |23:50|
Szczerze mówiąc byłem trochę zaskoczony zakończeniem tego odcinka. Spodziewałem się raczej typowego zagrania z SG-1, czyli w ostatniej chwili po wielkim ryzyku (w postaci użycia C4) bohaterom udało się wrócić do domu. Myślałem, że Rush obudzi się na krześle 30 sekund przed wejściem w FTL i siłą swego niezwykłego umysłu spowoduje, że Destiny poczeka na spóźnialskich. Na szczęście do czegoś takiego nie doszło. Tzn. wiadomo, że fantastic four nie zginie na tej planecie i na statek jakoś wrócić muszą, ale fajnie że rozwiązanie nie jest takie proste.
Co do tego doktorka w śpiączce to twierdzenie, że o nim zapomnieli jest absurdalne. Pomijając fakt, że wspominali o nim w tym i poprzednim odcinku, mieliśmy nawet przypomnienie wizualne całej sytuacji podczas "Previously in SGU". Po prostu scenarzyści mają co do niego inne plany. W dzisiejszym odcinku po wypadku wrócił nawet Riley i jakoś na Destiny nie było porozwieszanych z tego powodu różnokolorowych balonów. Po prostu o pewnych rzeczach twórcy nie wspominają.
A tak w ogóle to wielki plus za "42" Jak zobaczyłem liczbę 46 to od razu mi się skojarzyło z Autostopem.
Mniej więcej tyle będzie. Z ostatniego odcinka wiemy, że TJ jest w 15 tygodniu ciąży. Wiemy też, że kilka tygodni przed atakiem na bazę Icarus dziewczę zrezygnowało z tej roboty i czekało na transport na Ziemię. Można się domyślać, że przyczyną rezygnacji było coś co wydarzyło się pomiędzy nią a Youngiem.nie wiemy ile czasu się tam znajdują. Według mnie co najwyżej 3 miesiące.
Pewnie dalej oglądają serial tylko siedzą cicho, bo odcinki są coraz lepsze.Zaczyna mi niefajna myśl po głowie krążyć, że haterzy przestaną też ten serial oglądać-także w Stanach.
Też jestem przekonany, że tak właśnie by było. Jak choruje na raka to jest to zbyt oklepane i oczywiste, a jakby chorowała na zespół "jestemjedynymczłowiekiemnaplaneciektórynatochoruje" to też byłoby przegięte.co do choroby pani Rushowej- jak by użyli jakiejś wyszukanej to zaraz byście narzekali, że "taka rzadka choroba, akurat, kto na to choruje..."
Bez przesady. Są w stanie przystosować technologię Pradawnych do ładowania ziemskich krótkofalówek to i bufor są w stanie zrobić. Jak to mówią "Nie takie rzeczy ze szwagrem po pijaku robiliśmy"No właśnie-krzesełko do downloadu. (...) Stworzyli obejście? Bufor? Bla bla bla. Nonsens! Znowu to cholerne USB, znowu brednie!
#70
Napisano 27.04.2010 - |08:04|
Od początku jakos mi taka a nie inna obsada nie bardzo pasowała i nadal mam takie zdanie.
IMHO sympatyczną postacią jest Eli - nie wiem co się tak niektórzy czepiają jego wagi - a co to, sami supermani mają biegać?
Podoba mi się postać Greer'a, Young tez ujdzie. Rush nieco zwichrowany, trochę się wyjaśniło co i jak po tym odcinku ale - IMO - ten facet ma jakąś schizę. Jego żona umiera a on tylko notesiki... A potem rozpacza. Wszystkiego ok pod beretem to na na bank nie ma.
Reszta to tło i do tego mdławe. Panna Bierz-Mnie-Bierz pasuje tu jak pięść do oka, nasza dzielna medyczka TJ jest żałośnie nudna i nijaka (założę się że urodzi akurat w środku ataku obcych), chińska homo jak zwykle tylko mąci. Choć motyw z przewrotem mi się podobał - szkoda że im nie wyszedł...
Parę wątków niezłych - tu ruiny, wcześniej planeta z obeliskiem, jakaś galaretkowata wroga rasa. Ciekawe to ale jakoś tak słabo idzie im wykorzystywanie tego potencjału. Na razie mam takie dziwne wrażenie że wszystko co znajda i odkryją czy to na jakiejś planecie czy Destiny jest "na później"...
Ale IMO jakoś to takie bez jaj. Snuje się to i snuje jak flaki z olejem. Zaraz koniec sezonu a mi się wydaje może z 1/4 się obejrzało...
P.S. I co wy tak z tym pająkiem?? "Bo miał zęby" - qrde, sami ksenobiolodzy - a ilu było na innych planetach i WIE jakie są tam formy życia? Na ziemi może takich nie ma - ale SKĄD z taką pewnością wiecie że gdzie indziej też? W końcu to INNA planeta w INNEJ galaktyce. Mogą tam latać zębiaste i mackowate kalafiory z rogami jak u gazeli - BO CZEMU nie?
Użytkownik Lukassuss edytował ten post 27.04.2010 - |08:08|
#71
Napisano 27.04.2010 - |08:15|
2a. Young do d... a nie dowódca.
No, jest, już to widzieliśmy wcześniej, gdy Rusha porzucił na planecie. Przez to jest ciekawszą postacią niż gdyby był super-dobrym-specem.
#72
Napisano 27.04.2010 - |08:47|
#73
Napisano 27.04.2010 - |09:01|
Niby tak, ale to nie to samo. Wtedy działał w afekcie , więc nijak się to ma do zdolności strategicznego myślenia wymaganego od kogoś, kto ma pułkownika. Ale rzeczywiście z Younga wychodzi cienias w większości odcinków - gość ma zaburzony osąd, wygląda jakby był ciągle nabuzowany.No, jest, już to widzieliśmy wcześniej, gdy Rusha porzucił na planecie. Przez to jest ciekawszą postacią niż gdyby był super-dobrym-specem.
Przyczepiłem się braku pomyślunku przed wysłaniem czwórki półgłówków do badania ruin, bo zaleciało tutaj SG-1 - tam taka spontaniczność i samowola mieściły się w konwencji (ba... tworzyły konwencję), ale pod tym względem SGU miało powiedzieć SG-1 (i SGA) "do widzenia".
Wiadome, że jest niestabilny. Ja ciągle jeszcze mam nadzieję, że jest taki bo taki jest, a nie dlatego, że uciekł w naukę przed śmiercią żony.Jego żona umiera a on tylko notesiki... A potem rozpacza.
Jak zwykle? Jak zwykle chińska czy jak zwykle homo?chińska homo jak zwykle tylko mąci
Nie dość, że baba, to jeszcze zwierze polityczne, więc mącenie jest w jej naturze. Od tego jest w tym serialu, żeby mącić. I dobrze.
Właściwie to masz rację. Może entuzjastycznie się pod tym nie podpisuję, ale też nie mogę się wyzbyć wrażenia sztuczności. Liczę na to, że będzie podobnie jak z Atlantisem - zacząłem tak na prawdę oglądać jak pojawił się już drugi sezon - pierwszy solo (tzn. bez już istniejącej kontynuacji) był dla mnie ciężkostrawny z tego samego powodu.Ale IMO jakoś to takie bez jaj. Snuje się to i snuje jak flaki z olejem. Zaraz koniec sezonu a mi się wydaje może z 1/4 się obejrzało...
Nie umieściłem pająka na liście baboli odcinka, bo szczerze powiedziawszy nie chciało mi się nad tym znęcać. Przełknąłem. Ale powiedzmy otwarcie - taki kosmiczny pająk to kompletny kretynizm.P.S. I co wy tak z tym pająkiem?? "Bo miał zęby" - qrde, sami ksenobiolodzy - a ilu było na innych planetach i WIE jakie są tam formy życia? Na ziemi może takich nie ma - ale SKĄD z taką pewnością wiecie że gdzie indziej też?
Życie w ogóle opiera się na całkiem logicznych i w sumie dość dobrze zdefiniowanych podstawach, więc można przeprowadzić całkiem trzymające się kupy rozumowanie, że życie oparte na organizmach wielokomórkowych będzie w podobnych warunkach ewoluować w podobnym kierunku. Gęba taka jak u kręgowców bierze się z odpowiednich przekształceń łuków skrzelowych podczas rozwoju embrionalnego, więc absurdalne jest robienie stwora z zębami na żuchwie, którego protoplasta (pająk) łuków skrzelowych nie ma. Możesz oczywiście twierdzić, że to kosmiczny "pająk" a nie prawdziwy pająk, więc zęby i żuchwę może sobie mieć, ale wtedy warto sobie zadać pytanie dlaczego reszta "pająka" wygląda jak pająk.
W jednym z poprzednich wątków pisałem dlaczego nie.W końcu to INNA planeta w INNEJ galaktyce. Mogą tam latać zębiaste i mackowate kalafiory z rogami jak u gazeli - BO CZEMU nie?
Co prawda StarWars wszystko przełknie, ale SGU to nie StarWars.
#74
Napisano 27.04.2010 - |09:58|
Ok, ale nie do końca tak to wyglądało, prawdopodobnie niedługo po spotkaniu z Danielem został przetransportowany na Ikarusa lub do innej bazy, gdzie znajdowały się wrota. Nie miał możliwości być przy niej, chociaż była to jego świadoma decyzja, bo nie chciał patrzeć na cierpienia i śmierć żony. Ponownie. Ponieważ był to przecież nawrót choroby, prawdopodobnie przeszła długotrwałe leczenie, w trakcie którego wiele wycierpiała, ale niestety nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów, rak wrócił. A Rush nie był w stanie patrzeć na śmierć żony, która była nieunikniona.Rush nieco zwichrowany, trochę się wyjaśniło co i jak po tym odcinku ale - IMO - ten facet ma jakąś schizę. Jego żona umiera a on tylko notesiki... A potem rozpacza. Wszystkiego ok pod beretem to na na bank nie ma.
Natomiast, to co widzieliśmy w odcinku, była to jedynie projekcja oparta na jego wspomnieniach, był tego świadom, wiedział, co jest jego celem - odnalezienie kodu do Destiny - i że ma mało czasu, bo krzesło może go zabić, czego oznaką było krwawienie z nosa. Dlatego też starał się odciąć od wszystkiego, poświęcić się całkowicie zadaniu. Moim zdaniem działał w sposób bardzo logiczny.
Nie znam się, ale chyba nic poza nowotworem nie spełniałoby wymagań scenariusza, bo chodziło o nawrót choroby, który oznaczałby pewną śmierć. W końcu miało to być usprawiedliwienie zachowań Rusha, a nie pogrążenie, że porzucił żonę w chorobie. Musiał mieć usprawiedliwienie takiego postępowania, że nie mógł ponownie patrzeć na jej cierpienie.Noż trzymajcie mnie... Tego się obawiałem... Mogliby wymyślić coś bardziej wyszukanego, a nie ładować taką sztampą. Tyle fajnych chorób, a co serial to rak...
Oczywiście się nie znam, i może wiele chorób spełnia powyższe wymagania, ale nie są tak znane, i konieczne byłoby wyjaśnienie, co i jak, i że czekała ją pewna śmierć.
Użytkownik DevilDrom edytował ten post 27.04.2010 - |10:12|
#75
Napisano 27.04.2010 - |10:08|
Postać jest OK, ale aktor to grubas który ma cyckiIMHO sympatyczną postacią jest Eli - nie wiem co się tak niektórzy czepiają jego wagi - a co to, sami supermani mają biegać?
Tak, to prawda, też to parę razy zaznaczałem, choć w innych słowach. Prawdopodobnie wszystkie karty są trzymane w tajemnicy aż do finału. Ale może to i lepiej że tak jest, ponieważ budowane są podstawy, które będzie można wykorzystać w drugim sezonie który już się kręci. Niektóre serie bowiem, jak pokazuje min. casus Prison Break, są dobre tylko na jeden sezon bo tylko na jeden sezon były zdolne opracować trzymającą w napięciu akcję. Jeśli się ja odpowiednio wyważy, zwiększając jej tempo i nasycenie w miarę rozwoju serii, to powinno się tego problemu uniknąć.Ale IMO jakoś to takie bez jaj. Snuje się to i snuje jak flaki z olejem. Zaraz koniec sezonu a mi się wydaje może z 1/4 się obejrzało...
Jednak obecna forma serialu ma swoje granice-nie można w nieskończoność udawać, że Destiny opiera się naszej kontroli i jednocześnie robić z tego motywu jedną z osi fabuły. W pewnym momencie trzeba tą kontrolę dać. I co wtedy? SGU to pomysł na krótkich nóżkach.
graffi, nie zgodzę się z twoim wywodem na temat ewolucji. Popełniasz ten sam błąd co wielu biologów i ewolucjonistów zapytanych, jak może wyglądać obce życie. Dochodzą oni do wniosku, że praktycznie tak samo jak nasze, i podpierają to serią non sequiturów. To, o czym mówisz, nie jest uniwersalnym prawidłem, ale efektem unikatowego procesu który zaszedł na Ziemi. Nie można łączyć obcych fenotypów z ziemskimi genotypami i formowaniem organizmów. Fakt, że osiągnęło się podobny wygląd i funkcjonalność nie sprawia, że organizm ma się rozwijać tak samo czy nawet podobnie do nam znanego.
Winchell Chung
#76
Napisano 27.04.2010 - |10:19|
Nic. Wystarczy powiedzieć, że są tak daleko od Ziemi, że nawet jakby lecieli w linii prostej do Drogi Mlecznej to powrót zajmie im 200 lat. I wystarczy. Tylko że wtedy zacznie się to samo co w SGA, czyli poszukiwanie źródła energii dostatecznie potężnego, żeby połączyć się z Ziemią. W sumie to już tak jest...nie można w nieskończoność udawać, że Destiny opiera się naszej kontroli i jednocześnie robić z tego motywu jedną z osi fabuły. W pewnym momencie trzeba tą kontrolę dać. I co wtedy?
#77
Napisano 27.04.2010 - |10:25|
Wstawienie Shanksa do takiej roli jaką zaprezentował w tym odcinku to dla mnie jakiś śmiech na sali. Równie dobrze ja bym mógł zagrać jego rolę, jak i każdy inny w tym odcinku i zrobił by to tak samo dobrze. Chodzi o to, że zbędne jest tu dawania takiego aktora. Więc czymże jest pojawianie się go w tym odcinku jak nie robieniem tego pod publiczkę i do nabicia oglądalności ? Oczkiem do fanów ? Litości. Uważam go za świetnego aktora, naprawdę i po prostu wstawianie go do takiej roli to nie "oczko" itp tylko prędzej obraza dla fanów.
SG-1 3x10 Forever In A Day
W tym odcinku (chociąż pewnie wcześniej, kiedy została porwana i stała się nosicielem) Daniel stracił żonę.
Rush stracił żonę.
Rysuje się podobieństwo?
Projekcja Rush'a, wybór właśnie tego momentu w jego życiu - tutaj celem nie było rozwiązanie zagadki, ale pogodzenie się ze śmiercią żony. Jego podświadomość wybrała za "przewodnika" Daniela ze względu na podobne przeżycia. Dlatego ten odcinek nazywał się "Human" - ukazał człowieka, a nie naukowca czy supero-mega-geniusza-z-wiedzą-pradawnych.
- I think you're hugging wrong.
#78
Napisano 27.04.2010 - |11:00|
#79
Napisano 27.04.2010 - |11:03|
#80
Napisano 27.04.2010 - |11:09|
Kod dostępu
Przyłączam się do nurtu sprostowań że kod odblokowujący to nie jest sam gen Pradawnych funkcjonujący na zasadzie podobnej jak w SGA, a ciąg liczbowy odblokowujący konsolę oparty o opis genotypu Pradawnych. Czyli taki pierwowzór rozwiązania z Atlantis.
Akcja w głowie
Z perspektywy całego odcinka uważam że akcja w głowie Rush’a po prostu rządzi. Podczas pierwszego oglądania odcinka nie byłem skupiony (pozdrowienia dla oddziału SG z Wrocławia), ale teraz można dostrzec wszędzie tą dyskretną wskazówkę z liczbą 46. Już pierwsza notatka na ten trop mogła naprowadzić widza „4 ???”.
Komentarz: Oczywiście by spłycić sprawę 46/2 = 23, brakujący fragmentu kodu to 1 i 4 co daje 1234 ;]
2a. W związku z wizjami, Lukassuss parę postów wyżej zarzuca że Rush’owi żona umiera, a on tylko notesik i potem dopiero rozpacza. Pragnę zauważyć że to nie była retrospekcja. Wielce prawdopodobnie i w odcinku zwraca się na to pokrótce uwagę że sytuacja była dokładnie odwrotna w przeszłości. Tutaj Rush zdaje sobie sprawę że jego umysł pogrywa sobie z nim i notuje każdą zasłyszaną liczbę zastanawiając się nad jej sensem w celu rozwikłania tego kodu statku… podkreśla że wspomnienia mu jak na razie przeszkadzają w realizacji celu jakim jest złamanie kodu. Kto notuje godzinę 4 po południu w sposób „4 ???”. W przeszłości też Rush nie przybył chyba do szpitala w dniu jak mu żona umierała. Pewnie zaciągnięty przez Daniela wyruszył do bazy Ikara i tyle było z jego obecności na Ziemi w dniu śmierci. Wydaje się że moment śmierci zbiegł się z tą informacją.
Że zapomnieli
Wiele osób próbuje wytknąć że scenarzyści zapomnieli o tym że już raz fotel został znaleziony, że Rush niemal wepchnął w ten fotel innego gościa i że o tym fakcie zupełnie zapomnieli nie pokazując tego w powtórkach na początku odcinka i że co odcinek nie wspominają o tej osobie. Otóż obwieszczam wszem i wobec że w powtórkach z poprzedniego odcinka pokazują takiego rozdygotanego faceta na fotelu i że co odcinek niemal już do znużenia o nim mówią (a mimo to ciągle wielkie halo że zapomniano, a co… mają nawijać 10 minut że ktoś w śpiączce jest). Ostatnio TJ przed odlotem na planetę o nim mówiła, tym razem znowu TJ w minucie 08:20 odcinka (jak Sakramentos zauważył w wersji bez intra chyba może być w 08:10). Czy to oznacza że głupi scenarzyści celowo wspominają o gościu tak by potem nagle przestać i uciąć temat? Co z nim zrobią to inna sprawa. Myślę że wątek ten będzie kluczowy w przyszłości. Albo gość się przebudzi i powiem ważne słowo i kipnie, albo pożyje dłużej mówiąc kilka ważnych słów. Opcja pierwsza wydaje się bardziej prawdopodobna, bo co by była za przyjemność gdybyśmy mieli źródło dla rozwiązywania wszystkich problemów (znaczy oczywiście scenarzyści mogliby zaskoczyć i wymyśleć ambitne rozwiązanie, w co coraz bardziej wierzę… bo końcówki tego odcinka się takiej nie spodziewałem).
Że postać z SG1 wystąpiła i że to Daniel powiedział o programie SG
Minus za to Shanks zagrał postać wymyśloną? OMG! Tak to był zabieg pewnie na publikę, właśnie na tych rozczarowanych i to od nich zależy czy na takie sztuczki potrafią się nabrać? Jednak według mnie dobrze wyważono to i taki zabieg był wcześniej spotykany. Pamiętamy oczywiście SGA. I pamiętamy oczywiście McKey’a w tonącym skoczku. I oczywiście pamiętamy Sam podgrzewającą temperaturę wody ;p. Albo oczywiście wykorzystanie Hammonda w pierwszym sezonie SGA, odcinek „Home”. Wiadomo jest że nie można nowej obsady, nowego serialu od razu obrzucać natłokiem postaci z ich poprzedników. Zamiast promować własne postacie na piedestale stawać bohaterów wykreowanych w poprzednich seriach. Spokojnie, rozwinie się akcja i siłą rzeczy trzeba będzie jakieś odwołania do postaci tworzyć. Pojawią się wtedy tak smaczne odcinki dla fanów może jak „Midway” czy wstawienie może nawet jakiejś postaci na stałe do obsady. Kto wie?
Wchodzenie do tunelu
Czemuż to głupi ludzie i dzieciaki wchodziły do tunelu? Jak bym słyszał Samuelsa z pilota SG-1: „zakopmy wrota i będzie spokój”. To w ogóle się gryzie z całą filozofią sagi Stargate, bo na cholerę w ogóle Ci ludzie eksplorują te planety. Odcinki pokazują że gdziekolwiek pójdą to jest problem i na dodatek masę dobrych ludzi ginie. Wybitny przykład to „Heroes” serialu SG-1. By zbadać głupie ruiny w poszukiwaniu głupiego zagubionego miasta wysłano drużynę która wpadła w zasadzkę, którą postanowiono ratować w wyniku czego Janet Fraiser zginęła i gdyby nie nowa kamizelka to i by O’Neill wąchał kwiatki.
Co do nastolatków. Litości. Carter w pilocie SG-1 miała 28 lat, Scott teraz ma 27 lat. Chloe ma 24 lata teraz, czyli tyle ile Sam Carter miała gdy rozpoczęła pracę z Langford nad projektem Stargate w roku 1992! Oczywiście popełniłem pewną herezję teraz, bo poziomem wiedzy na ten czas jednostki różnią się znacznie jednak argument wieku do mnie nie przemawia. Seria wymaga odmłodzenia jeżeli chce się pokazywać bieżące wydarzenia.
I OtrutyBober, pozwolę sobie spytać ile masz lat. Osobiście mam ćwierć wieku na karku i akurat postacie w serialu są swoistymi wiekowymi moimi rówieśnikami.
Co do przyczepienia się do wagi Eli’ego. No cóż realia. Tak samo ja musiałbym jeszcze sporo sporo zrzucić i wydaje się że taka przymusowa dieta na Destiny byłaby jakimś rozwiązaniem i prawdopodobnie aktor dostanie jakieś gratisowe zajęcia odchudzające, albo trzeba będzie odkryć planetę z piwem, pizzą i chipsami ;p
Wracając do celowość wchodzenia do podziemnych ruin. Może zamiast wyjaśniać to niech ktoś mi wyjaśni dlaczego SGC jest pod ziemią? To co naprawdę cenne zazwyczaj jest schowane.
Tylko jest jeden mały problem, oni nie mają jeszcze kodu i statku jeszcze nie opanowali.klorel8: Hehe, nareszcie jakiś odcinek, który nie kończy się [beeep]. Można to było przewidzieć, że dadzą radę, opanować statek,
Już w pilocie były chyba dwie takie jednostki które zostały. (Air 3)kloerel8: oraz to że wkońcu ktoś zostanie na jakiejś planetce
Że zupa była za słona
A jak się metaforycznie usypia?Miałem nic nie pisać ale aktualnie to jest pierwszy odcinek SGU na którym autentycznie a nie metaforycznie usnąłem. Końcówka dobra ale wszystko co było przed udowadnia, że odcinki rozgrywające się w umyśle postaci są nudne w każdym serialu scifi.
Oj wybacz, ale chyba nigdy nie widziałeś Farka i Scorpiego z umysłu Crichtona. Albo BSG i swoistych wizji Baltara z szóstką.
Użytkownik SGTokar edytował ten post 27.04.2010 - |14:33|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych