Odcinek 096 - S05E14 The Variable (Faraday)
#61
Napisano 02.05.2009 - |09:01|
#63
Napisano 02.05.2009 - |11:14|
Masz kolekcję seriali? Pomóż rozbudować bazę danych:
showsdb.org - baza z informacjami o scenowych wydaniach seriali#64
Napisano 02.05.2009 - |13:04|
Daniel synem Widmore'a i Eloise - a Grzegorz Mendel w grobie się przewraca (jeśli oboje rodzice mają niebieskie oczy, dziecko nigdy nie będzie miało brązowych).
No proszę. I to pisze osoba, która kilka miesięcy temu radośnie ignorując prawa fizyki pisała coś o zamrażaniu bomby wodorowej aby nie wybuchła. ;P Gdy zwróciłem uwagę na to, że źle interpretujesz pewne zdanie z Wikipedii stwierdziłaś, że "to tylko serial". ;P
Zupełnie nie rozumiem, czemu Daniel chciał zdetonować Jugheada? Co mu to miało dać? Bo jak na mój gust to wychodzi wysłanie wyspy w niebyt, razem z wszystkimi, co na niej się znajdują.
Znając podejście scenarzystów do fizyki zapewne mają zamiar wcisnąć nam coś takiego, że ta energia wyzwolona w skutek "Incydentu" jest na tyle egzotyczna, że odwrócona w fazie w stosunku do wyzwolonej w wybuchu wodorówki i wzajemnie się zniwelują.
Wydaje mi się, że Daniel przez chwilę uwierzył, że faktycznie (wbrew wszystkiemu w co wierzył do tej pory) istnieje możliwość zmiany przeznaczenia. Ten odcinek jest jednak kolejnym potwierdzeniem, że się nie da. To wszystko miało się wydarzyć, było od początku zapisane i pięknie dąży do takiego końca, jaki znamy. Nic nie zostanie zmienione, za to będzie nam dane zobaczyć o co dokładnie chodziło z tym całym "Incydentem" i koniecznością wciskania przycisku.
Daniel dał nam przed śmiercią już pewną garstkę informacji odnośnie tego, co się stanie. Zastanawia mnie tylko jedna sprawa. Skoro uwolnienie tej energii mogło mieć tak katastrofalne skutki, a jedyną opcją było wciskanie klawisza, to dlaczego Othersi sobie odpuścili? Czyżby nie wiedzieli o "Łabędziu" aż do końca? Przecież po wybiciu Dharmy powinni jak najszybciej zabezpieczyć tę "bombę zegarową" i umieścić tam własnego człowieka, a nie jakiegoś roztrzęsionego Szkota, który prawie nie śpi wciskając przycisk od kilku lat. I o co chodzi z tym kluczykiem? Skoro można było tak ładnie pozbyć się problemu kosztem (tylko i wyłącznie) zniszczenia bunkra i wysłania umysłu przekręcającego na krótką wycieczkę w czasie, to czemu nie zrobiono tego wcześniej? Czyżby Ci, o których należała decyzja wiedzieli, że lot 815 MUSI się rozbić i nie próbowali nawet ingerować w bieg wydarzeń?
#65
Napisano 02.05.2009 - |15:03|
#66
Napisano 02.05.2009 - |15:30|
Oni tam Desmonda nie umieścili. Kiedy umieścili Radzińskiego (nie pamiętam jak się pisze) i jego partnera to sobie cierpliwie wciskali guzik przez kilka lat. Przez ten czas zrobiono czystkę o czym ci w bunkrze kompletnie nie mieli pojęcia i dalej czekali, mimo że już nawet nie miał kto ich wymienić. Jeden odstrzelił sobie głowę, i Radziński sam wciskał klawisz. I po pewnym czasie znalazł się Desmond. Tak to sobie uporządkowałem, nie wiem czy dobrze.
To Radzinski strzelił sobie w łeb, a Kelvin siedział sam do czasu aż Des nie przybył na wyspę.
Destiny is a fickle bitch.
Only fools are enslaved by time and space.
Ostrożna obserwacja jest jedynym kluczem do prawdy i pełnego zrozumienia.
#67
Napisano 02.05.2009 - |16:23|
#68
Napisano 02.05.2009 - |16:33|
Oni tam Desmonda nie umieścili. Kiedy umieścili Radzińskiego (nie pamiętam jak się pisze) i jego partnera to sobie cierpliwie wciskali guzik przez kilka lat. Przez ten czas zrobiono czystkę o czym ci w bunkrze kompletnie nie mieli pojęcia i dalej czekali, mimo że już nawet nie miał kto ich wymienić. Jeden odstrzelił sobie głowę, i Radziński sam wciskał klawisz. I po pewnym czasie znalazł się Desmond. Tak to sobie uporządkowałem, nie wiem czy dobrze.
To Radzinski strzelił sobie w łeb, a Kelvin siedział sam do czasu aż Des nie przybył na wyspę.
Masz słuszność, muszę odświeżyć sobie 2 i 3 sezon już.
#69
Napisano 02.05.2009 - |18:04|
Po wysadzeniu bunkra przez Desmonda brak jest jakichkolwiek oznak do tego aby incydent mial sie powtorzyc, czyli rozumiem ze wysadzenie bunkra rozwazalo problem definitywnie. Zastanawia mnie dlaczego Dharma nie zrobila tego po/tuz przed wybudowaniem bunkra w koncu jak powiedzial Faraday zamiast zajac sie swoimi eksperymentami przez 20 lat wciskali guzik. Jezeli sam incydent bedzie pod sam koniec finalu boje sie ze tworcy zostawia sporo niewyjasnionych rzeczy z lat 70(Radzinsky i mapa, co robila dalej Dharma po incydencie, plus pare innych). Na koniec zastanawia mnie jeszcze w jaki sposob Jack ze spolka maja zamiar wrocic do roku 2008. Nie uzyja kola, jako ze to wysyla ludzi dosc przypadkowo w przyszlosc przeszlosc, Faraday im nie pomoze, Dharma chce ich zabic, zostaja chyba tylko Inni.I o co chodzi z tym kluczykiem? Skoro można było tak ładnie pozbyć się problemu kosztem (tylko i wyłącznie) zniszczenia bunkra i wysłania umysłu przekręcającego na krótką wycieczkę w czasie, to czemu nie zrobiono tego wcześniej? Czyżby Ci, o których należała decyzja wiedzieli, że lot 815 MUSI się rozbić i nie próbowali nawet ingerować w bieg wydarzeń?
#70
Napisano 02.05.2009 - |18:51|
Masz kolekcję seriali? Pomóż rozbudować bazę danych:
showsdb.org - baza z informacjami o scenowych wydaniach seriali#71
Napisano 02.05.2009 - |19:48|
Bo samą wyjątkowość Desmonda równie dobrze mogą wyjaśnić na przykładzie Walta czy kogokolwiek innego wyjątkowego...
#72
Napisano 02.05.2009 - |20:54|
#73
Napisano 02.05.2009 - |21:20|
Interesuje mnie co wy chcecie wiedzieć o dharmie? wg. mnie chcecie wiedzieć za dużo. a to juz wykracza poza ten serial imo.
Jedną rzecz, której autorzy uparcie nie chcą nam pokazać: jakie właściwie badania prowadziła Dharma na wyspie? Choćby, w jakim celu eksperymentowali na białych niedźwiedziach i po co zbudowali radiostację nadającą liczby?
#74
Napisano 02.05.2009 - |21:36|
Interesuje mnie co wy chcecie wiedzieć o dharmie? wg. mnie chcecie wiedzieć za dużo. a to juz wykracza poza ten serial imo.
Jedną rzecz, której autorzy uparcie nie chcą nam pokazać: jakie właściwie badania prowadziła Dharma na wyspie? Choćby, w jakim celu eksperymentowali na białych niedźwiedziach i po co zbudowali radiostację nadającą liczby?
Dokładnie. Hmm... jaduwaS, obejrzyj sobie jeszcze raz film Orientation z Łabędzia a także nagranie Alvara Hanso ze Sri Lanki z LOST Experience, po czym jeszcze raz zapytaj czego chcielibyśmy się dowiedzieć o Dharmie. Mnie szczególnie interesują ich psychologiczne eksperymenty. W filmie instruktażowym wspomniano, że chcieli budować utopijne społeczeństwo opierając się na behawioryzmie (padło nazwisko B.F. Skinnera). Od początku Dharma wydawała mi się taką lekko utopijną społecznością złożoną głównie z naukowców. Tylko dlaczego nam tego nie pokazują? Niby wiemy, że uczeni są na wyspie w 1977, ale przesiadują w swoich placówkach. W Dharmaville widzimy głównie administrację, ochronę i dozorców.
Mam nadzieję, że nie porzucą linii nakreślonej w Experience...
#75
Napisano 02.05.2009 - |21:37|
Zastanawia mnie tylko jedna sprawa. Skoro uwolnienie tej energii mogło mieć tak katastrofalne skutki, a jedyną opcją było wciskanie klawisza, to dlaczego Othersi sobie odpuścili? Czyżby nie wiedzieli o "Łabędziu" aż do końca? Przecież po wybiciu Dharmy powinni jak najszybciej zabezpieczyć tę "bombę zegarową" i umieścić tam własnego człowieka, a nie jakiegoś roztrzęsionego Szkota, który prawie nie śpi wciskając przycisk od kilku lat.
Mnie w ogóle zastanawia, dlaczego - jeżeli wg słów Daniela wciskanie przycisku miało służyć TYLKO rozładowywaniu/kontrolowaniu tej energii, Dharma posadziła tam ludzi żeby robili to ręcznie, zamiast zdać się na jakieś automatyczne urządzenie, które nie zapomni, nie pomyli się, a przy tym nie wymaga snu, odpoczynku, nie trzeba mu zapewniać zmienników, dostaw żywności ani lekarstw...
Tak jak dyskutowaliśmy już w 2 serii, jedynym sensownym wytłumaczeniem jest, że wciskanie przycisku pełniło równocześnie funkcję "przycisku trupa" - energia była utrzymywana pod kontrolą tak długo, jak długo w bunkrze byli żywi ludzie. W momencie gdyby nie było już nikogo zdolnego wcisnąć przycisk, energia zostałaby wyzwolona, być może niszcząc wyspę (można sobie wyobrazić, że wyzwolenie tej energii mogłoby przy okazji spowodować eksplozję Jugheada, zapewniając skuteczne starcie wyspy z powierzchni ziemi...)
Tylko kogo się Dharma bała (nie chcieli, żeby Othersi się dobrali do tej energii?) i dlaczego im zależało na zniszczeniu wyspy w razie gdyby załoga bunkra zginęła?
I o co chodzi z tym kluczykiem? Skoro można było tak ładnie pozbyć się problemu kosztem (tylko i wyłącznie) zniszczenia bunkra i wysłania umysłu przekręcającego na krótką wycieczkę w czasie, to czemu nie zrobiono tego wcześniej? Czyżby Ci, o których należała decyzja wiedzieli, że lot 815 MUSI się rozbić i nie próbowali nawet ingerować w bieg wydarzeń?
Dobre pytanie.
Być może nie każdy był zdolny przeżyć przekręcenie kluczyka. Pamiętajmy, że mimo iż w serialu dużo mówi się o rzekomej wyjątkowości Locke'a, to IMHO jedną z osób prawdziwie wyjątkowych jest tu właśnie Desmond.
Być może konsekwencje sięgają dalej niż tylko zniszczenie bunkra (m.in. pamiętamy, że Othersom urwała się wtedy łącznośc ze światem zewnętrznym, a naukowcy pracujący dla Penny zdołali zlokalizować wyspę). Kto wie co jeszcze...
A być może rzeczywiście lot 815 MIAŁ się rozbić i osoby na jego pokładzie były nieprzypadkowe - która to hipoteza zresztą przewija się tu i nie tylko tu od początku serialu. Mam nadzieję, że to nam też jeszcze wyjaśnią.
Użytkownik raj edytował ten post 02.05.2009 - |21:43|
#76
Napisano 02.05.2009 - |22:20|
Tak jak dyskutowaliśmy już w 2 serii, jedynym sensownym wytłumaczeniem jest, że wciskanie przycisku pełniło równocześnie funkcję "przycisku trupa" - energia była utrzymywana pod kontrolą tak długo, jak długo w bunkrze byli żywi ludzie. W momencie gdyby nie było już nikogo zdolnego wcisnąć przycisk, energia
Też mi się tak wydawało od samego początku. Czyli tak długo jak Dharma rządzi na wyspie energia trzymana jest na smyczy, gdy Dharmy nie ma destrukcyjna siła zostaje uwolniona i niszczy wszystko - czyli również tego, kto Dharmę zniszczył. Dziwi mnie tylko to, że załogę Łabędzia pozostawiono w takiej nieświadomości - dla nich priorytetem miało być wciskanie przycisku bezwarunkowo, a nie wciskanie go tak długo, jak Dharma istnieje. Mam wręcz wrażenie, że gdyby już po śmierci Radzinskiego do bunkra wpadła specjalna bojówka Othersów unieruchamiając Kelvina i Desmonda, to ci błagaliby napastników o wpisanie kodu, aby "świat się nie skończył" - w Orientation nie było w końcu nic na temat przerwania procedury w wypadku agresji...
zostałaby wyzwolona, być może niszcząc wyspę (można sobie wyobrazić, że wyzwolenie tej energii mogłoby przy okazji spowodować eksplozję Jugheada, zapewniając skuteczne starcie wyspy z powierzchni ziemi...)
Jak dotąd nic nie wskazuje. aby Dharma wiedziała coś na pewno o bombie wodorowej. Być może coś podejrzewają - dysponowali w końcu zdjęciami i materiałami amerykańskiej marynarki, więc może doszła ich uszu także wiadomość o "zgubionej" głowicy. Czy w takim przypadku nie spróbowaliby jednak jej dyskretnie poszukać za pomocą liczników Geigera?
Tylko kogo się Dharma bała (nie chcieli, żeby Othersi się dobrali do tej energii?) i dlaczego im zależało na zniszczeniu wyspy w razie gdyby załoga bunkra zginęła?
Energia wydaje się być tworem sztucznym, a nawet jeśli jest naturalnym fenomenem, to ktoś już bardzo dawno temu próbował ją ujarzmić (konstruktorzy FDW). Wszystko teraz zależy od tego jaki związek ze starożytnymi mieszkańcami wyspy mają Hostiles/Others i jak stary jest Rysiek. Tak naprawdę mogą wiedzieć więcej o tym, co mają pod stopami niż nam się wydaje. Jeśli natomiast są kompletnie zieloni na ten temat, to powiedziałbym, że albo po upadku cywilizacji oryginalnych wyspiarzy nastąpił ogromny regres cywilizacyjny w wyniku którego zapomnieli o swoim pochodzeniu, albo "rdzenna ludność" walcząca z Dharmą to tak naprawdę potomkowie marynarzy z Black Rock poddani działaniu Black Smoke'a.
Dobre pytanie.
Być może nie każdy był zdolny przeżyć przekręcenie kluczyka.
W takim wypadku mianujesz jednego ochotnika, który się poświęci dla "większej sprawy".
Być może konsekwencje sięgają dalej niż tylko zniszczenie bunkra (m.in. pamiętamy, że Othersom urwała się wtedy łącznośc ze światem zewnętrznym, a naukowcy pracujący dla Penny zdołali zlokalizować wyspę). Kto wie co jeszcze...
IMO zarejestrowali wtedy tylko jakąś anomalię. Penny namierzyła wyspę dzięki telefonowi od Desmonda o ile mnie pamięć nie myli.
A być może rzeczywiście lot 815 MIAŁ się rozbić i osoby na jego pokładzie były nieprzypadkowe - która to hipoteza zresztą przewija się tu i nie tylko tu od początku serialu. Mam nadzieję, że to nam też jeszcze wyjaśnią.
Co już w niektórych przypadkach zostało powiedziane wprost, patrz: Abadon pilnujący by Locke znalazł się tam, gdzie powinien. Zastanawiam się też, czy ten Jasnowidz, z którym mieli do czynienia Claire, Rose i Bernad nie odegrał podobnej roli.
Skąd Widmore zatrudniający Abaddona czerpał informacje już wiemy - z przeszłości.
Niewykluczone, że w najbliższych odcinkach Sawyer, Juliette i Hugo przyciśnięci przez Dharmę nie wyznają w końcu całej prawdy o sobie. Powstałby w ten sposób dokładny zapis tego, co ma się stać.
#77
Napisano 02.05.2009 - |23:03|
Oczywiście można gdybać i dyskutować, czy wyspa albo jak kto woli - świątynia uzdrowi Daniela w taki sam sposób jak czyniła to z Benem, czy też Lockiem. Niestety jednak takie dywagacje mają bardzo niewielkie podstawy do tego by być prawdziwe, ponieważ Eloise sama wspominała Widmore'owi, że wysłała syna na wyspe, wiedząc co mu się stanie...niejako musiała go poświęcić dla dobra ogółu. Odcinek oczywiście smutny z bardzo emocjonującą i przygnębiająca końcówką. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiej metamorfozy Daniela na przestrzeni tych dwóch sezonów. Kiedy pojawił się w serialu był bardzo ułożony, typowy naukowiec, dużo myślący, analizujący. A kiedy wyszedł z tej łodzi podwodnej coś jakby mu...odbiło. Sam przecież nie wierzył w możliwości zmiany przyszłości, aż do teraz. Ten szalony plan z bombą (bardzo dobrze, że wprowadzili w jakiś sposób ten wątek i tym samym odcinek "Jughead" nie był zapychaczem) był nie w jego stylu.
Osobny akapit chciałbym poświecić jeszcze temu co działo się w dharmaville. Co prawda cała akcja była bardzo istotna dla odcinka, ale nieco przytłumiona historią Daniela. Jednak nie można nie zauwazyć, że wyrasta nam następca Keamy'ego. Mowa oczywiście o Radzinsky'm. Jego postać może nieco irytować, kiedy wchodzi w drogę naszym bohaterom. Jednak warto zauważyć, że jest całkowicie oddany i wierny Dharmie, którą za wszelką cenę chce bronić (jako w jego przekonaniu jak najbardziej słusznej sprawy). Dlatego nie będzie łatwo go przechytrzyć.
Odcinek dał nam sporo odpowiedzi na wiele nurtujących pytań, ale jak zwykle przy takiego rodzaju odcinkach...kolejne pytania pojawiły się przed nami. Końcówka sezonu zapowiada sie interesująco dla wszystkich tych, którym 5 sezon bardzo się podoba (nie ukrywam, że do takich osób sam się zaliczam ).
Użytkownik sephia edytował ten post 02.05.2009 - |23:03|
#78
Napisano 02.05.2009 - |23:19|
hyba że ben nie zapomniał tego czego sie nauczył w szkole, tylko relacji i wspomnień z innymi ludźmi.
#79
Napisano 02.05.2009 - |23:32|
ekhem... a czy pamiętacie że kiedy bena uzdrowiło to stracił pamięć? a co zatym idzie uzdrowienie daniela nie miało by żadnego celu.
hyba że ben nie zapomniał tego czego sie nauczył w szkole, tylko relacji i wspomnień z innymi ludźmi.
Ben stracił wspomnienia z ostatnich dni - ot, taka furtka pozwalająca scenarzystom uniknąć pytań dlaczego dorosły Ben widząc pierwszy raz Sayida, gdy ten przesłuchiwał go w Łabędziu nie poznał w nim człowieka, który w dzieciństwie do niego strzelał. Kwestia ta została specjalnie w tym samym odcinku zaakcentowana w rozmowie Milesa i Hurley'a.
BTW odnośnie Radzinskiego, to ja gościa nawet polubiłem. Ja wiem, że narwany. Ja wiem, że chciał z miejsca zastrzelić Sayida przez co widzowie za nim nie przepadają. Jednak jak ma się zachowywać? Ciąży na nim odpowiedzialność za jedno z najważniejszych przedsięwzięć Dharmy, wokół biega pełno Hostiles, którzy z zimną krwią dokonują egzekucji każdego złapanego członka DI. Niby co? Gość ma się spodziewać, że nagle z nieba spadnie mu grupka ludzi z przyszłości? Nie! Logicznie zakłada, że każdy obcy to Hostile, bo na to wskazuje zdrowy rozsądek. Poza tym co by nie mówić, to jedna z najbardziej wyrazistych postaci w tym serialu.
Natomiast za Philem (który też musi być podejrzliwy ze względu na pełnioną funkcję) nie przepadam z co najmniej dwóch powodów:
1) Jak dla mnie to cwaniaczek, który ma ochotę na posadę Sawyera
2) Podskoczył Sawyerowi - nie lubimy ludzi, którzy podskakują Sawyerowi ;P
#80
Napisano 04.05.2009 - |20:16|
Historia matki i syna - dość skomplikowana i interesująca.
Pytania o wolną wolę, przeciwstawianie sie przeznaczeniu - wyśmienite. Jak dla mnie im bardziej wszyscy będą starać sie nie dopuścic do incydentu, tym bardziej jest pewne, że do niego dojdzie.
Pewnie właśnie te próby go wywołają.
Użytkownik Emp edytował ten post 04.05.2009 - |20:17|
ΘΞΟΙ ΤΟΣΑ ΔΟΙΞΝ ΟΣΑΦΡΞΣΙ ΣΗΣΙ ΜΞΝΟΙΝΑΖ. The fire pit burns brightly to ash
"What lies in the shadow of the statue?" - "Ille qui nos omnes servabit"
8+15=23; 4+15+23=42 || Empty Existence
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych