A nie dostrzega tu ktoś analogii do SW? Pamiętamy "stare odcinki - Nowa Nadzieja, Imperium kontratakuje i Powrót Jedi" oraz różnicę pomiędzy nimi a "Nowymi" odcinkami SW. Tylko pytanie, czy to wyszło na dobre?
Pytanie też, czy tak radykalna zmiana formuły SG jest dobra dla KLIMATU Star Gate? Ta panująca bezradność! chaos i brak zorganizowania przeraża. Ktoś napisał że to nie jest koniecznie serial dla przesiąkniętych SG1 i SGA, moje pytanie a dla kogo??? kto bardziej niż 'starzy' fani zrozumie działanie gwiezdnych wrót, technologii pradawnych i wszystkich niuansów, choćby komunikatora pradawnych. Dla mnie szkoda że zmiana idzie w tym kierunku, cóż każdy ma prawo do własnej opinii, a mnie jest brak Carter, Rodneya, Ronona i Tealc'a, Rush natomiast nie zastąpi O'Neilla. Jak się nie zacznie coś dziać, to daje max. 2 sezony.
Tylko że w przypadku SW było na odwrót. Epizody 4-6 były w miarę poważne (poza postacią Hana Solo ;P ), poruszały pewne "poważne" kwestie. A co otrzymaliśmy w nowych epizodach? Komerchę, nastawienie na dziecięcą widownię i na siłę wprowadzone elementy, które miały wprowadzić humor a tylko zrobiły z filmów cyrk (jar-jar binks). W porównaniu do starych nie były nawet tak głębokie jak kałuża na Saharze.
Natomiast w przypadku SG mamy sytuację odwrotną. SG-1 i SGA były serialami humorystycznymi (ale nie komediowymi) które można było oglądać z lekkim przymrużeniem oka (co nie znaczy że nie pojawiały się kwestie dające powód do zastanowienia się nad poważnymi zagadnieniami), niejako dobry serial do odprężenia się po ciężkim dniu. Natomiast SGU jest serialem (przynajmniej na ile na razie można o nim powiedzieć) niejako bardziej dorosłym, poważniejszym, z innym, mroczniejszym klimatem. Fakt, na razie ciężko zauważyć, że jest to serial osadzony w uniwersum SG. Mamy jedynie pewne wspólne "mity", w tle stoją sobie Wrota które nie grają pierwszych skrzypiec jak na razie. Czy to wyjdzie serialowi na dobre? Wydaje mi się że tak. Tak jak już gdzieś wcześniej pisałem, lubiłem/lubię SG-1 czy SGA (ale w tym przypadku tak gdzieś od połowy 3-ciego sezony zaczęło się robić gorzej z paroma wyjątkami), ten klimat jaki tam występuję, rozmowy Jacka i Daniela. Ale one padły poniekąd ofiarą własnego "Ja", scenarzyści w pewnym momencie za daleko zabrnęli i nie mieli za bardzo pomysłu jak z tego wybrnąć. Dlatego wydaje mi się że zmiana klimatu w nowym serialu wyjdzie mu na dobre, będzie trochę takim odcięciem się od pewnych błędów popełnionych w poprzednich serialach, taka czyta kartka, zaczęcie od nowa bez zbędnego bagażu. Wiem jedno, na pewno nie będzie mi brakować Ronana, Teyli czy Tealc'a (choć ten ostatni dawał się czasami lubić, ale tylko czasami).